Wiecie, co mówią - Rozdział 2
Numi, specjalna dedykacja, Ichi to dodaje, póki jeszcze ma internet ;__; Nienawidzę remontów
***
Tym razem sam namówiłem grupkę dzieciaków, żeby zajęły jej miejsce, a Victorie po raz kolejny usiadła przy moim stoliku.
- Przy innych stolikach też jest miejsce - zauważyłem.
- Krukonów nie trawię, puchoni mnie zagadują, Lockhartowie są okropni, Greenegrass są wkurzające, Yaxley i Rookwood się na mnie gapią, a Greyback... No, z kundlami przy jednym stoliku siedzieć nie będę.
- Nie ma to jak dyskryminować ze względu na chorobę – mruknąłem, patrząc na nią wrogo, bo może i ja też nie znosiłem Greybacka, ale mój przyjaciel miał ten sam problem.
- Nie mam nic do likantropów - powiedziała Riddle szybko. - Przecież ten twój kolega jest całkiem fajny. Po prostu Greyback zmienia się tak często, że już mu niektóre cechy zostają. Jak na przykład całkowity brak ogłady.
Parsknąłem śmiechem.
- Albo spójrz na jego twarz - dodałem. - To nawet nie twarz! To pysk!
Riddle cicho zachichotała.
- I, ach, ta gęsta sierść na rękach - prychnęła, a ja zaśmiałem się cicho.
- Ale to nadal nie tłumaczy, czemu wolisz towarzystwo gryfona, od swoich ślizgońskich braci i sióstr.
- Jesteś cichy i przystojny, mieszanka idealna – odezwała się, patrząc w książkę.
- Czy ja wiem czy taki cichy? - odpowiedziałem, udając, że się zamyślam.
- I taki skromny. - Riddle zachichotała. - Ale cicho już, bo muszę to przeczytać!
Zerknąłem na tytuł. „Odnogi czarnej magii”. No tak, ślizgonka.
I teraz przyznam się do czegoś, o czym mówić za bardzo nie lubię.
Mam beznadziejny refleks. Inaczej mówiąc, wolno myślę.
Zmarszczyłem brwi.
- Skąd wiesz, że Remus też ma ''futerkowy problem''? - wyszeptałem, nachylając się nad stolikiem.
- No nie wiem, może sam mi powiedział? - mruknęła ironicznie.
- A dlaczego miałby to zrobić?
- Bo się kolegujemy?
- No dobra, a teraz poważnie.
Dziewczyna cicho parsknęła śmiechem.
- Doszedłeś do wniosku, że nie jest dla mnie dość dobry, czy może jednak na odwrót? - zapytała rozbawiona.
- Że czystokrwista panienka Riddle raczej się z takimi nie zadaje – odparłem.
Cicho westchnęła.
- On wie coś o mnie, a ja wiem coś o nim, okay? A poza tym dogadujemy się, bo lubimy podobne książki.
- Też lubię książki. - Nie powiedziałem tego. To samo wyszło z moich ust.
Riddle zwiesiła głowę.
Dziwna reakcja, ale nie mnie oceniać, prawda?
Potem jej ramiona zaczęły się trząść, a po chwili już otwarcie się śmiała.
- Dzięki – burknąłem. - Wielkie dzięki. Jak ładny to już nie może czytać, tak?
Riddle tylko zaśmiała się głośniej.
- Ludzie się patrzą, głupia – szepnąłem z rozbawieniem.
Przycisnęła dłoń do ust, ale śmiała się nadal.
Właściwie to chyba wtedy po raz pierwszy widziałem, żeby tak po prostu, głośno się śmiała. Miała zaczerwienione policzki, a oczy jej błyszczały, kiedy zerkała na mnie, chichocząc. Merlinie, wyglądała wtedy tak…
Stop.
Ślizgonka, Łapo. To cały czas ślizgonka.
Odchrząknąłem.
- Ja… Idę po jakąś książkę – mruknąłem, wstając.
- Oh, okay – odpowiedziała Riddle, wyraźnie zdezorientowana, kiedy znikałem między regałami.
Kiedy wróciłem do stolika już jej nie było.
Dziwna osóbka.
Komentarze (3)
Mój ulubiony moment to nie jednak wygłup Syriusza, czy śmiech Riddle, ale to jedno, krótkie słowo: "Łapo" :D
Z wielką niecierpliwością Twój fan czeka na dalsza część :)
"Kiedy wróciłem do stolika już jej nie było." - przecinek po "stolika"
Ach. No i koniec serii :( Mimo to fajnie było zerknąć na te dwie części, masz bardzo ładny styl i wprowadzasz w nim taką lekkość, tutaj też dało się to zauważyć. Zostawiam 5 :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania