Świetlik.

Przetrwaliśmy zimę.

Kosztem liści i kilku zżółkniętych łodyg,

udało nam się dotrwać do końca wieczornych przymrozków.

Za to rankiem, na trawie wciąż pojawia się srebrny osad,

który potem zamienia się w mgłę i powoduje wypadki drogowe.

 

Za to na końcu każdej gałęzi, w miejsce tych liści co opadły,

rosną setki baniek mydlanych, co kiedy się zbliżysz odrobinkę,

okazują się żarówkami. W środku każdej jest maleńka galaktyka.

W środku galaktyk - zamiast zwyczajowych gwiazd -

są dziury tak czarne, jak tylko potrafi być... Nic.

 

I zawsze ktoś kradnie te żarówki, wykręca,

a ja nadal gaszę światło, kiedy wychodzę.

Pstrykam wyłącznik, który z braku łączności z czymkolwiek

po prostu wydaje dźwięk, a potem czeka.

 

I to rozumiem.

 

Maj, 2022.

Marcin Lenartowicz.

Następne częściŚwietlik.

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • kigja dwa lata temu
    Z podobaniem.
    Tylko przeszkadza mi zbliżone Za to.
    Moim zdaniem przy drugim zapisie warto dać synonim.
  • Szalej. dwa lata temu
    Jest to zamierzony zabieg.
    Także niestety, albo i stety nie pokuszę się o zmianę.

    Musi zostać tak jak jest, żeby jeszcze mocniej połączyć dwa obrazy.

    Dziękuję za czytanie :)
  • kigja dwa lata temu
    Ty jesteś autorem i wiesz najlepiej.
    Ja się tylko przyglądam i ciągle uczę :)

    Pozdrawiam!
  • Szalej. dwa lata temu
    Tam zaraz autorem :) hehe

    Niemniej, dzięki za przyglądanie!
  • Trzy Cztery dwa lata temu
    Piękny, piękny wiersz.
  • Szalej. dwa lata temu
    Dziękuję :)
  • kikimora dwa lata temu
    Do interpretacji na kilka sposobów. Jasność zawsze nas uwodzi, chociaż bywa fałszywa i może nas zgubić. Ciekawy, i to bardzo.
  • Szalej. dwa lata temu
    Dzięki
  • Szalej. dwa lata temu
    Aha. Tu nie ma jasności :)
  • Anyż dwa lata temu
    Z dużym podobaniem.
  • Szalej. dwa lata temu
    Dzięki

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania