TW #12 Aleks
Bezdomny z psem
Nie chcę o tym wiedzieć
Samuel usiadł wygodnie na betonowym stopniu nabrzeża. Ściągnął sandały i zanurzył stopy w wodzie. Z przyzwyczajenia lustrował kłębiące się przy brzegu śmieci — plastykowe butelki, foliowe torby i inne przedmioty, które niesione przez rzekę, wpadły w pułapkę wirów przy wypadzie zapory. Rzeka śmierdziała, jak dół kloaczny w centrum średniowiecznej wioski, ale jemu to nie przeszkadzało. Cieszył się samotnością. Nikt inny, nawet o niezbyt wygórowanych oczekiwaniach estetycznych, nie zapędzał się w te strony. Choć czasem zdarzały się wyjątki — zdesperowana para w poszukiwaniu miejsca, gdzie można dać upust rozszalałej chuci. Wówczas Samuel czuł się w jak w kinie 3D, a nawet 4D, bo sam korzystał z okazji, by się odprężyć.
I ten przyjemny chłód w stopy. I mgiełka rosząca twarz.
Prawdziwe, piękne życie.
Tutaj zapominał o ciasnym mieszkaniu w kanałach technicznych dworca. Zapominał o Waldku, którego żywcem zżerały robale. Magdzie, oddającej swe przeterminowane powaby każdemu, kto ma do zaoferowania chociaż butelkę wina. I o Maćku, który kilka dni temu wypełnił pustkę po Staszku zmielonym na torach peronu drugiego.
Wrócił myślami do Aleksa.
Spotkali się późnym wieczorem przy budzie z kebabami. Aleks wsparty na przednich łapach, dyszał miarowo. „Arystokrata”, powiedział wtedy do siebie Samuel, „jakim trzeba być bydlakiem, by porzucić tak pięknego psa”. Gdzieś przeczytał, że owczarki niemieckie są wierne, inteligentne i nie atakują bez potrzeby. Mimo to kroki w kierunku śmietnika stawiał niepewnie. Aleks nie warknął, nie wyszczerzył zębów, tylko zwieszony z pyska język dyndał zabawnie. Pozwolił zbliżyć się do śmietnika i bacznie przyglądał się każdemu wyciąganemu papierkowi, czy innemu opakowaniu. Samuel bardzo ostrożnie układał te skarby w foliówce z Lidla. Nie lubił jak smaki się mieszały. .
Późna kolacja ma swoje uroki. Stoliki puste i brak marudzącego sprzedawcy. Miał szczęście. Wystarczy i dla niego i dla nowego przyjaciela. Na rano też będzie. Zlał resztki coli do jednego kubka, wygrzebał kawałek mięsa z rozmiękłej bułki i jadł. Przymknął oczy, gdy oślizgła grudka kurczaka zsuwała się do żołądka. Naturalnie, nie zapomniał o Aleksie. Rzucił na ziemię porcję resztek kebaba.
Aleks obwąchał mięso. Obadał językiem. Ale nie sprawiał wrażenia wygłodniałego. Położył się i przyglądał nowemu panu.
***
Samuel założył sandały i usiadł dwa stopnie wyżej. W foliowej torbie namacał resztki wczorajszego łupu i mimochodem pomyślał o Aleksie.
Do mieszkania wrócili razem. Magdy nie było, Waldek w barłogu, a Maciek drzemał na betonie w kącie. Nagle owczarek odsłonił kły, zjeżył sierść i rzucił się w głąb pomieszczenia. Maciek był pierwszy. „Ciekawe, czy Magda wróciła sama, czy z gachem”, pomyślał, zastanawiając się na jak długo wystarczy taka kupa mięsa. Machnął ręką. To przecież nieistotne. Ciała i tak niebawem zaczną się rozkładć, a Aleks jadał tylko świeże.
Wstawał świt. Wiedział, że nie ma dużo czasu. Być może Aleks już węszy po śladach. Na pewno go znajdzie.
Ostatni raz spojrzał na zaporę. To był jedyny sposób ucieczki.
Falującą breja zamknęła się nad nim.
Komentarze (51)
Tak że dla mnie zbyt krótko, dałeś zbyt małą szansę na zanurzenie się w tekst, w przyjaźń" psa. Nie czuję tego tekstu. Tyle że przyjmuje do wiadomości.
Samuel ubrał sandały i usiadł dwa stopnie wyżej.
A w co ubrał te sandały? W sukienkę, czy spodnie? (Hehe. Ubrać to można kogoś lub siebie, a buty można założyć, przywdziać, itp.)
Pozdrawiam.
Nie upieram się jednak, że w tym przypadku muszę wiedzieć (o Maćku bym wolała;). Dostałam ładny obrazek i z przyjemnością go obejrzałam.
Błędy:
"Mimo to kroki w kierunku śmietnika stawiał niepewnie. Niepotrzebnie". - Niezręczna dwuznaczność w "niepotrzebnie" (można pomyśleć, że niepotrzebnie stawiał kroki.
"Samuel ubrał sandały" - trzeci raz w tym tygodniu tłumaczę, że ubrać można siebie, a sandały trzeba włożyć:)
Mane, wydaje mi się, że to chyba pierwsze Twoje opowiadanie w tym stylu, takie złapanie chwili, nazwanie tego, co jest. Podoba mi się, nawet bardzo:)
Sumując Wasze wypowiedzi: nie dołożyłem wystarczających starań w sugestiach.
E tam ;)
"Nieistotne" pisze się łącznie.
A może nie chcę o tym wiedzieć... :)
Ciekawe opko.
Pozdrawiam.
Pierwsze zdanie (zaczepiam tutaj, bo uważam, że to kluczowe zdanie dla tekstu, a na pewno jedno z najważniejszych) - nie intryguje silnie, ale przywołuje kojące emocje, przez to "nadbrzeże". Mi przypada do gustu taki spokój. Choć zapewne za chwilę się on zniekształci, jak znam życie!
"plastykowe" - literóweczka
"a nawet 4D, bo sam korzystał z okazji, by się odprężyć." - to zdanie wzbudza mój niepokój. Nie wiem, czy to celowy zabieg ale ja zrozumiałam to tak, że Samuel podgląda obściskujące się pary i, skoro to również 4D... Cóż. Czy tak miało być? A może chodzi Ci o chuć picia alkoholu i wtedy czasem skapywalo mu coś od tych młodych ludzi?
Bardzo podobały mi się przygnębiające fragmenty opowiadania dotyczące losów i odczuć Samuela. Świetnie zarysowane, starannie budowany klimat, cegiełka, po cegiełce. I z sukcesem!
Natomiast czego mi zabrakło - jasności w tym, co tak naprawdę tutaj się wydarzyło. Mamy sposo podtaci, wiele nacisku na złe życie głównego bohatera (fajnie napisane, z resztą), ale co łączy się z czym? Jaką rolę kto gra? Niestety, czytałam tekst dwukrotnie i nie mogę tego połączyć. Mam wrażenie, że brakuje tu wskazówek. No, takich jakby puzzli w układance. Czyżby Aleks był psem Waldka? Ścigał Samuela?
Pozdrawiam,
Kawa.
Dzięki za wizytę.
Pierwsza część komentarza Jesieni idealnie oddaje i mój. Tekst bardzo staranny i tak samo ostrożny.
Zastanawiam się czy nie odczuwasz jakiejś blokady. Nie wiem. Głośno myślę. Tekst dość po macoszemu traktujący bohaterów, ale mimo to bardzo ostry w działających na wyobraźnię obrazach.
Niezbyt emocjonalny, ale niezwykle plastyczny.
Pozdrox
(zastępco admina ;))
Jakby wewnętrzny obraz umysłu - w pewnym sensie pasował - do tego co na zewnatrz.
Jednak trzy czynniki ów spokój zkłócają Owczarek zaczyna –- go – dla niego uzyskiwać. Rusza w głąb pomieszczenia. Jeszcze zostały dwa... i będzie o.k.
Tak subiektywnie rozumiem tekst:) Pozdrawiam→5.
Ostatecznie.
http://www.opowi.pl/brudne-paznokcie-a42029/
Pozdrawiam
Niemniej przeczytałam z przyjemnością.
Dzięki za wizytę.
Cieszę się.
Przypominamy o obdarowywaniu zestawami – dziś o godz. 20.00.
Pozdrawiamy :)
Postać: Starsza pani w golfie
Zdarzenie: Gównoburza oraz kradzież w lumpeksie
Gatunek (do wyboru): Western lub Romans/erotyk lub (pod kątem Antologii) Horror i pochodne
Czas na pisanie: 4 sierpnia (niedziela) godz. 19.00
Powodzenia :)
„Nie lubił jak smaki się mieszały. .” – tu są dwie kropki na końcu, jedna out
Ok, będę się czepiała… Dla mnie to wszystko brzmi jak wstęp, do momentu gdy pies się rzucił na kompanów swojego pana (dobrze zrozumiałam?), wtedy następuje szybka (błyskawiczna wręcz) kulminacja), a zaraz potem ciach – koniec. I nawet nie chodzi o to, aby opowiadanie było nie wiadomo jak długie, ale coś tu jest średnio klarowne i po lekturze towarzyszy mi uczucie, że może gdyby przeczytała drugi raz… Sam moment ataku taki mało, hm, zasadny, albo może po prostu za mało zaakcentowałeś motywy.
Tyle zarzutów :) Ogólnie silne 4+
Pozdrawiam.
Postać: Głowa wystająca z piasku
Zdarzenie: Długopis w nosie
Gatunek (do wyboru): Opowiadanie przygodowe/drogi lub (pod kątem Antologii) Horror i pochodne
Czas na pisanie: 18 sierpnia (niedziela) godz. 19.00
Powodzenia :)
Postać: Kobieta z obrazu
Zdarzenie: Śmiertelna kłótnia o jakość wierszy
Gatunek (do wyboru): Komedia/Groteska/Makabreska lub (pod kątem Antologii) Horror i pochodne
Czas na pisanie: 1 września (niedziela) godz. 19.00
Powodzenia :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania