Styk
[Wchodź po cichu za Królową. Jeśli coś stuknie — cofnij o palec.]
Tynk chłodny. Nad głową mleczny brzeg światła.
Klamka — czysta, na pamięć kciuka. Dwa obroty. Wchodzę.
— Cicho. Za ścianą śpią i łatwo się budzą.
Korytarz wąski; powietrze przyklejone. Buty w linię. Kurtka — jeden ruch, bez szelestu. Światło mruga o ułamek. Królowa mija bokiem; ramię muska ramię. Na rękawie zostaje krótki żar; gaśnie przed mrugnięciem światła. Odstęp na dwa oddechy.
— Prosto. Sprawdza, czy stoi, jak zostawiła.
Klamka chropowata; pod palcem pył lakieru.
Kuchnia trzyma parę na krawędzi. Blat równo; materiał docięty. Szklanka szuka mokrego okręgu. Królowa nuci pół frazy i urywa. Ręce łapią tempo.
— Dalej.
Klamka — znajoma. Domykam na jeden ząbek. Sprężyna chce wrócić — trzymam ją pół taktu.
Powietrze gęstnieje o pół tonu; pas światła poszerza się. Krzesło tu wsuwam dalej niż trzeba — cień ucieka z osi; o włos za głośno na ten korytarz. Cofam o palec. Kolano dotyka krawędzi stołu — miękki stuk; cień przesuwa się o szerokość palca, wraca. Piloty — równo. Odbłysk drga i schodzi z plastiku.
— Puść.
Klamka stoi; sprężyna puści po pół taktu — gdy przejdzie.
Sypialnia zbiera światło w jednym pasie. Pościel gładka; dywan milczy włóknem. Przy zagłówku jej zapach — świeży, chłodny. Oddech: dwa — dwa — cztery.
Królowa siada bokiem; rękaw podnosi się o centymetr, zostaje kreska po gumce. Staję bliżej niż wypada; kolano zatrzymuje się na brzegu łóżka. Palce łapią metal; ciepło wraca do poziomu.
— Wystarczy.
Z tyłu klamka wraca sama — cicho. Jej oś zostaje we mnie.
Komentarze (6)
napisane nieźle, ale nie chce mi się myśleć o czym to, albo raczej ten tekst nie zachęca mnie do myślenia. Nie rozstrzygam, która opcja jest bliższa prawdy
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania