Poprzednie częściThe Last of Us Part III - Prolog

The Last of Us Part III - Stare śmieci: Część I

– Minęło naprawdę… sporo czasu – powiedziała z nutą nostalgii w głosie Maria, podając jakby od niechcenia kubek z kawą swojemu gościowi. Kobieta w średnim wieku, opadła bezwładnie na sporych rozmiarów, obity skórą fotel i wpatrywała się w nowo przybyłą.

Nie widziały się jakieś… jedenaście lat. Maria inaczej wyobrażała sobie ponowne spotkanie. Nie wiedziała dokładnie, jakich uczuć może się po sobie spodziewać przy takiej okazji. Dzisiaj przekonała się, że patrząc na twarz kobiety przed sobą, odczuwała coś w rodzaju żalu. W pewien sposób ją to nawet nurtowało, gdyż wmawiała sobie, że nie powinna oceniać jej surowo. Przeszła przez prawdziwe piekło, miała więc prawo zachować się tak, jak się zachowała. Maria jednak mimo wszystko nie mogła stłumić w sobie tego uczucia. Może wynikało to z jakiegoś poczucia winy, odnośnie tego, co stało się z jej byłym mężem. Może chodzi o ten czas… jedenaście lat to wielki okres. W Jackson sporo się zmieniło od tamtej pory. Przybyło sporo nowych ludzi, powiększono granice. Marię cieszył widok dzieci, które rodziły się w społeczności, miała świadomość, że stworzyła miejsce, gdzie te istoty mogą czuć się bezpiecznie.

Może przez to, że kobiety nie było tu w tym czasie, gdy obóz zaliczył prawdziwy rozwój, Maria miała do niej żal.

Gdy ostatni raz ją widziała, wyglądała bardzo podobnie. Mimo, że w tej chwili miała trzydzieści lat, nie różniła się znacznie od swojej dziewiętnastoletniej wersji. Gdy opuszczała Jackson, Maria widziała na jej twarzy zdecydowaną chęć zemsty i pogrążenie w rozpaczy. Teraz jednak wyglądała jakby była wyzuta z wszelkich emocji.

– To prawda – odparła z lekką chrypką wyciągając dłoń po kubek - Dziękuję.

– Jak… się trzymasz? – starała się pociągnąć rozmowę Maria. Czuła się bardzo niekomfortowo

– Jak widać – powiedziała smutno, po czym wzięła łyk kawy. Gdy drugą dłonią objęła kubek, Maria dostrzegła, że kobiecie brakuje dwóch palców: serdecznego i małego u lewej dłoni.

– Och… co się stało? – spytała, wskazując głową na dłoń.

– Stare dzieje – odrzekła, chowając dłoń, lekko zarumieniona. Założyła kosmyk włosów za ucho i spojrzała na Marię. Nie do końca potrafiła rozszyfrować, co maluje się na jej twarzy.

– Dlaczego nie wróciłaś? – spytała nagle ostro. Ją samą zaskoczył ton jej głosu. Chciała dodać coś jeszcze, aby nieco złagodzić pytanie, jednak zganiła się w duchu, że musi ją nieco przycisnąć.

– Nie miałam powodów – odpowiedziała krótko i znowu opuściła wzrok. Wszystkie bolesne wspomnienia zaprzątały jej teraz głowę. Jak mogła wrócić do miejsca, gdzie wszystko przypominało jej o Joelu? To w pogoni za zemstą za jego śmierć, całkowicie się zatraciła. Straciła wszystko, co było jej cenne.

– A teraz masz? – spytała Maria, pochylając się do przodu i marszcząc delikatnie czoło.

– Była tutaj? – spytała nagle, po czym zagryzła wargi.

– Przez chwilę, wiele lat temu – odrzekła spokojnie – Zatrzymała się na kilka dni. Oczywiście nie była sama – dodała, wbijając spojrzenie w twarz kobiety.

Ta spojrzała na bransoletkę, na nadgarstku. Zanim zaczęła rozmyślać, przykryła ją szybko drugą dłonią. Odpędziła demony.

– Opowiedziała co się stało – ciągnęła Maria –Przyznała, że nie mogła znieść myśli, że… że nie chcesz przestać - przełknęła ślinę – Podobno cię błagała. Mój Boże, Ellie…

Ellie.

Przez tyle lat, nie mogła usłyszeć własnego imienia. Samotność była jej największym koszmarem, z którym musiała się pogodzić i nauczyć żyć.

– Musiałam… ja, po prostu musiałam – powiedziała pospiesznie, po czym zerknęła na Marię. „Nikt poza mną nie zna prawdy” pomyślała wtedy.

– Dlaczego nie próbowałaś jej znaleźć?

– Sama zdecydowała – odparła z pewnością w głosie – To ona odeszła. Nie mogłam nic zrobić.

– A JJ? Pomyślałaś o nim? – spytała Maria, z niedowierzaniem na twarzy.

Ellie wzdrygnęła się lekko. Niemowlak, którego pamiętała, dziś ma dwanaście lat. Podróżując przez te wszystkie lata, nie raz rozmyślała, czy Dina opowiadała mu o niej. Wyobrażała sobie jak wygląda, a w snach widziała ukochaną, wymyślającą mu bajki przed snem, gdy był młodszy. Widziała też wiele innych scen ale wtedy… budziła się ze łzami w oczach.

Często myślała o Jesse’m Juniorze.

– Nie miałam na to wpływu…

– Ellie, wiemy jak było.

– Nie, Maria – powiedziała, podnosząc głos Ellie – Ty nie wiesz jak było. I żadna opowieść Diny ani Tommy’ego tego nie zmieni – dodała po czym ponownie ścisnęła nadgarstek z bransoletką.

Maria oparła się w fotelu czując ciężar w sercu. Wpatrywały się w siebie przez chwilę. Po tym etapie ciszy, Maria powiedziała w końcu

– Tommy na pewno chce się z tobą zobaczyć – zmieniła temat i wolno wstała z fotela.

Ellie została w swoim jeszcze chwile. Pomyślała o Tommym, i zrobiło jej się go żal. Zapamiętała go w dosyć opłakanym stanie, więc dzisiaj na pewno nie jest lepiej. Jednocześnie poczuła strach i nie była pewna tego spotkania. Po chwili nieco się jednak uspokoiła, i powiedziała podnosząc wzrok

– Dobrze.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • TheRebelliousOne 12.05.2021
    No to czytam fanfic lepszy od gry! :D
    Rozdział dosyć krótki, ale treściwy. Rozmowa Marii z Ellie chwyta za serce. Bohaterka drugiej gry ma za sobą ciężkie przeżycia i nie sądzę, żeby nawet czas zdołał uleczyć te rany. Coś czuję, że następna tragedia w jej życiu kompletnie ją załamie, ale w sumie... co ona ma jeszcze do stracenia? Za opowiadanie leci 5 i czekam na więcej, bo choć gry nie trawię, opowiadanie dobre.

    Pozdrawiam ciepło :)
  • Raven18 12.05.2021
    Ajajajj dziękuję bardzo! No marzy mi się rzucić tu spoilera odnośnie rozwoju fanfica ale... powstrzymam się xD dziękii
  • Kacper L 3 miesiące temu
    Bardzo dobre opowiadanie, podoba mi się. Aż jestem ciekaw co u Tommy'ego, ode mnie 5/5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania