Poprzednie częściTajemnice Daranhallu (część 1)

Tajemnice Daranhallu (część 2)

Dark fantasy kategoria yoł, zawsze starałem się pisać w miarę krótko jednak przy tej serii nie jest to możliwe obawiam się , z góry dzięki za przeczytanie i będę wdzięczny za komentarze, korygujące, motywujące no nie wiem, jakiekolwiek sensowne są mile widziane ;)

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Nigdy nie spodziewałem się że będę kiedykolwiek prowadzić zakutego w kajdany ośmiolatka do psychiatryka. Owa instytucja zaczęła budzić we mnie podejrzenia, wszyscy mordercy z ostatnich paru tygodni trafili do jednego miejsca. Nie mogłem przeprowadzić śledztwa, przynajmniej na razie. Odprowadziłem ośmiolatka, który nie odzywał się do mnie słowem i cały czas mruczał coś pod nosem, do kobiety w oddziale o wyglądzie iście makabrycznym. Siwe włosy, zmarszczki na całej twarzy, rzekłbym że wglądała jak staruszka gdyby nie jej zgrabne i młodo wyglądające ciało. Zrobiłem co do mnie należało, kierowałem się ku wyjściu gdy nagle usłyszałem krzyki, odwróciwszy się od wyjścia ujrzałem dorosłego mężczyznę łapiącego się za głowę, wrzeszczącego i biegnącego w stronę drzwi. Zamknął się za nimi, kobieta stojąca w pobliżu uśmiechała się do mnie jak gdyby nigdy nic. Opuściłem tamto miejsce. Była noc, na zewnątrz padał deszcz, pioruny w oddali rozświetlały złowieszczo wyglądający budynek psychiatryka. Oddalając się usłyszałem dziwne szepty ale były na tyle niezrozumiałe że uznałem to za moją wyobraźnie. Gdy przemoczony wróciłem do domu pierwsze co zwróciło moją uwagę to dziesięć nieodebranych połączeń, czemu zapominam brać ze sobą tak ważnych rzeczy jak telefon ? Wiedziałem że tamtej nocy nie dane mi było pospać, wezwano mnie na autostradę w stronę Teheru, miasta leżącego parę kilometrów na południe od Daranhallu. Dotarłem na miejsce, było ciemno, padał deszcz a mnie chciało się spać. Mój nowy towarzysz Ed już przeanalizował sytuacje, opowiedział mi co udało mu się ustalić gdy podszedłem bliżej sceny zbrodni. Ed stał obok samochodu, o dziwo nie uszkodzonego, z długopisem i notesem w ręku. Powiedział mi że czworo nastolatków po prostu zamieniło się w cement jadąc z Daranhallu do Teheru.

 

-Że co proszę ? - zapytałem zdziwiony.

-Nie wiem co innego mógłbym ci powiedzieć - Ed odpowiedział poprawiając okulary - Takie rzeczy do normalnych raczej nie należą.

-Mówisz ?

 

Ed był dobrym partnerem, jednak był chudy i raczej niewysportowany, nie mógł pomagać mi w akcjach. Natomiast obecność jego intelektu na miejscach zbrodni była bezcenna, przykładał się do pracy i co najważniejsze, zależało mu.

 

-Pozwolisz że sam zerknę ?

-Oczywiście, jednak wydaje mi się że to co istotne już przedstawiłem - powiedział w przekonanym tonie.

-Jesteśmy ludźmi, pomijamy rzeczy , tak ? - uśmiechnąłem się lekko.

 

Samochód jak powiedziałem był nieuszkodzony, zero zadrapań, nic, jak nowy. Otworzyłem przednie drzwi i ujrzałem dwóch zamienionych w cement ludzi, zwróciłem uwagę na ich skierowane na tyle siedzenia twarze. Zamknąłem drzwi, nic już nie mogłem wywnioskować z przednich siedzeń. Z ciekawości udałem się na tyły pojazdu by sprawdzić bagażnik, w środku znajdowały się jedynie bagaże i prowiant. Uciekali z Daranhallu ? Zostały mi tylne siedzenia, podszedłem do lewych tylnych drzwi i przeszły mnie ciarki po całym ciele a moja ręka, która chwyciła za uchwyt od drzwi zaczęła się trząść. Nie mogłem otworzyć drzwi ale zza szyby widziałem twarz z cementu wpatrującą się na mnie gdy stałem na przeciw niej, odsunąłem się i zauważyłem że wzrok skierowaną miała na las. Na nieruchomej facjacie widniał strach i przerażenie, miała szeroko otwarte usta i oczy. Okrążyłem samochód i otworzyłem prawe tylne drzwi. Siedzący na swym miejscu miał rękę położoną na barku wpatrującego się w las, jego usta również były szeroko otwarte tak jakby krzyczał. Wpatrujący trzymał rękę na uchwycie od drzwi tak jakby zamierzał je otworzyć. Podsumowując, siedzący w lewym tylnym siedzeniu wpatrywał się w stronę lasu i zamierzał otworzyć drzwi , siedzący obok niego krzyczał na niego. Może żeby go obudzić ? Dwójka z przodu odwróciła się by dowiedzieć się powodu do krzyku.

 

-Ed, pominąłeś wiele szczegółów - powiedziałem lekko zaniepokojony.

-Uznałem że wolałbyś usłyszeć to co uznałem za ważne.

-Wszystko jest ważne mój przyjacielu.

 

Ed był nowy i do tego młody, nie chciałem zniechęcać go do pracy przez karcenie go w jakikolwiek sposób. Musiałem zidentyfikować co było w głębi lasu, w który wpatrywała się jedna z ofiar. Starałem się podążyć wzrokiem ofiary, szedłem przed siebie opuszczając autostradę i idąc w głębie lasu znajdującego się po bokach drogi. Nie mogłem uwierzyć że to zrobiłem, było ciemno a deszcz nie zamierzał przestać padać. Nic nie widziałem, starałem się iść cały czas przed siebie nie zbaczając z kursu, o dziwo nic nie stało mi na drodze. W lesie panowała mroczna i złowieszcza atmosfera. Szelest wysokich drzew tworzył z deszczem symfonie wprawiającą w niepokój, który zmuszał mnie do nerwowego patrzenia się we wszystkie strony. Odgłos łamanych przeze mnie mokrych gałęzi straszył mnie za każdym razem nie mogłem zliczyć ile razy podskoczyłem ze strachu. Słyszałem wycie wilków gdzieś po prawej stronie i moje bicie serca, coraz szybsze i szybsze, robiło się coraz gęściej i coraz ciężej było mi oddychać w niekontrolowany sposób. Gdy w końcu trafiłem na polane pośrodku lasu, poczułem ulgę i wolność. Wokół polany nadal były drzewa, na otwartej przestrzeni rosła sięgająca kolan, jasno-brązowa trawa. Zacząłem się martwić że będę musiał iść dalej przed siebie co oznaczało by powrót pomiędzy drzewa. Jednak gdy idąc w stronę drzew ujrzałem leżącą w trawie lalkę. Podniosłem ją. Wyglądała paskudnie, miała szare włosy, przekłute szpilkami oczy, wydarty policzek, ubrania składały się z jednej czarnej szmaty. Stałem pośrodku polany z lalką w ręku. Nagle, deszcz przestał padać, lalka w ręku zrobiła się przeszywająco zimna, tak jakby mroziła mi rękę, opuściłem ją w trawę. Ciemność zza drzew otaczających polane zaczęła ogarniać całą przestrzeń wokół mnie, z nikąd pojawiła się mgła. Niebo zasłonił czarny księżyc, nastał mrok, gęsty, w którym wydawało mi się że tonąłem. Czułem się jak w pułapce, zacząłem panikować. Pobiegłem w stronę drzew skąd przyszedłem ale nie widziałem dosłownie nic gdy patrzyłem się w tamtą stronę, jakby ktoś zasłonił mi oczy czarnym, grubym materiałem. Odwróciłem się w stronę polany i ujrzałem kobietę ubraną w szarą, przezroczystą suknie, jej twarz... Przypominała moją martwą żonę. Odsunąłem te radykalną myśl natychmiastowo, to nie mogła być ona. Gestem ręki zakomunikowała bym do niej podszedł. W tamtym momencie nie czułem już swojego ciała ani bicia serca, tylko zimno, przeszywające zimno, moje ciało twardniało z każdym krokiem w jej stronę. Gdy już byłem niemal obok niej, czułem jedynie swoją głowę, myślałem że byłby to mój koniec, że skończę jak tamta czwórka. Kobieta zbliżyła się jeszcze bliżej, poczułem na twarzy jej chłodny oddech, z bliska ujrzałem jej bladą twarz, powoli zamknąłem oczy, czułem zmęczenie i chęć snu. Ostatnią rzeczą jaką dano mi było wtedy doznać był zimny pocałunek, który wydawał się w jakiś nieznany mi sposób znajomy. Przestałem już potem czuć w ogóle, jakby moje istnienie zostało zmyte z tej ziemi, nie było niczego gdy nagle usłyszałem delikatny przynoszący ulgę głos.

"Jesteś kimś więcej niż sobie wyobrażasz, Światło"

Obudziłem się na środku polany tak jakbym zmartwychwstał, ciężko oddychałem, zacząłem się pocić i czułem zimno jakie prawdopodobnie czuje się po wskoczeniu do sterty śniegu, nago. Z moich ust wydobywała się szara, zimna para z każdym wydechem. W mojej głowię panował chaos i dezorientacja. Pobiegłem na ślepo w las i na moje szczęście wróciłem na autostradę. Pogoda nie zmieniła się, była noc i padał gęsty, ograniczający widoczność deszcz. Byłem na miejscu zbrodni ale nikogo już nie było, co najgorsze - samochodu również nie było. Zadzwoniłem do Eda zapytać co stało się z pojazdem i dochodzeniem, nie wiedział o czym mówiłem, pierwsze słyszał o ludziach zamienionych w cement. Rozłączyłem się. Poczułem ogromny ból głowy, jakby coś miażdżyło mi ją z dwóch stron, upadłem na kolana na środku autostrady i złapałem się rękoma za głowę, zacząłem słyszeć pisk w uszach, kontynuujący, głośny i wysoki pisk. Czułem się jakby coś wysadzało mi mózg. Gdy myślałem że ból mnie wykończy, podjechał obok mnie samochód, była w nim grupa młodych ludzi jadących do Teheru. Zauważyli że klęczałem na środku drogi, zatrzymali się obok mnie, siedzący na lewym tylnym miejscu zamierzał otworzyć drzwi, gdy nagle spojrzał się na mnie. Przestraszył się gdy na niego spojrzałem , osłupiał i wtedy powoli zaczął zmieniać się w cement na moich oczach, nie przestał się we mnie wpatrywać. Wkrótce reszta pasażerów dołączyła do niego. Klęczałem tam wbijałem mój wzrok na nich, zabrakło mi myśli, nie wiedziałem co robić i jak to rozumieć. Poczułem jak moje oczy kierowały się ku górze wbrew mojej woli aż nie widziałem nic. W upływie sekundy znalazłem się z powrotem przy samochodzie z ręką na uchwycie do lewych tylnych drzwi. Poczułem ciarki a moja ręka zaczęła się trząść. Nie wiedziałem co miałem zrobić, osłupiałem, skupiłem wzrok na miejsce , w którym zapamiętałem siebie klęczącego na kolanach. Nie bolała mnie już głowa, z moich oczu poleciały łzy, starałem się ocucić, jedynym słowem, które przychodziło mi do głowy było "Światło". I wtedy Ed obudził mnie ze zdezorientowania.

 

- W porządku ? - zapytał zmartwiony kładąc rękę na moim barku.

- Ta...Tak, w porządku.

- Dowiedziałeś się czegoś ?

- Ed, weźmiesz samochód i zniszczysz go wraz z tymi ludźmi.

- Słucham ? - zdziwił się zabierając rękę z mojego barku.

 

Nie zamierzałem tłumaczyć mu czegoś czego sam nie rozumiałem, uznałem że zapomnienie o całej spawie byłoby najlepszym ruchem, po moich prośbach zgodził się. Ustaliliśmy że sprawa zostaje zamknięta, Ed wymyślił na moją prośbę wiarygodną historię, nie chciałem nigdy wracać do tego co zaszło. Wróciłem do domu, cały czas miałem w głowie słowo "Światło" , nie dawało mi spokoju. Potrzebowałem snu, odpoczynek był tym czego mi w ostatnich dniach brakowało. Muszę jednak przyznać, bałem się następnego dnia.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania