Stosy trupów (groteska)

Policjant zawitał pod moje drzwi. Wyjrzałem zdziwiony. Jak dotąd nie miałem problemów z prawem, nawet kreatywna księgowość była mi obca. Do tego to pierwszy gość od bardzo dawna, który zjawił się w okolicy.

- Czy widział pan ostatnio coś podejrzanego? - zapytał mnie.

- A co się stało?

- Niedaleko pańskiej posesji znaleźliśmy martwego człowieka. Okrutnie pokaleczony. Straszny widok.

- O niczym nie mam pojęcia. Od dawna nie wychodziłem z domu. Piszę powieść. Nic nie zauważyłem.

- Szkoda. Myślałem, że rzuci pan trochę światła na tę sprawę. W takim razie nie przeszkadzam.

Wróciłem do pisania. Następnego dnia znów zjawił się policjant.

- Niestety kolejny dzień przyniósł następnego truposza. Dalej nic pana nie zaniepokoiło?

- Nie.

- Niech pan uważa na siebie. Coraz więcej umarlaków ciągnie w pańskie okolice.

- A co ja poradzę? Odciąłem się od świata, myślałem, że świat postąpi podobnie.

- No niestety. Miłego dnia. I proszę nikogo nie wpuszczać po zmroku.

Kiedy następnego dnia policjant znów się zjawił, pomyślałem, że stroi sobie ze mnie żarty. Cały czas miał jednak wyjątkowo ponurą minę.

- Musiał pan coś słyszeć.

- Naprawdę nic. Czasem wpadam w pisarski trans. Jestem wyłączony na wszelkie bodźce zewnętrzne.

- Kilkanaście ludzi zaciukanych i wypatroszonych tuż pod pana domem. Co tu się wyrabia?

- Ale jak to? Wczoraj była mowa o dwóch.

- No tak, ale sprawy potoczyły się wyjątkowo fatalnie. A miałem iść na urlop. Niestety będę musiał pana zatrzymać.

- Ale ja nic nie wiem. Nie zgadzam się. Proszę opuścić mój dom.

- Chce pan żebym wrzucił truposza przez okno? Myśli pan, żelubię swoją robotę? Nie, niemawidzę. A może to pan jest zabójcą?

- Pan też może nim być.

- Wtedy od razu bym pana załatwił.

- Ja pana też. Do widzenia.

- Wrócę tu z ekipą. Wtedy zobaczymy, śmieciu.

Miałem problem. Czemu ktoś wpakował mi się z butami w życie i zniszczył ciszę i spokój, które stworzyłem.

Policjant nie zjawił się następnego dnia, ani kolejnego. Po tygodniu skończyły mi się zapasy. Musiałem ruszyć do sklepu na zakupy.

Gdy tylko otworzyłem drzwi, od razu poczułem niebagatelny smród. Wokół mojego domu leżały stosy trupów, jedne w całości, inne w kilku kawałkach. Jednym z nich był niemiły policjant, który trzykrotnie złożył mi wizytę.

Zamknąłem drzwi. Pomyślałem, że jeszcze trochę wytrzymam bez wychodzenia na zewnątrz.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Józef Kemilk 23.08.2020
    "niemawidzę" - trzeba by skorygować.
    Troszkę średnie.
  • Texic 23.08.2020
    Ogólnie ok, aczkolwiek historia prosi się o rozwinięcie - jest zbyt krótka.

    Jeden niuans - policjant powinienem się wylegitymować na początek zanim przepyta świadka, zwłaszcza obcego ;)
  • Onyx 24.08.2020
    "- Chce pan żebym wrzucił truposza przez okno? Myśli pan, żelubię swoją robotę? Nie, niemawidzę. A może to pan jest zabójcą?"
    Że lubię i nienawidzę.
    "Wokół mojego domu leżały stosy trupów, jedne w całości, inne w kilku kawałkach. Jednym z nich był niemiły policjant, który trzykrotnie złożył mi wizytę."
    Jednym/jedne x2
    Ciekawe, ale bardzo krótkie. Mógłbyś to fajnie rozwinąć i stworzyć coś fantastycznego. Ale pomysł jest, a to przecież najważniejsze.
  • Szpilka 24.08.2020
    No, groteska całą gębą z zaskakującą puentą ?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania