Strażnik

Ostatni. Wracał właśnie do domu zadowolony, że zdążył ze wszystkimi na czas. W żadnym wypadku nie mógł przewidzieć tego, co za niedługo miało się wydarzyć...

 

*

 

Będąc nad olbrzymim lasem, postanowił obniżyć wysokość lotu, aby podziwiać korony wielkich drzew. Lubił je. Zimą przykryte grubą warstwą białego puchu, wyglądały jak wielkie nieruchome skrzaty w czapkach.

Wartownicy.

Gwiazdy na nocnym niebie słały łuny światła z zapytaniem:

„Czy wszystko w porządku?”

Światło odbijające się od drobniutkich kryształków lodu tworzyło refleksy powracające w przestrzeń z odpowiedzią:

„Wszystko w porządku, jesteśmy na warcie”.

 

Jednak...

 

Jeden wartownik nie wysłał wiadomości. Udało mu się posłać jedynie sygnał o pomoc, który trafił do Klausa.

Już wcześniej czuł, że coś się dzieje, lecz teraz miał pewność...

– Podlećcie do tej wielkiej sosny! – zakrzyknął do swoich dziewięciu towarzyszy.

Błyskawicznie znaleźli się nad drzewem i zawiśli w powietrzu, chcąc zbadać sytuację.

Po chwili do uszu Klausa dotarły dźwięki, których się nie spodziewał.

Pierwszy z nich, cichy i słaby, lecz doskonale słyszalny w bezwietrznej nocy... płacz dziecka. Tak, nie miał co do tego wątpliwości.

Drugi, złowrogi, odbijający się echem wśród nocy. Ryk dzikiego warga. Bestii stadnej, której watahy co jakiś czas nawiedzały lasy.

Klaus wyostrzył wzrok najbardziej jak mógł. Monstrum powolnym krokiem zbliżało się do dziecka chronionego przez alarmującego wartownika. Okryty opadającymi gałązkami i igliwiem był praktycznie niewidoczny. Jednak warg posiadający doskonały węch, nie dał się zwieść.

Sosna zagrzmiała potężnie gałęziami, próbując odstraszyć napastnika, mimo to ten zbliżał się coraz bardziej.

Starzec zdawał sobie sprawę, że musi zareagować błyskawicznie. Spojrzał jeszcze tylko na swoich towarzyszy, kalkulując czy wykorzystać ich w walce. Szybko porzucił ten pomysł. Wiedział bowiem, że nie może narażać ich na niebezpieczeństwo, a co gorsza śmierć.

 

Magia musi przetrwać...

 

– Pójdę sam. W razie kłopotów wiecie co robić. – Stanowcze pomruki potwierdziły jego słowa.

Szybko chwycił i założył pas z dwoma małymi woreczkami. Jednym z lewej, drugim z prawej strony. Wziął ze sobą jeszcze swoją niezastąpioną laskę, z którą się nie rozstawał i skoczył...

 

Wylądował dokładnie pomiędzy dzieckiem a wargiem, wzbijając przy tym tumany białego puchu. Stawy zgrzytnęły niebezpiecznie, a kolana się ugięły, lecz nic poza tym.

– Ech, nie jestem już tak młody, jak kiedyś – rzucił do siebie. – Cholera, a pomyśleć, że po tegorocznym kursie miałem przechodzić na emeryturę... Jak siła wyższa, to siła wyższa...

Spojrzał przed siebie. Warg momentalnie się zatrzymał, zaskoczony obrotem sytuacji. Zaczął warczeć gniewnie wyraźnie niezadowolony z faktu, że ktoś staje pomiędzy nim, a jego ofiarą. Z pyska sączyła się piana. Obrał sobie nowy cel. Nie atakował bezmyślnie, lecz czekał na ruch przeciwnika.

Klaus spokojnie i bez pośpiechu zdjął swój płaszcz. Odwrócił się, podszedł do dziecka i okrył je nim. Dlaczego nie został zaatakowany? Wiedział bowiem, że warg to dumne i honorowe stworzenie. Widząc przed sobą przeciwnika zdolnego do obrony, zapragnie walczyć.

– Pozwolisz, że się przygotuję, Czarny Wargu? – Usłyszał pomruk aprobaty. Klaus spojrzał na niego raz jeszcze. Dawno już nie widział tak wielkiej bestii. Ponad dwa metry w kłębie, sierść czarna jak noc. Złociste ślepia płonące ogniem drapieżcy. Pazury i zębiska niczym sztylety...

Nie będzie to łatwa walka. – Pomyślał, jednocześnie mocniej ściskając swoją laskę. Rozświetliła ją złota poświata. Przelał na nią część pozostałej mu jeszcze magii, zmieniając ją w broń. – Dobrze, że i ja nie należę do tych „niewielkich”...

Do tej pory cały czas był zgarbiony. Teraz zaczął się prostować. Kręgi pleców poczęły zgrzytać i trzeszczeć, jakby uśpione i nieużywane przez lata, budziły się ze snu.

Po chwili przed wargiem stał dwumetrowy, potężnie zbudowany starzec, którego mięśnie zakonserwowane przez długi czas życia, jakby zapomniały opaść i w ostateczności zaniknąć...

 

Patrzyli na siebie.

Dwaj wojownicy. Złociste ślepia, zielone oczy. Mierzyli się wzrokiem. Kalkulowali słabe i mocne strony przeciwnika.

Klaus chwycił pewniej broń...

– A więc zaczynamy? – Wycelował w bestię.

Czarny warg ruszył...

Starzec oddał trzy szybkie strzały.

Nie mogę zużyć za dużo magii. – Przebiegło mu przez myśl.

Wszystkie trafiły w cel. Bestia zaryczała gniewnie rozjuszona magicznymi pociskami, jednak nie zwolniła biegu, gdyż grube futro zapobiegło obrażeniom.

Niestety nie miał szansy oddać kolejnych strzałów, gdyż bestia była już przy nim. W ostatniej chwili zdążył zrobić krok w tył i zasłonić się strzelbą przed śmiertelnym ciosem wielkich pazurów.

Strzelba poszła w drzazgi. Klaus dostrzegł również rozcięcia na swojej koszuli.

„Ech, refleks już nie ten...”

Nie miał jednak czasu na narzekanie. Pierwsze ciosy zostały wymienione. Każdy poczuł przeciwnika.

 

Teraz rozpocznie się prawdziwa walka...

 

– A więc pora na starą dobrą klasykę. – Z wcześniej przypiętych do pasa woreczków wyjął dwa identyczne miecze. Srebrzyste klingi zaświeciły nocnym światłem.

Czarny Warg zawahał się przez moment.

– Chodź! – zakrzyknął starzec, prowokując bestię.

Zaryczała wściekle i zaszarżowała.

Klaus skrzyżował przed sobą miecze, zaparł się nogami o ziemię i czekał na uderzenie.

Nadeszło dosłownie po chwili.

Druzgocące...

Bestia chwyciła klingi w paszcze, próbując złamać je jednym potężnym uściskiem szczęk. Jednocześnie przez cały czas spychała Klausa w tył z niesamowitą prędkością.

Po chwili starzec uderzył z impetem w drzewo.

Odczuł to w kościach.

Wiedział, że jest w nieciekawej sytuacji, będąc dosłownie miażdżonym przez warga. Bestia nadal próbowała skruszyć oręż.

Próżny trud...

Były to bowiem klingi stworzone z najwyższej jakości krasnoludzkiej stali. Tylko broń wykuta z tego samego surowca mogła je uszkodzić.

Wiedział to.

Klaus, używając całej swojej siły, zaparł się i począł dawać odpór bestii. Gdy w miarę odzyskał swobodę ruchów, szarpnął ramionami i rozciął paszczę warga. Krew polała się z pyska, barwiąc biały puch szkarłatną posoką. Zaryczał i w przypływie niepohamowanego gniewu i szoku spowodowanego bólem, machnął potężnie łapą.

Klaus odskoczył w bok, jednak mimo to został trafiony.

Cztery pazury, wielkie niczym sztylety rozorały mu pierś. Impet uderzenia posłał go dobrych kilka metrów w miejsce, gdzie znajdowało się dziecko.

Leżał oszołomiony. Czuł, jak z ran strugami wypływa krew. Dzięki temu, że w ostatniej chwili odskoczył nie był jeszcze martwy.

Nie mógł się podnieść. Nie widział, lecz słyszał Czarnego Warga. Bestia, również ranna, nie atakowała.

Nie wiedział, czy podoła...

Wtem usłyszał płacz dziecka. Niewinną prośbę o wysiłek. O pomoc.

Przypomniał sobie, o co walczy...

Zebrał w sobie reszki sił i zaczął wstawać, podpierając się swoimi dwiema klingami.

Z wielkim trudem, lecz dał radę.

Zapłonął w nim ogień i choć krew zalewała puch, po którym stąpał, wiedział, co musi zrobić.

Czarny Warg jakby również zdawał sobie z tego sprawę, gdyż przyjął pozycję bojową i zaczął biec. Już nie tak szybko, jak wcześniej.

Klaus również się rozpędzał i mimo że ciało odmawiało posłuszeństwa, parł przed siebie z celem przed oczami...

Zwyciężyć.

Dwóch wojowników szarżowało na siebie. Każdy coraz bliżej drugiego...

Gdy już mieli się spotkać i skrzyżować broń, Klaus w ostatniej chwili wygiął tułów w tył. I chodź rany otworzyły się jeszcze bardziej, a ból na powrót odbierał świadomość, to sunąc po śniegu pod wargiem, rozorał mu mieczami cielsko.

W tym momencie dało się słyszeć ryk tak potężny, że wstrząsnął całym lasem.

Starzec najszybciej jak mógł, wstał z ziemi i obrócił się...

Czarny warg podążył za nim. Podniósł się na tylne łapy. Opanował ból... Wiedział, że umiera. Złocistymi ślepiami widział dwie śmiercionośne srebrzyste klingi zmierzające tuż na niego i...

Przebijające jego cielsko...

Klaus zakaszlał krwią, ledwo wyjmując miecze z pokonanego wroga.

Jednak wiedział już...

Że nie tylko warga dotknęła ręka śmierci.

Spojrzał w dół...

Jego ciało przebiły pazury bestii, która w akcie ostatniego desperackiego ataku, zadała śmiertelny cios.

– Byłeś godnym przeciwnikiem, Czarny Wargu – powiedział, patrząc na jego cielsko.

Starzec powolnym ruchem odpiął dwa woreczki od pasa. Włożył je sobie do ust i zagryzł...

Zaczął wolno wyjmować z siebie pazury bestii.

Przez odczuwany ból, z jego oczu płynęły łzy.

Trwało to kilka minut, aż w końcu się uwolnił. Chwycił swoje miecze i przy ich pomocy, powłócząc nogami, poszedł w stronę dziecka.

Stojąc przy nim, zdjął swoją czapkę z pomponem i założył na głowę malca.

– Po to właśnie oszczędzałem resztki mojej magii. – Z jego dłoni poczęła wydobywać się złota poświata, energia magii. Oplotła i rozświetliła najpierw czapkę, a potem malca.

– A teraz idź do domu, mój następco...

Złocista energia rozbłysła i po chwili maluch zniknął.

Klaus, zadowolony z wykonanego zadania, odwrócił się. Jak przez mgłę dostrzegł na wzgórzu watahę wargów.

Ostatkiem sił podniósł miecze w górę i zakrzyknął:

– Co?! Teraz wy?! Pokonałem waszego alfę uczciwie!

Wiedzieli to. Żaden nie śmiał zaatakować, a nawet się poruszyć.

Pojedynek to pojedynek.

Honor wymaga zaakceptowania porażki.

Odstąpili. Uznali siłę Klausa...

 

Klingi ciążyły starcowi. Ręce odmówiły posłuszeństwa. Opadły w dół, a wraz z nimi dwa miecze, które wbiły się w ziemię.

Klaus padł na kolana...

– Do ostatniej chwili... wierny...

Po tych słowach głowa opadła w dół. Wyzionął ducha.

Poległ...

lecz zwycięsko.

 

Wartownicy opletli jego ciało...

 

*

 

Pewnego razu młody obcokrajowiec pobłądził, przemierzając las. Chcąc rozeznać się w swoim położeniu, postanowił wejść na drzewo.

Znalazł wielką sosnę, największą w całym lesie.

Zaczął się wspinać.

Gdy był już na wysokości około dziesięciu metrów, złamała się jedna z gałęzi, na której postawił stopę. Zaskoczony zaczął spadać. Na szczęście wylądował w świeżym białym puchu. Jednak siła uderzenia była na tyle duża, że zruszyła śnieg zalegający na dziwnym wybrzuszeniu pośrodku drzew.

Chłopak, otrzepując się ze śniegu, ujrzał coś zaskakującego.

W miejscu, gdzie obruszył się śnieg, dostrzegł srebrzystą klingę miecza odbijającą światło dnia.

Zaciekawiony znaleziskiem postanowił oczyścić wybrzuszenie z reszty białego puchu...

Po kilkunastu minutach jego oczom ukazała się jakby... Rzeźba z drewna?

Tak, przedstawiała potężnie zbudowanego, klęczącego człowieka trzymającego dwa miecze, z głową skierowaną w dół.

Młodzian powędrował za nią. Dostrzegł niżej gałąź w kształcie litery „S”.

Odśnieżył to miejsce, a jego oczom ukazał się napis:

 

„Santa Klaus”

 

Shogun

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (30)

  • Bajkopisarz 23.12.2020
    Jednak warg posiadający doskonały węch nie dało się zwieść
    A tu sobie przemyśl, co chciałeś napisać, bo zamieszałeś dwa zdania.
    Albo: Jednak warga, posiadającego doskonały węch, nie dało się zwieść
    Albo: Jednak warg, posiadający doskonały węch, nie dał się zwieść
    Albo: Jednak wargów, posiadających doskonały węch, nie dało się zwieść
    „Teraz rozpoczyna się prawdziwa walka...”
    Nieuzasadnione przejście na czas teraźniejszy
    „Zaryczała wściekle i zaszarżował.”
    Mieszasz osoby. Zapewne zaryczała bestia a zaszarżował warg, więc to samo, ale taki zapis jest totalnie mylący.
    „Krew polała się z jego pyska,”
    Jego zbędne

    Pytanie: a skąd się wzięło kwilące dziecięcie samo w zaśnieżonym lesie? Ktoś je zostawił wargowi na pożarcie? A jeśli tak, to był to podarek świąteczny dla warga, jakim więc prawem Klaus się wtrynił między warga a zakąskę?

    Sprawnie napisane, scena walki mangowo-animowa w najlepszym wydaniu ?
  • Shogun 23.12.2020
    Kurcze, no trochę z tym zdaniem pokombinowałem. Leci do poprawy :)

    Kto wie? Może zostawili je ludzie, którzy potem zostali zaatakowani przez watahę wargów? Kto wie? Kto wie?
    Klaus to dobry człek. Jeśli dostał sygnał alarmowy od jednego z wartowników, po prostu musiał zareagować nawet jeśli miał już za niedługo przechodzić na emeryturę

    Heh, ano racja, trochę tak to wygląda haha :D
    Cieszę się, że mimo wszystko wyszło udanie :)
  • Anonim 23.12.2020
    Fajny bajkowy tekst. Podoba mi się, choć nie lubię tekstów o magii.

    zawiśli w powietrzu, chcąc zbadać sytuacji. - literówka

    Szybko chwycił i założył pas z dwom małymi woreczkami. -- literówka

    Były celne, jednak niezwykle grube futro zapobiegło zranieniu zwierza przez pociski. -- A może spróbować opisać to bardziej dynamicznie? np: Strzały dosięgły ofiary. Bestia zgięła się. Ale po chwili rozprostowała, bo pociski odbiły się od jej grubego futra.

    Wiedząc to, Klaus, używając całej swojej siły, zaparł się i począł dawać odpór bestii. -- staraj się nie używać dwóch imiesłowów przysłówkowych w jednym zdaniu.

    Pozdrawiam.
  • Shogun 23.12.2020
    Jak zawsze dziękuję za wyłapanie błędów i za rady :) Muszę w końcu dzisiaj usiąść i wprowadzić poprawki.

    Cóż, skoro nie przepadasz za tekstami o magii, to tym bardziej cieszę się, iż tekst Ci się podoba :)

    Zresztą sam rzadko piszę o magii jako takiej i używam słowa "magia", zastępując je często "energią" lub "siłą", jednak tutaj idealnie pasowała "magia" i wpisywała się w klimat :)

    Również pozdrawiam ;)
  • Baba Szora 23.12.2020
    O tak zabic świetego Mikołaja tuż przed świętami ?! Toż to skandał nad skandały !!!
    Czy może jednak chodziło o Gandalfa Czerwonego z utuczonym brzuszkiem? :-P A dziecko to oczywiscie nie za mądry Pippin? :-)))
    Tak czy siak - dobry pojedynek nie jest zły ;-)
  • Baba Szora 23.12.2020
    Czytaj : Bardzo mi sie podobalo, w koncu cos fantasy Twojego przeczytalam :-)
  • Shogun 23.12.2020
    Jakiż to skandal? ;) Toż to poległ w słusznej sprawie nasz Santa Klaus ;)
    Zawsze wychodzę z tego założenia ;)
    A to to fantasy jest? ;)
  • Baba Szora 23.12.2020
    Shogun No jak jest warg czyli czesc gorna lub dolna ust to jak nic fantasy ? A walczacy czesc ust w rodzaju meskim przeciwko czarodziejowi z pomponem jako magicznym atrybutem - to juz grube fantasy z zawijasem przy literce a ??
  • Shogun 23.12.2020
    Baba Szora heh :) Ano, jak jeden warg ust atakuje to nie ma lipy haha :D
    Czarodzij z pomponem? ? Ciekawe określenie ?
    Cóż, skoro fantasy i to grube nawet, to kłócił się nie będę ??
    Nie no, jakby tak powiedział to Tolkien z grobu by wstał i o prawa autorskie pozew złożył ?
  • Baba Szora 23.12.2020
    Potrzasajac pomponem Klaus powinien zakrzyknac You shell not pass ?
  • Onyx 23.12.2020
    Bajkowy tekst. Jest klimacik, jest to coś. Podoba mi się
  • Shogun 23.12.2020
    Dzięki Onyx :) Cieszę się, że jest to "coś" :)
  • Clariosis 25.12.2020
    No proszę, proszę!
    Ni pamiętam kiedy ostatni raz czytałam od Shoguna coś bardziej dynamicznego. W "Krwawym Słońcu", jak dobrze pamiętam, opisywałeś bardziej dynamiczne sceny. W drabblach to albo zabawa z czytelnikiem, albo humoreska, czyli głównie mocne wytężanie komórek w poszukiwaniu interpretacji i sedna. A tutaj? Bardzo ciekawa bajka, taka trącająca typową fantastyką, a w jakiej fajnej formie. Początek z jakiegoś powodu wydawał mi się dość niejasny, przez co musiałam doczytać z 2-3 razy, ale nadal nie jestem pewna dlaczego występuje tam zakłócenie. Potem jednak czytało mi się dobrze, a końcówka szczególnie. Honorowa walka, iście w samurajskim stylu z potworem, a na sam koniec przekazanie władzy... naprawdę, super zbudowany klimat, bardzo dobrze opisana scena walki. Więcej proszę takich rzeczy od Shoguna, bo Shogun umie. :)
    Pozdrawiam!
  • Shogun 25.12.2020
    Ano właśnie, w końcum się przełamał :) i cuś dłuższego dynamiczniejszego napisałem :)
    Niejasny? W jakim sensie? Proszę pytać, Shogun z miłą chęcią odpowie :)
    Tak, postawiłem na honor, jak to samuraj ma w zwyczaju ;)
    Dziękuję, miło słyszeć, że klimat i walka się udała, bo o to mi chodziło, a z dynamicznym opisem walki miałem z początku, w pierwszych tekstach problemy.
    Oj, no i przez to ostatnie zdanie Shogun zarumienił się całkowicie :) Coraz częściej to się dzieje. Będę musiał się zrewanżować ;)
    Również pozdrawiam ;)
  • Clariosis 25.12.2020
    Shogun Właśnie tą "niejasność" trudno mi jest wyjaśnić. Nie ogarniałam dokładnie motywu z tymi latającymi statkami, ale naprawdę, naprawdę trudno mi jest powiedzieć o co chodzi. Pewnie to dlatego, że na początku nie wiedziałam, że chodzi właśnie o bohatera? Teraz nie ma to jakiegoś już większego znaczenia, bo się ostatecznie połączyło wszystko.
    Ha, dwa razy ja, to dwa razy oddałam liskowi! No ale jak lisek mówi, że się zrewanżuje... ;)
  • Shogun 25.12.2020
    Clariosis latającymi statkami? Nie było tam statków, tylko jedne sanie Klausa ;) a "wartownicy" to drzewa ;)
    Ha! ;) Oczywiście, że się zrewanżuje, toć wiesz, że Lisek potrafi ;) Zresztą, Lisek zawsze "pisane" miał ;)
  • Clariosis 25.12.2020
    Shogun No zobacz... ;)
  • Shogun 25.12.2020
    Clariosis Można rzec Lisek Złotousty ;)
  • Kavita 26.12.2020
    Wow jestem pod mega wrażeniem. Tekst naprawdę mi się podoba. Zazwyczaj przeszkadza mi szybka akcja, jednak tutaj było świetnie zbudowane napięcie. Lecę obczaić inne twoje teksty
  • Shogun 26.12.2020
    Dziękuję bardzo. To bardzo miłe :)
    O proszę, to tym bardziej cieszę się, że się podoba :)
    A zapraszam, zapraszam serdecznie :D
  • Kocwiaczek 28.12.2020
    Zapłoną/ ł;
    kiedyś. – Rzucił/ dałabym bez kropki i z małej rzucił, bo to mówienie;
    łatwa walka – pomyślał/ A tutaj na odwrót;) kropka i z dużej;
    Czasem za dużo Klaus i Warg czy Czarny warg. Można szukać zamienników np. Starzec, wojownik, obrońca dziecka czy bestia, agresor, zwierzę (chociaż technicznie rzecz ujmując to nie do końca zwierzę, no ale wiesz, o co mi chodzi;)).
    Magii też bywa nadużywane, ale zastąpienie tego słowa może być trudne.

    Powiem szczerze, że to chyba najlepiej dopracowany tekst, jaki dane mi było ostatnio u ciebie czytać. Literówek praktycznie brak. Widać, że tekst czytałeś wielokrotnie przed zamieszczeniem. Opis walki rodem z wydanych dzieł, jakie miałam przyjemność czytać. Naprawdę świetny i te emocje, które wywołuje. No miód malina i orzeszki w karmelu. W pełni zadłużone brawa. Oby takich dzieł więcej. Stawiam pięć i kłaniam się nisko, niziuteńko.

    A i jeszcze jedno. Fajnie się tutaj przeplata magia, baśniowość z tym rzeczywiście brzmiącym "obcokrajowcem". Dobry myk, bo się człek zastanawia: "Kurde, a może to się wydarzyło naprawdę?". To ziarenko prawdy pozostaje wieczną niepewnością:)
  • Shogun 28.12.2020
    Dziękuję za wyłapanie tych niedociągnięć, lecą do poprawki :)
    Racja, trochę tego za dużo, więc zamienniki by się przydały, cuś pokombinujem :)
    Prawda, wim ;)
    Co do magii, to tak, tutaj trudno to zastąpić, bo jednak chciałem, aby była to magia, a nie energia, czy tam siła. Bo do takiego fantasy, fantasy, to jednak najlepiej stara dobra magia pasuje ;)

    Dziękuję pięknie. Nawet nie wiesz, jak cieszę się, słysząc to, bo ostatnio miałem chyba jakiś leciuteńki spadek "technicznej formy", że tak powiem.
    Tak, siedziałem długo przy tym tekście po jego napisaniu i wielokrotnie go czytałem. W końcu był to pierwszy od dłuższego czasu, dłuższy tekst, jaki napisałem, dlatego chciałem dopieścić go najlepiej jak potrafię :)
    Ojeju jeju, nie wiem co powiedzieć, zarumieniło się me lico... :) Powiem więc znów, dziękuję pięknie :) Naprawdę, czytać takie słowa, to wspaniałe uczucie.
    Kłaniam się więc również niziuteńko i dziękuję za słowa.

    Bardzo się ciesze w takim razie, gdyż właśnie zastanawiałem się, czy ten "obcokrajowiec", nie będzie przypadkiem niepasującym do całości elementem. Widzę jednak, że się chłopaczyna wkomponował w klimat :)
  • Narrator 28.12.2020
    Żebyś nie narzekał na brak zajęcia w długie, zimowe wieczory, dorzucę jeszcze to:
    „Znalazł wielką sosnę, największą w całym lesie”
    Skąd on wiedział, że była największa, skoro, jak piszesz, nie znał miejsca i pobłądził?

    Pięknie napisane, z prawdziwą fantazją i dużą wyobraźnią, sceny same nasuwają się żywo przed oczy. Widzę, że lubisz opisywać magię świata zewnętrznego. Mnie natomiast fascynuje magia ukryta w człowieku, bo uważam, że o świecie zewnętrznym wiemy bardzo niewiele, tyle ile zdołamy odebrać z tego, co do nas dociera. Można to opisywać na wiele sposobów i tak chyba jest dobrze.
  • Shogun 28.12.2020
    Haha :) dziękuję :) Szczerze, już wcześniej mi te zdanie zgrzytało. Teraz mam pewność, że należy je poprawić :)

    Dziękuję za miłe słowa :)
    Tak, to prawda, lubię opisywać, chyba najbardziej właśnie magię świata zewnętrznego, jednak o tej ukrytej w człowieku również nie zapominam, choć wszystko zależy od tekstu.
    Szczerze, masz rację. Nie wiemy wiele, jednak dzięki temu mamy właśnie pewną dowolność w opisywaniu, co jak powiedziałeś jest jak najbardziej dobre :)
  • DEMONul1234 29.12.2020
    Noice ☺
  • Shogun 29.12.2020
    Dzięki DEMON ;)
  • Akwadar 03.01.2021
    To tak na dzień dobry: "W żądnym wypadku..."
    " ...postanowił obniżyć poziom lotu" - trafniejszym określeniem byłaby "wysokość".
    "...zakrzyknął na swoich dziewięciu towarzyszy." - zakrzyknął do swoich dziewięciu towarzyszy.
    "Pierwszy z nich, cichy i słaby, lecz doskonale słyszalny w bezwietrznej nocy. Płacz dziecka." - trochę bez sensu są te dwa zdania. Jedyna opcja to połączyć. - "Pierwszy z nich, cichy i słaby, lecz doskonale słyszalny w bezwietrznej nocy płacz dziecka." lub " Pierwszy z nich, cichy i słaby, lecz doskonale słyszalny w bezwietrznej nocy... płacz dziecka."
    "Klaus chwycił pewniej broń:" - a ten dwukropek do czego się ma?
    "Bestia zaryczała gniewnie z bólu spowodowanego impetem magicznych pocisków..." - z zapisu wynika, że impet boli, czy to Autorze na pewno miałeś na myśli?
    "Stety lub niestety nie miał szansy" - brzydkie, bardzo brzydkie, narratorowi nie przystoi.
    "...z celem w oczach." - a jakby z celem przed oczami? Bo tak w oczach, to jakoś nie bardzo.... ;)
    Co do zdania z sosnami - jest poprawne. W narracji trzeciosobowej narrator jest wszechwiedzący, więc "najwyższa sosna w lesie" ma rację bytu.
    Jeszcze przecinki... ale no, ten tego, rozumiesz?
    To tyle po szybkości. A, żeby nie było, sam mnie zaprosiłeś ha, ha.
  • Shogun 03.01.2021
    Łołołoło haha :D No, będzie co poprawiać ;)
    Dzięki wielkie Wodniaku ;)

    Przecinki... rozumiem, rozumiem ;)
    Ano, prosiłem, prosiłem i jestem zadowolony :D
  • Zapraszamy do wzięcia udziału w Bitwie na Prozę
    Dwa tematy i ogromny wachlarz twórczej wyobraźni.
    Można umieścić dwa tematy w jednym opowiadaniu lub pisać na jeden.
    # DWA POZIOMY SUMIENIA
    # W SUMIE NIE
    Czas do 23 stycznia 2021, godzina 23:59.
    Liczymy na Ciebie!!!
  • Shogun 15.01.2021
    Dziękuję za zaproszenie! O ile wena pozwoli, o ile pozwoli... :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania