Szsz.

Więc kiedy oberwać to wszytko

z metafor, ze znaczeń które wynikną

gdzieś w międzywersach,

zostaje łóżko.

To nawet nie drewno, to nawet nie leżało

obok liści i wszystkiego, co sobą tłumaczą.

To plastik, tworzywa sztuczne.

 

Już niemal zasypiasz, choć oko masz wciąż

zaczerwienione.

Dla ciebie wciąż jeszcze jest luty

i stoisz na mrozie, w samych butach.

Porzucasz je zaraz, jakbyś zmieniała skórę

na letnią.

Jakbyś wiedziała, że za chwilę nastąpię

i wszystko będzie jak trzeba.

 

A potem, bez uprzedzenia zacznie się marzec,

czerwcem zakwitną sylaby,

a apostrofy skończą na słońcu.

Wyschną i zmienią się w kurz,

który podrażni ci oczy i zabierze z nich

niebieskie.

 

Zasypiasz już niemal.

 

Przecierasz jeszcze oczy nadgarstkiem,

unikając kontaktu z dłonią.

Ta przed chwilą jeszcze dotykała mojej,

więc jest niema.

Gdyby przyjrzeć jej się, dać pod mikroskop,

zobaczysz metafory i dźwięki,

spokój i sęk.

Średnia ocena: 2.6  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • il cuore 5 miesięcy temu
    spoko zapis
    kiedyś biegłem wokół budynku na golasa w nocy
    przegrany zakład
    ale wygrywałem także
    różnie bywa
    cul8r
  • Szalej. 5 miesięcy temu
    Ciekawa interesująca historia. I ma wiele wspólnego z tekstem. Dziękuję.
  • piliery 5 miesięcy temu
    Nie ma sęka - jest znakomity wiersz.
  • Szalej. 5 miesięcy temu
    Oby jednak był... Dzięki :)
  • piliery 5 miesięcy temu
    Szalej. aa - to inny sęk
  • Szalej. 5 miesięcy temu
    piliery inny. Taka trwałość, niezłomność. Fundament drzewa

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania