TW # 14 W kolorze
TW#14 W kolorze - opowieść drogi
Postać - Śpiący książę
Zdarzenie - Spotkanie po latach
Miał na imię Szymek, jego oczy były niewiarygodnie niebieskie, kawałek nieba na twarzy z Lazurowego Wybrzeża. Bardzo przystojny, typ sportowca - z kaloryferem na brzuszku i to wystarczyło, że wpatrywałyśmy się w niego jak cielątka - otwarte buzie i serca na dłoniach.
Wszystkie za nim wzdychałyśmy, a on jakby spał, na żadną nie patrzył. Można było go znienawidzić, gdyby jedną wybrał, a tak - za co, więc kochałyśmy go tą szczeniacką, naiwną i najpiękniejszą z miłości...
Na szczęście mogłyśmy o tym ''nieszczęściu'' rozmawiać, pocieszać się - łączyła nas wszak jedna tragedia, a wtedy nie ma wrogów, są tylko przyjaźnie.
Spotkałam go po latach.
Spieszyłam się jak zwykle, bo obiad, mąż, dzieci, a w pracy jak na złość musiałam zostać dłużej. Przepychałam się właśnie na pasach, kiedy ktoś złapał mnie za rękę... takie oczy miał tylko on - ''nasz'' Szymon.
W jednej chwili zapomniałam, że mam dom, rodzinę i już siedziałam z nim w kawiarni, pijąc kawę, ćmiąc fajkę za fajką.
Stwierdził, że byłam jedyną dziewczyną na roku, którą zapamiętał. Mówił, że chciał ze mną porozmawiać, ale wstydził się, bo zawsze wyglądałam na zbyt pewną siebie...
O ironio losu! To ja marzyłam o nim na jawie i we śnie, a on - nieśmiały?
Mijały godziny, a my nie mogliśmy się nagadać, tyle lat nie da się nadrobić w chwilę.
Przez przypadek spojrzałam w telefon, cud, że policja jeszcze mnie nie szukała... mąż odchodził od zmysłów i połowa rodziny.
Umówiliśmy się na jutro...
Nie pamiętam jaką ''bajeczkę'' sprzedałam mężowi, ale był tak szczęśliwy z odnalezienia ''zguby'', że wszystko mógł wybaczyć.
Znowu ta sama kawiarnia, kwiaty, świece i wino... Ocknęłam się w jego łóżku. Przeżywałam najlepszy seks, jaki kiedykolwiek mi się przytrafił... Szymek patrzył na mnie, tak samo w szoku. Zawiesiliśmy się...
Dużo później zaczął mówić, że ma żonę i dzieci, że są w odwiedzinach u chorej matki. Też ''pochwaliłam'' się mężem i dziećmi.
Wróciłam do domu, akurat na kolację. Mąż się postarał, zrobił sałatkę z kurczaka, otworzył wino, zapalił świece. W tle płynęła cichutko nasza ulubiona melodia, dzieci spały... Przytulił się i powiedział, że bardzo mnie kocha, że nic i nigdy tego nie zmieni.
Zamknęłam oczy, pozwalając się prowadzić.
Szymek dzwonił, często parę razy na dzień - nie odbierałam. Kilkukrotnie widziałam go pod naszym domem...
Do dzisiaj pamiętam zapach jego perfum. Dotyk na skórze nadal pali, ilekroć spoglądam w niebo.
Szkoda, naprawdę szkoda, że tak późno się obudził.
Nie powiedziałam przyjaciółkom, że go spotkałam, tę tajemnicę zabiorę ze sobą - do grobu.
Komentarze (132)
betti, w wolnej chwili wrzuć link do tego opowiadania tutaj:
http://www.opowi.pl/forum/trening-wyobrazni-linki-do-prac-w1016/
Zmień też kategorię na Trening Wyobraźni :)
Chyba wszystko - już teraz - dobrze zrobiłam... Ach, te początki...
Dzięki za pomoc.
Wybacz, ale takie naiwne i szczeniackie twoje pisanie.
Przyciągam zło...
Powtorzenia...
Powtórzenie "być" w odmianach imponujące:
"Był tak obłędnie przystojny, że trzeba było guziki przy spodniach trzymać, bo odpadały... same."
"Stwierdził, że byłam jedyną dziewczyną z roku, którą zapamiętał, że chciał ze mną porozmawiać, ale się wstydził, bo zawsze byłam taka pewna siebie..." i w wielu, wielu innych zdaniach.
...go, go, go, ...mnie, mnie, mnie
"Nie pamiętam jaką ''bajeczkę'' sprzedałam mężowi, ale był tak szczęśliwy z odnalezienia ''zguby'', że wybaczył by wszystko" - byczun, chyba znajdziesz, co?.
Przecinki... :(
"Znowu tak sama kawiarnia, ..."
E, szkoda prądu na wnikliwsze spojrzenie, niech inni też sie pobawią ;)
Akwamenku mój kochany, dlaczego Ty swojej damy nie poprawiasz, kiedy bykami sieje tekst?
To jest na 3-.
Widocznie pani nawet na 2 nie potrafi napisać, inaczej coś tam by pani opublikowała...
Czy w taki sam sposób mają odpowiadać inni artyści: aktorzy, piosenkarze, malarze?
Mam poczucie smaku.
A to powyższe ma smak znoszonej kapoty...
Mój smak jest wyrafinowany.
No, i dobrze.
Tu jest tylko wściekły atak - trolli.
Czas się chyba zapoznać z geniuszem...
Baj
Nie przeszkadzał Ci atak klonów, dopiero jak konkrety poszły, to zabrałeś głos... dziwne trochę.
Poza tym, nie zawsze mi się chce uczestniczyć w szambach, zrobiłem mały wyjątek, ale już mam dość tego na pół roku najmniej
Także tego
Baj
Taką ''krytyką'' ja mam sobie głowę zawracać, chyba oszalałeś.
Prawie przeźroczyście.
I tyle nam do napisania, bo nie mam ochoty na przepychanki.
Tutaj jest naprawdę wysoka poprzeczka.
Jeśli tekst był pisany przez 5 minut, to proszę dla porównania wstawić tekst pisany przez 65 minut.
Jako wzór do naśladowania.
Pani w gruncie rzeczy niewiele z tekstów - rozumie. Dopóki ktoś nie wyjaśni ''co autor miał na myśli'' pani nie zabierze głosu, chyba że na inny temat... Tutaj zobaczyła pani trolle i przybiegła się pani ''dołączyć'', a ten tekst w sumie nie jest taki zły, chociaż nie zaprzeczam zawsze można coś lepiej, inaczej.
W moim kraj są dobry człowiek, miły i empatyczny. I mondry.
Ty być chój.
I tekst też chój.
Ja musieć wyjechać w mój kraj.
Ale ani horroru, ani drogi w tym ni cholery nie widzę
Chyba że drogę z kawiarni do łóżka - ale ta nie opisana XD
4
Pozdrawiam
Kapelusznik
PS.
Nie denerwuj się tak - każdy ma prawo do swej opinii, a każdemu, nawet literatowi, piłowanie różków się przyda od czasu do czasu - żeby pycha nas nie zeżarła ;)
Jak możesz nie widzieć drogi? Przecież cały ten tekst jest wycinkiem z drogi właśnie.
"Miał na imię Szymek i niewiarygodnie niebieskie oczy." - zabrakło drugiego czasownika. Powinno być "miał niewiarygodnie...". Ewentualnie można inaczej skonstruować to zdanie, by uniknąć powtórzenia.
"wybaczył by" - wybaczyłby
"tak" - ta
"Ocknęłam się w jego łóżku, to był najlepszy seks jaki kiedykolwiek" - zamiast przecinka kropka lub myślnik, ewentualnie średnik.
No, niezbyt porywający ten tekst. W ogóle napisany w takim dziwnym, ironicznym tonie. Czyta się całkiem dobrze, ale nie ma tu za dużo treści. Historia w zasadzie banalna, pozbawiona ciekawszych elementów. Średnio.
Pozdro
Ha.
Dzięki wielkie za pomoc.
Jeżeli chodzi o całość, nie lubię rozwlekania, nie lubię tzw. ''lania wody''. Podoba mi się u innych szczególnie, kiedy prozą poetycką zbudowany tekst.
Niemniej dawno temu odeszłam od tej formy i zupełnie się w niej - nie widzę. Reportażowo, krótko i na temat - reszta w domyśle czytelnika. Może to błąd, ale odpowiada mi taki właśnie styl pisania.
Pozdrawiam.
Chętnie bym podlubala przy Twoim tekście jako dawna JA, ale jako Halmar chyba mi nie wypada :)
Ano, fajnie.
No to pomyślę, akurat burza przyszła, to mi się będzie dobrze śniło. A co się wyśni - zapiszę, obaczym, ile w Halmar "talentu" zostało :)
Ano, gdyby co, na pięterko wyślę gołębia pocztowego.
Teraz luli :)
Nijakość treści i zapisu, tani dydaktyzm z wielokropkami, które mają ożywić czytelnika.
2-
„Obłędnie przystojny” – to brzmi troszkę jak u Margerity
Te dywizy, które tam masz w narracji dobrze byłoby zamienić na półpauzy. Staranność zapisu wzbogaca odbiór wizualny. Półpauza ctrl+0150
Obadaj całość pod kątem czasownika „być” (były/był/byłam/było), jest go sporo, a tekst nie jest długi.
„Znowu ta sama kawiarnia, kwiaty, świece i wino... Ocknęłam się w jego łóżku. To był najlepszy seks jaki kiedykolwiek mi się przytrafił... Szymek patrzył na mnie, tak samo w szoku. Zawiesiliśmy się...” – kurde no, bett, to jest takie trochę, hm, banalne, umiesz tworzyć metafory, ale w prozie gdzieś to ulatuje
Cała historia, pomimo że trąca taką przewidywalnością jest bardzo smutna. To taka sytuacja, w której nie ma dobrych rozwiązań. Życie jest pełne takich, niestety. Lubię życiowe historie.
Zestaw zawarty idealnie.
Jeszcze przecinki:
Można było go znienawidzić[,] gdyby jedną wybrał
i już siedziałam z nim w kawiarni[,] pijąc kawę
To był najlepszy seks[,] jaki kiedykolwiek mi się przytrafił...
Zamknęłam oczy[,] pozwalając się prowadzić.
Czytałam gorsze TW, czytałam lepsze. 4+ ale na zachętę dam Ci komplet gwiazd ;)
Pozdrawiam
Zadałaś sobie trud, więc ja powinnam - poprawić. Obiecuję, nie wiem czy dzisiaj, ale postaram się.
Pozdrawiam i raz jeszcze - dziękuję.
Również pozdrawiam
No ale próba fajna. Tekst życiowy. :)
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
Historyjka w zasadzie jakich wiele. On ją kochał, ale był nieśmiały i bla, bla. Ciężko jednak nie uznać faktu, że te "proste historie" dzieją się w życiu najczęściej. Ciężko negować fabularną stronę tekstu, choć faktycznie, widzę fantazji mogłaś rozwinąć bardziej.
Z kwestii technicznych: przyjrzałbym się dookresleniom tyou: mi, moja, mnie. Jest spoko.
Reszta ok.
Pozdrox
Dzięki za spojrzenie.
Pozdrawiam.
Ps. Poprawiałam, to fakt wg wskazań, chociaż widzisz jeszcze coś tam zostało...
To szanuję.
Dziękuję i pozdrawiam.
kawałek nieba na twarzy z Lazurowego Wybrzeża - co to jest twarz z Lazurowego Wybrzeża? Tak oto szyk zdania zmienia sens wypowiedzi :)
z kaloryferem na brzuszku - brzuszek to zwyczajowo wypukłość z sadełkiem w okolicy talii, kaloryfer zaś to zwyczajowo mięśnie wypracowane ćwiczeniami - sprzeczność w oczach czytającego bezsprzeczna :)
Na koniec całość; kartka z pamiętnika! Na pewno nie opowieść drogi. Kartka ładna, refleksyjna.
Proszę jednak pamiętać, że to Twój Autorze tekst, a Czepialskiego uwagi to supozycja jeno i sugestia.
Z lazurowym wybrzeżem - pomyślę, może faktycznie można to lepiej napisać...
Bardzo Ci dziękuję za Twoją opinię, jest dla mnie cenna.
Pozdrawiam.
temat ciekawy, taki życiowy, to mi się podoba, ale nie podoba mi się, jak go potraktowałaś - prześlizgnęłaś się po powierzchni.
Mam wrażenie, że każde zdanie i każdą obserwację już gdzieś widziałam/czytałam, nie ma tu niczego, co by mnie zatrzymało, przy czym miałabym myśl "o, ładnie nazwane, właśnie tak to jest".
Skwituję banalnie: czytałam lepsze Twoje rzeczy i wiem, że umiesz lepiej :)
Dziękuję, że się pochyliłaś nad tą marnością nad marnościami.
Pozdrawiam.
Przestań z tą czwórką, to nawet na trzy nie zasługuje.
Gdy zobaczyłam, jaki dostałaś temat od razu ci zadrościłam - tyle możliwości, którą wybrać?
"śpiący książę" - astronauta wybudzony po 1000 lat z komory stazy, zagubiony gdzieś w kosmosie; albo - morderca, który pod wpływem jakiegoś wydarzenia się nawraca; albo - człowiek uznany a zmarłego, wybudzający się w trumnie... albo co gorsza - w piecu krematoryjnym, smyrany przez jęzory ognia, albo - Hannibal Lelter który ulega wypadkowi i budzi się jako... hm... wegetarianin albo.... No tyle możliwości...
Ale na to, co ty tu odpisałaś - zwyczajną prozę życia - zwyczajnie nie wpadłam.
A przyznaję, to też trzeba umieć widzieć i opisach.
A jak to wyszło - całkiem, całkiem, choć nie ukrywam, czuję lekki niedosyt.
Pozdrawiam :)
Bardzo Ci dziękuję, Aga. Twoje słowa we mnie zostaną, jako zadatek na coś nowego. Że trzeba szukać możliwości - różnych i wszędzie.
Pozdrawiam.
Tekst spoko. Bez fajerwerków, z prozy czytałam tylko jedno inne Twoje i chyba bardziej mi się podobało. Tu mam wrażenie, że temat potraktowany po łebkach. Nie widzę emocji, nie widzę rozdarcia "chce, ale czy powinnam". Nie rozumiem motywów Szymka. Ale przeczytałam i żyje ;)
To najważniejsze, chociaż nie sądzę, że moja proza będzie w stanie kiedykolwiek - zabić kogoś, no chyba że ze śmiechu...
Pozdrawiam i dziękuję za wizytę.
Co do treści. Podobało mi się, ale no... Mogłaś po prostu bardziej rozwinąć. Niemniej czytało się przyjemnie. Daje 4 - nie krzycz. I fajnie, że się skusilaś na TW.
Pozdrawiam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania