Poprzednie częściTransakcja cz.1

Transakcja cz.8

Mężczyzna krył się w cieniu, a cała jego uwaga skupiona była na kobiecie w bieli. Damian, z posępnym wyrazem twarzy, obserwował Aurorę. Zauważył, że podczas szczerego śmiechu, na jej policzkach pojawiają się urocze dołeczki. Wcześniej ich nie dostrzegał, może dlatego, że przy nim nigdy się tak nie śmiała.

Spokój jego samotni zakłócił lekko zawiany mężczyzna w wieku około trzydziestu lat. Damian nawet nie zaszczycił go spojrzeniem, cały czas przyglądając się swojej żonie.

– Powiedz mi Winter, jak to zrobiłeś, że zdobyłeś względy panny Niedotykalskiej? –wybełkotał mężczyzna. – Połowa mężczyzn obecna w tej sali do niej startowała, ale jedyne co dostali, to odmrożenia, brr. Większej cnotki niewydymki, jak żyję, nie spotkałem. Jest piękna, to trzeba jej przyznać, ale co z tego, skoro zimna, jak ryba. Może ty ją nauczysz, co trzeba.

Damian w końcu popatrzył na pijanego mężczyznę. W jego niebieskich oczach czaiła się furia, nad którą ledwo panował. Podszedł do niego, chwycił elegancki krawat i zaczął go powoli zwijać na swojej prawej dłoni. Kiedy doszedł do szyi, ścisnął go tak, że tamten ledwo mógł oddychać. Oczy wyszły mu na wierzch, starał się coś powiedzieć, ale wyszedł z tego tylko pisk.

– Słuchaj, Radecki. Na przyszłość radzę pamiętać, że mówisz o mojej żonie. To, że nie chciała się zadawać z takimi gnidami jak ty, świadczy o jej niezwykle wysublimowanym guście. Jeśli wiesz, co to znaczy. Nie życzę sobie, żebyś kiedykolwiek wypowiadał się na temat Aurory. Jeśli nie dostosujesz się do mojej prośby, twoja żona dowie się o kochance, którą ukrywasz pod Warszawą. Mam nadzieję, że się zrozumieliśmy?

Mężczyzna gapił się na niego przerażony. Raz, że brakowało mu powietrza, a dwa, że ktoś wiedział o jego podwójnym życiu. Kiwnął tylko głową, dając znać, że wszystko dokładnie pojął. Damian puścił go bez ostrzeżenia. Radecki bez słowa odwrócił się i uciekł, gdzie pieprz rośnie.

Winter wrócił na swoje miejsce, koło filara. Niedługo cieszył się samotnością, bo dołączył do niego Rafał.

– Co ty tutaj robisz, w tych ciemnościach, z miną, jak chmura gradowa? – z ciekawością zapytał przyjaciela.

– Liczę – odparł Damian, cały czas wpatrując się w Aurorę.

Ze zdziwienia brwi Rafała uniosły się wysoko do góry.

– A co liczysz? – zapytał wielce zaintrygowany.

– Ile razy, ten arogant, Kieran Danton zdążył, już zatańczyć z moją żoną – odparł ponuro Damian. – Ty tańczyłeś z nią trzy razy – dodał z wyrzutem.

Przyjaciel o mało nie parsknął śmiechem.

– Wszyscy na tej sali wiedzą, że ona jest twoja, Damian. W końcu to wasze przyjęcie weselne, a z panną młodą każdy chce zatańczyć, tym bardziej, gdy jest ona tak czarująca, jak Aurora – zauważył.

– W tym rzecz, że nie jest moja – Damian mocniej ścisnął kieliszek z szampanem, zły, nie wiadomo na kogo.

– A chciałbyś? – dopytywał drugi z mężczyzn.

– Może.

Rafał spojrzał na przyjaciela z zainteresowaniem. Do Damiana chyba jeszcze nie docierało, że ugodziła go strzała amora.

– Kieran jest nią zachwycony, chyba kontrakt, na którym tak ci zależało, masz w kieszeni i Ameryka stoi przed tobą otworem.

Winter patrzył, jak miliarder ze Stanów, o wyglądzie kalifornijskiego surfera, nachyla się nad Aurorą i szepcze jej coś do ucha, a ona uśmiecha się w odpowiedzi.

– Danton niech trzyma łapy z dala od mojej żony.

Rafał spojrzał na swoje buty, chcąc ukryć uśmiech. Ależ go siekło – pomyślał z rozbawieniem.

– Ja tam nie widzę nic niewłaściwego w ich tańcu. Twoja żona zrobiła na wszystkich niesamowite wrażenie. Nawet chłopaki są nią zauroczeni – kiedy to mówił, wskazał na grupę byłych żołnierzy siedzących przy stoliku. – Mówią, że się w czepku urodziłeś. Wyszedłeś cało z tragicznego w skutkach wypadku w Afganistanie, potem dorobiłeś się fortuny, a teraz masz tak wspaniałą żonę. Szkoda, że niszcząc Dąbrowskiego, krzywdzisz też Aurorę – dokończył w zamyśleniu.

Damian popatrzył na Jana, który siedział sam i tępo wpatrywał się w butelkę. Czuł satysfakcję, widząc go takiego, ale dziś całą uwagę skupił na jego córce. Gdyby wiedział, jak będzie na nią reagował, dwa razy by się zastanowił, zanim włączyłby ją do swojego planu. Niestety, teraz było już za późno i musiał wypić piwo, którego nawarzył.

Winter ponownie zwrócił uwagę na żonę. Zmrużył swoje niebieskie oczy, a po chwili pojawił się w nich mord, gdy spostrzegł, jak blisko siebie są Kieran i Aurora

– Trzymaj – oddał Rafałowi swój kieliszek od szampana i ledwie nad sobą panując, ruszył w ich stronę.

– Odbijany – zwrócił się po angielsku do Dantona i nie dając mu szansy na reakcję, przejął Aurorę. Zarzucił jej ręce na swoją szyję i przytulił mocno do siebie. Uczucie zazdrości, kobiecy zapach, wtulone w niego ciało sprawiło, że bez ostrzeżenia wpił się ustami w jej wargi w mocnym, apodyktycznym pocałunku. W tej chwili nie obchodziło go nic, poza pragnieniem skosztowania jej słodkiego wnętrza.

Aurora przez cały wieczór czuła, jak Damian się jej przygląda. Rozglądała się za nim dyskretnie, ale nie mogła go zlokalizować. Mimo to wiedziała, że ją obserwuje, bo czuła mrowienie w całym ciele, które tylko on w niej wywoływał. Tańczyła z różnymi partnerami, prowadziła z nimi rozmowę, śmiała się z ich żartów, ale cały czas miała świadomość obecności męża. Od pierwszego spotkania wytworzyło się między nimi napięcie seksualne, które raz było mniejsze, raz większe, ale cały czas pulsowało pod skórą, gotowe w każdej chwili wybuchnąć. Gubiła się w swoich sprzecznych uczuciach, od nienawiści do pożądania i na odwrót. Niebezpieczna mieszanka jak w koktajlu Mołotowa.

Kieran, z którym obecnie tańczyła, okazał się kapitalnym rozmówcą. Był zabawny i czarujący, zupełne przeciwieństwo pełnego mroku Damiana. Wspominał, że zamierza z jej mężem robić interesy i że powinni się spotkać na kolacji w niedługim czasie. Uśmiechnęła się tylko, bo nie chciała składać żadnych deklaracji bez porozumienia z Damianem. Nagle poczuła, jak z ramion Kierana przechodzi w silne dłonie męża. Zaskoczona, spojrzała w jego napiętą twarz. Była pełna gniewu i ukrytych pragnień. Bez udziału świadomości, kobiece ciało automatycznie odpowiedziało na widoczny w jego oczach ogień. Gdy przylgnął ciepłymi wargami do jej ust, rozchyliła je, by przyjąć ten pełen pasji pocałunek. Była w nim żądza i zaborczość. Bała się tego huraganu uczuć i własnej reakcji na tego mężczyznę.

Kiedy zabrakło im tchu, oderwali się od siebie. Aurora pierwsza doszła do siebie.

– Jesteś pijany – stwierdziła gniewnie.

– Tak – szepnął w jej usta Damian – tobą!

Aurora patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami. Erotyczne dreszcze raz za razem przechodziły przez jej ciało. To, co czuła i to, co widziała w jego niebieskich oczach, wystraszyło ją nie na żarty. Udając złość, odepchnęła go.

– Więcej masz tak na mnie nie napadać, jak jakiś jastrząb. Nie jestem zwierzyną łowną.

Musiała jak najszybciej odejść, by nie zorientował się, jaką miał nad nią władzę i jak blisko zmysłowego poddania była. Zostawiła Damiana na środku parkietu, a sama ruszyła przed siebie, nie wiedząc, dokąd idzie, jak najdalej stąd.

 

Parę minut po czwartej, kiedy pożegnali ostatnich gości, Aurora i Damian jechali do mieszkania Wintera. Oboje milczeli, ale za to Łukaszowi, który ich odwoził, usta się nie zamykały. Ślub i wesele przeżywał bardziej niż oni sami. Gdy byli na miejscu, uściskał ich mocno na pożegnanie i kpiarsko mrugnął do Damiana. Cicho chichocząc z rumieńca Aurory, który pojawił się na jej ślicznej buzi, wsiadł do samochodu i odjechał.

W pełnej napięcia ciszy kobieta i mężczyzna weszli do środka. To było to samo mieszkanie, w którym jedli pamiętną kolację. Damian pokazał Aurorze jej sypialnię i przylegającą do niej łazienkę. Otworzył usta, jakby chciał jeszcze coś powiedzieć, ale w końcu zrezygnował i życząc dobrych snów, wyszedł.

Aurora rozglądała się wokół ciekawie. Pokój w kolorze jasnego beżu, ze złotymi dodatkami był bardzo przestronny i przytulnie urządzony. Jej uwagę przyciągnęło zdjęcie matki, które stało na honorowym miejscu, na biurku. Podeszła do niego i zapatrzyła się na podobiznę Renaty. Brakowało jej rodzicielki, zwłaszcza w takim dniu, jak dzisiejszy. Z ojcem się nie pożegnała, bo był tak pijany, że zasnął przy stole i Łukasz, po północy, zawiózł go do nowego domu. Odstawiła zdjęcie i przysiadła na wielkim łóżku. Cieszyła się, że dzisiejszy dzień ma już za sobą. Dostarczył jej tyle różnych emocji, że czuła się nimi wyczerpana, a winnym tego stanu rzeczy, był mężczyzna za ścianą. Opadła na plecy i zapatrzyła się w sufit. Dziwne to wszystko – pomyślała ciężko wzdychając.

Po kilku minutach wzięła się za rozbieranie. Najpierw zdjęła buty, które, musiała przyznać, były równie ładne, co wygodne. Potem wyjęła spinki podtrzymujące kok i potrząsnęła głową, by uwolnić włosy z upięcia. Lśniącą falą spłynęły na plecy. Następnie przyszedł czas na suknię ślubną, która miała na plecach długi rząd małych guziczków. Udało jej się odpiąć te przy szyi i na wysokości talii, ale reszta stawiała bierny opór. Dwojąc się i trojąc, wyginając ręce na wszystkie strony, starała się odpiąć pozostałe, ale po 15 minutach musiała się poddać. Wściekła, wzięła but i z całej siły rzuciła nim o ścianę. Do licha – pomyślała sfrustrowana – będę musiała poprosić szanownego męża o pomoc. Zirytowana, ruszyła do sypialni Wintera i z całej siły zapukała. Po kilku sekundach w drzwiach stanął Damian. Na jego widok, Aurorze zaschło w gardle. Zdążył zdjąć koszulę i buty. Na wysokości oczu miała nagą, pięknie umięśnioną klatkę piersiową. Opaloną, lekko owłosioną. Jej czekoladowe oczy były wielkie jak spodki, kiedy lustrowały to cudo, godne dłuta Michała Anioła. Ręce same jej się wyrywały, żeby przejechać po niej palcami i sprawdzić, czy te zwoje mięśni są rzeczywiście tak twarde, na jakie wyglądają.

Damian oparty niedbale o futrynę przyglądał się Aurorze. Widząc podziw w jej oczach na widok jego ciała, uśmiechnął się zmysłowo. Sama wyglądała niezwykle ponętnie z rozpuszczonymi włosami i tym tęsknym wyrazem oczu. Chyba nie zdawała sobie sprawy, że wszystkie swoje pragnienia ma wypisane na twarzy.

– W czym ci mogę pomóc? – zapytał leniwie Damian, wpatrując się w jej kuszące usta, które oblizała nerwowo.

– Suknia – wymamrotała, bo głos odmówił jej posłuszeństwa. Odchrząknęła i zaczęła ponownie – musisz mi pomóc rozpiąć suknię.

– Cóż za prośba – szepnął uwodzicielsko. – Z wielką przyjemnością ją spełnię.

Aurora patrzyła się na niego, zahipnotyzowana wspaniałym ciałem i zniewalającym głosem mężczyzny. Jeśli w ten sposób wąż kusił Ewę w raju, to nic dziwnego, że mu uległa.

– Tylko nie wyobrażaj sobie, Bóg wie czego – mruknęła, wchodząc głębiej do pokoju i odwracając się do niego plecami.

– Oczywiście.

Drgnęła, gdy poczuła jego palce na małym skrawku nagiej skóry. Taki delikatny dotyk, a jej ciało momentalnie stanęło w płomieniach.

Damianowi, z każdym kolejnym odpiętym guzikiem oraz wyłaniającym się fragmentem mlecznego ciała, coraz bardziej drżały dłonie. Oboje milczeli, w pokoju słychać było tylko ich ciężkie oddechy. Erotyczne napięcie wisiało w powietrzu, gotowe w każdej chwili wchłonąć ich w siebie, niczym czarna dziura. Świadomość, że doskonale wie, jaką bieliznę skrywa pod suknią Aurora, wzmagało podniecenie Damiana. Sam ją dla niej wybrał, kupił i zapakował. Jego wyobraźnia szalała, wyobrażając sobie ich ciała w miłosnych uniesieniach.

– Koniec – wyszeptał jej w ucho. Przejechał palcem wzdłuż rozpiętej sukni. Powoli, łagodnie, kusząco.

Aurora drżała z pożądania. Wystarczyło się odwrócić, by je zaspokoić, ale wciąż stała, patrząc przed siebie.

– Dziś nasza noc poślubna – zachrypnięty głos Damiana zdradzał, że i on ledwie panuje nad namiętnością. – Pozwól, żeby stała się niezapomniana.

Aurora chwilę syciła się jego rozkosznym dotykiem, po czym zrobiła krok do przodu, zrywając łączącą ich zmysłową nić.

– Może dla ciebie – odpowiedziała mu smutno – ale nie dla mnie. I wyszła, cicho zamykając za sobą drzwi, by za chwilę oprzeć się o nie plecami. Bała się, że zaraz upadnie, bo nogi trzęsły się, jakby miała je z galarety. Nie wiedziała, jak dała radę wyrwać się z magicznego dotyku Damiana. Doprowadził ją do wrzenia, gładząc niewielki skrawek skóry. Co by się stało, gdyby cała była naga? Bała się myśleć.

Po drugiej stronie tych samych drzwi Damian zaciskając z całej siły zęby, oparł czoło o chłodne drewno. W życiu nie był tak podniecony, jak teraz. Żądza kipiała w nim niczym lawa. Zrozumiał, że zadzierając z Aurorą, zrobił największy błąd w życiu.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • il cuore 2 miesiące temu
    /matki, które stało na honorowym miejsce,/?
    zdecyduj się; czym dla ciebie jest dywiz, a czym półpauza w zdaniach dialogowych?

    Fabuła całkiem nieźle, chociaż nie wiem o co chodzi...
    cul8r
  • 1sweatdreams1 2 miesiące temu
    Dzięki za komentarz.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania