Szklana dziewczynka - Rozdział ósmy.

5 maja 1996, środa, 14:30 Pokój cioci Sary (już prawie pusty)

 

Stoję w drzwiach i patrzę, jak Kuba pakuje kolejne pudło. Pokój cioci jest już prawie bezosobowy — zostały tylko łóżko i pusta szafa. Plakaty zdjęte ze ścian. Książki spakowane. Nawet zapach jej perfum powoli znika.

 

Ciocia stoi przy łóżku i wkłada ostatnie ubrania do walizki. Uśmiecha się do siebie — taki mały, szczęśliwy uśmiech. Kuba podchodzi do niej i całuje ją w czoło. Ona opiera głowę na jego ramieniu.

 

Odwracam wzrok.

 

– Emilka? — Ciocia zauważa mnie. – Wejdź, kochanie. Nie musisz stać w drzwiach.

Wchodzę powoli, trzymając się futryny. Siadam na łóżku. Kuba podnosi pudło.

– Zaniosę to do samochodu — mówi. – Zaraz wracam.

 

Wychodzi. Zostajemy same.

Ciocia siada obok mnie. Bierze mnie za rękę.

– Wiem, że to dla ciebie trudne — mówi cicho. – Będzie mi ciebie brakowało.

– Wiem... Ja też będę tęsknić.

– Ale przecież będziemy się widywać! Będziesz mogła przyjechać do nas. A my będziemy przyjeżdżać tutaj.

– Będziecie mieszkać na drugim końcu miasta.

– Wiem. Ale to tylko pół godziny autem stąd. To nie jest daleko.

 

Milczę. Bo to jest daleko. To jest inny świat.

 

– Emi, popatrz na mnie. — Ciocia chwyta mój podbródek, przechyla moją głowę,tak bym spojrzała na nią. – Nic się nie zmieni między nami. Wciąż jestem twoją ciocią. Wciąż cię kocham.

– Wiem.

– Więc co jest? Jesteś taka... smutna ostatnio. Myślałam, że będziesz się cieszyć, chociażby trochę. Teraz w końcu będziesz miała swój własny pokój.

 

Swój własny pokój.

Wszyscy mi to mówią. Babcia. Dziadek. Alina. Nawet mama dzwoniła i mówiła, jakie to wspaniałe, że w końcu będę miała trochę prywatności.

Ale ja nie chcę własnego pokoju.

Chcę, żeby ciocia została. Chcę, żeby Kuba przychodził tak jak wcześniej. Chcę, żeby wszystko było jak dawniej.

– Cieszę się — mówię, choć to kłamstwo.

Ciocia patrzy na mnie długo. Widzę, że nie wierzy. Ale nie naciska.

– Kocham cię, Emiśka. Pamiętaj o tym.

– Ja ciebie też.

 

Kuba wraca po kolejne pudło. Uśmiecha się do mnie.

– Jak tam, Emila? Słuchałaś ostatnio czegoś ode mnie?

– Tak. Wszystkich kaset Republiki.

– I?

– Jest mroczno, tragicznie,więc dobrze.

– To dobrze. Mam dla ciebie nową kasetę. Przyniosę ją w sobotę, na ślub. — Podnosi pudło. – Myślę, że ci się spodoba. Coś nowego. Slowdive. Shoegaze. Bardzo melancholijne.

 

Kiwa głową i znowu wychodzi.

A ja siedzę i myślę o tym, że teraz kasety od niego będą rzadkością. Że rozmowy będą krótsze. Że wszystko się zmieni.

I że Kuba będzie moim wujkiem.

 

---

 

18 maja 1996, sobota, 12:00 Kościół św. Anny.

 

Ślub. Ciocia wygląda pięknie w prostej, białej sukni. Włosy ma upięte, z małymi białymi kwiatami wplecionymi w kok, zakończony niepraktyczne długim welonem. Kuba stoi przy niej w ciemnym garniturze i patrzy na nią tak, jakby była jedyną osobą w tym kościele.

 

Siedzę w pierwszej ławce między Aliną a babcią. Alina płacze — cicho, że szczęścia. Babcia dyskretnie wyciera oczy chusteczką,tak jakby wzruszenie było jakąś ujmą. Dziadek siedzi sztywno, ale widzę, że też jest wzruszony.

Mama siedzi w ławce za nami ze Sławkiem i Tomkiem. Tomek wierci się i szepcze coś głośno. Mama próbuje go uciszyć.

 

Ksiądz mówi o miłości, o związku, o wierności. Ciocia i Kuba wymieniają przysięgi. Ich głosy są ciche, ale pewne.

– Czy ty,Jakubie, bierzesz sobie Sarę za żonę?

– Tak, biorę sobie ciebie, Saro za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską. I że nie opuszczę cię aż do śmierci.

– Czy ty, Saro, bierzesz sobie Jakuba za męża?

– Tak, biorę sobie ciebie, Jakubie za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską. I że nie opuszczę cię aż do śmierci.

 

Pierścionki. Pocałunek. Brawa.

 

Patrzę na nich. Widzę, jak bardzo są szczęśliwi. Widzę, jak Kuba pewnie trzyma ciocię za rękę. Widzę, jak ona się do niego uśmiecha.

I czuję coś w środku — coś tak bolesnego, że muszę zacząć oddychać głębiej, żeby się nie rozpłakać.

 

Bo to koniec.

Koniec mojego małego, tragicznego uczucia.

Kuba już nie jest tylko chłopakiem cioci Sary

 

Jest moim wujkiem.

 

---

 

18 maja 1996, sobota, 14:00. Dom weselny.

 

Sala jest pełna ludzi. Rodzina, przyjaciele, znajomi cioci i Kuby ze studiów. Muzyka gra — jakieś żałosne disco polo. Ludzie tańczą. Ciocia i Kuba otworzyli wesele pierwszym tańcem.

 

Siedzę przy stole z Aliną. Ona je ciasto. Ja piję colę i patrzę na nowożeńców.

– Pięknie wyglądają. — Szepce zachwycona Alina.

– Pewnie, że tak.

– Ciocia jest taka szczęśliwa!

– Tak,to widać.

Alina patrzy na mnie.

– Naprawdę będzie ci jej brakowało, prawda?

– Tak.

– Mnie też. — Wzdycha. – Ale dobrze, że ma Kubę. Zasługuje na szczęście.

– Z pewnością.

 

Muzyka na chwilę zamiera. Ciocia podchodzi do naszego stołu. Pochyla się i całuje nas obie w czoła.

– Moje kochane dziewczynki! — mówi. – Dziękuję, że jesteście.

– Oczywiście, że jesteśmy — odpowiada żarliwie Alina.

Panna młoda przenosi wzrok na mnie.

— Emilka, Kuba ma dla ciebie kasetę. Poprosił, żebyś po nią przyszła.

– Dobrze.

 

Wstaję i przechodzę przez salę. Kuba stoi  przy stole z ciastami i rozmawia z jakimś grubym facetem. Gdy mnie dostrzega, uśmiecha się.

– Emi! Chodź tutaj.

Podchodzę. Kuba wyciąga kasetę z kieszeni marynarki.

– Souvlaki. Slowdive. Jak obiecałem. — Podaje mi kasetę. – To bardzo melancholijna muzyka. Ale piękna. Myślę, że ci się spodoba.

– Dziękuję.

– Przesłuchaj całości na raz. A zwłaszcza Alison. To... — Zawahał się. – To jedna z najpiękniejszych piosenek, jakie znam.

Kiwam głową. On patrzy na mnie uważnie.

– Wszystko w porządku?

– Tak.

– Jesteś pewna? Wyglądasz, jakbyś była przygnębiona.

– Nie jestem.

– W porządku. — Dotyka mojego ramienia. – Wiesz, że zawsze możesz ze mną porozmawiać, prawda? To, że się ożeniłem, niczego między nami nie zmienia. Wciąż jestem twoim... — Uśmiecha się. – No cóż, teraz jestem twoim wujkiem. Tym bardziej zawsze możesz zawsze na mnie liczyć.

 

Wujkiem.

Zabolało.

– Wiem — mówię cicho. – Dziękuję.

 

Wracam do stołu. Alina patrzy na kasetę.

– Co to?

– Slowdive.

–  Nie słyszałam o takim zespole.

– Ja też nie.

Chowam kasetę do kieszeni sukienki. Patrzę na ciocię i Kubę. Jak się śmieją, jak tańczą, jak bardzo są szczęśliwi.

 

A ja siedzę i czuję, jak wszystko się kończy.

 

---

 

18 maja 1996, sobota, 23:40. Wpis w pamiętniku

 

Ciocia wyszła dziś za mąż. Wyglądała przepięknie. Kuba patrzył na nią tak, jakby była jedyną osobą na całym globie.

 

Wszyscy byli szczęśliwi. Alina płakała ze szczęścia. Babcia (o dziwo!) też płakała. Nawet dziadek wyglądał na wzruszonego.

A ja udawałam, że też się cieszę.

 

Kuba dał mi dziś kasetę. Slowdive. Powiedział, że jest melancholijna, ale piękna. Powiedział, że wciąż mogę z nim rozmawiać. Że to, że się ożenił, nic nie zmienia.

Ale WSZYSTKO się zmieniło.

On jest teraz moim wujkiem. Nie tylko chłopakiem cioci. RODZINĄ.

 

Wiem, że jestem idiotką. Wiem, że on nigdy nie był mój. Wiem, że ta cała pseudo wielka miłość jest tylko w mojej głowie.

Ale ta świadomość nie przynosi mi żadnej ulgi. Wręcz przeciwnie.

 

Ciocia wyprowadza się. Będą mieszkać na drugim końcu miasta. Nie będę już ich wydawać tak często jak dotychczas. Może raz w miesiącu. Może jeszcze rzadziej.

Wszyscy mówią, że powinnam się cieszyć, bo teraz będę miała swój pokój. Ale ja nie chcę swojego pokoju. Chcę, żeby wszystko było jak dawniej.

Ale nic nie będzie jak dawniej. I muszę się z tym pogodzić.

 

Mam dwanaście lat. Pod koniec sierpnia skończę trzynaście. Moje ciało powoli się zmienia — widzę to. Babcia każe mi nosić stanik. Włosy na ciele już się pojawiają. Pierwsze zmiany.

Ale to tak naprawdę nic nie zmienia. Nadal jestem dzieckiem. Nadal jestem nikim.

 

A Kuba jest teraz moim wujkiem. I to, co czuję, jest jeszcze bardziej obrzydliwe niż wcześniej.

 

Może to dobrze, że prawie nie będę go widzieć.

Może to mi pomoże zapomnieć.

Ale nie wiem, czy chcę zapomnieć.

Bo to uczucie — to tragiczne, jednostronne, zakazane uczucie — to jedyna rzecz, która sprawia, że czuję się żywa.

 

I to cała moja historia. Cicha. Niewidzialna. Tragiczna. Ale moja.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Grisza wczoraj o 15:41
    Gdyby ktoś mi wczoraj powiedział, że będę słuchał zespołu Slowdive, to popukałbym się w czoło.
    Nawet nie wiedziałem o jego istnieniu...
    Ta muzyka pasuje do Emi...
  • LittleDiana wczoraj o 16:06
    Dzięki za zaangażowanie:)
  • LittleDiana wczoraj o 22:24
    Wstawiłam właśnie rozdział dziewiąty, nie wiem czemu nie wyświetla się na głównej:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania