Pokaż listęUkryj listę

Tropikalno-Morska Przygoda W Krainie Wiecznej Oryginalności I Przebojowości

"Tropikalno-Morska Przygoda W Krainie Wiecznej Oryginalności I Przebojowości"

 

gatunek: sny/podróże/fantastyka/czas wolny/imprezy

 

W niezwykłym świecie, w którym działa się ta opowieść, wszyscy mieli po dwadzieścia osiem do trzydziestu ośmiu lat i potrafili podróżować ponad czasem oraz przestrzenią.

 

Park Opuszczonych Budynków. Środek dnia. Rok 1999.

 

Na scenie grał oraz śpiewał zespół, który wykonywał muzykę rock and roll, funk, new wave i country. Nieopodal, na rozległym słonecznym trawniku, kilkanaścioro Cowboyów i Cowgirls urządziło sobie jeden wielki piknik. Założyli tymczasową osadę, otaczając niewielką przestrzeń ośmioma kamperami. Grali na gitarach, skrzypcach, grzechotkach, kołatkach i ksylofonach. Tańczyli, śpiewali, rozpalali ogniska, opowiadali różne historie. Zarówno wesołe oraz realistyczne, jak i wymyślone, straszne, o potworach, a także zjawach, polujących na samotnych podróżników. Tymczasem nad bardziej zalesioną, zacienioną oraz wilgotniejszą częścią parku, przefrunęli Skejt i Skejtka na latających deskorolkach.

 

Pośród długich, niskich, opuszczonych budynków szli dwaj łowcy potworów, Merfi i Smif. Potrafili podróżować w czasie oraz między wymiarami, podobnie jak wiele postaci i istot w tej historii. Byli na tropie stada dzikich kazuarów albo dinozaurów Oviraptorów.

 

— Sprawdźmy, czy te stwory nie ukryły się na jeżdżącym statku! — zachęcał Smif.

— Do czego właściwie one są nam potrzebne? — spytał Merfi.

— One są tylko wymówką do wspaniałej podróży, pełnej przygód! — oświadczył Smif, najpierw uśmiechając się, a potem zaczynając się śmiać.

— No i to ma jakiś sens! — ucieszył się Merfi.

 

Mężczyźni udali się w stronę statku na kółkach, symbolizującego w tej opowieści wysoki poziom humoru i wyobraźni osób oraz postaci, występujących w tej opowieści. Wiele różnych rzeczy, zjawisk i zdarzeń nawiązywało do ekscytujących podróży oraz rozrywkowych imprez. Dwóch ludzi udało się w stronę statku na kółkach. Kiedy przyszli na miejsce i wskoczyli na pokład, spotkali Pirata, Piratkę, Plażowicza i Plażowiczkę.

 

— Czy jest możliwość pojechania do Ogrodowo-Rekreacyjnego Domu Unikalnych Dekoracji? — spytali Merfi i Smif.

— Tak. To dobry pomysł, aby się tam wybrać, bo przy okazji sami byśmy zwiedzili tę przepiękną okolicę wiecznych magicznych inspiracji. Płyniecie z nami? — oświadczyli oraz zachęcali Pirat i Piratka.

— Tak! Lecimy z wami! Yeah, yeah! — oznajmili radośnie oraz zabawnie Plażowicz i Plażowiczka.

 

I wszyscy razem pojechali paradoksalnym statkiem, poruszającym się na kółkach. Podczas ekscentrycznego rejsu zjedli homara lub kraba, wypili po tropikalnym drinku bezalkoholowym, a potem razem wesoło zatańczyli, podczas gdy w tle było słychać szanty, a do tego co jakiś czas przyśpiewywały dwie albo trzy mewy. Dotarli przed Ogrodowo-Rekreacyjny Dom Unikalnych Dekoracji. A ten był otoczony tropikalnym ogrodem z palmami, drzewami owocowymi, kwitnącymi żywopłotami, basenami, fontannami, ławkami, namiotami oraz pawilonami. Mieścił się w dzielnicy willi plażowych, niedaleko złocistych wybrzeży morskich, często odwiedzanych przez ryby, meduzy, delfiny, kalmary, kraby, małże, kraby pustelniki, rozgwiazdy, homary oraz krewetki. Powietrze pachniało morzem, palmami, bananami i wiosenną łąką.

 

Wszyscy, co byli na pokładzie, zeszli na chodnik i przeskoczyli przez bramę. Tymczasem statek pojechał o dwa zakręty dalej oraz gdzieś się ukrył, być może w wielkim jakby garażu, ukrytym częściowo pod ziemią, w ogromnej piwnicy. W ogrodzie, sześcioro ludzi spotkało Rastamana, Rastawoman, Piosenkarza Funk, Piosenkarkę Funk, Rapera, Raperkę, jasnozielonego królika, jasnobeżowego kota, czerwono-żółto-zieloną papugę, srebrno-bursztynowo-złotą małpkę ogoniastą, wesołego krokodyla który był roślinożerny z powodu międzywymiarowych modyfikacji genetycznych oraz siedem żab, a każda była innego koloru. Merfi i Smif rozejrzeli się po okolicy, po czym wyskoczyli z ogrodu z powrotem na chodnik, a wtedy nadjechał potrafiący zmieniać kolory samochód osobowy z jednego z ich ulubionych telewizyjnych seriali komediowo-imprezowo-przygodowo-fantastyczno-sensacyjnych z całych lat osiemdziesiątych oraz wczesnych lat dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku. Wsiedli do pojazdu, który następnie ruszył w stronę plaży, znajdującej się zaledwie trzy zakręty dalej.

 

— Na plażę wbiegło kilkadziesiąt kosmicznych, zmutowanych potworów wodno-lądowo-powietrznych! — poinformował Merfi, powtarzając tekst, przeczytany przez niego na kosmicznie wyglądającym zegarku na jego ręce, a z tego urządzenia wystawał miniaturowy talerz satelitarny.

— Ciekawe, skąd pochodzą i dlaczego się tu zjawiły? — zastanawiał się Smif.

— Tak, to jest ciekawe, jak również i to, czy są roślinożerne, czy raczej nie...

— Jeśli zaczęły zjadać ludzi, to musimy je powstrzymać!

— Tak czy inaczej, to raczej nie będzie zwykła akcja!

— No, raczej nie! He he he!

 

Tak rozmawiali ze sobą Merfi i Smif, jadąc wesoło w stronę plaży, a w międzyczasie słuchając muzyki reggae. Plażowicz i Plażowiczka weszli do basenu kąpielowego, a Rastaman, Rastawoman, Piosenkarz Funk, Piosenkarka Funk, Raper i Raperka poszli na długi oraz dosyć szeroki balkon, gdzie włączyli radiomagnetofon rozprzestrzeniający wesołą muzykę, przy dźwiękach której razem przebojowo zatańczyli, śmiejąc się przy tym beztrosko i radośnie. Przynieśli także lody, pizzę oraz popularny słodki ciemny napój chłodzący. I wtedy nastąpił oryginalny moment, który następnie przeszedł do legendy oraz historii, a także stał się kultowy w magiczno-kosmiczno-baśniowym świecie, w którym beztrosko żyli i wiecznie imprezowali oraz wypoczywali. Nastąpiła błoga uczta, podczas której po ścianie, skąpanej w promieniach zachodu słońca jak zresztą wszystko na tym balkonie, przespacerował się konik polny, rozmiarami podobny do badylarki.

 

Środek dnia nagle przeobraził się w zachód słońca, na którego tle przefrunęły dwa księżyce, z czego pierwszy był jasnopomarańczowy i cały, a kolejny miał ciemnożółty kolor, oraz widoczny był tylko w jednej połowie, bo jego druga połowa ukrywała się za niewidzialną ścianą międzywymiarową. Na balkon przyfrunęła papuga, a także wspięła się małpka zawadiaczka i ciekawski, podstępny, psotliwy, zmodyfikowany genetycznie, potrafiący spacerować po ścianach, wszystkożerny krokodylek-niespodziewajek. Wtedy, nagle nastąpiło odwzorowanie kultowej sceny z jednej z legendarnych reklam telewizyjnych z okolic roku 1990, niestety obecnych tylko w przedziwnym wszechświecie, w którym działa się ta historia. Słońce sięgnęło jednym ze swoich promieni po butelkę pełną orzeźwiającego napoju, wypiło kilka łyków, po czym odstawiło na miejsce butelkę, która odtąd była połowicznie wypróżniona.

 

Muzyka, wydobywająca się z radiomagnetofonu, dotarła aż do chmur, sprawiając że te tańczyły z radości, obracając się dookoła własnej osi, oraz kołysząc się jak łódki albo huśtawki. Piosenkarz Funk, Piosenkarka Funk, Rastaman, Rastawoman, Plażowicz, Plażowiczka, Raper i Raperka unieśli się w powietrzu. Pofruwali nad brązową ławką, pomarańczowymi krzesłami oraz beżowym stołem, a wtedy wyfrunęli z balkonu. Przelecieli nad palmami, bananowcami, żywopłotami, drzewami, fontannami, basenami i namiotami, a następnie udali się na Sielankowo-Magiczno-Imprezowo-Tajemnicze Przedmieścia Pełne Atrakcji. Przez cały czas trwał zachód pomarańczowego słońca na złocistym niebie.

 

— Oceniam, że imprezowy wygląd tej okolicy jest na światowym poziomie! — stwierdziła Piosenkarka Funk.

— Doskonały czas i miejsce na przyłączenie się do wspaniałej imprezy, która opanowała chyba całe miasto, kraj, kontynent, a może i planetę — stwierdził Piosenkarz Funk.

— Myślę, że jest optymalnie — ocenił Rastaman.

— Myślę, że kocham wszystkich — żartobliwie dodał uśmiechnięty Plażowicz.

— Ha ha ha ha ha! — wszystkich ośmioro fruwających, podróżujących imprezowiczów zaśmiało się razem wesoło.

 

Przedmieścia graniczyły z Parkiem Wiecznej Imprezy. Ściany domów były często porośnięte bluszczem, winobluszczem, albo winoroślą. Jaszczurki, rzekotki, szarańczaki, karaluchy i ćmy tańczyły razem wesoło na ścianach, w kółkach liczących po kilka do kilkunastu zwierząt, łamiąc prawa fizyki, oraz w ogóle logiki, bo były baśniowo i fantazyjnie zaczarowane, dokładnie tak samo jak cała reszta niezwykłej, przepięknej, alternatywnej, niewiarygodnie pozytywnej planety.

 

Tymczasem na balkonach oraz tarasach, dziesiątki różnorodnych imprezowiczów i imprezowiczek jadło kosmiczną pizzę, piło magiczne napoje, słuchało oryginalnej muzyki, przebojowo tańczyło, jak i wesoło oraz zabawnie śpiewało. Ci wspaniali i legendarni bohaterowie rozrywki wystąpili przed wszystkimi zwierzętami, roślinami, ludźmi, jak i fantastycznymi stworzeniami, takimi jak smoki, a znajdującymi się w tym czasie w Parku Wiecznej Imprezy oraz w jego pobliżu. Zielone słonie wyszły spomiędzy gigantycznych, bardzo wysokich drzew iglastych i liściastych, podczas gdy po ich gałęziach oraz liściach skakały srebrne i beżowe małpy ogoniaste, półmetrowe brązowe ćmy, a także Błędny Centurionek, Sowizdrzałek z Planety Magicznych Subtropikalnych Ogrodów, Dżongli z Archipelagu Tropikalnych Dżungli, pięciobarwne kwadraty oraz ośmiokolorowe trójkąty.

 

Przyszły też mniej i bardziej człekokształtne istoty z innego wymiaru, a przedostały się one tu przez Kosmicznie Odlotowy Portal Czasoprzestrzenny. Po niebie przefrunęły wielkie, srebrne, złote i brązowe tarcze w kształcie kół jak i siedmioramiennych gwiazd, a na nich siedziały śmiejące się koty i tańczące lamy.

 

Plaża Tańczących Krabów I Wesołych Tuńczyków. Dwie godziny później.

 

Pomimo upływu czasu, ciągle trwał piękny zachód słońca, idealny do pisania, rysowania lub malowania w wielu różnych klimatach. Sensacyjnych, podróżniczych, imprezowych, przygodowych, romantycznych, fantastyczno-naukowych, fantasy. Na pograniczu złotego piasku i niezwykłej, fantazyjnej, słonawej wody, w której pływały ryby zarówno morskie, jak i słodkowodne, tańczyły czerwone, brązowe, beżowe, żółte i zielone kraby. Ślizgały się na grzbietach. Obracały się w kółko. Flamingi i łabędzie kręciły swoimi szyjami ze zdumienia i zachwytu. Machały swymi głowami, śmiejąc się niczym mewy, które wraz z pelikanami oraz rybitwami fruwały wysoko nad nimi. W toni wodnej pływały tuńczyki. Ławice ryb pelagicznych przybrały kształt węży morskich lub wstęgorów królewskich.

 

Na horyzoncie zjawiły się niezwykłe, pływające samochody z alternatywnej rzeczywistości. Zarówno długie, staroświeckie osobówki, jak i pick-upy, kampery oraz ciężarówki. Na ich dachach stały i śpiewały pianina, harfy oraz kontrabasy. Pojazdy wpłynęły do Portu Zabaw Tanecznych, w którym stał Luksusowy Prom Imprez, a wtedy instrumenty zeszły na ląd i powędrowały w głąb miasta, znikając gdzieś na alejkach, zacienionych rzędami drzew liściastych, bananowców oraz mrozoodpornych palm wachlarzowych i pierzastych. W pobliżu portu tańczyło około czterdzieści osób w wieku od dwudziestu ośmiu do trzydziestu ośmiu lat.

 

Prom wypłynął w tajemniczy i magiczny rejs. Na pokładzie znajdowały się między innymi tropikalne i subtropikalne rośliny w wielkich donicach, basen kąpielowy oraz złote kolumny. Na liście tych roślin wyszły koniki polne, które wyciągnęły skrzypce i wesoło zagrały. Usłyszały to rozgwiazdy, maskonury, pingwiny, a także delfiny. Śledzie oraz makrele zorganizowały wielką imprezę taneczną.

 

Tymczasem na plażach Tajemniczej I Rozrywkowej Wyspy.

 

Fale radośnie rozbijały się o brzeg. Jakiś drapieżny ssak wyciągnął mandolinę i zaczął na niej wesoło grać, a do tego także i śpiewać o tym: "jak to jest przyjemnie odpocząć na złotej plaży, na tropikalnej wyspie, pod palmą kokosową, kiedy ponad rafami koralowymi tańczą super śledzie i flądry, a po pograniczu trawnika oraz morskich płycizn hasają roześmiane kraby".

 

W głębi lasu palm, trzcin, figowców i papai, stała Dziurawa Jaskinia, skrywająca w swoim wnętrzu piękną niespodziankę, czyli Jaskiniowe Jezioro Lilii Wodnych, Ryb, Płazów I Gadów. Sumiki, pielęgnice, bystrzyki oraz molinezje bawiły się w ganianego w cieniu kwitnących, pływających, wodnych roślin ozdobnych o wielkich kwiatach i rozległych liściach. Nieopodal kamiennej ściany, miejscami zarośniętej przez niewielkie wodorosty, w toni wodnej unosiły się spore ilości gupików i zmienniaków.

 

Promienie słoneczne docierały do powierzchni jaskiniowego jeziora, przenikając w jego głąb. Po plażach, które były usypane w jednych miejscach z piasku, a w innych z mniejszych i większych kamieni, spacerowały żaby oraz rzekotki. Po ścianach wspinały się traszki, jaszczurki i niewielkie, niejadowite węże, a także kosarze, zaleszczotki, ślimaki oraz karaluchy.

 

W międzyczasie na powierzchni wyspy, kameleony, lemury i papugi, bujały się beztrosko na giętkich gałęziach drzew, pomiędzy którymi fruwały tukany oraz kolibry. W okolicznych rzekach i stawach, po dnie spacerowały raki i kraby. W przybrzeżnych płyciznach, pośród roślinności nadwodnej oraz bagiennej, skrywały się krewetki i gambuzje. W toni wodnej pływały skalary, bassy, płaskoboki, a także dyskowce.

 

— Niezłe wodorosty! — zabawnie podsumowały mieczyk i molinezja, konsumujące roślinność podwodną oraz glony.

— Pełny wypas! — wesoło odpowiedziały gurami i glonojad.

 

Słońce tańczyło beztrosko na niebie, pośród chmur powoli obracających się dookoła własnej osi, nucąc skoczną, przyjemnie wpadającą w ucho melodię z jakiejś historycznej oraz legendarnej piosenki, zapewne z lat dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku. Przez dżunglę przeszli Plażowicz, Plażowiczka, Pirat, Piratka, Rastaman, Rastawoman, Piosenkarz Funk, Piosenkarka Funk, Raper i Raperka. Przyteleportowali się w to sprzyjające relaksowi miejsce prosto z sielankowych przedmieść, uprzyjemniających życie ludności na stałym lądzie. Zwiedzali wzdłuż i wszerz. Spotkali panterę, pytona, krokodyla, orangutana, papużkę i kuguara. Poszli dalej w tanecznych podskokach, a małpki na drzewach żonglowały owocami, takimi jak mango, papaja i banany. Ludzie skończyli swoją podróż, bo nie mogli już dalej iść, z powodu nagłego skończenia się drogi lądowej. Dotarli do pięknej plaży.

 

Wskoczyli do wody i zwiedzili rafę koralową. Napotkali ośmiorniczkę, murenę, płaszczkę, kalmara, najeżkę, papugorybę i trzy syreny. Wyskoczyli z powrotem na ląd. Na plaży wypoczywała rozgwiazda, małż, krab i homar. Nad ich głowami przefrunęła mewa, stonka, szarańcza i komar. Na palmach bujały się szczury, wiewiórki, dzięcioły, zimorodki, pawie oraz lemury. Niedaleko było widać miasteczko, pełne trzcin i hibiskusów. Podróżnicy podeszli do niego. Budynki były zwykle drewniane, oraz kolorowe, najczęściej pomarańczowo-czarno-żółto-zielono-brązowo-beżowe. Podeszli do portu. Weszli do wnętrza Promu Imprezowego, który następnie popłynął w stronę stałego lądu, a dokładniej Wielkiego Subtropikalnego Miasta Plażowego.

 

Plażowicz, Plażowiczka, Pirat, Piratka, Rastaman, Rastawoman, Piosenkarz Funk, Piosenkarka Funk, Raper i Raperka zeszli na ląd. Zauważyli zespół wojowników i wojowniczek, pochodzących z dalekich, egzotycznych, tropikalnych krajów, oraz radośnie tańczących z tarczami i lancami. Tymczasem wybrzeża miasta były bardzo atrakcyjne. Można było zauważyć, jak w tle przepływa jacht motorowy lub żaglowy. Dodatkowo, w dalszym ciągu trwał zachód słońca. Nastrój na plaży był bardzo niezwykły. Setki ludzi tańczyły w kilku wielkich kręgach.

 

— Ale oryginalnie i przebojowo! Znowu jesteśmy w wielkim, pięknym mieście, które oferuje mnóstwo możliwości imprezowania i relaksu! — ucieszyła się Piosenkarka Funk.

— Dokąd pójdziemy najpierw? — spytali podekscytowani Plażowicz i Plażowiczka.

— Możemy pójść wszędzie tam, gdzie dzieje się jakaś impreza lub relaks! A w tym wszechświecie niekończących się wakacji, co chwilę coś ciekawego i wesołego gdzieś się dzieje! Wystarczy tylko się przejść po mieście lub plaży, i się rozejrzeć! — zaproponował Piosenkarz Funk.

— Dobry pomysł! Idziemy? — spytali Rastaman i Rastawoman.

— Idziemy! — Odpowiedzieli wszyscy razem, po czym ruszyli na zwiedzanie kolorowego miasta, na którego ulicach przez cały dzień było słychać wesołą muzykę dance i funk, podczas gdy ludzie oraz przedstawiciele różnych fantastycznych cywilizacji innowymiarowych tańczyli zarówno wewnątrz budynków i budowli, a także na balkonach, tarasach, deptakach, placach, plażach oraz w ogrodach.

 

Dziesięcioro przyjaciół siedziało na pomarańczowych krzesłach reżyserskich, przy wielkim kwadratowym stole z beżowym blatem i brązowymi nogami. Zachodzące słońce oświetlało swoimi promieniami ściany tynkowanych szeregowców. Ludzie wznieśli swe dłonie na wysokość twarzy i, układając palce w różne zabawne znaki, zaczęli wesoło pogrywać ze światłem oraz cieniem. Na tle pomarańczowego nieba, gdzie wisiało czerwone słońce i ciemnożółty księżyc, przefrunęło siedem jasnozielonych, świecących talerzy kosmicznych oraz trzydzieści cztery złote gwiazdki.

 

Nagle, między nastrojowymi budynkami a dużym parkiem stylizowanym na subtropikalny las, w kierunku plaży pełnej różnych atrakcji, przebiegł Błędny Centurionek, Człowiek-Paw, Człowiek-Bażant, korytozaur, pegaz, owiraptor, struś, kazuar oraz indyk. Grupka kolegów i koleżanek podążyła za nimi. A te postacie oraz stworzenia rzeczywiście znalazły się na plaży, po czym gdzieś się skryły. Najprawdopodobniej za dziwnymi, świecącymi, wielkimi głazami, porozrzucanymi po okolicy przez przelatujące nad tym rejonem cheeseburgery, popcorn i torty.

 

Podekscytowani udzie rozejrzeli się dookoła. Zatańczyli na drewnianym chodniku, oddzielającym plażę od parku pełnego drzew liściastych, bananowców, trzcin i palm. Pobujali się na trzech wielkich, czteroosobowych huśtawkach - ławkach ogrodowych. Pokręcili się na karuzeli w wesołym miasteczku. Siedząc wokół ogniska, zagrali na gitarach i zaśpiewali, podczas gdy po parku spacerowały człekokształtne ludzio-zwierzo-rośle, a na niebie, z chmury na chmurę skakały latające, skrzydlate owce. W restauracji, dziesięcioro imprezujących oraz podróżujących przyjaciół zjadło upieczone albo usmażone sardynki z wodorostami, surówką i kawałkiem pomarańczy lub mandarynki. Posłuchali koncertu muzyki eurodance oraz funk na żywo, a wtedy wskoczyli na scenę i, zabawnie improwizując, zatańczyli. Tłumnie przybyli goście z różnych stron kraju, kontynentu oraz świata, przyłączyli się niebawem z wielkim entuzjazmem do wspólnej szalonej imprezy tanecznej.

 

Następnie Plażowicz, Plażowiczka, Pirat, Piratka, Rastaman, Rastawoman, Piosenkarz Funk, Piosenkarka Funk, Raper i Raperka poszli na łąkę, znajdującą się w samym środku parku, nieopodal stawu posiadającego dwie niewielkie wysepki. Rozbili namioty oraz urządzili sobie piknik. Miało miejsce opowiadanie sobie wzajemnie strasznych, dziwnych, jak i zabawnych historyjek. Poza tym było dużo śmiechu i muzyka, uwalniająca się z radiomagnetofonu oraz wydobywana z różnych instrumentów, takich jak gitary, tamburyny, grzechotki oraz kołatki. Było tak głośno, że z okolicznych jaskiń pouciekały zarówno realistyczne drapieżne zwierzęta, jak i wymyślne potwory, przeteleportowane ze strasznych opowieści zza wielu gór, łąk, jezior, lasów, a także rzek.

 

Nagle stało się coś nieoczekiwanego. Słońce zaszło i zapadła noc. Ludzie schowali do futurystycznych, ekstra pojemnych kieszeni wszystko, co wcześniej ze sobą przynieśli. Skryli się w jednym z pobliskich hoteli, bo między drzewami zaczęły fruwać człekokształtne, zmutowane nietoperze, ćmy i sępy, a tymczasem drapieżniki wszelkie, realne oraz fikcyjne, wróciły z powrotem do swoich jaskiń. Po trawnikach i pniach pełzały skorpiony, tarantule, węże, ropuchy, karaluchy oraz gryzonie. Zasypiając w tajemniczej, opuszczonej recepcji, grupka kolegów i koleżanek zobaczyła, jak po niebie powoli przefrunęło kilka podświetlonych planet, a także chmury wydające dziwne dźwięki oraz rój meteorytów i cztery albo pięć buczących, migoczących, metalicznych spodków.

 

Przyjaciół i przyjaciółki obudził rześki, słoneczny poranek oraz świeże powietrze, które pachniało morzem, lasem, sadem i łąką. W tle unosiła się wesoła oraz optymistyczna muzyka reggae, dobiegająca z radiomagnetofonu. Żywopłoty kwitły na wszystkie kolory tęczy, a ponad nimi unosiły się beztroskie motyle. Tymczasem, po plaży przeszedł się brązowo-czerwono-pomarańczowo-żółto-beżowy dinozaur z rodzaju Parasaurolophus. Na jego grzbiecie tańczyła pomarańczowa małpka ogoniasta, a na jej głowie, czerwono-żółto-zielona papużka obracała się w kółko, radośnie gdakając oraz skrzecząc przy tym, i machając swoimi skrzydłami.

 

Koniec.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • Trzy Cztery 16.08.2021
    Radosny, ogromny tekst. Podobały mi się chmurki kręcące się wokół własnej osi i spacer konika polnego po ścianie.
    Zjadłeś jedną literę:) A tego to u Ciebie jeszcze nigdy nie zauważyłam:)
    Początek szóstego akapitu: I wszyscy rzem pojechali... Rzem - razem?
  • Piotrek P. 1988 17.08.2021
    Pogodny i motywujący komentarz :-)
    Tak, wkradł mi się błąd. Już poprawiłem :-)
    Dziękuję i pozdrawiam :-)
  • Bożena Joanna 16.08.2021
    Mój komentarz zaginął. Stworzyłeś obraz - marzenie wielu ludzi - nieustającej fiesty z różnymi atrakcjami i dziwami natury dostępnymi na wyciągnięcie ręki.

    Każdy fragment opowiadania można by zilustrować pędzlem niektórych współczesnych malarzy, np. Siudmaka.

    Pewnie Cię zaskoczę, ale stateczek poruszający się na kółkach już widziałam. Tak odbywa się część żeglugi po Kanale Elbląskim, niewielki odcinek drogi realizowany jest na szynach i kółkach na trawie, a pasażerowie spacerują do kolejnej stacji.
  • Piotrek P. 1988 17.08.2021
    Pozytywny, optymistyczny i inspirujący komentarz.
    Tez słyszałem o tym statku, o którym wspomniałaś. Kilka razy w życiu byłem w Elblągu, ale statku na kółkach podczas rejsu, to raczej na żywo jeszcze nie widziałem. Raczej tylko w telewizji.
    Dziękuję i pozdrawiam :-)
  • kigja 17.08.2021
    Hollywood powinno nakręcić cykl filmów na podstawie Twoich opowiadań, Piotrek!
    Nigdy nie byłam w kinie 3d, czy jakimś 4d, ale to byłoby niezapomniane przeżycie móc stać się bohaterką Twoich opowieści. Chociaż na chwilę...

    Serdecznie pozdrawiam :)))
  • Piotrek P. 1988 17.08.2021
    Przebojowy komentarz :-). W Twojej wyobraźni, możesz być kim tylko zechcesz. Chyba każdy tak może.
    W mojej wyobraźni, często podróżuję w czasie i przestrzeni, a także po fikcyjnych, fantastycznych światach.
    Dziękuję i pozdrawiam :-)
  • Dekaos Dondi 17.08.2021
    Piotrek P.1988↔Kigja wyjęła mi z ust, to co Tobie kiedyś włożyłem pod tekst. Też by chętnie nadal zobaczył:)
    Znaczy w sensie tego, że można by serial nakręcić, bo jeden film by nie pomieścił.
    No ale, obawiam się, że nie dali by rady z tym "bogactwem wizualnym i resztą"
    No chyba, że doba, miałaby kilka dub i by nie musieli spać.
    Do znudzenia powtórzę→specyficzne, taki Twoje:)↔Takie radosne!:)↔Pozdrawiam:)↔%
  • Piotrek P. 1988 17.08.2021
    Ekstra komentarz :-). Serial wielowątkowy i wieloświatowy, byłby zapewne szalony XD.
    Dziękuję i pozdrawiam :-)
  • Wrotycz 17.08.2021
    Ponad czasem i przestrzenią... jest zupełnie inaczej, co potwierdza to malarskie opowiadanie. Malujesz może? Według mnie masz ogromny potencjał do pędzla i na pewno sprawdziłbyś się jako scenograf najbardziej odlotowych filmów sf i fantasy.
    Wyobraźnia przekracza przestrzeń i czas. Twoja zadziwia sprawnością.
    Czyta się gładko, styl bez zarzutu. Może więc jednak pisarstwo?
    Co by to nie było... nie zmarnuj talentów.
    Pozdrawiam :)
  • Piotrek P. 1988 18.08.2021
    Inspirujący i kapitalnie przebojowy, oryginalny, oraz artystyczny komentarz :-D
    W latach dwutysięcznych próbowałem malować. Podchodziłem do tego co najmniej dwa razy. Zdecydowanie lepiej wychodziło mi pisanie opowiadań. Może kiedyś znowu spróbuję podjąć takie wyzwanie.
    Może jednego razu, najdzie mnie taka zdolność i ochota, że spróbuję jakoś rozwinąć, pomnożyć moje talenty.
    Dziękuję i pozdrawiam :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania