takie nic
rozłożyła bezradnie dłonie, wypuszczając
każdą z afirmacji.
nie było już się czego trzymać.
nie było też siły, żeby dać w zęby najmniejszej przeciwności.
zatrzymała się przy jedynej, dla niej, ławce w parku,
pogładziła zimne drewno.
pod warstwą farby były jeszcze, jego ręką wydarte, inicjały,
kleiły się do siebie, wtedy wpółślepe,
na dożywotność.
ostatnie lata, jak liście, leżały pod nogami,
nieświadome, że nic nie znaczyły.
Komentarze (18)
Ale ładnie, tak jakoś miękko, delikatnie...
A może słychać tu rezygnację...?
w wielkie nicniechcenie, na samą myśl, słabo mi się robi. Jak ja nie cierpię jesieni!!
Napisz, że Ty też, będzie mi trochę lżej ze świadomością, że nie siedzę w tym sama...
Zawsze intrygowały mnie wycięte nożami serca & inicjały, że chłopcy nie zapominają na randki zabrać także noży...
Tera w miarę postępu – kłódki.
żeby nikt nam nie zabrał, co nasze... może nawet nie tyle zabrał, co dotknął niewłaściwym spojrzeniem... taka zaborczość silna
Te inicjały wpółślepe na dożywotność wdrapane w ławkę... piękne.
Pozdrawiam
Dziękuję za komentarz, zingara
"Kto na ławce wyciął serce
i podpisał: Głupiej Elce?
Kto...?"
Bdb wiersz. 5
Wciąż czuł jej ciepło na drewnie
Pomimo, że dziś bardziej go nienawidzila
Wciąż czuł jak bezradnie rozkłada dłonie
A nogi przyjmowały go z afirmacją
Nie było w niej siły przeciwności
Nieświadoma, że to znaczy wszystko
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania