Poprzednie częściSztuka Demonizmu cz.1

Sztuka Demonizmu cz.3

Przepraszam, że tak dawno mnie tu nie było, ale miałam małe problemy techniczne i psychiczne.

 

- Reasumując - zaczęłam, biorąc łyk rumianku- mój ojciec był demonem, przeleciał moją mamę i tak powstałam ja, czyli półdemonka. Ojciec miał dar jasnowidzenia, który przekazał mi w genach, ale uszkodzony, dlatego muszę iść z tobą do Krateru, żeby go ze mnie wyssali.

Z każdą chwilą czułam się idiotyczniej. Brzmiało to, jak materiał na słaby serial typu "Moda na sukces". Przynajmniej sprawdziło się moje twierdzenie : "Ojcowie, w większości przypadków, to dupki". Siedziałam z Christianem na podłodze w przedpokoju , popijając rumianek i gapiąc się na wschodzące słońce. Zaledwie kilka kroków dzieliło nas od salonu, ale byliśmy zbyt leniwi, by się ruszyć. No dobra...ja byłam.

- Bardziej spłycić tego nie mogłaś, ale przynajmniej coś zapamiętałaś z mojego wywodu- odparł demon, nie patrząc na mnie. Rumianek w jego kubku cały czas wrzał, ale na widoczniej był do tego przyzwyczajony. Taki chodzący czajnik. Zaśmiałam się pod nosem.

- Jesteś dziwna- stwierdził Christian, ale uśmiechnął się. No nie...miał dołeczki! Dziwne, że dopiero teraz to zauważyłam. Dobra, punkt dla niego. Od zawsze chciałam mieć dołki, ale chyba w fabryce dzieci ich brakło, więc na pocieszenie dostałam piegi. Założę się, że to Christian zajumał wtedy ostatnią parę dołeczków. Jak zwykle wredny.

- Jesteś pokręcony - odparłam wyniośle i znów się napiłam. W szklance została tylko połowa napoju. Cholera.

Demon spojrzał na mnie z uśmiechem, jakbym go bardzo pochwaliła. Mimowolnie też wyszczerzyłam zęby w uśmiechu. Cholera podwójnie.

- I z czego tak się cieszysz , hmmm?- zapytałam, choć sama dostawałam szczękościsku. Jego oczy zapłonęły tym białym blaskiem, którego (w głębi duszy) szczerze mu zazdrościłam.

- Zauważyłem coś - odparł tajemniczo i wziął łyk wrzątku, co chwilę jednak zerkając na mnie.

- Niby co takiego?- zapytałam odwracając się do niego. Wyglądał na dumnego, że trzyma mnie w niepewności. Sukinkot. Gdy po kilku minutach dalej milczał, walnęłam go lekko w ramię. Nawet nie mrugnął. Za to ja owszem i to sto razy na sekundę. Musiałam mu przyznać, że bicka to on miał.

- Pokaż dziecko rękę - westchnął lekko i pokiwał głową z niedowierzaniem. Po kilku minutach ostrego sprzeciwu w końcu się zgodziłam, ale tylko dlatego, że bolała mnie niemiłosiernie. Delikatnie ujął mą dłoń w swoją i splótł nasze palce tak , że czułam chłód jego pierścieni. Jeden przypominał lód. Przeniosłam spojrzenie z twarzy Christiana, na swoją prawą dłoń. Każdy mój palec"sąsiadował" z pierścieniem. Miały one wyryte runy i całe były srebrne z lekkim , metalowym połyskiem. Szczególnie zainteresował mnie ten "lodowy". Jako jedyny miał inny kształt i kolor. Przypominał węża, który oplatał cały wskazujący palec demona i kłami , wbijał się w miejsce pod paznokciem. Delikatnie podniosłam rękę, chcąc przyjrzeć się gadowi, wciąż złączona z dłonią z dłonią Christiana. Wąż był zrobiony z jakiegoś białego kryształu i miał szkarłatne plamy. Oczy były złote , podobnie jak kły, na których czarnymi literami zostało wygrawerowane jakieś zdanie.

- " Jestem kłamcą i tylko śmierć mnie wyzwoli"- przeczytałam cicho i szeroko otworzyłam oczy. Nie wiedziałam co mam czuć. Strach czy współczucie?

- Wszystko w porządku?- zapytał Christian i dotknął lekko mojego podbródka. Wzdrygnęłam się. Momentalnie w jego oczach, pojawił się smutek, który szybko znikł. Nie wiedziałam czemu, ale przykro mi było, że sprawiłam mu ból.

- Zimno tu, cholera- skłamałam i dla podkreślenia wzdrygnęłam się jeszcze raz. Podziałało. Demon uśmiechnął się i zrobił tę sztuczkę z płomykiem. Nasze dłonie, na szczęście, nie były już złączone. Przynajmniej humor mu poprawiałam. I sobie, przy okazji.

- I co dalej?- zapytałam i westchnęłam.Bałam się. Przeprowadzka, nowe życie, Christian- to wszystko wydawało się nieuniknione. Zupełnie, jakby los to zaplanował a moje zdanie miał w poważaniu. Znaczy...taka wycieczka do Krateru w wakacje, nie ma problemu, super, szczególnie, że byłabym jedyną śmiertelną, która by go ujrzała. I wtedy nie miałabym nic przeciwko. Tylko kurde, teraz ? Nie, nie chcę.

- No wiesz... Możemy pójść na kanapę chyba , że wolisz na podłodze to nie ma problemu- odparł Christian i oplótł mnie wzrokiem. No nie! Ten debil myślał, że ja pytam o...fuj! Otworzyłam usta , żeby powiedzieć coś wrednego, ale powstrzymałam się. On był tak zacofany, że mógł mnie nie zrozumieć, chociaż szczerze w to wątpiłam.

- Ja pytałam o Krater - powiedziałam, mocno zaznaczając ostatnie słowo. Na jego twarzy, odmalowało się zrozumienie. Starałam się nie roześmiać.

- Ooo.....- Christian udał zakłopotanie i pomasował dłonią lekko kark, jakby nie wiedział co powiedzieć- Zanim tam pójdziemy, muszę ci wszytko wyjaśnić...no wiesz, no a potem zajmę się twoim image, bo cię tam nawet nie wpuszczą.

Potaknęłam głową. Usiedliśmy naprzeciwko siebie po turecku. Słońce już dawno było na niebie a promienie słoneczne raziły mnie w oczy. Zauważyłam, że denerwuje mnie to bardziej niż zwykle. Christian siedział w tej zaciemnionej części przedpokoju ( za kurtkami) i z niepokojem obserwował światło, jakby bał się, że go dotknie. Źrenice jego oczu zamieniły się w szparki a na skórze zaczęły jaśnieć krwistoczerwone linie, wyglądające na żyły. Ponadto skóra zaczęła momentalnie dymić i wrzeć! A on tylko siedział i się gapił, jak sparaliżowany. Miałam ochotę krzyknąć. Zamiast tego szybko wstałam, pobiegłam do okna i gwałtownie je zasłoniłam. Odwróciłam się i zobaczyłam, że czerwone linie znikają z czoła demona, który jak gdyby nigdy nic siedział sobie na kanapie. No nie! Nie mogłam w to uwierzyć. Koleś dostaje jakiegoś ataku i nie raczy nic wyjaśnić!! Machnęłam rękami w geście szczerej irytacji, ale ten tylko patrzył się na mnie jak na idiotkę, więc dałam sobie spokój i usiadłam obok niego. Dalej jednak byłam podirytowana.

- Zapomniałaś kim jestem?- spytał widząc moją minę. W sumie miał rację. On i słońce to słabe polaczenie. Ale żeby aż tak?

- To co powinnam jeszcze o was wiedzieć? - zapytałam po chwili ciszy i spojrzałam na zegar. Była szósta. Super, ulubiona cyfra piekieł...

CDN.....

 

Ponieważ trzecia część jest długa, podzieliłam ją. Mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Alesta 27.06.2017
    Nie, nie zostanie wybaczone. Skoro już jesteś to dawaj następną.
  • Zbyt dużo pisania jak na dziś:D dodam jutro (może) muhahahaha :3
  • Alesta 28.06.2017
    Jak nie to cię znajdę. Wiem gdzie mieszkasz.
  • Paradise 27.06.2017
    wybaczam! :D za taki rozdział zdecydowanie wybaczam :D i dawaj szybko następny, bo narobiłaś smaka :) oczywiście zostawiam 5 i czekam na więcej :D
  • Hahaha dziękuję i jak już wcześniej wspomniałam jutro może dodam bo napisany ;)
  • Tina12 28.06.2017
    Wybaczam. I czekam na cd.
  • Miło mi :D
  • No to ja też wybaczam :)
  • Cieszę się niezmiernie ;D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania