Świadectwo początkiem czegoś wielkiego
Jarek był kłamcą, parszywym kłamcą, który oszukał wiele osób. Wszystko robił w imię "dobrych intencji" jak to powtarzał. Nie uczył się, co zakończyło jego edukację na wykształceniu podstawowym. To go nie wzruszyło. Twierdził, że jest jednostką wybitną i znajdzie sobie pracę marzeń - "będę kiedyś miliarderem". Skończył jako zwyczajny pijak. Nie miał mieszkania, więc skończył na ulicy. Alkohol wyniszczał go przez wiele lat.
Pewnego dnia spotkał go młody chłopak. Siedział akurat pod murkiem w jednym z okolicznych zaułków. Usiadł obok niego jakby nigdy nic i z uśmiechem się przedstawił. Nazywał się Janek. Był uczniem trzeciej klasy szkoły gimnazjalnej. W dłoni trzymał Biblię. Potem nastąpiła rozmowa... zmieniła ona wszystko w życiu Jarka. Dzisiaj jest szczęśliwym mężem, ojcem i prezesem jednej z największych firm w kraju.
Oto zapis tego dialogu. (Forma wywiadu)
Janek: Witam pana. Chciałbym zadać panu pytanie. Mogę?
Jarek: Możesz chłopczyku.
Janek: Wierzy pan w Boga?
Jarek: A cóż to za pytanie?
Janek: Proste jak konstrukcja cepa.
Jarek: Boga nie ma...
Janek: A skąd to stwierdzenie?
Jarek: Gdyby twój Bóg istniał, byłbym teraz bogatym przedsiębiorcą. Mieszkałbym w ogromnej wilii razem z moją żoną. Widzisz gdzieś willę? Nie! Widzisz gdzieś moją żonę? Nie! Bóg to wymysł, kit, który sprzedają dzieciom, żeby miały powód aby chodzić co niedzielę do kościoła.
Janek: On był, jest i będzie. Pan podaje przykłady swoich skrytych marzeń, których nie osiągnął. Z góry stwierdza pan, że Bóg nie istnieje. A prawda leży gdzie indziej. W pana sercu!
Jarek: O czym ty gadasz synku?! Bóg jest niczym, jest wymysłem!
Janek: Bóg to miłosierdzie, Bóg to ojciec, który pana kocha i będzie kochał. Może nasza rozmowa jest od niego znakiem? Nie mam pojęcia. Zobaczyłem pana i od razu wiedziałem, że muszę porozmawiać.
Jarek: Nie pomyślałeś, że nie ma o czym?
Janek: Jest! Bóg istnieje i próbuję panu coś powiedzieć. Musi pan dać mi szansę wyjaśnić.
Jarek: Dobrze. Spróbuj, choć jestem sceptycznie nastawiony.
Janek: Istnieje coś takiego jak droga. Każdy człowiek nią dąży. Jednak w pewnym momencie skręcamy, to w lewo, to w prawo. Wszystko przez nasze grzechy. Wypełniają nas i oddalamy się od Boga. On próbuję nam pomóc, na wszelkie możliwe sposoby. Jednak wybór, czy zechcemy tą pomoc przyjąć należy do nas. Przeszedł pan długą i wyboistą drogę. Doszło w końcu do tego spotkania. Ma ono jasny przekaz. Bóg chcę udzielić pomocy, chcę wejść do pana serca!
Jarek: Powiedzmy, że ci wierzę. Jednak dalej mnie zastanawia istota tego całego Boga. Skąd on taki dobrotliwy?
Janek: Ponieważ Bóg to miłość!
Jarek: I ja mam w to wszystko uwierzyć? Że niby pomodlę się i od razu moje grzechy zostaną odpuszczone, a ja będę żył w blasku chwały Boga?
Janek: To nie tak. Pomodlić może się każdy, nawet największy gnój na tej planecie. Wszystko zależy od tego, jaka jest istota tej modlitwy. Czy jest ona szczera. Bóg nie jest chłopcem na zawołanie. On jest miłością i dobrocią tego świata. Próbuję dać tego wyraz, a modlitwa jest tylko sposobem porozmawiania z nim w cztery oczy.
Jarek: To co z tymi grzechami?
Janek: Jeśli modlitwa jest szczera i rzeczywiście będzie żałował pan za grzechy, wtedy Bóg wysłucha. Odpuści panu wszelkie grzechy.
Jarek: Skoro ten Bóg taki miłosierny, odpuszczający grzechy i kochający każdego człowieka, to mam pytanie. Gdzie jest Bóg podczas wojen, klęsk żywiołowych i problemów zwykłych ludzi, którzy nie mają za co żyć i co jeść?!
Janek: On jest w sercu każdego człowieka. Pomaga! Na wszelkie możliwe sposoby. Wyciąga pomocną dłoń do każdego pokrzywdzonego, nawet do tych złych, którzy krzywdzą. Wszystko z miłości do człowieka.
Jarek: No dobra. Wiesz muszę już iść, bo za niedługo... ehhh... muszę iść.
Janek: Powiedziałem wszystko co trzeba. Bóg pana kocha i chcę to przekazać. Niech go pan wysłucha. A tymczasem proszę przyjąć tą Biblię. Może znajdzie pan w niej to co trzeba. Do widzenia!
Jarek: Do widzenia...
Biblia rzeczywiście pomogła. Jarek znalazł w niej opowiadanie o człowieku z podobnymi problemami co on. Stwierdził, że chce coś zmienić. Poszedł do kościoła. Zaczął zmieniać swoje życie. Dalej studiował Biblię, aż pewnego dnia poznał kobietę, którą pokochał z wzajemnością. Urodziła mu syna. Poszedł na kurs dla dorosłych, aby zdać maturę. Potem poszedł na studia. Zaczął pracę w pewnej firmie, pewnego dnia został jej prezesem.
To tylko historia jednego człowieka. Wszystko opiera się na jednym - na Bogu. Jest to najwyższe dobro i podążajcie za nim. Warto.
"Jeśli chcesz zaczynać rewolucję, to lepiej zacznij ją w swoim własnym domu i sposobie myślenia."
Komentarze (8)
Bóg zapłać! :)
nie wiem nie oceniam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania