Trup kawki
A wczoraj jeszcze - parking, beton pod apteką,
między audi a hondą - pizza nań czekała,
na jej dziób, jej apetyt, ton radosny skrzeku,
w rozerwanym pudełku pizza, prawie cała.
Stado gołębi małe, może cztery sztuki,
nie było chętne, w gardło piekła pepperoni,
lecz kawce mogło pasić, kawka ostre lubi,
stąd przecież jej głos brzydki, jakby przypieczony.
Była tam chwilkę, skrzydła rozpostarła czarne
i pomyślała: Raczej jutro tu przylecę,
dzisiaj jeszcze odwiedzę wysoką latarnię
i za dnia swymi oczy nad drogą poświecę.
Lecz spadła z tej latarni! I leży nieżywa!
Choć może jeszcze śni się jej ta ostra pizza -
honda po kawce jeździ, audi się wyżywa,
i leży kawka, płaska niczym rękawiczka.
Komentarze (56)
Czwarta diametralnie inna.
Jak to w naszym życiu. Jedni fruną ''na latarnię'' by szybować z niej, ale przychodzi chwila, że spadają i jeno "płaskownik już"
Tylko wczoraj jest pewne. Jutro już nie:)
Pozdrawiam:)↔%
Kilka dni później siedziałam sobie na moim przystanku, był sobotni ranek, a po drugiej stronie ulicy, na parkingu, pośród samochodów ptaki rozpracowywały zgubioną przez kogoś pizzę. przyleciała jakaś kawka. I wtedy pomyślałam o tej martwej. Ułożyłam w głowie historyjkę i powtarzałam sobie ją przez całą drogę do pracy, żeby tam zapisać. bo nie miałam w torebce kartki, tylko długopis?
Mnie to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie. Widziałam nieraz ludzi, którzy idąc coś tam sobie mruczą pod nosem. Raz był to starszy pan, co szedł luzackim krokiem, pogwizdywał i machał jakimiś kluczami (może od samochodu?), trzymanymi w ręce. Może wyszedł z domu, w którym zostawił gderającą żonę?
Przypomniałaś mi wiele takich smutnych zdarzeń.
Tak. Wiesz... pewnemu kotu, którego nie mogłam uratować, poswięciłam kilka rozdziałów książki, takiej do szuflady, ale jest w niej uratowany i szczęśliwy. ?
Cóż. Twoje pisanie jest mi bliskie. Lubię ?
(Dzięki za miłe słowa).
5, pozdrawiam :-)
Co do formy dobrze napisane, choć mnie, grzebiącemu w szczegółach, lekko przeszkadza mijanie się pauzy wymuszonej przecinkiem z cezurą średniówki - przestankowanie obok. Trochę zakłóca płynność czytania np.
"nie było chętne, w gardło piekła pepperoni,"
i rym mnie zatrzymał polecę/zaświecę.
Co do treści, przydałoby się choć trochę zmetaforyzować, chyba że to jedna wieka metafora :)
Tak już mam, że przez moje okulary w formie wiersza rymowanego widzę więcej.
Nie przejmuj się, lubię ponarzekać, lepiej mi się śpi ;)
To tylko pokazuje, na co zwracam uwagę.
Pozdrawiam.
- brak metafory
- rym polecę/zaświecę słaby
- w jednym wersie przecinek osłabia średniówkę.
Zastanowiłam się nad każdą rzeczą, i odpowiadam:
Co do średniówki, Czy u Mickiewicza jest dobrze, wg Ciebie? Np. tu, we fragm. "Pana Tadeusza":
Grzędy rozcięte miedzą; na każdym przykopie
Stoją jakby na straży w szeregach konopie,
Cyprysy jarzyn: ciche, proste i zielone.
Ich liście i woń służą grzędom za obronę,
Bo przez ich liście nie śmie przecisnąć się żmija.
A ich woń gąsienice i owad zabija.
Dalej maków białawe górują badyle;
Na nich, myślisz, iż rojem usiadły motyle,
Ten wers:
Cyprysy jarzyn: ciche, proste i zielone.
przeszkadza w nim średnik?
W tym wersie średnik jest w miejscu, gdzie u mnie przecinek, patrz:
nie było chętne, w gardło piekła pepperoni.
"W gardło" wydobywa się akcentem zupełnie tak samo, jak "ciche". porównaj.
A tu:
Na nich, myślisz, iż rojem usiadły motyle,
- aż dwa przecinki.
Jednak to nie one decydują. Decyduje akcent.
Tyle o trzeciej uwadze.
Wkleję tu wiersz (już nie Mickiewicza, a za to Brzechwy), w którym też nie ma metafory, i jest rym podobny do mojego (leczyła/suszyła):
Żaba
Pewna żaba
Była słaba
Więc przychodzi do doktora
I powiada, że jest chora.
Doktor włożył okulary,
Bo już był cokolwiek stary,
Potem ją dokładnie zbadał,
No, i wreszcie tak powiada:
"Pani zanadto się poci,
Niech pani unika wilgoci,
Niech pani się czasem nie kąpie,
Niech pani nie siada przy pompie,
Niech pani deszczu unika,
Niech pani nie pływa w strumykach,
Niech pani wody nie pija,
Niech pani kałuże omija,
Niech pani nie myje się z rana,
Niech pani, pani kochana,
Na siebie chucha i dmucha,
Bo pani musi być sucha!"
Wraca żaba od doktora,
Myśli sobie: "Jestem chora,
A doktora chora słucha,
Mam być sucha - będę sucha!"
Leczyła się żaba, leczyła,
Suszyła się długo, suszyła,
Aż wyschła tak, że po troszku
Została z niej garstka proszku.
A doktor drapie się w ucho:
"Nie uszło jej to na sucho!"
To mi się oberwało, że też mnie podkusiło ? Teraz muszę bronić swoich, pokrętnych tez.
Ale żeby nie było, samo to, że bronisz swojego utworu, mogłoby mi wystarczyć, tym bardziej jak mówisz, lubisz takie dyskusje. To tylko znaczy, że nie przyjmiesz moich uwag personalnie, co znacznie upraszcza konwersację.
Do rzeczy.
Po pierwsze. Przesadziłem z tym zmetaforyzowaniem (uwaga Tjeri). Metafory nie pasują do treści akurat tego utworu. Dlaczego tak napisałem? Ponieważ zastosowanie formy numerycznej – klasycznego trzynastozgłoskowca, w moim ograniczonym wyobrażeniu, z automatu klasyfikuje zmetaforyzowaną treść. Pewnie to subiektywne postrzeganie klasycznego rymowania. Jednymi słowy treść nie współgra mi z formą.
Po drugie. Jestem uczulony na rymy gramatyczne, co prawda w wierszu jest tylko jeden, ale tym bardziej rzuca się w oczy. Samotna panna oparta o ścianę, której nikt nie poprosił do tańca ?
Może przyznasz, że Brzechwa to nie to pokolenie, tym bardziej, że pisał teksty satyryczne, bajki dla dzieci, nie dziwię się, że takimi rymami, dla dzieci jak w sam raz. W twoim utworze nie wyczułem satyry. Dziwnym trafem rymy gramatyczne do niej pasują, a może nawet z nią współgrają.
Powiedzmy tak: tylko ja na to zwróciłem Ci uwagę, znaczy, że pewnie się mylę ?
Co do cezury w wierszu.
„Cyprysy jarzyn: ciche, proste i zielone.
przeszkadza w nim średnik?
W tym wersie średnik jest w miejscu, gdzie u mnie przecinek, patrz:
nie było chętne, w gardło piekła pepperoni.”
Nie chodzi o to, że dwukropek jest w tym miejscu, co u Ciebie przecinek, tylko że to średniówka jest pauzą rytmiczną przyjętego dla wiersza stałego schematu, ale nie w tym miejscu, o którym mówisz.
Przykładowo dla łatwiejszego zrozumienia: „nie było chętne dziobać, piekła pepperoni” – pauza zdaniowa pokrywa się z pauzą rytmiczną - średniówką.
W wersie z cyprysem, jakby nie było, wers to jedno zdanie na dokładkę z przecinkiem w średniówce. W twoim wersie średniówka przecina jedno ze zdań zamiast je rozdzielać.
„"W gardło" wydobywa się akcentem zupełnie tak samo, jak "ciche". porównaj.”
Akcent akcentem, nie ma tu nic do rzeczy, mnie przeszkodziło w płynności przestankowanie obok średniówki zamiast w niej.
Znowu można powiedzieć, że czepiam się szczegółów.
Podałem tylko jeden przykład mijania się średniówki z przecinkiem, ale w wierszu jest ich więcej:
„Była tam chwilkę, skrzydła rozpostarła czarne”
„i pomyślała: Raczej jutro tu przylecę,”
Czy ja mówię, że to źle? Pokazuję tylko, że najlepiej, gdy średniówka jest zdaniowa, czyli rozdziela zdania.
Oczywiście można przerzucać się przykładami na potwierdzenie, na zaprzeczenie, ale z Mickiewiczem trudno będzie mi podyskutować, dlatego padło na Ciebie ?
Mam nadzieję, że choć pokrętnie, wyjaśniłem, o co mi biega ?
Poważnie mówiąc i abstrahując od wiersza, wyznaję zasadę świadomego pisania. Nawet można robić błędy, tylko trzeba umieć wytłumaczyć celowość wyboru. To jak świadome macierzyństwo ?
Tak rodzi się dyskusja, wymiana poglądów, których nie muszę być wyrocznią.
Przepraszam za wplecione żarty, tak już mam.
Pozdrawiam.
Ale, wróćmy do Twoich trzech uwag.
Rozumiem, że najwięcej wątpliwości pozostało przy średniówce.
A jak się odniesiesz do tych wersów Mickiewicza, poniżej? Pytam, bo wspomniałeś, że w wersie z cyprysami jest przecinek w średniówce. Tu go nie ma. Cytuję:
Szkoda, że ten Soplica stary nie ma żony,
Lub córki pięknej, której ubóstwiałbym wdzięki;
W moim odczuciu, czytając "Szkoda, że ten Soplica stary nie ma żony" wyraźnie zatrzymujemy sie po "szkoda". A stosujac sredniówke jako oddech, musielibyśmy czytać tak:
Szkoda, że ten Soplica
stary nie ma żony
Bardzo sztuczne byłoby rozdzielenie określenia "Soplica stary" , no nie?
Szkoda, że ten Soplica. Stary nie ma żony.
Ja jestem też zdania, ze idealna "gładkość' wiersza jest czasem zabójcza. Lubię, gdy autor puszcza w świat drobny kiks, gdy przymruża oko.
Kiedyś, po występie w Opolu, chyba Ewa Bem powiedziała, że gdy ktoś śpiewa z playbacku, musi dać to do zrozumienia widowni, bo inaczej wychodzi na oszusta. Podobnie jest ze ścisłym trzymaniem się reguł. Jeśli wkładasz swój wiersz na siłę do matrycy, wyjdą na nim wady w postaci deformacji. Często widzą słówka - "wypełniacze", aby ilość wersów się zgadzała, albo kulawą, naciągnięta treść, wymuszoną "obowiązkowym" rymem. Trzeba trochę luzu w podejściu do sztuki. Mickiewicz go miał!
Klasyk ma być gładki przy czytaniu, a reguły są po to, żeby tę gładkość uzyskać. Zdarza się, że ktoś pisze bardzo rytmicznie i nawet pojęcia nie ma o żadnych regułach, ale ma świetne ucho i to wystarczy. A skąd to wiem? Z pisania limerasków, średniówka w nich nie obowiązuje, ale limerasek ma brzmieć jak przyśpiewka ludowa, czyli gładko i rytmicznie ?
Trzeba też pamiętać o akcentach, są wyrazy, które mają inny akcent niż paroksytoniczny i już będzie zgrzytać w wierszu, mimo zastosowanej średniówki. Własne twory czytam głośno, ale czasem ucho zawodzi, wtedy posiłkuję się zdobytą wiedzą i szukam błędu, także życzliwi userzy pomagają mi wychwycić potknięcie ?
"Czepianie się szczegółów", inaczej - drobiazgowe rozpatrywanie każdego słowa w wierszu, jest dla mnie zaletą, jest wartością w pracy nad tekstem, więc fajnie, że to robisz. Niedawno jedna autorka zwróciła mi uwagę, że "czepiam się" jakiegoś zwrotu w jej wierszu, gdy idea wiersza jest poza tym zwrotem. Niestety, wiersz jest całością, odrębnym światem, i każdy szczegół jest w nim ważny. Każdy.
Jeśli w beczce miodu zagości łyżka dziegciu, zatruje smak całej beczki miodu...
https://www.opowi.pl/ona-mu-daje-puszke-sardynek-i-byc-moze-a65680/
Po tej zabawie Laura powiedziała, że stworzyłaś sobie nowe konto! Konto o nazwie Trzy Cztery:
"Bo piszecie tak samo!". :)))
Nie kwestionowałam Twojego pojęcia, odniosłam się do komentarza, w którym odniosłaś się do gładkości wiersza ?
Laura nie ma pojęcia o krótkich formach i do tego ich nie znosi, ponadto wiele razy i wielu pomawiała o podszywanie się ?
Pamiętam zabawę, onamudaje jednak to nie limeraski, te ostatnie na pewno przetrwają.
Ano, literatura całą gębą, skoro mistrzowie pióra się nią parali, uwielbiam limeraski Twuwima ?
Tuwima o mumii, a Słomczyńskiego o hienie, genialne są ?
I tu całkowicie z Tobą się zgadzam. Może to tylko szukanie dziury w całym, ale właśnie te dziury tworzą całość i dobrze, jak jest spójna.
Nie zrozum mnie źle, nic Ci nie zarzucam ani nie umniejszam, mówię tylko o moich spostrzeżeniach i wątpliwościach. Mówiąc o świadomym pisaniu, też zastrzegłem, że abstrahując od wiersza, czyli mówiłem ogólnie. Jak Cię to pocieszy, nie jestem polonistą (jestem na straconej pozycji), a wręcz z przeciwnego bieguna, ale wiele godzin, dni, lat spędziłem na studiowaniu numeryczności.
Nie ma jak wymiana merytorycznych zdań.
Kłaniam się :)
Rozumiem, co piszesz, ale w wierszach sylabicznych wymogiem jest stała średniówka i nie można jej przestawiań w wersach, ponieważ zakłóci się płynność. Skoro trzynastozgłoskowiec, to średniówka po siedmiu, a skoro jak pokazałaś, dziwnie się czyta z pauzą rytmiczną jaką jest średniówka, jak "Szkoda, że ten Soplica stary nie ma żony", znaczy, że wers powinien być inaczej skonstruowany, a nie przesuwać średniówkę, żeby płynnie i poprawnie przeczytać. Nikt nie pisał ani nie pisze idealnie, czasem szkoda czasu i wysiłku, tym bardziej, że już samo rymowanie jest nie lada wyzwaniem. Zajmuję się chyba dylematami pasjonatów, ale nie obiecuję, że się zmienię ;)
Pozdrawiam z uśmiechem :)
Pozdrawiam, też z uśmiechem:)
Smutne życie pani kawki. A może nie? To człowieka smuci upływ czasu, nieuchronna śmierć. Może kawka żyła jak chciała, może było jej dobrze i odeszła do ptasiego nieba. A jej ciałko uwrażliwia ludzi, że mogli dłużej ludźmi zostać...
Ee, gadanie. No żal kawki i już.
To rzeczywiście trudne do wyobrażenia, że ptak spada z latarni. Powodów może być kilka. Może się poślizgnęła i zapomniała, spadając, o rozwinięciu skrzydeł? Może miała zawał? Ptaki mają serca.
A może poraził ją prąd?
W moim wyobrażeniu była odwodniona, bo tamtego lipca upały ciągnęły się tygodniami, temperatura sięgała trzydziestu kilku stopni.
(Mogła też łazić po drodze, zostać potrącona, ale ja potrzebowałam tego spadnięcia ).
Tu najważniejsze było pokazanie w inny sposób przysłowia "myślał indyk o niedzieli...". Ja, patrząc na kawki po drugiej str. ulicy (w realu), rozszarpujące ten rozwalony placek, wyobraziłam sobie martwą kawkę, która w przeddzień planowała: "a, przylecę tu jutro, jutro coś skubnę", a okazało się, że nie.
Była tam chwilkę, skrzydła rozpostarła czarne
i pomyślała: Raczej jutro tu przylecę,
(...)
i leży kawka, płaska niczym rękawiczka
Dlatego nie rozwijałam wątku o spadaniu, o jego przyczynie. Podałam tylko fakt. Nuda jest dla poezji
(i nie tylko) - zabójcza.
Nawet teraz jeszcze myślę nad tym.
Ale wiesz? Czasem w przyrodzie dzieje się coś, co nas zaskakuje. I nie znamy (przynajmniej na początku) przyczyny - dlaczego. Patrz:
Setki martwych ptaków na cmentarzu znalazł pewien mieszkaniec indonezyjskiej wyspy Bali. Mężczyzna opublikował w mediach społecznościowych szokujące nagranie. Jak sam przyznaje, wróble runęły z nieba w kilka sekund. Część zwierząt była martwa, inne przez kilka minut miotały się na ziemi, walcząc o życie.
Tutaj źródło:
https://www.rmf.fm/magazyn/news,41606,setki-martwych-wrobli-ptaki-spadly-z-nieba-na-cmentarz-co-je-zabilo-naukowcy-znaja-przyczyne-wideo.html
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania