"Ta krążyła nad posiłkiem, co jakiś czas odrywając kolejne warstwy tkanek i wpychając sobie do ust." - aż mi ciarki przeszły....
"— Gdyby nie ja… gdybym cię wtedy nie złapała za rękę w ostatniej chwili… nie miałbyś już oka, a może nawet sam byłbyś trupem — wyszeptała. — Jesteś niewdzięczny, Max!
— Czyli nie wypatroszysz. Okej." - męska, chłodna logika :)) No i wiele się wyjaśniło...
" Czuł, jak przegrywa każdy dzień życia i dojrzał, by zrobić wiele, żeby znaleźć się po drugiej stronie. Ten obszar jawił mu się jako wybieg." - i znowu enklawa zła. Już o takiej czytałam kilka dni temu... Tutaj na opowi. Z dwoma filmami skojarzenie mam bardzo wyraźne, choć tytułów teraz nie pamiętam...
" Lilly niejednokrotnie upiera się, by zamieszkali właśnie w takim miejscu. Dał jej wolną rękę, mówiąc, że jeśli ma" - upierała się
"Przeszukiwali więc każda napotkaną dziuplę." - każdą
"Zapalił bym papierosa" - zapaliłbym (?)
Zatem jest tu w maksymalny sposób wykorzystany zestaw Tw do tego CMYK z głównymi bohaterami powrócił :)
Pozdrowionka :))
PS. A może oni zjedli właśnie zmutowanego znajomego... ;))
No więc jestem Max nic się nie zmienił dalej jest prostakiem i chamem biedna Lilii czuję że ją polubię jak on się do niej odzywa w pysk powinien dostać
Hahaha, piekny komebtarz, Mar, serio :D Bo sie martwilam, czy go nie napsulam, ale skoro "Max nic się nie zmienił dalej jest prostakiem i chamem" :D to git!
Dziekuję za wizytę :)
No witam, witam. Powiem krótko. Zajebiscie to zrobiłaś.Kupiłaś mnie pierwszym akapitem . Byłam wręcz nim zaintrygowana.Czytałam naprawdę zaciekawiona co będzie dalej. A uwierz mi to niełatwa sztuka. Jestem wybredna jeżeli chodzi o literaturę. Oczywiście kiedy zorientowałam się że to kontynuacja to od razu pobiegła do pierwszej części. I już teraz mogę stwierdzić że opowieść jest jak najbardziej w moim guście. Uwielbiam to jak piszesz. Jak zachęcasz do czytania poprzez ekscytujący wstęp, mocne wypchane adrenaliną wydarzenia i kończysz. Tak te twoje zakończenia są najlepsze. Są wręcz urwanie a czytelnik nie może się doczekać kolejnej części. To tylko świadczy o twoim wielkim potencjale. Oczywiście muszę przeczytać resztę aby jakoś odnieść się do samej fabuły ale nawet po tej pierwszej części i po tej teraz mogę stwierdzić że historia powala. Nie wiem dlaczego ale trochę skojarzyło mi się to z seria niezgodna. Chociaż to zupełnie o czym innym. Ale jakoś tak mi wpadło. Nie wiem czy czytałaś, czy znasz. Ale nie ważne tym bardziej to moje klimaty. Dobrze to napisałaś. Leci 5 chociaż jest na 6 ;)
No witam! :D
"Kupiłaś mnie pierwszym akapitem" - bardzo mnie to cieszy
"Jestem wybredna jeżeli chodzi o literaturę" - tym bardziej mnie cieszy, ze4 wbiłam się w Twój gust
Dużo miłych słów. aż za dużo. Aż mła gupio *rozgląda się nerwowo na boki*...
serii, o której wspominasz niestety nie kojarzę :(
kurde, trochę mnie zatkało. To naprawdę miłe, gdy przychodzi ktos świeży i mu się opko podoba. Motywujące bardzo.
Dziękuję pięknie, kłaniam się w pas.
Pozdrawiam
Kurde wrócił cmyk, co mnie bardzo cieszy, choć chyba nie doczytałem poprzedniej części do końca. Taki mroczne kawałki całkowicie pojebanego świata wychodzą ci naprawdę dobrze. Taki całkiem pojebany świat, gdzie właściwie liczy się tylko przeżycie za wszelka cenę To twoje klimaty i widać, ze czujesz się tu bardzo dobrze. Fajnie ze wrócił Max to jedna z ikon opowi. będę czytał dalej . 5 za powrót Maxa.
"Taki całkiem pojebany świat, gdzie właściwie liczy się tylko przeżycie za wszelka cenę To twoje klimaty i widać, ze czujesz się tu bardzo dobrze" - dokładnie tak, przesiąknęłam Cmykiem i Maxem, zestaw pod tw pasował idealnie, a chęć by kontynuować wciąż tliła się z tyłu głowy (chciałam dalej coś w postapo popróbować). No i jest. Brnę dalej :)
Dzięki za wizytę, Ozar :))
kalaallisut Cmyk to historia Maxa w świecie, który już umarł, choc czasami jeszcze tego nie wie. To takie klimaty ala Madmax, czy Falout, czyli po totalnym zesraniu sie całego świata.
Ritha "Prawo miało klapki na oczach. Jak zawsze zresztą. " - trafne spostrzeżenie fajne. I to:"Nigdy nie pokazuj swoich słabości, Lilly — zmienił ton głosu na jeszcze bardziej poważny niż dotychczas. — Możesz ich mieć dziesiątki, ale nie wolno ci ich eksponować. Póki ich nie widać, nie istnieją."
Masz taki męski fajny styl pisania :D Taki zadziorny do tego, barwne postacie zawsze w barwnych dynamicznych dialogach. Opowiadanie mroczne, postapoliktyczne.
Kall, męski styl pisania jest dużym komplementem :) Cmyk to mój flagowiec, on momentami pisał się w zasadzie sam, poetyckich wstawek raczej tu nie uświadczysz, tym bardziej miło, że skusiłaś się przeczytać. Dynamizm wypowiedzi bohaterów lubię bardzo.
Dziękuję i pozdrawiam :)
No... ciekawe – znaczy są jakieś odniesienia do czegoś tam wcześniej (te postacie), więc trudno mi interpretować bez tej wiedzy.
Taki temat przypadł, no więc teges, ale tak poważniej to ja nie szukam już obecnie takich obscenicznych rzeczy, przerobiłem już w chuj takich... :) Pozdro
Witam. Dialog między bohaterami o tym, kto wypatroszy od razu mnie kupił. Zwłaszcza ostatnia kwestia. Pamiętam, że Cmyk miał swoisty klimat, tutaj jakby go mniej, ale z drugiejj strony, może gdyby czytać ciągiem, efekt czytania byłby inny.
Mam kilka uwag:
"Do miejsca, które aktualnie zwali domem, miał niecałą milę." - kto zwał konkretnie. Zaczyn się od samotnego człowieka i jakiejś istoty, potem jest "zwali domem"... Czyli on i ta istota? Może lepiej: Do miejsca, które on i jego... (tu warto nazwać tego kogoś, ją, kim dla niego jest, partnerką?, żeby czytelnik miał od razu spòjność faktów w głowie).
"tylko oni tu, na oddzielonym matrioszkowymi terenie dogorywają żywota" - tego nie ogarniam. Przede wszystkim, albo dogorywają (wtedy bez żywota), albo dokonują żywota. Ale całego ciągu słów nie ogarniam. Tych matrioszkowych zwłaszcza :)
Tłumaczył, że wiele nieodkrytego przed nimi..." - tutaj brak dopełnienia, nieodkrytego czego? Tak to czytam, choć pownno być inaczej, a wtedy brak tu np. "jest", wiele nieodkrytego jest przed nimi.
Zapalił bym papierosa - zapaliłbym
Swoją drogą robisz niesamowitą rzecz - piszesz ciąg zdarzeñ pod kątem coraz to nowych wytycznych TW. Podziwiam.
Pozdrawiam :)
Witam :) No bardzo fajnie widziec Twój nick znów :)
Dzięki za czujne oko, sugestie raczej wszystkie zasadne, po weekendzie w tym pogrzebię. Z matrioszkowym cos mi sie umanilo (albo wspominalam w poprzednich częsciach, albo jeszcze nie wypuscilam z glowy, nie pamietam... (-_-)).
Klimat cmykowy być moze ewoluowal, troche zmienia się otoczenia i bohaterowie, zostaje jedynie Max, coz, jak to w zyciu, wszystko sie zmienia.
Dziękuje pieknie za wizytę.
ps. Co się stało z Fuzją? :( Chciałam.nkedawno wrzucić w wątek polecanych, a tu ni ma...
Pozdrawiam
Witam
Niby dalsza część, ale postapo, coś co już było, budzi się na nowo.
Porażki były mistrzami nauki istnienia dla Maxa... głód też był nauczycielem. Szach, mat - znakomity ruch. Uczeń przechytrzył mistrza.
Ostatnim, który ma jeszcze resztki zapału, by cię niańczyć. Co byś żarła każdego dnia? ... najgorsze co może być, dawać i wypominać. Tak mamy jako ludzie. Max zawsze był bezpośredni, a nawet w pewien sposób chamski.
Jednak gdzieś w głębi marzył o lepszym życiu, tęsknił zał Cassie i Karlem. Chciał aby Lilly była podobna do tamtej lecz była inna.
Nie ufał ludziom, ale miał przebłyski, aby zacząć coś robić.
No i wreszcie lato... zima pozostała za nimi, a razem z nią przeszłość.
Nigdy nie pokazuj swoich słabości...
Możesz ich mieć dziesiątki, ale nie wolno ci ich eksponować. Póki ich nie widać, nie istnieją... świetne, ale niewykonalne, bo strach lawiruje po naszych zmysłach bez naszej wiedzy i ujarzmić go jest praktycznie niemożliwe.
Zakończenie z zapalonym papierosem nabiera nowej akcji i pewnie będzie to związane z tym eksperymentem ludzi bez oczu.
Pasjo, powiem tylko jedno, bo jestem dzis malo lotna komentarzowo raczej, wiec powiem, a nawet powtorze, bo juz chyba wspominalam - uwielbiam Twoje komentarze. Uwielbiam. Piszesz to, co ja chcialam zawszec rozpisujac kolejne sceny. Kolejny raz w punkt syćko.
Pozdrawiam slonecznie :))
Szkoda byłoby stracić tamte zaplecze i nie zapoznać się z wcześniejszymi wydarzeniami. Tutaj jakby śmierć czyhała dosłownie wszędzie, w dodatku ludzie zaczęli chorować i mutować.
Zobaczymy gdzie jeszcze poślesz bohaterów i przez co jeszcze będą musieli przejść, a pewnie sporo przed nimi wyzwań :)
Przecież gdzieś tam musi być lepsze miejsce.
Ładnie podciągnięty zestaw.
Pozdrawiam.
Adelajda noo, tak sobie myślałam właśnie, że ze znajomością zaplecza lepiej.
Trochę mi to ewouluje w głowie na bardzie postapo. Zobaczymy jak wyjdzie.
Dziękuję ślicznie :) Uff, nasiepałas sie z Cmykiem, szacun!
No i jestem :)
Tak sobie kombinowałem czy najpierw Max czy Orchyda, w sumie głupie kombinowanie, przecież Maxa trzeba czytać zawsze w pierwszej kolejności, chociaż tamtego Twojego z Canem opka oczywiście też nie przepuszczę.
Nie będę się rozpisywał za bardzo, ale w dwójce jest to wszystko co przyciągało mnie do pierwszej serii Cmyka, jest mroczna tajemnica, niedopowiedzenie, obawa, zróżnicowani bohaterowie... No mógłbym tak wymieniać ale Ty na pewno sama wiesz jak kombinowałaś pisząc, jak zaintrygować czytających i z premedytacją ciągniesz kolejno, a czasem za wszystkie naraz sznurki ciekawości nie pozwalając pozostać obojętnym na Maxa i jego losy.
Tak trochę bredzę, ale wiesz o co mi chodzi, prawda? :)
Zostawiam gwiazdki i kłaniam się nisko :)
"w dwójce jest to wszystko co przyciągało mnie do pierwszej serii Cmyka"- no to super, Maurycy :)
Nie, nie bredzisz, wszystko jasne i klarowne. Cieszę się, że zajrzałeś. Dziękuję pięknie :)
Pozdrawiam :)
Z Cmykiem było trochę tak, co z moimi "Kiepskie karty...". Zabija nieregularność publikacji.
W Cmyku można się było zakochać. Parę epizodów, spraw, wydarzeń. W lesie z psami czy ta zajebista walka z pojebaną babą. Noo, od groma. Potem akcje zSergem, przeistaczanie się – wrećz odczłowieczanie – bohatera. Przeniesienie ciężaru na drugoplanowca... nooo... działo się.
Potem nadeszła wykurwista część 25, a tera mamy to.
No to zobaczmy.
"Szach — szepnął, podchodząc i wyciągając topór z drgającego pół-truchła. — Mat — dodał, gdy w kolejnej sekundzie zamachnął się jeszcze raz, tym razem w kark. Pilnował, by nie poharatać zbyt dużo mięsa. — Sorry, wcale nie chciałem — oznajmił w stronę ofiary — po prostu musiałem. " - oznajmił w stronę ofiay – jest jakeiś kanciaste.
Poza tym zgrabnie przeskoczyłaś sam "niewygodny" akt, i ok. Jest to na granicy akceptowalności, ale uważaj z igraniem przy przenoszeniu filmowych scenek, bo się zatrze realizm. Rzut toporkiem w plecy i (no, nie śmierć, ale tak, że od razu padł). Kurde no. Sam nie wiem, ale może. Traktuj nie jako zarzut, a pomarańczowe światło.
"Do miejsca, które aktualnie zwali domem, miał niecałą milę." - ładna puenta.
" — Ciężki, skurwiel — syczał sam do siebie pod nosem, ciągnąc zdobycz za jedną z kończyn." — za dużo.
Syczał sam do siebie
Syczał pod nosem
Wybierz jedno.
"— Cassie też kazałbyś? — odparła pytaniem, krzyżując ręce na piersi.
— Po pierwsze nie jesteś nią. Po drugie powinnaś dostać w pysk za samo przypomnie…
— Boli — wtrąciła — co nie? Sam masz pysk, w dodatku niewyparzony!
Gdyby nie ja, już dawno gniłabyś nadgryziona w pełnym słońcu. Larwy wpieprzałyby twój bebech, wyłażąc pyskatą gębą. Tak by było, cwaniaro." - ach, i są rodzynki. Miodzio wpierdol. Drugi dan w dialogach widoczny.
Oglądałem: Laboratorium Diabła o jednostce 731. To dialog i Max moze się w nim mylić czy być niedokładnym, ale jeśli zależy Ci na niesienie wiedzy, obadaj zapis pod kątem jednostki, nie strefy.
No cóż. Świetne preludium do wielkiego oceanu zdarzeń. Co ja Ci mogę powiedzieć. Tworzysz historię. To już moment, że idziesz wrzucić swój pierścień do Mordoru. Mogę Ci machać z łagodnych pagurków Shire.
Zaczyna się w tym samym klimacie, a to najważniejsze.
Okej, wiec już się odnoszę :)
„Zabija nieregularność publikacji” – dokładnie tak
Co do rzutu toporkiem, sugerowałam się, że gdybym ja dostała toporkiem w plery, to bym padła :D Zrobienie tej sceny po łebkach, tak rzutowo jedynie, było zamierzone, gdyż chciałam, żeby ta część miała konstrukcyjne punkty wspólne z jedynką w pierwszej serii (tam tez był szybki atak, tez kończyło się na stwierdzeniu Maxa co zrobią jutro, ot taka moja fanaberia :))
Jednostka 731 – ofkors (!), przejęzyczenie z mojej strony, poprawiam
„syczał sam do siebie pod nosem” – wiem, że za dużo, zaświtało w głowie, teraz widzę wyraźnie, poprawiam
„idziesz wrzucić swój pierścień do Mordoru” :D jeee, podążam
A tak serio – nie wiem gdzie mnie to zaprowadzi. Nigdy nie wiem. I te jest właśnie w pisaniu Cmyka najfajniejsze (i najtrudniejsze zarazem). Pójdę tam, gdzie Max polezie.
Komentarze (70)
Reaktywowałaś cmyka :) i to w TW - cudownie :)))
Bierem się za czytanie :))
"— Gdyby nie ja… gdybym cię wtedy nie złapała za rękę w ostatniej chwili… nie miałbyś już oka, a może nawet sam byłbyś trupem — wyszeptała. — Jesteś niewdzięczny, Max!
— Czyli nie wypatroszysz. Okej." - męska, chłodna logika :)) No i wiele się wyjaśniło...
" Czuł, jak przegrywa każdy dzień życia i dojrzał, by zrobić wiele, żeby znaleźć się po drugiej stronie. Ten obszar jawił mu się jako wybieg." - i znowu enklawa zła. Już o takiej czytałam kilka dni temu... Tutaj na opowi. Z dwoma filmami skojarzenie mam bardzo wyraźne, choć tytułów teraz nie pamiętam...
" Lilly niejednokrotnie upiera się, by zamieszkali właśnie w takim miejscu. Dał jej wolną rękę, mówiąc, że jeśli ma" - upierała się
"Przeszukiwali więc każda napotkaną dziuplę." - każdą
"Zapalił bym papierosa" - zapaliłbym (?)
Zatem jest tu w maksymalny sposób wykorzystany zestaw Tw do tego CMYK z głównymi bohaterami powrócił :)
Pozdrowionka :))
PS. A może oni zjedli właśnie zmutowanego znajomego... ;))
Dzięki, Aguś, za wizytę i czujne oko. Juz lecę poprawiac błędy :)
Pozdrówki
Super, że jest kontynuacja. :)
Dziekuję za wizytę :)
"Kupiłaś mnie pierwszym akapitem" - bardzo mnie to cieszy
"Jestem wybredna jeżeli chodzi o literaturę" - tym bardziej mnie cieszy, ze4 wbiłam się w Twój gust
Dużo miłych słów. aż za dużo. Aż mła gupio *rozgląda się nerwowo na boki*...
serii, o której wspominasz niestety nie kojarzę :(
kurde, trochę mnie zatkało. To naprawdę miłe, gdy przychodzi ktos świeży i mu się opko podoba. Motywujące bardzo.
Dziękuję pięknie, kłaniam się w pas.
Pozdrawiam
Dzięki za wizytę, Ozar :))
Masz taki męski fajny styl pisania :D Taki zadziorny do tego, barwne postacie zawsze w barwnych dynamicznych dialogach. Opowiadanie mroczne, postapoliktyczne.
Dziękuję i pozdrawiam :)
Ale później wpadnę bo teraz nie mam już siły.
Zapraszam :)
Taki temat przypadł, no więc teges, ale tak poważniej to ja nie szukam już obecnie takich obscenicznych rzeczy, przerobiłem już w chuj takich... :) Pozdro
Żadnego?
Żaaaaadnego???
Niemozliwe.
Dzięki za wizytex ;)
Pozdro
Mam kilka uwag:
"Do miejsca, które aktualnie zwali domem, miał niecałą milę." - kto zwał konkretnie. Zaczyn się od samotnego człowieka i jakiejś istoty, potem jest "zwali domem"... Czyli on i ta istota? Może lepiej: Do miejsca, które on i jego... (tu warto nazwać tego kogoś, ją, kim dla niego jest, partnerką?, żeby czytelnik miał od razu spòjność faktów w głowie).
"tylko oni tu, na oddzielonym matrioszkowymi terenie dogorywają żywota" - tego nie ogarniam. Przede wszystkim, albo dogorywają (wtedy bez żywota), albo dokonują żywota. Ale całego ciągu słów nie ogarniam. Tych matrioszkowych zwłaszcza :)
Tłumaczył, że wiele nieodkrytego przed nimi..." - tutaj brak dopełnienia, nieodkrytego czego? Tak to czytam, choć pownno być inaczej, a wtedy brak tu np. "jest", wiele nieodkrytego jest przed nimi.
Zapalił bym papierosa - zapaliłbym
Swoją drogą robisz niesamowitą rzecz - piszesz ciąg zdarzeñ pod kątem coraz to nowych wytycznych TW. Podziwiam.
Pozdrawiam :)
Dzięki za czujne oko, sugestie raczej wszystkie zasadne, po weekendzie w tym pogrzebię. Z matrioszkowym cos mi sie umanilo (albo wspominalam w poprzednich częsciach, albo jeszcze nie wypuscilam z glowy, nie pamietam... (-_-)).
Klimat cmykowy być moze ewoluowal, troche zmienia się otoczenia i bohaterowie, zostaje jedynie Max, coz, jak to w zyciu, wszystko sie zmienia.
Dziękuje pieknie za wizytę.
ps. Co się stało z Fuzją? :( Chciałam.nkedawno wrzucić w wątek polecanych, a tu ni ma...
Pozdrawiam
Niby dalsza część, ale postapo, coś co już było, budzi się na nowo.
Porażki były mistrzami nauki istnienia dla Maxa... głód też był nauczycielem. Szach, mat - znakomity ruch. Uczeń przechytrzył mistrza.
Ostatnim, który ma jeszcze resztki zapału, by cię niańczyć. Co byś żarła każdego dnia? ... najgorsze co może być, dawać i wypominać. Tak mamy jako ludzie. Max zawsze był bezpośredni, a nawet w pewien sposób chamski.
Jednak gdzieś w głębi marzył o lepszym życiu, tęsknił zał Cassie i Karlem. Chciał aby Lilly była podobna do tamtej lecz była inna.
Nie ufał ludziom, ale miał przebłyski, aby zacząć coś robić.
No i wreszcie lato... zima pozostała za nimi, a razem z nią przeszłość.
Nigdy nie pokazuj swoich słabości...
Możesz ich mieć dziesiątki, ale nie wolno ci ich eksponować. Póki ich nie widać, nie istnieją... świetne, ale niewykonalne, bo strach lawiruje po naszych zmysłach bez naszej wiedzy i ujarzmić go jest praktycznie niemożliwe.
Zakończenie z zapalonym papierosem nabiera nowej akcji i pewnie będzie to związane z tym eksperymentem ludzi bez oczu.
Pozdrawiam i miłego weekendu ze cmykiem.
Pozdrawiam slonecznie :))
Czy muszę wrócić do jedynki?
(moze teraz lepi :D)
Zobaczymy gdzie jeszcze poślesz bohaterów i przez co jeszcze będą musieli przejść, a pewnie sporo przed nimi wyzwań :)
Przecież gdzieś tam musi być lepsze miejsce.
Ładnie podciągnięty zestaw.
Pozdrawiam.
Trochę mi to ewouluje w głowie na bardzie postapo. Zobaczymy jak wyjdzie.
Dziękuję ślicznie :) Uff, nasiepałas sie z Cmykiem, szacun!
Przypominamy o obdarowywaniu zestawami – jutro o godz. 20.00.
Pozdrawiamy :)
Tak sobie kombinowałem czy najpierw Max czy Orchyda, w sumie głupie kombinowanie, przecież Maxa trzeba czytać zawsze w pierwszej kolejności, chociaż tamtego Twojego z Canem opka oczywiście też nie przepuszczę.
Nie będę się rozpisywał za bardzo, ale w dwójce jest to wszystko co przyciągało mnie do pierwszej serii Cmyka, jest mroczna tajemnica, niedopowiedzenie, obawa, zróżnicowani bohaterowie... No mógłbym tak wymieniać ale Ty na pewno sama wiesz jak kombinowałaś pisząc, jak zaintrygować czytających i z premedytacją ciągniesz kolejno, a czasem za wszystkie naraz sznurki ciekawości nie pozwalając pozostać obojętnym na Maxa i jego losy.
Tak trochę bredzę, ale wiesz o co mi chodzi, prawda? :)
Zostawiam gwiazdki i kłaniam się nisko :)
Nie, nie bredzisz, wszystko jasne i klarowne. Cieszę się, że zajrzałeś. Dziękuję pięknie :)
Pozdrawiam :)
Z Cmykiem było trochę tak, co z moimi "Kiepskie karty...". Zabija nieregularność publikacji.
W Cmyku można się było zakochać. Parę epizodów, spraw, wydarzeń. W lesie z psami czy ta zajebista walka z pojebaną babą. Noo, od groma. Potem akcje zSergem, przeistaczanie się – wrećz odczłowieczanie – bohatera. Przeniesienie ciężaru na drugoplanowca... nooo... działo się.
Potem nadeszła wykurwista część 25, a tera mamy to.
No to zobaczmy.
"Szach — szepnął, podchodząc i wyciągając topór z drgającego pół-truchła. — Mat — dodał, gdy w kolejnej sekundzie zamachnął się jeszcze raz, tym razem w kark. Pilnował, by nie poharatać zbyt dużo mięsa. — Sorry, wcale nie chciałem — oznajmił w stronę ofiary — po prostu musiałem. " - oznajmił w stronę ofiay – jest jakeiś kanciaste.
Poza tym zgrabnie przeskoczyłaś sam "niewygodny" akt, i ok. Jest to na granicy akceptowalności, ale uważaj z igraniem przy przenoszeniu filmowych scenek, bo się zatrze realizm. Rzut toporkiem w plecy i (no, nie śmierć, ale tak, że od razu padł). Kurde no. Sam nie wiem, ale może. Traktuj nie jako zarzut, a pomarańczowe światło.
"Do miejsca, które aktualnie zwali domem, miał niecałą milę." - ładna puenta.
" — Ciężki, skurwiel — syczał sam do siebie pod nosem, ciągnąc zdobycz za jedną z kończyn." — za dużo.
Syczał sam do siebie
Syczał pod nosem
Wybierz jedno.
"— Cassie też kazałbyś? — odparła pytaniem, krzyżując ręce na piersi.
— Po pierwsze nie jesteś nią. Po drugie powinnaś dostać w pysk za samo przypomnie…
— Boli — wtrąciła — co nie? Sam masz pysk, w dodatku niewyparzony!
Gdyby nie ja, już dawno gniłabyś nadgryziona w pełnym słońcu. Larwy wpieprzałyby twój bebech, wyłażąc pyskatą gębą. Tak by było, cwaniaro." - ach, i są rodzynki. Miodzio wpierdol. Drugi dan w dialogach widoczny.
Oglądałem: Laboratorium Diabła o jednostce 731. To dialog i Max moze się w nim mylić czy być niedokładnym, ale jeśli zależy Ci na niesienie wiedzy, obadaj zapis pod kątem jednostki, nie strefy.
No cóż. Świetne preludium do wielkiego oceanu zdarzeń. Co ja Ci mogę powiedzieć. Tworzysz historię. To już moment, że idziesz wrzucić swój pierścień do Mordoru. Mogę Ci machać z łagodnych pagurków Shire.
Zaczyna się w tym samym klimacie, a to najważniejsze.
Dziękuję za wizytę, szerzej odpiszę jutro :)
„Zabija nieregularność publikacji” – dokładnie tak
Co do rzutu toporkiem, sugerowałam się, że gdybym ja dostała toporkiem w plery, to bym padła :D Zrobienie tej sceny po łebkach, tak rzutowo jedynie, było zamierzone, gdyż chciałam, żeby ta część miała konstrukcyjne punkty wspólne z jedynką w pierwszej serii (tam tez był szybki atak, tez kończyło się na stwierdzeniu Maxa co zrobią jutro, ot taka moja fanaberia :))
Jednostka 731 – ofkors (!), przejęzyczenie z mojej strony, poprawiam
„syczał sam do siebie pod nosem” – wiem, że za dużo, zaświtało w głowie, teraz widzę wyraźnie, poprawiam
„idziesz wrzucić swój pierścień do Mordoru” :D jeee, podążam
A tak serio – nie wiem gdzie mnie to zaprowadzi. Nigdy nie wiem. I te jest właśnie w pisaniu Cmyka najfajniejsze (i najtrudniejsze zarazem). Pójdę tam, gdzie Max polezie.
Dziękuję pięknie, Canulardo :))
Postać: Akwarysta sadysta
Zdarzenie: Rozmowa z psychologiem
Gatunek (do wyboru): Punk (wszystkie odmiany) lub Western
Czas na pisanie: 10 marca (niedziela) godz. 19.00
Powodzenia :)
Dziękuję za czas i za syćko.
Miej byczy dzień :)
Na wzajem :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania