Poprzednie częściTipis - część 1

Tipis - część piąta

Sonfiu zbudził się zlany potem. Przez chwilę zastanawiał się, gdzie się znajduje, lecz po chwili sobie przypomniał. Odetchnął z ulgą, mając przed oczami makabryczne sceny ze snu. Rozejrzał się po pokoju. Wszędzie wokół panowała ciemność, jedynie patrząc na korytarz mógł dostrzec blade światło lampek nocnych. Obrócił się i spojrzał na elektroniczny zegar. Był środek nocy.

Ponownie zamknął oczy, próbując zasnąć, ale tym razem przypomniał sobie, jaką decyzję musi podjąć. Dreszcze przebiegły mu po skórze. To nie jak posłać na śmierć żołnierza, który w trakcie rekrutacji wiedział, na co się pisze. To nie jak rozkazywać plutonowi ze świadomością, że najprawdopodobniej większość podkomendnych zginie. To było coś straszniejszego. Wtedy każdy z nich walczył o przeżycie, teraz nie było walki; została sama śmierć.

Nie mogąc wyleżeć na łóżku wstał i zaczął się przechadzać po sypialni.

- To nie mój problem – wyszeptał, parafrazując słowa starego przyjaciela. – Mogę kazać przeprowadzić proces przekazywania obcych, przeczekać miesiąc i hasta la vista, radźcie sobie sami.

Mówiąc to, wiedział, że tak nie postąpi. Nie mógłby. Honor i sumienie mu nie pozwalały. Musiał wybrać, ale w wyborze nie mógł kierować się egoizmem.

- Nie zabijając tego człowieka, sprowadzam śmierć na innych. – Usiadł, chwytając się za głowę. – Jedna osoba kontra cała kolonia.

Czuł, że jeśli raz wybierze, jego wybór będzie podtrzymywany aż do zagłady wszystkich na Tipis. Nikt nie zmieni wcześniejszej decyzji, nie poniesie odpowiedzialności za śmierć cywili, choćby i więźniów. Jego następcy będą czekać z nadzieją, że zdążą uciec, nim skończą się osoby, którym można przekazywać bakterie. Sam by przecież tak postąpił. Jeśli wcześniej nie nadejdzie ratunek, zginą tysiące.

- Gdyby to był żołnierz… - zadumał się.

Teraz jednak nie było wojny oraz nie dowodził oddziałami bojowymi, tylko zarządzał cywilami. Jeśli Chon umrze, sprawa z obcymi wypłynie na jaw. Poza sądem i generalicją będą problemy z mediami i naukowcami, zdenerwowanymi ukrywaniem faktu o przełomowym odkryciu.

- To by zrujnowało moją karierę – powiedział, od razu karcąc się w myślach: bez egocentryzmu!

Wspomniał na nieznajomą kobietę, żonę Feiegawa. Jeśli zabije jej męża, ona popadnie w biedę i depresję. Nie może nikomu odbierać nadziei na ratunek.

Wyszedł na korytarz, pewnym krokiem przeszedł przez część mieszkalną i otworzył drzwi do gabinetu. Podjął już decyzję. Włączył biurko i napisał wiadomość do Meinisina:

 

Majorze, nakazuję jak najszybciej wykonać operację ratowania życia więźnia imieniem Chon. Użyć należy urządzenia o nieoficjalnej nazwie „Przekazywator”, ze względu na brak innych możliwości. Czynię Pana odpowiedzialnym za przeprowadzenie zabiegu, jego konsekwencje spoczywają na mnie i moich następcach, którzy sprawować będą stanowisko zarządcy kolonii i podtrzymają moją decyzję w następnych, podobnych przypadkach.

 

Podpułkownik Sonfiu, zarządca kolonii karnej na Tipis

Następne częściTipis - epilog

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • il cuore 4 miesiące temu
    Życzę powodzenia.
    cul8r

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania