To miłość?!

Dzisiejszy dzień był dla mnie oszałamiający. Cała akcja z pogrzebem, troszkę kłopotów, ale wyszłam na prostą. Nie chciałam schodzić po raz kolejny w tym dniu na ziemię, więc całą sprawę z wytłumaczeniem się przed Mateuszem zostawiłam na jutro. Dla niego dzień również przyniósł dużo wrażeń, o wiele za dużo. Tak bardzo się bałam jak zacząć rozmowę z nim. Co powiedzieć? Jak on zareaguje… Czy… czy on się będzie mnie bał? A może się ucieszy? Dlaczego to jest takie trudne? Te pytania ciągle przechodziły przez moje myśli. Skierowałam się do siebie do pokoju. Był on cudowny. Taki bialutki, panowała tu taka czystość. Ta biel dodawała wiele uroku. Poduszki z pierza bezwładnie leżały na mięciutkim łóżeczku. W tym pokoju odpływałam.

 

Spostrzegłam na jedną ze ścian. Wisiał tam kolarz ze zdjęciami mojego przyjaciela i mnie. Zaraz zaraz! Jak to on tam wisiał?! Szybko podbiegłam do tablicy zawieszonej nad moim biurkiem. Ujrzałam coś pięknego, te wszystkie wspomnienia, to wszystko wróciło. Patrząc się na każde zdjęcie po kolei uświadamiałam sobie jak wiele straciłam. Jaka piękna była ta przyjaźń-pomyślałam. Jedno zdjęcie przedstawiało nas obojga na obozie. Zostaliśmy wtedy najlepszymi kumpli. Każda scena ze zdjęcia jakby stawała przede mną. Wszystko wywoływało uśmiech wraz ze łzami. Fotografia przedstawiająca mnie i jego podczas oglądania filmu. Bardzo często w wakacje lub gdy była szkoła, spotykaliśmy się w weekendy i oglądaliśmy horrory. Przeróżne od nawiedzenia po fantastykę. Zawsze leżeliśmy wtuleni w siebie. Czuliśmy siebie nawzajem, to ciepło i wielkie uczucie, którym siebie darzyliśmy. To była miłość. Prawdziwa miłość wraz z przyjaźnią.

 

Uwielbiałam czuć zapach jego perfum, jego dotyk i całusy. Pewnego razu nawet wyznaliśmy sobie miłość, później niestety stał się ten wypadek. Straciłam moją najważniejszą osobę w życiu. Kolejny obraz przedstawiał to jak siedząc koło mnie w nocy tulił mnie do snu. Był kochany. Bardzo dobrze pamiętam tą scenę. Razem wróciliśmy do domu bardzo późno, już około godziny 24:00. Z tego powodu, że zawsze byłam wielkim śpiochem on zaniósł mnie po schodach do mojego pokoju, położył w łóżeczku, nakrył kołderką i ucałował do snu. Siedział tam ze mną jeszcze przez dłuższy czas, trzymając moją rękę i gładząc mnie po głowie.

Przyszło do tego, że sam tam usnął. Moja mama widziała prawie całe to zajście, więc nie chcąc mnie, ani jego budzić nas tak zostawiła. Rano obudziliśmy się wtuleni. Pamiętam, że po raz pierwszy w nocy było mi cieplutko. Przeważnie budziłam się często, nakrywając po same uszy kołderką a czasami nawet jeszcze kocykiem. Potrzebowałam takiej osoby jak on, by przytulił, pocałował, by po prostu był i nigdy nie zostawił. Następne ujęcie było podczas wypadu na lodowisko. Ojoj wtedy było dużo upadków, obydwoje nie umieliśmy jeździć, ale odnieśliśmy sukces. Było świetnie. Każde spotkanie zbliżało nas do siebie jeszcze bardziej. Niekiedy były pocałunki, tysiące buziaków i bardzo duża liczba przytulasów.

 

Nie mogłam wytrzymać. To wszystko rozrywało mnie od środka. Postanowiłam od razu zejść na ziemię i tak też zrobiłam. Po chwili stałam już pod jego domem. Auto jego rodziców opuszczało zajazd. Trafiłam na dobrą okazję. Zbliżyłam się do drzwi i nacisnęłam dzwonek. Rozległ się głuchy dźwięk. Mieszkanie wydawało się puste. Jednak usłyszałam szybkie kroki, ktoś zbiegał po schodach. To na pewno on. Nie myliłam się. Otworzył drzwi i…

 

***

 

Trzymający w jego rękach kubek momentalnie upadł na ziemię. Szkło rozprysło się na małe kawałki. Uniemożliwiało wejście do środka domu. Stałam nieruchomo. Nie mogłam wykrztusić żadnego słowa. Dostałam paraliżu, moje ciało znieruchomiało, nie ruszałam się, nic nie mówiłam. To wszystko było zbyt prawdziwe, a jednak. Ja naprawdę stałam przed moim Mateuszem. Przed człowiekiem, którego kocham, za którego oddałabym życie, gdybym tylko musiałam. Zrobiłabym dla niego wszystko, ponieważ był dla mnie całym światem. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Gdyby Alex nie dałby mi możliwości schodzenia z nieba właśnie tutaj na ziemię, zapewne dawno temu popadłabym w depresję.

 

Ja byłam uzależniona od tego człowieka. Od jego oczu, pięknych oczu. Zawsze zatracałam się w nich, nie mogąc oderwać się. Od jego poczucia humoru, od całusów, od tego, że mnie przytulał. Gdy miałam zły dzień lub coś się wydarzyło zawsze był przy mnie. Gdy była taka potrzeba zostawał na noc, bym tylko nie była sama, bym nie zrobiła czegoś głupiego. Oczywiście miał świadomość, że nie zostawiłabym go, ale chciał być wtedy przy mnie. Każdy dzień bez niego był inny. Brakowało mi go nawet wtedy, gdy wychodził z mojego domu kilka minut po spotkaniu. Więź była bardzo silna.

 

Patrzył na mnie zdziwiony. Nie wiedział co się dzieje. W sumie bardzo go rozumiałam, bo nie umiem opisać tego jak bym się sama zachowała w takiej sytuacji. Łzy spływały po moich policzkach, a także po jego. Nie zwracając uwagi na rozsypane niedawno szkło podszedł do mnie, przytulając się chyba najmocniej jak umie. Nie przeszkadzało mi to, że prawie nie miałam jak oddychać. Liczyła się tylko i wyłącznie ta chwila. Jego dotyk ukoił moje rozproszone na milion kawałków serce. Gładził moje włosy, nie puszczając uścisku. Wreszcie nastał moment, w którym wniósł mnie do domu. Nie wiem jak to zrobił, ale byłam pod wrażeniem. Złapał mnie za rękę i zaprowadził do dobrze znanego mi pomieszczenia, jego pokoju. Wszystko było takie same. Niebieskie ściany otaczały wielkie łóżko, na szafce nocnej nasze zdjęcia. Nadal je trzyma-pomyślałam i się uśmiechnęłam. Musiał to zauważyć.

 

-Pamiętasz ten dzień?-zapytał z uśmiechem, przytulając mnie od tyłu

-Oczywiście. Pierwszy dzień wakacji. Wybraliśmy się na długi spacer, jedliśmy lody, wygłupialiśmy się, a ludzie patrzyli się na nas jak na wariatów.-zaczęłam się śmiać

-Brakowało mi twojego śmiechu. Świat bez wariatów byłby nudny. A najnudniejszy i najsmutniejszy bez mojego wariata.-po tych słowach złożył na moich ustach pocałunek

Ciepło rozchodziło się po moim ciele. Jego dotyk, ciało mnie oszałamiał. Niczego więcej nie potrzebowałam.

-Dziękuję. A teraz… Należą Ci się wyjaśnienia. Co tu robię, i te skrzydełka-znów szeroko się uśmiechnęłam, wskazując ręką na część moich pleców.

-To przecież jasne. Jesteś aniołkiem. Moim aniołkiem i opiekunem.-oznajmił puszczając mi oczko-musiał widzieć moje zdziwienie po czym dodał- Był u mnie Alex. Wszystko mi powiedział, chciał oszczędzić ci wielkiego stresu jak i bólu, w trakcie opowiadania. Czy plecy Cię bolą przez nie?-zapytał z niepokojem

-Nie, to już u mnie naturalna rzecz. Poza tym, gdy jestem na ziemi kamuflują się one, zaraz powinny zniknąć.-odpowiedziałam

-Mhmm no nieźle, nieźle wprawę to ty już masz-powiedział wyszczerzając swoje białe zęby.

-A żebyś kochanie wiedział. Kilka dni bez ciebie to coś się musiało robić. Hmmm wariowałam z powodu twojego braku, no i wiesz byłam na swoim pogrzebie. Ładnie widziałam jak byłam pakowana w czarny wór, a teraz moje ciało leży na jednym z pobliskich cmentarzy i służy jako pokarm dla wygłodniałych robaków. No, no wiesz było świetnie.

-Haha no teraz mam całkowitą pewność, że to ty. Spokojnie zajmę się, żeby nie tylko robaczki ale także pajączki Cię jadły-zaśmiał się- kontynuował-A tak poważnie teraz to czy mogę się znaleźć razem z tobą w niebie? Czy ja mogę coś zrobić, by to przyspieszyć?-zapytał

-Nie możesz nic zrobić. Musisz czekać na własną śmierć. Każdy ma wyznaczony dzień, jak i godzinę. Mój czas się skończył, ale twój jeszcze trwa. Masz dążyć do swoich marzeń, myśl wtedy o mnie. Pamiętaj, że mieliśmy je takie same. Spotkamy się jeszcze wiele razy, a później razem zamieszkamy w naszym królestwie. Jako twoja opiekunka będę zaglądała do Ciebie osobiście jak i w snach. Będę pomagać podejmować Ci decyzje, byś nie stał się gorszym człowiekiem. Zawsze ale to zawsze będziesz mógł na mnie liczyć. Będę istniała w tobie, a cichy głos będzie moim głosem. Do wszystkiego będziesz potrzebować czasu tak jak ja. Pamiętaj, że możesz na mnie liczyć, pomyśl a ja się pojawię.

-Dziękuję to naprawdę bardzo dużo dla mnie znaczy. Żegnaj mój aniołku-powiedział ostatni raz całując mnie w usta.

 

Byłam wzywana na górę, dlatego moje „ciało” zaczynało znikać. Spojrzałam na niego jeszcze raz, jeszcze raz się przytuliłam i odeszłam. Odeszłam na czas, który będzie nas dzielił od kolejnego spotkania. Od spotkania w niebie. Ja będę mogła zaglądać zawsze, jednakże on mnie nie zobaczy. Dla niego będę widzialna w snach i myślach. Pozostawiłam po sobie dużo wspomnień. On wiąże ze mną duże marzenia, które zapewne niedługo już spełnimy. Będzie brakować mi jego bliskości, ale na wszystko przyjdzie czas.

Odchodząc dostałam od niego list. Oto co napisał:

 

Droga Nathalio!

 

„Bo to Ty sprawiasz, że się uśmiecham. To tylko dzięki Tobie żyję.”

 

Prawdziwa miłość jest wieczna, nie zależnie od wieku, nie zależnie od sytuacji, czy jest dobrze, czy jest źle. Ta osoba kocha Cię już zawsze. Wtedy, gdy się śmiejesz i gdy płaczesz, gdy jesteś w rozciągniętej bluzie z podkrążonymi oczami, gdy jesteś pomalowana. Gdy się do mnie przytulasz. Chcę byś zawsze była uśmiechnięta i szczęśliwa. Dążę do twojego szczęścia, miłości i bliskości. Będę pamiętał Twój każdy dotyk, Twój uśmiech, każde słowo, każdy pocałunek, ten pierwszy i ostatni.

Moje pocałunki świadczyły jak wielką darzę Cię miłością, jak wiele dla mnie znaczysz. Ja nie potrafię bez Ciebie żyć. Chciałbym, żebyś codziennie zasypiała na moim ramieniu przytulona do mnie, wtedy słyszysz moje serce, które bije tylko dla Ciebie. Chcę byś budziła się obok mnie każdego kolejnego dnia. Byś była bezpieczna i taka jak teraz. Żebyś nigdy się nie zmieniła.

Życie to tylko ja i Ty. Polega na nas. Na naszym szczęściu, miłości, radości, jak i również na smutku, cierpieniu i łzach. Nasza miłość jest wieczna. Na każdy dzień i każdą noc. Będzie nieprzerwalna. Każdy dzień będzie powiększał nasze uczucie, bliskość i miłość. Każde przytulenie i pocałunek będzie jak pierwszy, magiczny, niezapomniany, wieczny.

Za kilka lat spotkamy się znów. Nasze uczucia się nie zmienią, zostaniemy takimi samymi ludźmi. Będziemy ze sobą na wieczność. Na wszystkie przyszłe czasy.

Kocham Cię!

Mateusz

 

------------------------------------------------

Przyjmuję wszytskie komentarze, z krytyką i te pozytywne;)

Następne częściTo miłość?! (2)

Średnia ocena: 3.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • wolfie 07.10.2014
    Rozpłynęłam się... To było cudowne... :)
    Popracuj trochę nad ortografią i interpunkcją, a będzie jeszcze lepiej!
  • NataliaO 07.10.2014
    bardzo przyjemnie się czyta a ten fragment coś pięknego, pięknie zabrzmiało daje 4 .... Życie to tylko ja i Ty. Polega na nas. Na naszym szczęściu, miłości, radości, jak i również na smutku, cierpieniu i łzach. Nasza miłość jest wieczna. Na każdy dzień i każdą noc. Będzie nieprzerwalna. Każdy dzień będzie powiększał nasze uczucie, bliskość i miłość. Każde przytulenie i pocałunek będzie jak pierwszy, magiczny, niezapomniany, wieczny.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania