Towarzystwo nastoletnich zołz - Wstęp

Stare zdjęcie, schowane bardzo głęboko w jednej z wielu szaf stojących na strychu – a na nim szóstka uśmiechniętych dziewcząt. Każda z nich kompletnie inna. Mało kto zdołałby dostrzec w tych radosnych buziach garść naprawdę gorzkich wspomnień.

Chloe zawsze odbiegała od reszty – zgrabna, wysoka, piękna, ale i chłodna, zachowawcza, cholernie inteligentna, skupiona na karierze i podołaniu ambicjom – nie tylko własnym.

Sarę uwielbiali wszyscy, bo przecież była z dobrego, kochającego domu. Roztaczała wokół siebie aurę serdeczności. Mało kto wiedział, że miała za uszami sporo nieładnych rzeczy.

Nad głową Olive świeciła spuścizna rodziców – bogata laska zawsze musiała być wredna, chociażby w imię stereotypów. Dlatego tak wielu się myliło, oceniając ją z góry i wydając wyrok nawet nie próbując jej poznać.

Penny była po prostu przeciętna – zwyczajna, szara, chciała przeskakiwać za wysokie krawężniki.

Zoe za to zachwycała wszystkich i wszędzie. Była olśniewająca, intrygująca, a przy tym tak beznadziejnie naiwna i uległa. Rzadko kiedy spotyka się taki zestaw.

A na szarym końcu zawsze znajdowała się June – pulchna blondynka z kompleksami, które starała się schować za ścianą głupkowatego poczucia humoru. Gdyby ktoś wtedy wiedział…

Bo choć minęło zaledwie dziesięć lat, to zmieniło się prawie wszystko – te delikatne, nastoletnie rysy zamieniły się w dojrzałe, pełne doświadczeń twarze. Szerokie uśmiechy zostały zastąpione przez posępne, wyważone miny, a z przyjaźni zostały tylko mizerne strzępy.

Tak wiele się przecież wydarzyło – dobrych rzeczy, ale i bardzo złych rzeczy, właściwych i tych zdecydowanie mniej odpowiednich, szczęśliwych, ale w głównej mierze przygnębiających. Ta przyjaźń zdecydowanie należała do destrukcyjnych – wyniszczała powoli, niemal w żółwim tempie, dlatego tak ciężko było to dostrzec. Raniła zawsze na tyle delikatnie, że dało się to znosić wciąż i bez końca. Wbijała nóż w plecy tak zgrabnie, że tłumaczyło się to dobrem ogółu. Aż wreszcie udusiła każdą żywą istotę, którą miała przyjemność spotkać na swojej drodze.

Ale liceum Bauforda jeszcze długo pamiętało o tych dziewczynach – Towarzystwo Nastoletnich Zołz zostawiło po sobie wiele wspomnień.

Jakich? Przekonacie się sami.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Elorence 12.09.2017
    Fajne :)
    Szykuje się opowiadanie? Czy raczej wyrywkowe historie z ich życia?
  • Ruthie 12.09.2017
    Opowiadanie :)
  • Pan Buczybór 13.09.2017
    Ta, przyciągnął mnie tu CAPSLOCKOWY tytuł. Przyznam, całkiem zgrabnie napisany wstęp. Taka trochę tylna okładka książki. Znaczy, to coś ocenie nie podlega. Czekam na konkrety, to jest opowiadanie. Pozdro
  • Ruthie 28.09.2017
    Tytuł poprawiony. Mój błąd ;)
  • fanthomas 14.09.2017
    Całkiem niezły wstęp. Pewnie zerknę na ciąg dalszy.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania