Obczaiłem jednym okiem i narracja zacna. Będę musiał przeczytać jeszcze poprzednią cześć.
Zastanawiam się tylko, czy pierwsza połowa tekstu przez nagromadzenie wszelkich przekazywanych odczuć/znaczeń nie jest przez to ... duszna(?). Spomiędzy autorskiego ciągu przesyłanych bodźców pozostaje trochę mało miejsca na swobodną interpretację czytelnika. Sorry, lepiej wytłumaczuć, o co mi chodzi, nie potrafię. Ale to mi się nasunęło na myśl w trakcie czytania.
Poza moim czepialstwem całość jest wysokich lotów.
Pozdrawiam :)
Basileo, jestem tak kurewsko nie w formie pisarskiej, że sie we łepetynie nie mieści, więc wątpliwosci może być dużo i zapewne będą zasadne. Ale chciałam napisać to TW i zarazem upichcić drugą pieczeń na jednym ogniu - zamknąć to średnio udane opowiadanie. I poczuć: ufff.
Poczułam: ufff. Zarzuty przyjmuję na klatę.
Dzieki za wizytę :)
Pozdrawiam!
Yanko, ja rozumiem Twoje adhd, bo sama też miewam okresy bycia oszołomem, ale przeskakiwanie najpierw na emoty, potem na cyrylicę, trąca fochem na otoczenie (babskim, dodam, fochem).
Idź do kąta, przemyśl swe zachowanie, ogarnij się i wróć mądrzejszy.
Pozdrawiam
A. Hope.S tak, wyobraź sobie, że tak, wrzuciłam to w translator. Komplementy średnio wpływają na moją postawę i jeśli chcę coś powiedzieć (co uważam jest w danym momencie ważniejsze niż moje "wspaniałe" pisarstwo), to to mówię (w dobrej wierze).
Sytuacja przerosła Walta, już na samym początku, zanim na dobre się zaczęła.
Sytuacja przerosła Walta, zanim na dobre się zaczęła.
Sytuacja przerosła Walta, już na samym początku.
Skoro wychodzi na to samo to po co dublować?
Rona obudził niepokój. Lęk z rodzaju niezidentyfikowanych, niosących przestrogę, tudzież informację, że coś poszło nie tak i że powinien być czujny, bądź podjąć jakieś działanie. Uczucie, jakie nawiedza człowieka, gdy ten zaśpi lub przyśnie w sytuacji, gdy miał do snu nie dopuścić. Coś było cholernie nie tak. Coś się spieprzyło. Czuł to już w pierwszej sekundzie.
Ja bym napisał ten fragment, używając czasowników w innych formach, ale to kwestie stylu. Natomiast o co mi chodzi. Większość ludzi kojarzy uczucie, ale nie brzmi znajomo. Pisanie to nie tylko przekonywanie czytelnika przez powtarzanie tego samego. To sztuka porównywania rzeczy, przekazywania informacji. Jako czytelnik nie potrafię się wczuć. Jeśli nawiązałabyś do czegoś, co znam, połączyłaby nas nić porozumienia.
Strugi deszczu, z którymi z trudem radziły sobie wycieraczki, wydały się Waltowi oczyszczające. Zabierały ze sobą kurz, ślady, zabrudzenia. Tymczasem jego umysł niczym beczka wypełniona po brzegi, nie mieścił już ani kropli więcej. Postanowił się oczyścić, opróżnić beczkę, poszukać drogi ku lekkości.
Tu wyszło elegancko. Wszystko jest znajome. Jakbym spotkał starego przyjaciela. :) Żeby nie było za słodko, to pokombinowałbym, przy ostatnim zdaniu.
Ogólnie fajne opko.
"Sytuacja przerosła Walta, już na samym początku, zanim na dobre się zaczęła.
Sytuacja przerosła Walta, zanim na dobre się zaczęła.
Sytuacja przerosła Walta, już na samym początku." - tak, 200% racji, kasowałam, dopisywałam i tak w kółko. W końcu zostawiłam i to był błąd, pogrzebie w tym jutro. (Z komputera, bo obecnie na komórce i niewygodnie).
Co do kolejnej wątpliwości - być może masz rację. Nie pisałam miesiac i jest to dla mnie okres na tyle długi, że ciężko jest zapanować nad tekstem, stąd mankamenty na ralecji: przekaz autora - odczucia odbiorcy.
Dziękuję pięknie za wizytę i pochylenie się nad tekstem.
Pozdrawiam :)
"świadomość okazała się jeszcze gorsza niż samo uczucia braku kontroli." – uczucie, albo – same uczucia...
Tesz siem pochyliłem nad tym tekstem (tak w przenośni oczywizda) & dostrzegam w nim świadectwo prawdy absolutnej. W tej drewnianej konstrukcji na pewno znajdowała się osobliwość znana z katechezy księżej, albo był to, zaiste, głos onych korników tam zamieszkałych, które posiadłszy stosowną cierpliwość – zameldowały się w owej materii niestabilności, próbując wspomóc intelektualnie habitat ułomnych habitowców...
Po namyśle dochodzę do wniosku, że to jednak musiał być rozsądkowy głos korników :) Pzdr
Dzień dobry :)
Literówka, tak, zaraz poprawię. No fajno, ze się pochyliłeś nad tekstem :)
"albo był to, zaiste, głos onych korników tam zamieszkałych" :DD tak, ach, racjonalizm przede wszystkim ;)
Lektura Twoich komentarzy jest ciekawym doświadczeniem, Freya (w pozytywnym znaczeniu oczywiście) :)
Pozdrawiam
"Dziecko obudziło się chyba jedynie po to, by rozwrzeszczeć na nowo. Znów, nieprzerwanie, jednostajnie wydobywało z siebie dźwięki rozdzierające wnętrze czaszki mężczyzny. Pobudzi sąsiadów – myślał – a Walt musiał wyjść po papierosy, akurat w tym momencie. I właśnie w tamtej chwili Ron nie przypuściłby, że jego towarzysz dał nogę. Założył z góry, że poszedł na stację albo po prostu się przewietrzyć." - nieudany pod kątem stylistycznym akapit.
1. zdanie - co rozwrzeszczeć? Zaimek zwrotny domaga się obecności:)
2. zdanie - wrzeszczenie raczej nie bywa jednostajne. Są choćby przerwy na złapanie oddechu.
3. zdanie - konflikt między trybem przypuszczającym a czasem przeszłym: nie przypuściłby - że da nogę (nie dał).
4. zdanie - drobiazg, ale zakłada się zawsze z góry :)
Na plus tempo, brak nudy, wciąganie czytelnika w historię porywacza, efektowna końcówka.
Reasumując między 3* a 4- .
Niechaj stracę - czwóreczka nieco osłabiona.
Tak, to zdecydowanie mniej udany akapit.
1. Winno być "rozwrzeszczeć się*", ale! Ale to spowodowałoby powtórzenie "się" w tym samym zdaniu, więc sprytnie wyrzuciłam, nie mając pomysłu na inne obejście tego problemu oraz po cichu licząc, ze nikt się nie kapnie ;D
2. "wrzeszczenie raczej nie bywa jednostajne. Są choćby przerwy na złapanie oddechu."- racja, dodam: niemalże* jednostajnie i to powinno załatwić sprawę :)
3. Również racja, pozbędę się trybu przypuszczającego na rzecz czasu przeszłego w całym tym zdaniu.
4. Zgadza się, również do poprawy. Choć faktycznie drobiazg.
Dziękuję za wnikliwe porady, doceniam wiedzę :)
Pozdrawiam
" niż samo uczucia braku kontroli." - uczucie? same uczucia?
"wpatrując się w drewnianą kratkę, za która w marnym" - którą
Pod koniec miałam taki dreszczyk, uczucie niewiedzy, czy to ksiądz siedzi w konfesjonale, czy też inny czort :) Końcówka bardzo mi się podobała i wkradło się takie fajne uczucie niepokoju. I też się podepnę, że jeśli to Twoje gorsze chwile w pisaniu, to, no tego, nie chciałabyś widzieć tego, co udało mi się sklecić do zaległego TW ;D
"Po deszczu świat pachnie inaczej, zwłaszcza po burzy." - wiesz, że zapach ziemi po deszczu ma swoją nazwę - to petrichor
Niepokojąca końcówka to trochę moje asekuracyjne wyjście z tego opowiadania, ale grunt, ze się podobało. W ogóle to miałam wyrzuty sumienia, bo to zdaje się ja Ci dałam ten ostatni zestaw, a potem Ty zniknęłaś i ja sobie myślę - o cholera :/ Wróć, Adelajdo, nie udało się tamtego zestawu, wielu osobom się nie udało napisać jakichś zestawów, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by nalosować na niedzielne obdarowywanie i spróbować raz jeszcze . A nuż blokady popuszczą :)
"wiesz, że zapach ziemi po deszczu ma swoją nazwę - to petrichor" <3 Świetna informacja. Lubię takie ciekawostki.
Dziękuję pięknie za wizytę i opinię.
Pozdrawiam :)
Ritha absolutnie moja nieobecność nie była związana z zestawem. Bardziej brak chęci do pisania i ogólnie przez życie prywatne. Zobaczę może spróbuję podejść do TW :)
No i dotarłam. Nie umiem tak analitycznie, jak przedmówcy, więc napiszę tylko że czytało się świetnie! Jaki spadek formy?? Kokietujesz chyba! Naprawdę fajnie napisane, ciekawie i sugestywnie. Achhh zazdroszczę:)
Hejo :) Nic nie kokietuję, ale czasem mam tak, ze czuję, że jestem w takiej ohoho formie, a wychodzi gorzej, więc chyba nie ma się co sugerować własnymi odczuciami z tego wynika...
Dziękuję pięknie! :)))
"I to właśnie cisza zdawała się przemawiać tubalnym tonem do zakamarków jego rozsądku" - dziwny ten tubalny ton. Może tubalny głos.
"Opadający niczym mgła zgiełk przeżytego dnia, odsłaniał mankamenty podejmowanych wyborów. Klarowność myśli paradoksalnie uwalniała panikę. Wstał i po prostu wyszedł." - a to świetne. Nie widać pisarksiej męki, ale
Urwalo:... ale widać rękę - miało być.
Idziem dalej.
A dalej, ja pierdzielę, ciary. Świetna konstrukcja i taki wymyk. Koniec i nie koniec. Znaczy teoretycznie koniec, ale tak zamknięty, że zawsze można wrócić.
Sprytne.
Dzień dobry ;)
Zmienię ton na głos, faktycznie lepi. Koniec, taa, taka furtka :3 No to git jak rynke widać i nawet ciary som.
Dzięki piękne za wizytę :)
"Przerażał go Ron. Umknęła chwila, w której przestali być duetem, a zostali na siebie skazani." — ciekawy moment, bardzo trafnie opisany
"Klarowność myśli paradoksalnie uwalniała panikę. Wstał i po prostu wyszedł." — świetne
"...Był środek nocy, wszedł do pierwszego napotkanego kościoła, do pierwszego konfesjonału, jakby coś nim kierowało///" — kurła, a u mnie na wsi, kościół zamykajo na noc, ehhh...
"Wniosek był równie mętny: To dziwne… " — bardzo dziwne, fakt
Przez cały czas chodziło mi po głowie, kiedy w końcu przebiorą dziecko ;))) Bo, choćby i nie wiem, ja najedzone, to w końcu będzie tak zmoczone/obkupkane - że będzie go pupka piekła i będzie musiał się zacząć drzeć ;))
Zatem podsumowanie:
Piszesz wyśmienicie, tzn masz "warsztat" świetny, można się wiele nauczyć od ciebie (co uczynię, np. z lokowaniem tych opisów dźwiękowych w tekście w pierwszej części) , ale to wisz dobrze :)))
Inna kwestia to pomysł na to opowiadanie. Jakiś na pewno był. Nieskrystalizowana do końca końcówka — to niezły chwyt, ale mnie nie chwycił na mocno. Not, dys tajm ;)) ;)))
"kurła, a u mnie na wsi, kościół zamykajo na noc, ehhh... - u mnie chyba tyż...
"Wniosek był równie mętny: To dziwne… " — bardzo dziwne, fakt - xdd
"Przez cały czas chodziło mi po głowie, kiedy w końcu przebiorą dziecko" - a kurde, no nie przyszło mi do głowy :DDD
Lokuj dźwięki ile wlezie <kciuk>
Pomysł na opko spalił sie szybko, zbyt szybko, wizja była jedynie poczatkowa, fabuła to moja zdecydowanie słaba strona, będę nad tym pracować!
Hej. Co się stało z "Cmykiem"? Cholera, wracam sobie po miesiącu z dalekich krajów i widzę, że zniknął. A ja doczytałem nawet nie do połowy. To nie w porządku, proszę Autorki. :-) Czy przewidujesz wznowienie tej opowieści?
Chciałabym, żeby mój brak formy wyglądał tak, jak Twój.
Podobało mi się, ale że tak już? Koniec? Tak nie można.
No dobra, można. Nawet trzeba. Ale polubiłam Walta.
Komentarze (37)
Zastanawiam się tylko, czy pierwsza połowa tekstu przez nagromadzenie wszelkich przekazywanych odczuć/znaczeń nie jest przez to ... duszna(?). Spomiędzy autorskiego ciągu przesyłanych bodźców pozostaje trochę mało miejsca na swobodną interpretację czytelnika. Sorry, lepiej wytłumaczuć, o co mi chodzi, nie potrafię. Ale to mi się nasunęło na myśl w trakcie czytania.
Poza moim czepialstwem całość jest wysokich lotów.
Pozdrawiam :)
Poczułam: ufff. Zarzuty przyjmuję na klatę.
Dzieki za wizytę :)
Pozdrawiam!
Czy losujemy do puli czy się urlopujemy?
Idź do kąta, przemyśl swe zachowanie, ogarnij się i wróć mądrzejszy.
Pozdrawiam
widocznie, szkoda. Ale że ja miła osoba, to przetłumaczę.
Jesteś dobrą pisarką- Ritha!
Pozdro
Sytuacja przerosła Walta, już na samym początku, zanim na dobre się zaczęła.
Sytuacja przerosła Walta, zanim na dobre się zaczęła.
Sytuacja przerosła Walta, już na samym początku.
Skoro wychodzi na to samo to po co dublować?
Rona obudził niepokój. Lęk z rodzaju niezidentyfikowanych, niosących przestrogę, tudzież informację, że coś poszło nie tak i że powinien być czujny, bądź podjąć jakieś działanie. Uczucie, jakie nawiedza człowieka, gdy ten zaśpi lub przyśnie w sytuacji, gdy miał do snu nie dopuścić. Coś było cholernie nie tak. Coś się spieprzyło. Czuł to już w pierwszej sekundzie.
Ja bym napisał ten fragment, używając czasowników w innych formach, ale to kwestie stylu. Natomiast o co mi chodzi. Większość ludzi kojarzy uczucie, ale nie brzmi znajomo. Pisanie to nie tylko przekonywanie czytelnika przez powtarzanie tego samego. To sztuka porównywania rzeczy, przekazywania informacji. Jako czytelnik nie potrafię się wczuć. Jeśli nawiązałabyś do czegoś, co znam, połączyłaby nas nić porozumienia.
Strugi deszczu, z którymi z trudem radziły sobie wycieraczki, wydały się Waltowi oczyszczające. Zabierały ze sobą kurz, ślady, zabrudzenia. Tymczasem jego umysł niczym beczka wypełniona po brzegi, nie mieścił już ani kropli więcej. Postanowił się oczyścić, opróżnić beczkę, poszukać drogi ku lekkości.
Tu wyszło elegancko. Wszystko jest znajome. Jakbym spotkał starego przyjaciela. :) Żeby nie było za słodko, to pokombinowałbym, przy ostatnim zdaniu.
Ogólnie fajne opko.
Pozdrawiam.
M.
"Sytuacja przerosła Walta, już na samym początku, zanim na dobre się zaczęła.
Sytuacja przerosła Walta, zanim na dobre się zaczęła.
Sytuacja przerosła Walta, już na samym początku." - tak, 200% racji, kasowałam, dopisywałam i tak w kółko. W końcu zostawiłam i to był błąd, pogrzebie w tym jutro. (Z komputera, bo obecnie na komórce i niewygodnie).
Co do kolejnej wątpliwości - być może masz rację. Nie pisałam miesiac i jest to dla mnie okres na tyle długi, że ciężko jest zapanować nad tekstem, stąd mankamenty na ralecji: przekaz autora - odczucia odbiorcy.
Dziękuję pięknie za wizytę i pochylenie się nad tekstem.
Pozdrawiam :)
Tesz siem pochyliłem nad tym tekstem (tak w przenośni oczywizda) & dostrzegam w nim świadectwo prawdy absolutnej. W tej drewnianej konstrukcji na pewno znajdowała się osobliwość znana z katechezy księżej, albo był to, zaiste, głos onych korników tam zamieszkałych, które posiadłszy stosowną cierpliwość – zameldowały się w owej materii niestabilności, próbując wspomóc intelektualnie habitat ułomnych habitowców...
Po namyśle dochodzę do wniosku, że to jednak musiał być rozsądkowy głos korników :) Pzdr
Literówka, tak, zaraz poprawię. No fajno, ze się pochyliłeś nad tekstem :)
"albo był to, zaiste, głos onych korników tam zamieszkałych" :DD tak, ach, racjonalizm przede wszystkim ;)
Lektura Twoich komentarzy jest ciekawym doświadczeniem, Freya (w pozytywnym znaczeniu oczywiście) :)
Pozdrawiam
1. zdanie - co rozwrzeszczeć? Zaimek zwrotny domaga się obecności:)
2. zdanie - wrzeszczenie raczej nie bywa jednostajne. Są choćby przerwy na złapanie oddechu.
3. zdanie - konflikt między trybem przypuszczającym a czasem przeszłym: nie przypuściłby - że da nogę (nie dał).
4. zdanie - drobiazg, ale zakłada się zawsze z góry :)
Na plus tempo, brak nudy, wciąganie czytelnika w historię porywacza, efektowna końcówka.
Reasumując między 3* a 4- .
Niechaj stracę - czwóreczka nieco osłabiona.
Tak, to zdecydowanie mniej udany akapit.
1. Winno być "rozwrzeszczeć się*", ale! Ale to spowodowałoby powtórzenie "się" w tym samym zdaniu, więc sprytnie wyrzuciłam, nie mając pomysłu na inne obejście tego problemu oraz po cichu licząc, ze nikt się nie kapnie ;D
2. "wrzeszczenie raczej nie bywa jednostajne. Są choćby przerwy na złapanie oddechu."- racja, dodam: niemalże* jednostajnie i to powinno załatwić sprawę :)
3. Również racja, pozbędę się trybu przypuszczającego na rzecz czasu przeszłego w całym tym zdaniu.
4. Zgadza się, również do poprawy. Choć faktycznie drobiazg.
Dziękuję za wnikliwe porady, doceniam wiedzę :)
Pozdrawiam
"wpatrując się w drewnianą kratkę, za która w marnym" - którą
Pod koniec miałam taki dreszczyk, uczucie niewiedzy, czy to ksiądz siedzi w konfesjonale, czy też inny czort :) Końcówka bardzo mi się podobała i wkradło się takie fajne uczucie niepokoju. I też się podepnę, że jeśli to Twoje gorsze chwile w pisaniu, to, no tego, nie chciałabyś widzieć tego, co udało mi się sklecić do zaległego TW ;D
"Po deszczu świat pachnie inaczej, zwłaszcza po burzy." - wiesz, że zapach ziemi po deszczu ma swoją nazwę - to petrichor
Mi się podobało :)
Pozdrówki.
Tak, tak, już poprawiam literóweczki.
Niepokojąca końcówka to trochę moje asekuracyjne wyjście z tego opowiadania, ale grunt, ze się podobało. W ogóle to miałam wyrzuty sumienia, bo to zdaje się ja Ci dałam ten ostatni zestaw, a potem Ty zniknęłaś i ja sobie myślę - o cholera :/ Wróć, Adelajdo, nie udało się tamtego zestawu, wielu osobom się nie udało napisać jakichś zestawów, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by nalosować na niedzielne obdarowywanie i spróbować raz jeszcze . A nuż blokady popuszczą :)
"wiesz, że zapach ziemi po deszczu ma swoją nazwę - to petrichor" <3 Świetna informacja. Lubię takie ciekawostki.
Dziękuję pięknie za wizytę i opinię.
Pozdrawiam :)
Tak czy siak zapraszamy :)
Dziękuję pięknie! :)))
"Opadający niczym mgła zgiełk przeżytego dnia, odsłaniał mankamenty podejmowanych wyborów. Klarowność myśli paradoksalnie uwalniała panikę. Wstał i po prostu wyszedł." - a to świetne. Nie widać pisarksiej męki, ale
Idziem dalej.
A dalej, ja pierdzielę, ciary. Świetna konstrukcja i taki wymyk. Koniec i nie koniec. Znaczy teoretycznie koniec, ale tak zamknięty, że zawsze można wrócić.
Sprytne.
Zmienię ton na głos, faktycznie lepi. Koniec, taa, taka furtka :3 No to git jak rynke widać i nawet ciary som.
Dzięki piękne za wizytę :)
Przypominamy o obdarowywaniu zestawami – jutro o godz. 20.00.
Pozdrawiamy :)
"Przerażał go Ron. Umknęła chwila, w której przestali być duetem, a zostali na siebie skazani." — ciekawy moment, bardzo trafnie opisany
"Klarowność myśli paradoksalnie uwalniała panikę. Wstał i po prostu wyszedł." — świetne
"...Był środek nocy, wszedł do pierwszego napotkanego kościoła, do pierwszego konfesjonału, jakby coś nim kierowało///" — kurła, a u mnie na wsi, kościół zamykajo na noc, ehhh...
"Wniosek był równie mętny: To dziwne… " — bardzo dziwne, fakt
Przez cały czas chodziło mi po głowie, kiedy w końcu przebiorą dziecko ;))) Bo, choćby i nie wiem, ja najedzone, to w końcu będzie tak zmoczone/obkupkane - że będzie go pupka piekła i będzie musiał się zacząć drzeć ;))
Zatem podsumowanie:
Piszesz wyśmienicie, tzn masz "warsztat" świetny, można się wiele nauczyć od ciebie (co uczynię, np. z lokowaniem tych opisów dźwiękowych w tekście w pierwszej części) , ale to wisz dobrze :)))
Inna kwestia to pomysł na to opowiadanie. Jakiś na pewno był. Nieskrystalizowana do końca końcówka — to niezły chwyt, ale mnie nie chwycił na mocno. Not, dys tajm ;)) ;)))
Niemniej, przyjemnie się czytało :)
Pozdrowionka
"Wniosek był równie mętny: To dziwne… " — bardzo dziwne, fakt - xdd
"Przez cały czas chodziło mi po głowie, kiedy w końcu przebiorą dziecko" - a kurde, no nie przyszło mi do głowy :DDD
Lokuj dźwięki ile wlezie <kciuk>
Pomysł na opko spalił sie szybko, zbyt szybko, wizja była jedynie poczatkowa, fabuła to moja zdecydowanie słaba strona, będę nad tym pracować!
Dzięki piękne, Aga! Pozdrawiam :)
Postać: Żydówka
Zdarzenie: Nie możemy płakać
Gatunek (do wyboru): Postapo lub Komedia/groteska/makabreska lub Horror i pochodne
Czas na pisanie: 26 maja (niedziela) godz. 19.00
Powodzenia :)
Pozdrawiam!
Podobało mi się, ale że tak już? Koniec? Tak nie można.
No dobra, można. Nawet trzeba. Ale polubiłam Walta.
Dzięki, Pkropciu :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania