Szklana dziewczynka - Rozdział siedemnasty. [Ostatni]
15 marca 1998, niedziela, 14:00 Salon
Pogrzeb był wczoraj. Oczywiście byliśmy tam całą rodziną. Ciocia w czarnej sukience, z małą Laurą na rękach. Płakała cicho przez całą ceremonię. Ja stałam z tyłu i nic nie czułam. Byłam pusta.
Ciocia przyszła dziś po rzeczy - kilka książek, które Kuba zostawił u dziadków, jakieś pierdoły. Babcia pomaga jej pakować wszystko do pudełka. Dziadek siedzi w fotelu i milczy.
Siedzę na kanapie i patrzę w podłogę.
Ciocia zbiera się do wyjścia.Zatrzymuje się obok mnie.
- Emilia... - zaczyna cicho.
Podnoszę wzrok. Ciocia patrzy na mnie. Jej oczy są czerwone od płaczu, twarz upiornie blada.
- Tak?
Otwiera usta, jakby chciała coś powiedzieć. Potem jednak je zamyka. Kręci głową.
- Nic. Przepraszam.
I wychodzi.
Babcia odprowadza ją wzrokiem, potem przenosi spojrzenie na mnie.
- Emilio, może powinnaś z nią porozmawiać?
- Nie.
- Powinnaś.
- Powiedziałam nie!
Wstaję i wracam do mojego pokoju.
Nie jestem w stanie z nią rozmawiać. Nie dam rady patrzeć w jej oczy. Bo jest w nich tylko jedno pytanie
„Dlaczego?"
A ja znam odpowiedź. Niestety.
---
18 czerwca 2004, wtorek, 10:30. Pokój Emilki
Mam dwadzieścia jeden lat. Tyle, ile miał Kuba, gdy go poznałam.
Czasami próbuję sobie wyobrazić - jak wyglądałam wtedy z jego perspektywy? Jedenastoletnie dziecko z MPD, bladą twarzą i długimi włosami. Co on we mnie widział?
Ale w głębi duszy znam odpowiedź. Bo ja widziałam w nim dokładnie to samo.
Wciąż mieszkam z dziadkiem. Babcia nie żyje - zmarła dwa lata temu na raka. Dziadek jest na emeryturze, coraz słabszy, coraz bardziej zagubiony. Alina wyjechała na studia do Krakowa. Mama emigrowała za granicę razem ze Sławkiem i Tomkiem - do Niemiec.
Po śmierci Kuby całkowicie odpuściłam sobie naukę. Nie zdałam nawet matury. Jestem na rencie. Mój stan zdrowia znacznie się pogorszył,bo z rehabilitacji też zrezygnowałam. Poruszam się teraz głównie na wózku. Chodzę tylko w domu, i to tylko gdy nam lepszy dzień. Oczywiście jedynie o balkoniku. Samodzielne chodzenie jest już tylko wspomnieniem młodości. Kiedyś tak bardzo narzekałam na potknięcia i częste upadki,a teraz... Zdecydowanie nie doceniałam tego co było mi dane.
Ostatnio podjęłam pewną decyzję. Przeprowadzam się do DPS - domu pomocy społecznej. Dokładnie za tydzień. Dziadek już nie daje rady mi pomagać. Ja nie jestem w stanie pomagać mu. DPS to jedyne rozsądne rozwiązanie.
Pakuję swoje rzeczy. Książki, kasety, ubrania. Komputer będę musiała zostawić. W DPS na pewno nie będzie na niego miejsca. Biorę za to laptop, który dostałam od dziadka rok temu na urodziny. Chyba nie przeżyłabym bez mojego pamiętnika.
Natłok myśli w mojej głowie przerywa pukanie do drzwi.
- Proszę.
To dziadek.
- Emilka, masz gościa.
- Kto to?
- Sara.
Serce zaczyna bić mi szybciej. Nie widziałam jej od czasu pogrzebu Kuby.
- Powiedz jej, że jestem zajęta.
- Emilko, ona chce z tobą porozmawiać. Mówi, że to ważne. - W oczach dziadka dostrzegam dziwny rodzaj nadziei. Może ciągle wierzy w zjednoczenie rodziny?
- Dobrze - mówię w końcu. - Niech wejdzie.
---
18 czerwca 2004, wtorek, 10:45. Pokój Emilki.
Sara wchodzi powoli do pokoju. Ma teraz trzydzieści jeden lat, ale wygląda młodziej. Włosy ma krótsze, twarz spokojniejszą. Za nią idzie dziewczynka. To musi być Laura. Jeśli dobrze liczę,ma obecnie siedem lat. Ciemne włosy, ciemne oczy. Mała kopia Kuby.
Czuję dziwny, smutny ścisk w sercu na widok tego dziecka
- Cześć, Emilka. - Zaczyna Sara cicho
- Hej.
- Pamiętasz Laurę? Laura, to twoja kuzynka, Emilia.
Laura patrzy na mnie, wyraźnie zaciekawiona.
- Dzień dobry.
- Pewnie, że pamiętam. Cześć, Laura.
Sara rozgląda się po pokoju. Widzi pudła, walizki.
- Słyszałam, że się przeprowadzasz.
- Tak. Za tydzień.
- Do DPS?
- Tak. Dokładnie tak.
Kiwa głową. Milczy przez chwilę.
- Mogę usiąść?
- Pewnie.
Siada na krześle. Laura stoi obok niej, wciąż wpatrzona we mnie jak w obrazek.
- Dlaczego przyszłaś? - pytam w końcu.
- Bo... bo chciałam ci coś powiedzieć. Zanim będzie za późno. - Wzdycha. - Jestem w związku. Od roku. Paweł jest dobry dla mnie. Dla Laury zresztą też. Jestem szczęśliwa.
- To dobrze, cieszę się.
- Ale... nadal kocham Kubę. Chyba zawsze będę go kochać. - Patrzy na mnie. - Ostatnio zaczęłam go rozumieć. Rozumieć, przez co przechodził. Co czuł.
Serce zaczyna bić mi szybciej.
- Co masz na myśli?
- Mam na myśli, że... że wiem, Emilka. Może nie wszystko. Ale wiem. Wiem, że wasza relacja nie była.... przyjacielska. Wiem, że to było coś więcej.
Czuję, jak twarz mi płonie.
- Nie!
- Emilka, proszę cię. Nie kłam. Nie po tylu latach. - Głos ma łagodny. - Nie żywię do ciebie urazy. Byłaś dzieckiem. Miałaś czternaście lat. To nie była twoja wina.
- To była moja wina. Ja go pocałowałam! Ja...
- Byłaś dzieckiem. - powtarza stanowczo. - Kuba był dorosły. To on ponosi odpowiedzialność za cały ten bajzel. Nie ty.
Łzy zaczynają spływać mi po policzkach, czuję się jakby ktoś mi robił sekcję zwłok.
- Był zagubiony. - mówi Sara cicho. - Zaburzony. Było w nim coś... coś mrocznego, zniszczonego. I ty stałaś się jego obsesją. Jego niemożliwością.
- Nie mów tak o nim!
- Mówię prawdę. - Patrzy na mnie poważnie. - Kochał cię, Emilko. Na swój chory, zaburzony sposób. Ale wiedział też, że to złe. I to go niszczyło.
- Skąd niby możesz to wiedzieć? - Nie wiem skąd ta ostrość w moim głosie.
Sara sięga do torby. Wyciąga małe pudełko. Podaje mi je.
- Bo znalazłam to rok temu. W jego rzeczach. Dyskietki. Pamiętnik, który prowadził przez lata.
Biorę pudełko drżącymi dłońmi. Cała złość znika jak sen złoty, zostaje tylko przerażenie.
- Od kiedy...?
- Od czerwca dziewięćdziesiątego czwartego. Od waszego pierwszego spotkania. Do marca dziewięćdziesiątego ósmego. Do jego śmierci.
Otwieram pudełko. Wewnątrz są dyskietki. Pięć sztuk. Z etykietami zapisanymi jego charakterystycznym pismem: „1994-1995", „1996", „1997", „1998".
- Przeczytaj to - mówi Sara. - Przeczytaj. Może zrozumiesz. Kuba cię kochał. Ale był chory. I wiedział o tym.
- Dlaczego mi to dajesz?
- Bo zasługujesz na prawdę. I bo... bo myślę, że to ci pomoże. Pomoże ci zamknąć ten rozdział. Pójść dalej.
Gapię się na dyskietki w pudełku.
- Jak ty dałaś radę?
Sara uśmiecha się smutno.
- Z trudem. Ale w końcu zrozumiałam. Zrozumiałam, że to, co czuł do ciebie... to nie była twoja wina. I że on zrobił to, co zrobił, bo był chory. To nie była twoja wina, tylko jego decyzja.
Wstaje. Bierze Laurę za rękę.
- Uważaj na siebie, Emilka. - Patrzy na mnie jeszcze raz. - I pamiętaj. To nie była twoja wina.
Wychodzą. Zostaje z pudełkiem dyskietek w dłoniach.
I wiem, że muszę to przeczytać.
---
18 czerwca 2004, wtorek, 23:00 Pokój Emilki
Pamiętnik Kuby w przeciwieństwie do mojego, jest bardzo chaotyczny. Nie ma w nim dat. Jedynie przy pierwszym wpisie każdego stycznia wypisywał dany rok i to nie zawsze.
Kuba zaczął go pisać w dziewięćdziesiątym czwartym. Pewnie w czerwcu, tak jak mówiła Sara, ale treść również na to wskazuje.
Kuba pisał o Sarze, o studiach, o życiu. A potem wspomniał o mnie.
„Poznałem dziś siostrzenicę Sary. Emilka. Podobno chodzi z trudem. Ale jej oczy... w jej oczach jest coś starego. Coś mądrego. Jakby widziała więcej niż powinna."
Czytam dalej. Mój temat zdominował praktycznie wszystkie wpisy.
„W mojej głowie nazwałem ją Szklaną Dziewczynką. Bo wygląda, jakby mogła się rozbić w każdej chwili. Krucha. Delikatna. Ale jednocześnie ostra. Przenikliwa."
„Dałem dziś jej mojego starego walkmana. Uśmiechnęła się. Do mnie. Tylko do mnie. To było piękne."
„Szklana Dziewczynka pochwaliła się, że czyta Lolitę. Sara nazwała ją Nimfetką. Przeraziło mnie to. Bo wiem, co to oznacza. Wiem, że Emilka zacznie wybielać Humberta. A ja... ja nie chcę być Humbertem. Nie mogę. Nigdy jej nie skrzywdzę"
„Ożeniłem się. Kocham Sarę. Naprawdę kocham. Ale przez całą ceremonię myślałem o Emilce. Co ona czuje? Czy jest szczęśliwa? Na weselu wyglądała jakby miała się lada chwila rozpłakać Jestem potworem."
„Sara jest w ciąży. Powinienem być szczęśliwy. I jestem. Ale część mnie... część mnie chce uciec. Do Szklanej Dziewczynki"
„Laura jest już z nami. Jest taka malutka. Taka piękna. Kocham ją. Ale nie czuję się gotowy. Do tej roli. Do tego życia. Szukam ucieczki w spacerach z Emilką. Jestem pierdolonym tchórzem."
„Dzisiaj trzymałem dłoń na jej ramieniu. Przez dłuższą chwilę. I czułem... czułem wszystko. I nic jednocześnie. Jestem chory. Jestem potworem"
„Chciałem ją dziś pocałować. Na szczęście nie zrobiłem niczego w tym kierunku. Ona ma czternaście lat. Czternaście! Jest dzieckiem. A ja jestem zboczeńcem najgorszego sortu"
„Pocałowała mnie. Szklana Dziewczynka mnie pocałowała. I przez sekundę... przez sekundę czułem że to ma sens. A potem zdałem sobie sprawę, co robię. Odepchnąłem ją. I odprowadziłem do domu. Bo gdybym został... zniszczyłbym ją. Tak jak Humbert zniszczył Lolitę."
„Nie mogę przestać. Nie mogę przestać o niej myśleć. Nie mogę przestać jej pragnąć. I to mnie zabija. Kocham Sarę. Kocham Laurę. Ale kocham też Emilkę. To chora miłość. Nie mogę sobie na nią pozwolić. Nigdy. Słyszysz, Kuba? Nigdy!"
Ostatni wpis. Dzień przed jego śmiercią.
„Powiedziałem jej dziś. Powiedziałem, że ją kocham. I że właśnie dlatego muszę to zakończyć. Bo gdybym tego nie zrobił... stałbym się Humbertem. Zniszczyłbym ją. I siebie. I wszystkich wokół nas."
Nie mogę być z nią. Ale nie mogę też żyć bez niej. Nie mogę żyć z Sarą, kochając Emilkę. I nie mogę zostawić Sary dla dziecka,dla jej siostrzenicy.
Więc zostaje mi tylko jedno wyjście.
Przepraszam, Szklana Dziewczynko. Przepraszam, Saro. Przepraszam, Laurko. Ale nie potrafię żyć już z tym, kim jestem."
Zamykam ostatni dokument. Łzy spływają mi po twarzy.
Bo teraz wiem. Wiem, że Kuba mnie kochał. Naprawdę kochał.
Sara miała rację. On był chory. Zagubiony. Zaburzony.
Ale też mnie kochał. Na tyle, żeby nigdy mnie nie skrzywdzić.
I to jest najsmutniejsza miłość, jaką można sobie wyobrazić.
---
19 czerwca 2004, środa, 00:30. Wpis w pamiętniku (ostatni na starym komputerze)
Przeczytałam jego pamiętnik. Cały. Od 1994 do 1998.
Nazywał mnie Szklaną Dziewczynką.
I kochał mnie. Naprawdę kochał.
Ale wiedział, że to złe. Że jest chory. Że gdyby pozwolił sobie być ze mną,zniszczyłby mnie.
Więc wybrał śmierć.
Sara powiedziała, że to nie była moja wina. Że byłam dzieckiem. Że to on był winny.
I wiem, że teoretycznie ma rację. Ale jednocześnie... jednocześnie wiem, że gdyby Kuba nigdy mnie nie poznał to nic by się nie stało. Może nawet byłby szczęśliwy.
To ja byłam powodem, dla którego nie mógł dalej żyć.
Więc może to była moja wina. Albo może to była jego wina. Może nie było żadnej winy. Może to była tylko tragedia. Dwojga ludzi, których dopadła miłość niemożliwa, mroczna,tragiczna.
Mam dwadzieścia jeden lat. Tyle, ile Kuba, gdy mnie poznał. I teraz rozumiem. Rozumiem, jak musiał się czuć. Patrząc na dziecko i czując coś, czego nie powinien czuć.
To musiało być piekło.
Za tydzień przeprowadzam się do DPS. Zaczynam nowe życie. Bez niego.
Ale zawsze będę go kochać. Mojego Kubę. Mojego Humberta, który nie chciał być Humbertem.
Mojego niemożliwego.
Spoczywaj w pokoju, Kubusiu. Mam nadzieję, że znalazłeś spokój, gdziekolwiek jesteś.
I wybacz mi. Za wszystko.
Twoja Szklana Dziewczynka.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania