Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Szwagierka

Zaczęło się całkiem niewinnie całkiem niespodziewanie w świątecznej atmosferze. Jak co roku wielki stół zastawiony pachnącymi potrawami, kolęda prezenty pod choinka. Grono rodzinne. Moja piękna żona uśmiechnięta, dba o wszystko nad wszystkim panuje. Dzieci jak zwykle rozbestwione. Zjedliśmy. Napiliśmy się. Przyszedł czas opłatka. Wszyscy życzyli sobie najlepiej. Każdy każdemu z osobna. Przyszedł czas żeby złożyć życzenia młodszej siostrze od żony. Równie pięknej. Coś powiedziała. Ja coś powiedziałem. Zupełnie bez podtekstu. Wymieniliśmy życzliwy uśmiech i zbliżyliśmy się do pocałunku. Takiego rodzinnego przy życzeniach. Zwykłego. Platonicznego. W policzek, którego nie trafiłem i moje usta spoczęły na szyji zaraz pod uchem. Westchnęła krótko lecz namiętnie. Jak gdyby chciała wyśpiewać, że zalegam z setkami takich dotyków. Przeszył mnie dresz. Poczułem od niej rosnące ciepło. Odsunąłem się i spojrzałem jej w oczy lecz spuściła wzrok. Zaśmiałem się, żeby rozładować powstałe napięcie i raczej się udało, bo podniosła oczy i uśmiechęła się znów platonicznie. Tego wieczoru przyłapałem ją jeszcze kilka razy jak przy zgiełku domowych świątecznych prac zastyga wpatrzona w dal przygryzając wargę.

 

Dzień przed sylwestrem żona poprosiła mnie bym zawiózł do szwagierki jakieś kwiatki w doniczkach. Zadzwoniłem żeby zapytać i potwierdzić, że jest w domu oraz z informacją, że wyjeżdżam i będę za jakieś 20 min tylko muszę coś tam jeszcze po drodze załatwić. Miałem do kupienia w aptece leki. Comiesięczny przypominacz, jak kruche jest moje życie a dzieci niedługo staną przed własna próbą całkiem sami. Wpadły mi w oko prezerwatywy. Uśmiechnęłem się do siebie a pchnięty jakąś nieznaną siłą poprosiłen o paczkę. Wracałem do auta ściskając pudełeczko zupełnie nieświadomie je otwierając. Zauważyłem kiedy już siedziałem za kierownicą. Zdziwiłem się i przelożyłem wszystkie sztuki do portwela.

 

Kiedy przyjechałem na miejsce i zadzwoniłem dzwonkiem do domu. Przez dłuższy czas nikt nie odpowiadał. Zadzwoniłem drugi i za chwilę trzeci. Zaniepokojony wyciągnąłem telefon by zadzwonić i wtedy drzwi się uchyliły a ze środka usłyszałem wypowiedziane szeptem zaproszenie. Wszedłem zatrzasnąłem drzwi. Zza filaru wyłoniła się z wolna ona. Boso z mokrymi włosami. W jedwabnym turkusowym szlafroku, znakomicie opinającym smukłą talię, pokazującym dokładnie w którym miejscu znajdują się sterczące jak groszki sutki. W jednej dłoni trzymała kieliszek pełen czerwonego wina w drugiej butelką w połowie pełną. Spytała czy mogę zostać na chwilę. Odpowiedziałem, że nie da razy, zacząłem coś tłumaczyć lecz w pół słowa mi przerwała i z odczuwalnym poirytowaniem wygarnęła, że jej mąż budowlaniec wielki inżynier dyrektor teraz na bankiet pojechał i pewnie obraca jakieś smarkate asystentki, które do niego dzwonią po nocach i chichoczą w słuchawkę. Nie dotknął jej od kilku lat, nie powiedział miłego słowa. Dziecko już dorosłe zostaje w mieście do nowego roku. Jest tu sama. Zanim przyjechałem nie wytrzymała i już zaczęła sobie robić dobrze więc teraz muszę po prostu iść z nią pod prysznic i dokończyć. Najlepuiej kilka razy. W akcie lekkiej desperacji dodała na koniec że jak ja tego nie zrobię to ona się chyba pójdzie kurwić bo już psychicznie wysiada. Nastała cisza. Kilka sekund patrzyliśmy na siebie. W pewnym momencie odłożyła kieliszek z butelkąna stolik w przedpokoju, zbliżając się do mnie zrzuciła szlafrok jednym ruchem odsłaniając piękne kobiece ciało. Ujęła moją dłoń i przycisnęła pomiędzy swoje nogi wydając z siebie namiętny jęk po czym szepnęła, że jest cała mokra i nie mam wiele do zrobienia. Że pod prysznicem jest miejsce na nas oboje a tam mogę zrobić z nią co tylko sobie wymyślę. Potem mnie pocałowała. Złapała za krok.

Powiedziałem, że wezmę tylko portwel z auta. Niemal biegnąc otworzyłem drzwi od strony pasażera. Sięgnąłem do schowka po portwel i przez chwilę zastygłem w zadumie. Co ja robię? Czemu?

 

Zrobiło się już ciemno. Wiemy oboje że niebawem wróci jej mąż i że będą z tego kłopoty a jednak kotłujemy się dalej cali spoceni jak gdyby świat miał skończyć się dużo wcześniej.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Aleks99 rok temu
    portwela - portfela

    No tak, lektura męcząca z uwagi na dużo błędów. Niedokończone zdania, brak przecinków, literówki. I jeszcze ten "portwel". Tekst wygląda, jakby nie został w ogóle pod tym kątem przejrzany. Słabo
  • zsrrknight rok temu
    nawet zabawne, szczególnie ten "portwel"
  • ZielonoMi rok temu
    Oj tam, "portwel" poprawia humor."🤣
  • Gramatyk rok temu
    Na szyi, a nie na szyji...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania