Tamta stara Gertruda

Był czerwcowy letni wieczór. Gertruda z trudem usiadła na swoim starym krzesełku, które pamiętało jeszcze czasy jej rodziców. Uwielbiała przesiadywać o tej porze roku wieczorami na powietrzu. Starsza pani kochała czerwiec, lecz niełatwo teraz przychodziły jej spacery. Zresztą, cóż to za przyjemność teraz. Lepiej czerwcowe spacery zapamiętać takimi, jakimi były niż niszczyć wspomnienia marnym zastępstwem. Kiedyś...

-Guciu znów zaczynasz gadać jak starość chodząca - rzekła głośno kobieta, zwracając się do siebie w sposób, który kiedyś wydał jej się najgorszym upokorzeniem. Tak wiele rzeczy, które kiedyś były ważne, wydają się teraz śmieszne. Nagle napotkała badawczy wzrok sąsiadki z balkonu obok.

-Witam - uśmiechnęła się Gertruda.

Sąsiadka odburknęła coś niezrozumiałego. Zawsze uważała, że ta Gertruda jest przerażająca, ale teraz była pewna, że z jej głową na starość dzieje się coś niepokojącego.

Starsza pani wzruszyła ramionami. Nie zależało jej na osiedlowych przyjaźniach. Nie lubiła obgadywać sąsiadek i rozmów o chorobach. Uwielbiała rozmawiać sama ze sobą i swoją przeszłością. Tylko ona siebie rozumiała i tylko ona wiedziała...

-Przestań. Przestań o tym myśleć.-powiedziała głośno, upewniając sąsiadkę w snutych przez nią teoriach.

Gertruda z żalem spojrzała w dół. Nie widziała tam nikogo, kto by ją rozumiał. Wśród ludzi czuć się samotnym to bolesne uczucie, które towarzyszyło jej od tak dawna od pewnego dnia...

-a ja nie mam dla was chlebka!- krzyczała sąsiadka z lewej. Gertruda spojrzała na nią z zaciekawieniem. Sąsiadka sprawiała wrażenie wiecznie zatroskanej. Nie należała do ludzi oceniających innych- miała inne nieprawdopodobnie ważne zmartwienia. - czy pani ma może chlebek? Przecież trzeba je czymś nakarmić!

-niestety, nie - ucięła krótko staruszka. Popatrzyła na utuczone ptaki i w zestawieniu z ostatnimi słowami jej rozmówczyni ogarnęło ją delikatne rozbawienie.

Sąsiadka jednak najwyraźniej błędnie zinterpretowała jej uśmiech.

-ja też ogromnie kocham zwierzęta- wyznała.

Gertruda ponownie się uśmiechnęła. Wiedziała, że nadszedł moment kurtuazyjnej rozmowy. Niemiły obowiązek osób wyglądających na posiadaczy ogromnej ilości wolnego czasu.

-jak pani się dziś czuje?- zapytała sąsiadka.

-dobrze - odpowiedziała, czyniąc ponownie wymuszony ruch twarzy — a jak pani samopoczucie?

-Oj lepiej niech pani nie pyta! (cofam więc pytanie- pomyślała Gertruda). Myślałam, że dolega mi serce. Znaczy , tak mówili lekarze. Ale ja wiedziałam! Byłam pewna! -w tym momencie uniosła zamaszyście palec ku górze, siejąc panikę wśród pupili- Że to coś innego. Widzi pani te skurcze, które miałam, te co miała pani Olsztynowa z jedynki, ona właśnie naprowadziła mnie na właściwy trop!

-doprawdy?- zapytała staruszka, czując, że takiego rodzaju pytania właśnie wyczekuje rozmówczyni.

- Ale to nie jest jedyna rzecz, jaka mi dolega. Właśnie pani Olsztynowa z jedynki mi uświadomiła, jak ciężko chora jestem. Zapytała mnie, czy mam zawroty głowy a ja jej na to MAM! Zapytała, czy strzyka mi w stawach a ja na to strzyka! Powiedziała mi, że jej kuzyn miał te objawy i w połączeniu z tą pierwszą chorobą, która jest chyba u nich dziedziczna, umarł. Zostało mi niewiele czasu- ton, z jakim wypowiedziała ostatnie zdanie był raczej tryumfalny aniżeli tragiczny.

,,Jakie to smutne, że najciekawszym momentem życia jest udowadnianie, że niedługo się umrze" pomyślała Gertruda.

Niewzruszona swoim orzeczeniem sąsiadka, kontynuowała swoją wypowiedź, wiodąc starszą panią przez mroki swojej egzystencji. Jednak Gertruda była daleko od choroby babci Józefiny, która jest dziedziczna co dwa pokolenia. Utkwiła wzrok w wysoko, spojrzała ponad ten świat, który bardziej niż kiedykolwiek wydawał się jej obcy. Jej spojrzenie było dedykowane potężnej olśniewającej kuli, która właśnie się pokazała. Spowita delikatną mgiełką niebieskich chmur błyszczała srebrną poświatą. W księżycu Gertruda zawsze widziała coś bliskiego, niesamowitego, lecz codziennego. Księżyc był tym na, którego czekała całe słoneczne dni. Odbijał światło dnia... niczym wspomnienie. Nie czuła się godna światła słońca, było zbyt przenikliwe, świeże, ostre. Światło księżyca było delikatne, zanikające i takie bliskie... Ona sama czuła się jak wspomnienie. W blasku księżyca znów stawała się młodą pełną blasku dziewczyną, której największym problemem było jej imię. Znów oczekiwała spełnienia swoich marzeń, naiwnie patrząc w przyszłość. Była światłem słońca...

Sąsiadka zakończyła opowiadanie o nagłych zgonach i zmęczona oparła się o balustradę. Obróciła się w stronę Gertrudy, która nieobecnym wzrokiem wodziła gdzieś wysoko. Letni wiatr poruszał jej szal, przez co dziwne wzory zdawały się tańczyć. Spracowane dłonie starszej pani spoczywały nieruchomo na kolanach. Włosy miała spięte w tył, kilka śnieżnobiałych kosmyków jednak wydostało się i zaczęło wirować razem z szalem, co dodało jej dziwnie młodzieńczego wyglądu. Blask księżyca odbijał się w wielkich oczach, które mimo wielkiej ilości zmarszczek nie straciły życia. Sąsiadkę przeszedł dreszcz, gdy spojrzała na jej twarz. Ten blask oczu, żywych oczu... Nie było widać starszej pani...

-świetnie się pani trzyma- powiedziała powoli, jakby niepewnie

Wróciła starsza pani.

-dziękuję. Kiedyś nie wierzyłam, że się zestarzeję.

Obraz tamtej kobiety zniknął za chmurami razem ze światłem księżyca. Sąsiadka obserwowała jeszcze, jak skrawek szalu o dziwnych wzorach znika za zamykanymi drzwiami balkonu.

----------------------------------

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • kigja 22.06.2021
    Mała literka? W dialogach? Gdyby istniał literacki bóg, to na pewno by zapłakał.
  • Lawenda1876 24.06.2021
    Ma Pani rację!
  • Lawenda1876 24.06.2021
    następnym razem to poprawię:)
  • kigja 25.06.2021
    Dobre, klimatyczne opowiadanie.
    Czy będzie coś jeszcze z Gertrudą?
    Bo
    Polubiłam staruszkę ?
  • Lawenda1876 03.07.2021
    To bardzo miłe, wrócimy z Gertrudą:)
  • Marian 22.06.2021
    Bardzo miły kawałek - romantyczny i poetycki.
    Psuje wszystko brak dużch liter na poczatku zdania.
  • Lawenda1876 24.06.2021
    Bardzo dziękuję za pochwałę i radę, następnym razem będę pamiętać:)
  • Lawenda1876 24.06.2021
    Mają Państwo rację, teraz dostrzegłam, że przez pomyłkę zamiast poprawionego tekstu wkleiłam poprzednia wersję. Przepraszam wszystkich którym wypali wzrok przez to zaniedbanie :D. Mój błąd, na przyszłość poprawię!
  • Iza Luis 25.06.2021
    Dobre.
  • Lawenda1876 25.06.2021
    Dziękuję:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania