Poprzednie częściTurysta wątpliwy część 1

Turysta wątpliwy część 2

Bratu wydawało się jak zawsze, że wszyscy go zrozumieli i wiedzą, o co mu chodzi. Podzielają jego troskę o środowisko, są gotowi ratować ginące gatunki zwierząt i wyrywają włosy z głowy, widząc umierającą planetę. Gdyby przynajmniej połowa polskiego społeczeństwa choć trochę przypominała jego postawę, z pewnością z Tatrzańskiego Parku Narodowego nie wynoszono by każdego roku dwadzieścia ton porozrzucanych odpadków przez wypoczywających turystów. Najciekawsze jest to, że tam nie jadą ludzie biedni, starzy, niepełnosprawni czy chorzy psychicznie. Tylko osoby, którym dobrze się powodzi, często osiągnęli sukces w pracy zawodowej, mają rodziny i uważają się za inteligentnych. Brak koszy na śmieci bardzo im przeszkadza, dlatego do tego celu wykorzystują wiadra ustawione przy zejściu z Jaskini Mroźnej w Dolinie Kościeliskiej. Zapełniają je śmieciami i w ten sposób pozbawiają koni poideł. Szkapy odpoczywające tam po trudach wożenia leniwych i tłustych turystów, dzięki życzliwości i empatii ludzi nie mają gdzie mord zwilżyć, a oprócz wody za ich ciężką pracę nic im się nie należy. Kieszonkowego nie mają, telefonem czy kartą nie płacą, napojów energetyzujących przed wyjściem w góry nie dostali, więc muszą cały dzień harować o suchym pysku, by wieczorem dostać mizerną porcję obroku. Syfiarze odwiedzający Tatry nie potrafią czytać nawet krótkich tekstów ze zrozumieniem, nie słuchają próśb i do ich łbów nie dociera informacja, że pozostawione resztki przyciągają dzikie zwierzęta i szkodzą im, a nawet przyczyniają się do ich śmierci. Przynajmniej moja familia ma czyste sumienie, nas tam nie było i nie będzie.

Cała rodzina była przyzwyczajona do jego dziwactw i dla świętego spokoju przytakiwali, by nie słyszeć tych jego czarnych scenariuszy. Gdyby było, aż tak źle jak on wieszczy, z pewnością Rządy wielu krajów walczyłyby z odpadkami, które nie ulegają biodegradacji i ich produkcja byłaby bardzo opodatkowana, nieopłacalna, a dystrybucja pod ścisłym nadzorem. Skoro tak nie jest, więc nie jest źle i oszołomy tylko zamęt sieją i straszą ludzi globalnym ociepleniem. Jest zupełnie na odwrót i najlepszym przykładem w styczniu jest Hiszpania, gdzie mrozy dochodzą do dwudziestu stopni. Gdy w tym czasie w Grecji dla równowagi jest przeszło trzydzieści ciepła. Czyli bilans tak jak w rachunkowości musi być na zero.

Już wystarczająco nam namieszał w głowach i z jego powodu mamy problem z sortowaniem śmieci. Wcześniej nie było problemów i lądowały do kubła, tak jak leci. Tylko ubzdurał sobie, że nas oświeci i nauczy gdzie, jak prawidłowo segregować. Dlatego najgorsze są jego odwiedziny, ponieważ kontroluje nas, czy aby na pewno stosujemy się do obowiązujących zasad i przepisów. Dlatego gdy wybiera się do nas z wizytą, wyrzucamy śmieci i udajemy, że dalej nie mamy klucza do kontenera. Inaczej nawiedzona łajza leci tam i buszuje. Tylko wstyd nam przed sąsiadami przynosi i głośno moralizuje. „Worki wyrzucane do pojemników, mają nie być mocno zawiązane. Najlepiej by było pozostawić je rozwiązane. Butelki plastikowe mocno zgnieść, a korek od nich najlepiej przeznaczyć dla jakieś akcji charytatywnej i wcisnąć z innymi do kosza w kształcie serduszka”. Niestety nie jest to koniec dewiacji i następny jej etap dotyczy opakowań typu PET, HDPE, PVC, po ostrej chemii gospodarczej, chipsach, jogurtach, torebki po przyprawach, pustymi bistrami po lekach, styropianowe pojemniki po jedzeniu, pudełko po pizzy. Jakby tego było mało to jeszcze dochodzi BIO i żwirek po naszym kotku, czy trociny po chomiku.

Nowo poznane panie, nie znały go i na swoje nieszczęście potraktowały niezwykle poważnie, skoro podjęły dyskusję.

- To, co pan mówi to już wielka przesada. Znowu straszą nas katastrofą klimatyczną, jak zwykle ulegają tym strachom miliardy posiadające zerową wiedzę historyczną. W dawniejszych epokach były zarówno okresy zlodowacenia jak i ociepleń, a w okolicach Malborka i nad Bałtykiem funkcjonowały rozległe winnice, tak było ciepło. Są po prostu wahania klimatu w cyklach wieloletnich, stu i dwustuletnich. Obecnie mamy wahnięcia In plus, a lewusy straszą ludzi, tak jak egipscy kapłani zaćmieniami Słońca, że to oni winni. Z głupotą się nie wygra i lewusy o tym doskonale wiedzą – powiedziała kobieta o imieniu Celina.

Brat, poczuł wiatr w żagle, a nie w oczy, jak biednemu przystało i zaczął mówić.

- Może pani ma rację, tylko jak wytłumaczyć fakt, że przez ostatnie dwadzieścia trzy lata z Ziemi zniknęło dwadzieścia osiem bilionów ton lodu. Ilość ta wystarczyłaby do pokrycia Wielkiej Brytanii stumetrową warstwą. Lodowce na oczach jednego pokolenia, kurczą się na całym świecie. Małe lodowce w Alpach przestają istnieć, a one są rezerwuarem słodkiej wody i odgrywają ważną rolę w systemie klimatycznym. Każde podniesienie poziomu oceanów o jeden centymetr, zmusza milion osób do przesiedlenia. Obecnie obserwujemy w wielu regionach świata zaburzenia pogodowe, przez kontynenty przetaczają się fale gorąca. Następują po nich katastrofalne posuchy. Gigantyczne pożary dotknęły Australię, obie Ameryki, Syberię, a liczne powodzie niszczą duże obszary w różnych miejscach. Istnieją ludzie, nawet w naszym kraju, którzy dostrzegają widmo zagłady. Dzięki nim powstał dziesiątego września Polski Pakt Plastikowy, w skład jego weszli przedstawiciele nauki, biznesu, ekologii i organizacji pozarządowych. Pragną doprowadzić w ciągu pięciu lat do stosowania tworzyw sztucznych w obiegu zamkniętym, zaczynając od wyłączenia z rynku najbardziej szkodliwych opakowań. Moim zdaniem im się to nie uda, ponieważ zmienić w społeczeństwie czterdziestoletnie przyzwyczajenie będzie szalenie trudne bez pomocy ustaw i drakońskich kar.

- Pan nie wierzy w inicjatywy społeczne? – zapytała ugodowo któraś z kobiet.

- Dawno pozbyłem się złudzeń, ponieważ żeby tego dokonać potrzeba empatii, ekologicznej świadomości, dobrej woli, zastosowania nowoczesnych technologii, a przede wszystkim pieniędzy. Jesteśmy zbyt wygodni i leniwi, by cokolwiek zmienić na lepsze, najbardziej jaskrawymi przykładami jest marnowanie żywności, niezdrowa dieta niszcząca nas samych i wyrzucanie odpadów.

- Teraz już wszędzie segregują odpady, powstają miejsca, gdzie można zostawić nadmiar żywności. Emitowane są w radiu i telewizji reklamy, które mają uświadamiać społeczeństwo, jak powinno się postępować, by zachować zdrowie i zapewnić sobie długie życie – oponowała.

Kiedy zbliżyli się do samochodu na tyle, że dalej był w stanie samodzielnie dojść. Odskoczyły od niego jak oparzone i życząc mu dużo zdrowia, pognały, jakby stado kozic z sudeckich gór za nimi pędziło. Pozostał sam na skraju lasu i pomimo prób kierowania autem, nie był w stanie prowadzić bez odczuwania bólu. Dlatego przedzwonił i opowiedział, co się stało. Byliśmy z żoną zobowiązani udzielić mu pomocy, ponieważ pozostali kierowcy z rodziny, zaliczali się jeszcze do wczorajszych. Natomiast my ze względu na małe dzieci, musieliśmy zachować prawie stuprocentową abstynencję, skoro ma się „życzliwych” sąsiadów.

Zaraz po zlokalizowaniu brata, moja żona odbyła krótki spacer z dziećmi, zanim zajęła miejsce za kierownicą i wróciła naszym samochodem z nimi do domu. Natomiast ja próbowałem namówić go na wizytę w jakimś oddziale ratunkowym. Gdyby były to inne czasy, z pewnością doszłaby ona do skutku, lecz w dobie pandemii najzdrowiej jest tam nawet nie zaglądać.

- Dalej się na mnie złości? – zapytał o moją żonę.

- Jeszcze jej nie przeszło – odpowiedziałem i kolejny raz przeżywałem ostatnie święta.

Podczas wizyty u moich rodziców w pierwszy dzień świąt udało nam się pominąć wszelkie tematy polityczne i to zaliczam na plus. Tylko niepotrzebnie moja mama wspomniała o podwyżkach, jakie ją czekają zaraz po nowym roku. Jedną z kilku był wzrost opłat za wywóz śmieci. Wtedy poczułem chłód, zanim cokolwiek ktoś odpowiedział i w duchu modliłem się o spokój, ponieważ w podświadomości spodziewałem się burzy. Kiedy brat wyskoczył z niedoborem zasobów, recyklingiem, brakiem wody, efektem cieplarnianym i jak to tacy jak on walczą z tym. Czułem przez skórę, że zaraz moja małżonka mu dokopie. Wcale się nie pomyliłem, ponieważ znałem ją i wiedziałem co myśli. Prawie natychmiast odesłała go do sklepu spożywczego gdzie nawet trzy plasterki wędliny, czy żółtego sera są zapakowane w plastik ważący więcej od nich. Pozostałe produkty również są opakowane tworzywem nawet te z logiem BIO, a jak przypadkiem nie, to i tak klient je do woreczka foliowego wkłada. Ubrania, buty, bielizna, pieluchy, samochody, sprzęt, pojemniki, nawet papierowe torebki do pieczywa sprzedawanego luzem mają pasek tworzywa, czyli wszystko sztuczne. Prawie nikt nie pakuje do papieru, półpergaminu, pojemników papierowych. Nawet teraz gdy dzięki młodemu ukraińskiemu wynalazcy możemy produkować papier z suchych liść, których jesienią mamy miliony ton. W zamian mamy podnoszone opłaty za wywóz śmieci i zmusza się społeczeństwo do segregacji, lecz później wszystkie lądują razem na hałdach. W krajach takich jak Niemcy przetwarza się zaledwie trzydzieści procent. Pozostałe są wysyłane do różnych krajów, znaczna ich część trafia do Polski.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania