Szaty człowieka część 1
Któż z nas nie pragnie otrzymania spadku, a gdy przypadkiem tak się stanie, przeważnie dopada nas lęk albo obawa przed jego zadłużeniem. Kiedyś tak nie było, lecz w czasach współczesnych namnożyło się tyle świństw i kombinatorstwa, że dziedziczenie wiąże się z dużym ryzykiem. Wszelkie obawy mają uzasadnione podłoże i wielokrotne potwierdzenie, ponieważ gdy pozostaje majątek, wtedy najczęściej spadkobiercy o tym nie wiedzą. Natomiast gdy pozostawione są długi, wszelkiego rodzaju firmy otrzymują dane delikwenta i tworzą z niego ofiarę. Jedyną z dróg ucieczki jest jak najszybsze sądowe zrzeczenie się spadku. Druga opcja polega na przyjęciu zobowiązań w wysokości pozostawionych aktywów. W takim przypadku tworzą się kolejne etapy, czyli łatwe, lub trudniejsze polegające na oszacowaniu wartości.
Mieszkanie komunalne z chwilą śmierci najemcy, zgodnie z zawartą umową należało zdać. Pomimo kilku wcześniejszych propozycji sprzedaży lokalu mieszkalnego ze sporym rabatem, najemca nie zdecydował się na jego wykup, ponieważ budynek będący w zasobach miasta bardziej kwalifikował się do wyburzenia, niż zamieszkania. Pozostawione mienie składało się głównie ze starych mebli, wykonanych z płyty wiórowej i rzeczy osobistych, których rodowód miał swój początek w ubiegłym wieku. Koszty postępowania sądowego i utylizacji były do zaakceptowania, lecz jedyny żyjący krewny mógłby później domagać się jakiegoś zadośćuczynienia. Dlatego łatwiej, prościej było obarczyć jego obowiązkiem wywiezienia klamotów i zdania mieszkania będącego w zasobach miasta.
Trzydziestoparolatek niespodziewanie dla siebie został powiadomiony o przysługującym mu spadku. Niezwłocznie udał się do kancelarii adwokackiej i uzyskał pomoc prawną. Dokładnie zrobił, jak mu poradzono i w konsekwencji znalazł się w mieszkaniu na pierwszym piętrze z oknami wychodzącymi na rynek. Skrzypiąca i uginająca podłoga nie zdobyła jego zaufania, a mocno spękany tynk przywołał z pamięci filmowe koszmary. Wszystkie drzwi nie trzymały pionu i same się otwierały, albo zamykały. Jedynie fasada budynku była pięknie odrestaurowana i cieszyła najbardziej oczy turystów. Pozostała część budowli swoim wyglądem wołała o pomstę do nieba i tylko siłą woli nie zwaliła się na głowy mieszkańców. Mężczyzna najchętniej uciekłby, lecz miał świadomość, że wdepnął w coś paskudnego i musi w jakiś sposób z tego wybrnąć. Pobieżnie przeglądnął zawartość szafy i szafek oraz rozkład pomieszczeń. Zanotował w myślach zawartość półek, szuflad i czmychnął z dawno nie wietrzonych pomieszczeń na świeże powietrze.
Dopiero w domu na spokojnie przeanalizował otrzymany spadek i stało się jasne, dlaczego nikt go nie przywłaszczył. Przez cały tydzień zastanawiał się, co z nim ma zrobić i doszedł do jednego wniosku. Szmaty przekazać fundacji zajmującej się biednymi. Pozostałe wrzucić do kontenera na czyściwo, meble i pozostały sprzęt do punktu selektywnego odbioru odpadów. Jedynie dokumenty zabrać i zapoznać się z ich zawartością, a później zdecydować, co z nimi zrobić.
Przedstawicielka fundacji zajmującej się niepełnosprawnymi, ubogimi i matkami, które z dziećmi uciekły od tyranów i damskich bokserów zjawiła się dokładnie w umówionym czasie. Spadkobierca bardzo cenił punktualność i ze szczerego serca zaoferował dar w postaci całej zawartości, odziedziczonego mieszkania. Niestety jego oferta nie została przyjętą, ponieważ sprzęt był stary, a garnki i sztuce aluminiowe. Kobieta straciła wcześniejszy zapał i wydawało się, że zaraz sobie pójdzie. Zanim to zrobiła, otworzyła trzydrzwiową szafę, wpuściła żurawia i powiedziała.
- Ma pan tutaj prawdziwy skarb.
Nowy właściciel mienia podskoczył jak oparzony i zanim zobaczył, o czym jest mowa, wyrzucał sobie niedopatrzenie i wyjawienie innym, jaki stał się bogaty. Ponaglany własną chciwością prawie podbiegł i przez ramię zaczął zaglądać do wnętrza. Gdy niczego wartościowego nie zauważył, zapytał.
- Gdzie są te kosztowności?
Jego pytanie musiało trafić na niepodatny grunt, lub wyzwoliło w kobiecie do niego niechęć. Świadczyło o tym jej gwałtowne odwrócenie i spojrzenie na niego wzrokiem zazwyczaj przeznaczonym dla byłego, albo obleśnego typa. Przypatrywała się i oceniała uważnie, jakby się bała, że jej osąd będzie niewłaściwy.
- Od takiego modnisia nie powinnam się niczego innego spodziewać – powiedziała i po chwili dodała – butelki PET i celuloza drzewna.
Sarkazm w jej głosie był tak dobitny, że wystrojony mężczyzna był zmuszony oponować.
- Jestem zadbany, dbam o środowisko i zawsze modnie się ubieram.
Zamiast złagodzenia konfliktu i niechęci do siebie, dolał oliwy do ognia. Kobieta próbowała powstrzymać swoją reakcję i nie pozwolić sobie na utracenie kontroli nad własnymi emocjami. Widocznie jej wysiłki na niewiele się zdały, ponieważ powiedziała.
- Widać, że kiedyś pozbierał pan stare zużyte butelki, ktoś wysłał je do Azji, tam poddano je procesowi sterylizacji i suszenia. Następnie zostały pokruszone na małe wióry, podgrzane i przepuszczone przez dyszę przędzalniczą. Powstały ciąg przędzy, został nawinięty na szpulę, by włókno zagnieść i wytworzyć puszystą wełnianą teksturę. Dopiero po tym procesie przędzę belowano, farbowano i dziano na tkaninę poliestrową z recyklingu. Dzięki takiemu procesowi materiał jest sztywny, sprężysty i odporny na działanie środków piorących, a to przedkłada się na zachowanie kolorów. Pozostałą część ubioru pozyskano z celulozy drzewnej, którą poddano odpowiedniemu kompostowaniu na okres sześciu tygodni. Dlatego pana ubrania z domieszką lyocellu nie gniotą się, są elastyczne i delikatne. Ostatnio w taki sposób produkuje się bieliznę, pościel i odzież do biegania. Kiedyś było inaczej, ludzie ubierali się i otaczali materiałami przyjaznymi, zaliczyć można do nich len – nie przerywając mówienia, sięgnęła rekami do szafy i z dwóch różnych półek wyciągnęła złożony obrus oraz zasłonę na okno. Przybliżyła do rozmówcy i kontynuowała – te dwie rzeczy zostały zrobione z najstarszych włókien naturalnych znanych człowiekowi i są najtrwalsze. Materiał z włókien lnianych ma działanie antyalergiczne, antybakteryjne, doskonale nadaje się na letnie ubranie, ponieważ jest lekki, przewiewny i prawie trzykrotnie bardziej wytrzymały od bawełny. Uprawy lnu wpływają korzystnie na żyzność gleby i przyczyniają się do rekultywacji terenów skażonych przez przemysł. Podobnie na żyzność gleby wpływa uprawa konopi, która podobnie jak len nie potrzebuje dużej ilości wody i stosowania pestycydów. Włókna konopi mają wysoką wytrzymałość, a ubrania z nich są lekkie, miłe dla skóry i bardzo powoli chłoną zapachy. Dodatkową zaletą jest wyższa niż innych materiałów ochrona przed szkodliwymi promieniami UV.
- Mam też ubrania z metką „100% cotton” – wtrącił mężczyzna, który w ten sposób zamierzał przerwać kobiecie.
- Tylko zapomniał pan dodać, albo nie wie, że do jej produkcji wykorzystuje się duże ilości środków chemicznych. Jedynie bawełna ekologiczna jest wolna od toksyn, a dopisek na metce „Fairtrade”, informuje o dobrym traktowaniu pracowników i daje dodatkowe zapewnienie.
Spadkobierca, stracił grunt pod nogami i zaczął żałować, że wpadł na głupi pomysł, żeby rzeczy oddać biednym. Powoli tworzył się w nim gniew, którego kulminacją byłoby wyproszenie kobiety z mieszkania i wyrzucenie zawartości szafy do kontenera z odpadami mieszanymi. Zanim do tego doszło, Kobieta wskazała na jedną z półek i powiedziała.
-Tutaj są trzy męskie swetry z wełny alpak, nie są farbowane i dzięki temu niezwykle delikatne w dotyku, miękkie niczym kaszmir i niesamowicie wytrzymałe. Wełna jest trzykrotnie trwalsza i sześciokrotnie cieplejsza od wełny owczej, nie przepuszcza wody, kurzu, nie zawiera lanoliny, jest przewiewna i posiada wysokie właściwości higroskopijne , czyli absorbuje wilgoć i wolno nasiąka wodą.
- Skoro każdy ma inny kolor, to są farbowane – powiedział, patrząc nad ramieniem rozmówczyni na półkę.
- Ten rodzaj wełny w naturze występuje w ponad dwudziestu kolorach i dzięki temu bardzo łatwo znaleźć dla siebie odpowiedni kolor. Jednak najpiękniejsze są jedwabne koszule, proszę dotknąć – mówiąc to, odwróciła się od półek, sięgnęła do drugiej części i nie patrząc, wyjęła wieszak z błękitną koszulą.
Komentarze (2)
Zniechęcił mnie techniczny początek, ale byłem ciekaw o co w opowiadaniu chodzi, więc przebrnąłem. Wątek brzmi ciekawie, ale zdecydowanie takie długie bloki wywodów na temat tych tkanin nie służą tej opowieści. Sugeruję pomyśleć nad inną formą. Może bardziej w formie opowieści niż suchych faktów.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania