Nie rawię słowa ''me'', to już dawno wyszło z użytku, popraw szybko na moje. Widziałam też jakieś przecinki zbyteczne, przeleć jeszcze przez tekst.
Tekst wbija w fotel, a jeszcze Kora i cała reszta, świetnie to się wgrywa w tekst. Jestem poruszona i nakarmiona poezją, która jest nawet w tych ''kurwach''. Jesteś wielka, maleńka!
Witaj, Betti :).
Wybacz, ale słowo "me" zostanie. To kwestia gustu, w mój się ono wpasowuje.
Natomiast przecinki oczywiście, jak najbardziej zakasam rękawy i poprawię. Spróbuję odszukać sama, gdzie popełniłam interpunkcyjne błędy, ale byłabym bardzo wdzięczna, jeśli wskażesz. Ja interpunkcją działam intuicyjnie, nie jestem mistrzynią w tej dziedzinie.
O, Korę dostrzegłaś. Tak, tekst jest pełen mniej czy bardziej skrytych odniesień.
'Kurwy' muszą być. Musi być brudno.
Jest to dla mnie bardzo trudny, osobisty tekst. Ciężko mi o nim mówić w kategoriach technicznych, mówić na sucho, bez łez.
Ale: ogromne podziękowania należą się Jolce. Za inspirację, i rozdrapanie rany, z której powstało moje opowiadanie.
e make i ka pololi tutaj coś mi nie pasuje.''Spływał po, odrapanych paznokciami Boga, kamienicach; pełnych Sebastianów, co to „poszłem i przyszłem, Karino”.
Spływał po odrapanych paznokciami Boga kamienicach; pełnych Sebastianów, co to „poszłem i przyszłem, Karino”. - wg mnie te dwa pierwsze zbyteczne. Reszta jak szybko przeleciałam chyba ok, ale jeszcze spr.
Betti: zastanawiałam się sama wcześniej nad przykładem, który wyjęłaś. Uznałam, że
'odrapanych paznokciami Boga' zrobię jako wtrącenie, bo gdyby nie: 'Boga kamienicach' - powstałoby coś takiego. A brak przecinka między dwoma rzeczownikami w tym zdaniu - raził mnie. Poprawię jednak zgodnie z Twą sugestią, bo interpunkcyjnie jestem lekko debilna.
Dziękuję za wskazanie, i przejrzenie całości raz jeszcze pod kątem przecinków. Miło z Twojej strony.
TrzeciaRano: ja jestem zwolenniczką używania wulgaryzmów w określonym celu. Jak dres z pod bloku obok przecinkuje kurwą, to jest to bez sensu.
Ale przekleństwo, wulgaryzm - ma też moc artystyczną, może czemuś służyć. Niekórzy tego nie trawią. Np. Welsh operuje tym świetnie. Ja to nie Welsh, ale taki mniej więcej był mój zamiar.
Cieszy mnie, TrzeciaRano, że tekst Ci się spodobał.
Tym razem nie jest ozdobnie, barokowo i nazbyt metaforycznie, jak w 'Trucicielkach', a wiem, że za takim stylem nie przepadasz. Może więc taki brud, beznadzieja i dosłowność - wyszły mi na tyle dobrze, że czytelnika ruszyło.
Dziękuję i pozdrawiam.
TrzeciaRano jesteś hipokrytką, tego faktu chyba nikt nie zaneguje... Tutaj przyczepiłaś się do słowa, które wkomponowało się w treść, nawet nie jesteś w stanie dostrzec różnicę. Dla własnego dobra nie powinnaś pisać komentarzy, bo to jak ślepy o kolorach... Nie rozumiesz, nie ośmieszaj się, proste.
Trzeci raz piszę komentarz i ...usuwam. Bardzo ... mocny tekst. "Tylko rób tak, żeby nie było dziecka. Tylko zabij je we mnie, by już nie płakało. Tylko rób tak, żeby nie było mnie. Zadźgaj mnie we mnie, bym została już jedynie twoją lalką."- to fragment, który zostawił mnie z otwartymi ustami. Później było tylko "lepiej".
E make, ja Ci przede wszystkim gratuluję odwagi.
Nie usuwaj jeśli możesz.
Witam, Blaneczko. Mocny, dla mnie też.
Tylko rób tak, żeby nie było dziecka - właśnie wiersz Bursy (świetny swoją drogą) zaczyna się tym wersem.
Co do usunięcia - nie wiem, jak będzie. Bo to trochę jak z Deformacjami - dużo tu mnie, mocno osobiście.
Ale, co przede wszystkim chciałam - podziękować za obecność. I cóż. Radam, że trafiło, że uderzyło.
"Tylko rób tak, żeby nie było dziecka. Tylko zabij je we mnie, by już nie płakało. Tylko rób tak, żeby nie było mnie. Zadźgaj mnie we mnie, bym została już jedynie twoją lalką."
Piosenka już sama w sobie wywołała potok łez. Otworzyła właściwą kłódkę i wypuściła na zewnątrz wszystkie słabości.
Cholernie mocne. Razem z muzyką, płynie się tekstem. Jednak nie należy to wcale do przyjemnych przeżyć. Cały czas miałam wrażenie, że płynie za mną rekin i czeka, żeby pożreć w całości. Specjalnie wydłużał czas, bo uwielbia moment polowania...
Nie mogę nazwać tego tekstu pięknym. To byłoby wysoce niewłaściwe. Ciężko napisać, że mi się podobało, bo demony krążą wokół i nie dają spokoju. Ogólnie ciężko powiedzieć coś pozytywnego o tak bolesnym i smutnym tekście.
Wiem tylko, że uściskałabym Cię, aby zniknął choć jeden demon, który Cię prześladuje.
Elorence, dzis w podrozach ja tez karmilam sie ta piosenką. Doszly elementy zestawu, powstal tekst.
Dziekuje za tak celny, wrazliwy odbior.
Za lzy - przepraszam.
"Cały czas miałam wrażenie, że płynie za mną rekin i czeka, żeby pożreć w całości. Specjalnie wydłużał czas, bo uwielbia moment polowania..." - to. Bardzo trafne.
Połowy pewnie nie zrozumiałem ani w połowie tak dobrze, jak chciałbym zrozumieć, i mniej niż połowę zrozumiałem w połowie tak bardzo, jak na to zasługuje. Mimo to bardzo mi się podobało. 5
Mmm. Bardzo mi się spodobał Twój komentarz, uśmiechnęłam się. Merci.
Dołącz kiedyś do TW - to ta zabawa, na podstawie której powstał ów tekst. Losujemy elementy, na ich podstawie piszemy. Zapraszam Cię na forum, zapoznaj się. Jest fajnie :).
A ja pierwszy raz zostawię taki dziwny komentarz. Obiektywnie to bardzo dobry tekst, jak zawsze napisanym świetnym językiem i wulgaryzmy odpowiednio użyte i klamra i w ogóle wszystko. Ale treściowo jakoś mi nie siadło. Może kwestia humoru, nic poza tym.
Zostawiam pozdrowienia, zasłużone 5 tłustych gwiazd i uciekam:)
Jezu Chryste...
Czytałem to jadąc autobusem z domu do domu.
I, kurwa..
Obiektywny komentarz - Ty masz warunki do zostania legendą literatury. To nie komplement, to fakt. Tylko weź to zauważ.
Subiektywny - nie wiem. Drugi raz tego raczej nie przeczytam.
Ciężą, fakt. Ale, jeśli odbiorca coś czuje - znaczy, że cel zamierzony. Mi także nie pisało się lekko i przyjemnie tego tworu. Dzięki za obecność i przeczytanie.
"Ja i on. Dwie połówki tego samego trupa." - ok. Zabieram. Bardzo, bardzo zabieram. Zostaje, ale zabieram. Jest... no nie mam słów.
No dooobra. No dooobra.
Czy to jest blisko Deformacji - jest blisko.
Czy to... - tak
Nie mam nic. Może będę miał, może nie.
Gdzieś tam głęboko czułem coś podobnego, jak wtedy, gdy pisałem drugi balet.
Wydaje mi się, że zachwycając siętym jak i co piszesz, zaczynamy Ci wyrządzać krzywdę.
Jesteś jak Bilbo Baginns, któremu inne Hobbity mówią: Zostań, zostań. Jesteś najfajniejszy w Shire. Wygrywasz na corocznym jarmarku. Zostań.
Ale to błąd.
Shire to nie świat, choć Swiat to też Shire.
Lubię ten moment zdruzgotania po tekście. Celebruję go, jak wszystko, czego jest neizwykle mało.
Can, a Ty jak zawsze. W sedno. Ja mam czasem wrażenie, że my mamy jakieś nadrozumienie.
No przecież.."Czy to jest blisko Deformacji - jest blisko.
Czy to... - tak" - to rzeczy z Deformacji, tak. I...tak. Ty masz wiedzę nieco szerszą niż przeciętny juzer, i o Deformacjach i o tym tekście. I - tak.
''Wydaje mi się, że zachwycając siętym jak i co piszesz, zaczynamy Ci wyrządzać krzywdę.
Jesteś jak Bilbo Baginns, któremu inne Hobbity mówią: Zostań, zostań. Jesteś najfajniejszy w Shire. Wygrywasz na corocznym jarmarku. Zostań.
Ale to błąd.'' - znów. Półotwarte usta. Ja: podobna refleksja. Była u mnie podobna, syjamska refleksja, gdy po Deformacjach wszystko miało słabszy odbiór. Że chyba jak mnie boli, autentycznie - to wychodzi dla odbiorcy najlepiej. Jak się rozkroję i wyję.
Ale powiem w ten sposób. Deformacje się skończyły. Ten tekst też nie jest moją aktualnością. Aktualnie jestem szczęśliwa. Tyle mogę tutaj, więcej o tekście i analogiach ewentualnie prywatnie.
Cieszę się, że tekst do Ciebie trafił. Tego byłam pewna. Twego zrozumienia i trafienia. Dziękuję.
e make i ka pololi , noo, jest jak mówisz. Na 100%. Czuję się ułomnie, ponieważ nie jestem w stanie nakreślić odbiorczej skali, ale dobrze, że Ty wiesz.
Wiem, że się skończyły. To dla Ciebie dobrze.
Mordujesz swoje demony pierwszorzędnie. Katana i krew na ścianach.
Cudo.
Czasem dobrze pisać krwią. Ale tamować swe krwawienia też trzeba.
Cudo to jest to, jaki Ty masz celny, uwrażliwiony odbiór. Powinni Cię na tajnego agenta gdzieś wziąć. Bez trudu wnikałbyś w ludzi.
Czasami coś w nas siedzi zbyt długo i zbyt głęboko, a potem...
... wylewa się to i powstają takie teksty.
Postawiłaś poprzeczkę wysoko, bledną inne teksty przy Twoim i blednąć będą, bo piszesz bardzo w punkt. Zaskakujesz. Nie da się podrobić takiego stylu, takiego szyku zdań, takich emocji. Tekst do bólu prawdziwy, z tego co wyczytałam, gdzieś ten świat drasnął i Ciebie i ciężko to oceniać w jakichkolwiek kategiorach.
Tam gdzie trzeba budować klimat - budujesz go, tam gdzie przyśpieszać - przyśpieszasz. Jest gęsto, a wulgaryzmy to taka ppsypka na torcie.
Przeczytyłam tyko jeden raz i więcej nie chcę. Tak jak ktoś wyżej napisał.
Dziękuję za Twoją obecność.
Za Twój talent, tekst, i inspirację. Fakt - temat bolesny i osobisty.
Ale tak jak rzekłaś: ... wylewa się to i powstają takie teksty.
Przez jakiś czas powinno być.
A to, że jeszcze parę razy - podbija mi niesamowicie.
I cóż, ten tekst mnie sporo kosztował. Spierdalam więc też chwilowo.
"Teraz nie tańczymy już na dwudziestoletnim, gównianym linoleum, jakie dostał w prezencie od rodziców razem z przeświadczeniem, że wszystko mu wolno."
to ładne
"Otulił moje zagubienie ramoneską uszytą ze skóry Boga"
Ja wiem, że miało być poetycko i tak dalej, ale ja tego nie kupuję. Brzmi jak dla mnie nieco zbyt górnolotnie, nie pasuje do reszty tekstu imo.
"Ja to najwyżej klęczące pół. Nauczył mnie tego nożem. Zapamiętałam)."
O mój Boże. Mocne. Jeśli to tekst osobisty, to... o rany.
"Bo teraz tańczą tylko jego stopy, obute w ciężkie, sfatygowane glany, w których przeszedł kawał świata mojego ciała. Mam ślady od tych podeszew.
I nigdy ich, kurwa, nie zmyję."
Ładny kontrast, który buduje poetyckość zderzona z "kurwą". Z wyczuciem i precyzją, jak to Ty potrafisz.
Piosenka też robi robotę. Powstaje lekka groteska, bo, ona płynie łagodnie, a tu jest trochę szarpnięciami, wiesz. Tak, poetyckość zmieszana z błotem.
Dobrze, że tych demonów już nie ma, jak napisał wyżej Can. Cieszę się jako kobieta i jako "koleżanka po fachu" i po prostu jako Ench.
Teraz mi trochę smutno, tekst naprawdę wierci dziurę w brzuchu.
Kawał dobrej roboty, NMP. Zazdroszczę sprawności, z jaką władasz piórem.
Szanuje punkt widzenia. Ale ramoneska zostaje.
Piosenka plynie lagodnie, ale tekst lagodnym nie jest. Wg mnie wpasowuje sie w kontekst, ktory chcialam naswietlic.
Zostanmy przy tym, ze to tekst. Wszelkie osobistosci wlasne sa czasem pozywką, pokarmem z ktorego jako pseudoartystka tworze pseudosztuke od osmiu bolesci.
Noi tu jest coś, czego mi się zachciało a nie wyszło, m.in. z powodu innej stylizacji bohaterki opisanej wcześniej przeze mnie - ale wracając jest pewna kontrastowość scalona w jednym, która się pięknie przeplata. W ogóle to uwielbiam sprzeczności, przeciwieństwa, która ładnie się komponują. Oczywiście zawsze z dużą dawką emocji tak jak i w tekście. Brawo.
O ja pierd…zielę. Przydałoby się mocniej… Ja przy Was nigdy nie przestanę bluzgać, ale jak mam stopniować achy, jak podsuwasz mi takie coś. Nie kopiuję, nie tym razem, gdyż należałoby wszystko, bo zarówno jako całość, jak i pojedyncze myśli są absolutnym, rozpierdalającym skalę majstersztykiem. Taki ładunek emocji, jaki tu zaserwowałaś jednym szarpnięciem, ciągnie czytelnika w dół, aż kolana gruchotną o beton. I ten Twój sposób przekazu – bez oceny, bez negacji, czy pochwały dla opisywanych osób/zdarzeń, ot narracja, jak z pozycji obserwatora, beznamiętnie (to plus), a zarazem w samym centrum, jakby widział z boku, a czuł z samego środka, niczym wspomnienie na tyle odległe, by dało się je przytoczyć i na tyle bliskie, by zapamiętać każdy szczegół. I to nie tylko tu, to częste u Ciebie. Ale tu jest piguła.
Mam skojarzenie. Widzę kobietę, która właśnie uczestniczyła w wypadku, wychodzi z jednego z dymiących, samochodów, ma coś złamane, nie czuje bólu, ludzie ja zatrzymują, mówią, żeby poczekała na karetkę, ona idzie, łatwo będzie za niż pobiec, gdyż zostawia ślady, nikt jednak tego nie robi, każdy stoi w miejscu, kobieta nie płacze, nie krzyczy, po prostu idzie przed siebie do wtóru wypełniającego wnętrze czaszki szum.
Potem jest biały pokój i ktoś jej coś opatrza, nic nie mówi. Cisza wokół, o czym mówić, jej świat jest w środku. Myśli sobie drzemią jak psy w kojcach, kobieta spogląda na nie beznamiętnym wzrokiem, wie, że ten stan nie jest wieczny, że w końcu będzie musiała je nakarmić, podejść do klatek, włożyć tam rękę, inaczej ona same się wydostaną, są na tyle silne. Musi to jakoś zorganizować. Zbiera bandaże, wie, że się przydadzą.
Potem mamy etap rekonwalescencji, etap rwanych myśli, etap oswajania psów.
A potem jest miejsce, z którego pisze się takie teksty jak Twoje tw.
Moje życiowe obserwejszyn wysnuwają wnioski, że im bliżej złych wydarzeń (w sensie czasu lub/i odległości) tym człek więcej potrafi znieść, zarazem mniej szczegółów dostrzegając, działanie na półautomacie, jest nastawiony na przetrwanie, tudzież bytowanie w okolicznościach natury, w jakich mu bytować przyszło, tudzież samodestrukcje (zależy pewnie od człeka). Taka egzystencja siłą rozpędu. A potem, kilkadziesiąt odcinków ten farsy zżyciem zwanej w przód, gdy poranki są spokojniejsze i słonce świeci tak, że promień nieśmiało ogrzewa twarz, nie dość, że widać lepiej, to jeszcze winduje wrażliwość. Mam masę przemyśleń, część półprywatnych, pogaworzę wnet.
Zimny przekaz, echo, jak mroźny oddech, który zawisa w powietrzu, ziemistość tekstu, to wszystko przypomina mi Balety Cana, macie wspólny poetycki mianownik, najgorsze jest to, że doskonałość języka i przekazu niesie za sobą potężnego doła (dla Was zapewne, ale i dla odbiorcy), jak jakieś zjawisko atmosferyczne, które jest spektakularne, nie wiem tornado, choć to chyba złe skojarzenie, tsunami może, coś takiego nie wiem, coś co masz ochotę obserwować, masz ochotę być cholernie blisko, dotknąć, ale za cholerę nie chcesz w to wpaść, ciekawi Cię, chciałabyś podejść tuż obok, uczestniczyć w tym i w ostatniej chwili spierniczyć, żeby nie wyrządziło Ci krzywdy, a potem … krajobraz zniszczeń. Pustka. Szarość. Cisza. I ponowna odbudowa. Takowe skojarzenia mam.
Mam w zasadzie jeszcze 15 innych, a wszystko dzięki temu tekstowi.
Co jeszcze! Jest minimalistyczny, jak zawsze u Ciebie, jakby słowa były banknotami, jakby wymagały szacunku, jakby były słodyczą, chcesz jeszcze, ale nie można przesadzić, jest granica, po której ich ilość jest przesadą. U Ciebie jest w punkt.
A kurwa, idę. Jestem urzeczona.
Czy przebiło Nobody Cares – z pewnością. Tak jak Balety z pewnością przebijają Nie ma słońca. Czy dla mnie przebiło Nobody Cares – nie przebiło. Dlaczego? Bo jestem ciut na innej półce, bo chcę trochę pierdolonego słońca od tego pierdolonego świata, bo aż taki ładunek zimna jak tu, czy w Baletach mnie przytłacza, bo zostało mi nadal kilka masek, bo mam łzy w ślepiach pisząc to tera, bo nie wiem czemu.
Uff, już się ogarniam :D
Dziękuje za poranną wyborną lekturę, Nmp.
Ritha, tak czytam twn Twoj komentarz i on jest chyba piekniejszy niz tekst, ktorego sie tyczy.
Jutro sie rzetelnie i porzadnie (i w przestrzeni prywatnej) do Twych spostrzezen odniose, a poki co - jeszcze raz przeczytam to co napisalas z przyjemnoscią.
Taki wyborny komentarz dostalam, ze nie wiem, jak Ci dziekowac. Chyba zaczne zbierac na jakąś drobną komódke dla Ciebie w ramach podziekowan, bo komoda dla Ciebie niemal jak sex toy.
Mam nadzieje, ze do jutra mi sie niw rozpierzchna mysli. No, nagram sie jakos z rana o 12
e make i ka pololi dopiero teraz zauwazylam te odpowiedz... wybacz :/
Wiem jakie zjawisko atmosferyczne pasuje bardziej - trzesienie ziemi (a w zasadzie sejsmiczne). Taa...
(Nie jestem mebloholikiem, choc takie wrazenie wywarlam pewnie ostatnio... :D Po prostu łachy mi po X latach przestaly leciec na łeb :3)
Nie, komentarz nie przebil tekstu, nie ma opcji. Tekst byl świetny.
Caluje Cie motzno :*
e make i ka pololi hahah, ja Ci dam meble, Ty! xD
Cieszę się, rozumiem emocjonalność, ale, Nmp, to jest czysty artyzm tak pisać. Jeżeli literkami wywołujesz w ludziach takie poruszenie, znaczy, że powinnaś to robić i że robisz to swietnie i nie można tego zakopywać, zwłaszca jesli napisanie tego tyle Cię kosztuje. Szkoda rozdzierać sobie metaforyczne żyły, by szło do szuflady.
:)
Ritha, Twoje komentarze..ten, tu. Tak autentyczny, piekny. Czytalam go wiele razy, wypatrujac sie w cos w ten wzor. Dziekuje wielce.
To wazny.
Trudny.
Duzy tekst dla mnie
Aj noł, Nmp, widać, stąd ta moc w nim, w tym tekscie.
Co do komentarza - nie zawsze tak mam. Tak miałam przy Nie ma slonca pierwszy raz, w sensie, żeby coś mnie aż tak poruszyło i komentarz pisał się sam, a ja po prostu jedynie wyrzucałam te refleksje, które aż same się cisnęły. Tu oderzyła mnie wizja, która musiałam się podzielić. Cieszę się bardzo, że czytany tyle razy itp. i że tekst wrócił :)
żeby coś mnie aż tak poruszyło i komentarz pisał się sam, a ja po prostu jedynie wyrzucałam te refleksje, które aż same się cisnęły. Tu oderzyła mnie wizja, która musiałam się podzielić. - dla mnie dla autora to najwikszy komplement.
Ostatnio mocno zwatpie i zbaczam, postaram sie wrocic do Twych slow gdy znow ogarnie mnie ta przemozna ochota, by spalic wszystko.
Plomace rzeczy wija sie pieknie.
Komentarze (64)
Tekst wbija w fotel, a jeszcze Kora i cała reszta, świetnie to się wgrywa w tekst. Jestem poruszona i nakarmiona poezją, która jest nawet w tych ''kurwach''. Jesteś wielka, maleńka!
Wybacz, ale słowo "me" zostanie. To kwestia gustu, w mój się ono wpasowuje.
Natomiast przecinki oczywiście, jak najbardziej zakasam rękawy i poprawię. Spróbuję odszukać sama, gdzie popełniłam interpunkcyjne błędy, ale byłabym bardzo wdzięczna, jeśli wskażesz. Ja interpunkcją działam intuicyjnie, nie jestem mistrzynią w tej dziedzinie.
O, Korę dostrzegłaś. Tak, tekst jest pełen mniej czy bardziej skrytych odniesień.
'Kurwy' muszą być. Musi być brudno.
Jest to dla mnie bardzo trudny, osobisty tekst. Ciężko mi o nim mówić w kategoriach technicznych, mówić na sucho, bez łez.
Ale: ogromne podziękowania należą się Jolce. Za inspirację, i rozdrapanie rany, z której powstało moje opowiadanie.
Bardzo Ci dziękuję, Betti.
Spływał po odrapanych paznokciami Boga kamienicach; pełnych Sebastianów, co to „poszłem i przyszłem, Karino”. - wg mnie te dwa pierwsze zbyteczne. Reszta jak szybko przeleciałam chyba ok, ale jeszcze spr.
A tekst zajebisty.
Pozdrawiam.
Jeżeli jesteś na tyle ślepa, żeby nie potrafić odróżnić jednej ''cipy'' od drugiej, to jesteś głupsza niż ustawa przewiduje...
Pozdro.
'odrapanych paznokciami Boga' zrobię jako wtrącenie, bo gdyby nie: 'Boga kamienicach' - powstałoby coś takiego. A brak przecinka między dwoma rzeczownikami w tym zdaniu - raził mnie. Poprawię jednak zgodnie z Twą sugestią, bo interpunkcyjnie jestem lekko debilna.
Dziękuję za wskazanie, i przejrzenie całości raz jeszcze pod kątem przecinków. Miło z Twojej strony.
TrzeciaRano: ja jestem zwolenniczką używania wulgaryzmów w określonym celu. Jak dres z pod bloku obok przecinkuje kurwą, to jest to bez sensu.
Ale przekleństwo, wulgaryzm - ma też moc artystyczną, może czemuś służyć. Niekórzy tego nie trawią. Np. Welsh operuje tym świetnie. Ja to nie Welsh, ale taki mniej więcej był mój zamiar.
Cieszy mnie, TrzeciaRano, że tekst Ci się spodobał.
Tym razem nie jest ozdobnie, barokowo i nazbyt metaforycznie, jak w 'Trucicielkach', a wiem, że za takim stylem nie przepadasz. Może więc taki brud, beznadzieja i dosłowność - wyszły mi na tyle dobrze, że czytelnika ruszyło.
Dziękuję i pozdrawiam.
E make, ja Ci przede wszystkim gratuluję odwagi.
Nie usuwaj jeśli możesz.
Tylko rób tak, żeby nie było dziecka - właśnie wiersz Bursy (świetny swoją drogą) zaczyna się tym wersem.
Co do usunięcia - nie wiem, jak będzie. Bo to trochę jak z Deformacjami - dużo tu mnie, mocno osobiście.
Ale, co przede wszystkim chciałam - podziękować za obecność. I cóż. Radam, że trafiło, że uderzyło.
Pozdrawiam.
Już poprawiłam numerację.
+zapraszam
Dosłucham jej do końca, puszczę jeszcze raz i przeczytam.
Piosenka już sama w sobie wywołała potok łez. Otworzyła właściwą kłódkę i wypuściła na zewnątrz wszystkie słabości.
Cholernie mocne. Razem z muzyką, płynie się tekstem. Jednak nie należy to wcale do przyjemnych przeżyć. Cały czas miałam wrażenie, że płynie za mną rekin i czeka, żeby pożreć w całości. Specjalnie wydłużał czas, bo uwielbia moment polowania...
Nie mogę nazwać tego tekstu pięknym. To byłoby wysoce niewłaściwe. Ciężko napisać, że mi się podobało, bo demony krążą wokół i nie dają spokoju. Ogólnie ciężko powiedzieć coś pozytywnego o tak bolesnym i smutnym tekście.
Wiem tylko, że uściskałabym Cię, aby zniknął choć jeden demon, który Cię prześladuje.
Pozdrawiam ciepło!
Dziekuje za tak celny, wrazliwy odbior.
Za lzy - przepraszam.
"Cały czas miałam wrażenie, że płynie za mną rekin i czeka, żeby pożreć w całości. Specjalnie wydłużał czas, bo uwielbia moment polowania..." - to. Bardzo trafne.
Dziekuje, Elo.
Dobrego wieczoru.
Dołącz kiedyś do TW - to ta zabawa, na podstawie której powstał ów tekst. Losujemy elementy, na ich podstawie piszemy. Zapraszam Cię na forum, zapoznaj się. Jest fajnie :).
Zostawiam pozdrowienia, zasłużone 5 tłustych gwiazd i uciekam:)
I ja Cię serdecznie pozdrawiam.
Czytałem to jadąc autobusem z domu do domu.
I, kurwa..
Obiektywny komentarz - Ty masz warunki do zostania legendą literatury. To nie komplement, to fakt. Tylko weź to zauważ.
Subiektywny - nie wiem. Drugi raz tego raczej nie przeczytam.
Dziękuję. Bardzo.
No dooobra. No dooobra.
Czy to jest blisko Deformacji - jest blisko.
Czy to... - tak
Nie mam nic. Może będę miał, może nie.
Gdzieś tam głęboko czułem coś podobnego, jak wtedy, gdy pisałem drugi balet.
Wydaje mi się, że zachwycając siętym jak i co piszesz, zaczynamy Ci wyrządzać krzywdę.
Jesteś jak Bilbo Baginns, któremu inne Hobbity mówią: Zostań, zostań. Jesteś najfajniejszy w Shire. Wygrywasz na corocznym jarmarku. Zostań.
Ale to błąd.
Shire to nie świat, choć Swiat to też Shire.
Lubię ten moment zdruzgotania po tekście. Celebruję go, jak wszystko, czego jest neizwykle mało.
Nie mam wyceny.
Jest nie do opisania.
No przecież.."Czy to jest blisko Deformacji - jest blisko.
Czy to... - tak" - to rzeczy z Deformacji, tak. I...tak. Ty masz wiedzę nieco szerszą niż przeciętny juzer, i o Deformacjach i o tym tekście. I - tak.
''Wydaje mi się, że zachwycając siętym jak i co piszesz, zaczynamy Ci wyrządzać krzywdę.
Jesteś jak Bilbo Baginns, któremu inne Hobbity mówią: Zostań, zostań. Jesteś najfajniejszy w Shire. Wygrywasz na corocznym jarmarku. Zostań.
Ale to błąd.'' - znów. Półotwarte usta. Ja: podobna refleksja. Była u mnie podobna, syjamska refleksja, gdy po Deformacjach wszystko miało słabszy odbiór. Że chyba jak mnie boli, autentycznie - to wychodzi dla odbiorcy najlepiej. Jak się rozkroję i wyję.
Ale powiem w ten sposób. Deformacje się skończyły. Ten tekst też nie jest moją aktualnością. Aktualnie jestem szczęśliwa. Tyle mogę tutaj, więcej o tekście i analogiach ewentualnie prywatnie.
Cieszę się, że tekst do Ciebie trafił. Tego byłam pewna. Twego zrozumienia i trafienia. Dziękuję.
Wiem, że się skończyły. To dla Ciebie dobrze.
Mordujesz swoje demony pierwszorzędnie. Katana i krew na ścianach.
Cudo.
Cudo to jest to, jaki Ty masz celny, uwrażliwiony odbiór. Powinni Cię na tajnego agenta gdzieś wziąć. Bez trudu wnikałbyś w ludzi.
... wylewa się to i powstają takie teksty.
Postawiłaś poprzeczkę wysoko, bledną inne teksty przy Twoim i blednąć będą, bo piszesz bardzo w punkt. Zaskakujesz. Nie da się podrobić takiego stylu, takiego szyku zdań, takich emocji. Tekst do bólu prawdziwy, z tego co wyczytałam, gdzieś ten świat drasnął i Ciebie i ciężko to oceniać w jakichkolwiek kategiorach.
Tam gdzie trzeba budować klimat - budujesz go, tam gdzie przyśpieszać - przyśpieszasz. Jest gęsto, a wulgaryzmy to taka ppsypka na torcie.
Przeczytyłam tyko jeden raz i więcej nie chcę. Tak jak ktoś wyżej napisał.
A i dziekuję za wzmiankę.
<3
Za Twój talent, tekst, i inspirację. Fakt - temat bolesny i osobisty.
Ale tak jak rzekłaś: ... wylewa się to i powstają takie teksty.
Pozdrawiam najserdeczniej.
Piękne jest to rozbijanie banku.
Lubię to obserwować. Jeśli przydarza się osobom, które lubię, raduję mnie to.
Dobra, spierdalam.
Tekst sztosiwo.
(Ja nie jestem aż tak ą, ę i na pewno przeczytam jeszcze parę razy) - jeśli będzie co.
A to, że jeszcze parę razy - podbija mi niesamowicie.
I cóż, ten tekst mnie sporo kosztował. Spierdalam więc też chwilowo.
to ładne
"Otulił moje zagubienie ramoneską uszytą ze skóry Boga"
Ja wiem, że miało być poetycko i tak dalej, ale ja tego nie kupuję. Brzmi jak dla mnie nieco zbyt górnolotnie, nie pasuje do reszty tekstu imo.
"Ja to najwyżej klęczące pół. Nauczył mnie tego nożem. Zapamiętałam)."
O mój Boże. Mocne. Jeśli to tekst osobisty, to... o rany.
"Bo teraz tańczą tylko jego stopy, obute w ciężkie, sfatygowane glany, w których przeszedł kawał świata mojego ciała. Mam ślady od tych podeszew.
I nigdy ich, kurwa, nie zmyję."
Ładny kontrast, który buduje poetyckość zderzona z "kurwą". Z wyczuciem i precyzją, jak to Ty potrafisz.
Piosenka też robi robotę. Powstaje lekka groteska, bo, ona płynie łagodnie, a tu jest trochę szarpnięciami, wiesz. Tak, poetyckość zmieszana z błotem.
Dobrze, że tych demonów już nie ma, jak napisał wyżej Can. Cieszę się jako kobieta i jako "koleżanka po fachu" i po prostu jako Ench.
Teraz mi trochę smutno, tekst naprawdę wierci dziurę w brzuchu.
Kawał dobrej roboty, NMP. Zazdroszczę sprawności, z jaką władasz piórem.
Piosenka plynie lagodnie, ale tekst lagodnym nie jest. Wg mnie wpasowuje sie w kontekst, ktory chcialam naswietlic.
Zostanmy przy tym, ze to tekst. Wszelkie osobistosci wlasne sa czasem pozywką, pokarmem z ktorego jako pseudoartystka tworze pseudosztuke od osmiu bolesci.
Pieknie dziekuje, Ench. Mersi buku :p.
Tu jest brudno, dziekuje za wdepniecie.
Kurcze, witam nowy czytelniku.
Chyba jeszcze takim zainteresowananiem zainteresowaniem nie cieszyl sie zaden moj wykwit. Dzieki, szepczacy szeptaczu.
Mam skojarzenie. Widzę kobietę, która właśnie uczestniczyła w wypadku, wychodzi z jednego z dymiących, samochodów, ma coś złamane, nie czuje bólu, ludzie ja zatrzymują, mówią, żeby poczekała na karetkę, ona idzie, łatwo będzie za niż pobiec, gdyż zostawia ślady, nikt jednak tego nie robi, każdy stoi w miejscu, kobieta nie płacze, nie krzyczy, po prostu idzie przed siebie do wtóru wypełniającego wnętrze czaszki szum.
Potem jest biały pokój i ktoś jej coś opatrza, nic nie mówi. Cisza wokół, o czym mówić, jej świat jest w środku. Myśli sobie drzemią jak psy w kojcach, kobieta spogląda na nie beznamiętnym wzrokiem, wie, że ten stan nie jest wieczny, że w końcu będzie musiała je nakarmić, podejść do klatek, włożyć tam rękę, inaczej ona same się wydostaną, są na tyle silne. Musi to jakoś zorganizować. Zbiera bandaże, wie, że się przydadzą.
Potem mamy etap rekonwalescencji, etap rwanych myśli, etap oswajania psów.
A potem jest miejsce, z którego pisze się takie teksty jak Twoje tw.
Moje życiowe obserwejszyn wysnuwają wnioski, że im bliżej złych wydarzeń (w sensie czasu lub/i odległości) tym człek więcej potrafi znieść, zarazem mniej szczegółów dostrzegając, działanie na półautomacie, jest nastawiony na przetrwanie, tudzież bytowanie w okolicznościach natury, w jakich mu bytować przyszło, tudzież samodestrukcje (zależy pewnie od człeka). Taka egzystencja siłą rozpędu. A potem, kilkadziesiąt odcinków ten farsy zżyciem zwanej w przód, gdy poranki są spokojniejsze i słonce świeci tak, że promień nieśmiało ogrzewa twarz, nie dość, że widać lepiej, to jeszcze winduje wrażliwość. Mam masę przemyśleń, część półprywatnych, pogaworzę wnet.
Zimny przekaz, echo, jak mroźny oddech, który zawisa w powietrzu, ziemistość tekstu, to wszystko przypomina mi Balety Cana, macie wspólny poetycki mianownik, najgorsze jest to, że doskonałość języka i przekazu niesie za sobą potężnego doła (dla Was zapewne, ale i dla odbiorcy), jak jakieś zjawisko atmosferyczne, które jest spektakularne, nie wiem tornado, choć to chyba złe skojarzenie, tsunami może, coś takiego nie wiem, coś co masz ochotę obserwować, masz ochotę być cholernie blisko, dotknąć, ale za cholerę nie chcesz w to wpaść, ciekawi Cię, chciałabyś podejść tuż obok, uczestniczyć w tym i w ostatniej chwili spierniczyć, żeby nie wyrządziło Ci krzywdy, a potem … krajobraz zniszczeń. Pustka. Szarość. Cisza. I ponowna odbudowa. Takowe skojarzenia mam.
Mam w zasadzie jeszcze 15 innych, a wszystko dzięki temu tekstowi.
Co jeszcze! Jest minimalistyczny, jak zawsze u Ciebie, jakby słowa były banknotami, jakby wymagały szacunku, jakby były słodyczą, chcesz jeszcze, ale nie można przesadzić, jest granica, po której ich ilość jest przesadą. U Ciebie jest w punkt.
A kurwa, idę. Jestem urzeczona.
Czy przebiło Nobody Cares – z pewnością. Tak jak Balety z pewnością przebijają Nie ma słońca. Czy dla mnie przebiło Nobody Cares – nie przebiło. Dlaczego? Bo jestem ciut na innej półce, bo chcę trochę pierdolonego słońca od tego pierdolonego świata, bo aż taki ładunek zimna jak tu, czy w Baletach mnie przytłacza, bo zostało mi nadal kilka masek, bo mam łzy w ślepiach pisząc to tera, bo nie wiem czemu.
Uff, już się ogarniam :D
Dziękuje za poranną wyborną lekturę, Nmp.
Tymczasem pozdrawiam. Przytul ode mnie komode m
Jutro sie rzetelnie i porzadnie (i w przestrzeni prywatnej) do Twych spostrzezen odniose, a poki co - jeszcze raz przeczytam to co napisalas z przyjemnoscią.
Taki wyborny komentarz dostalam, ze nie wiem, jak Ci dziekowac. Chyba zaczne zbierac na jakąś drobną komódke dla Ciebie w ramach podziekowan, bo komoda dla Ciebie niemal jak sex toy.
Mam nadzieje, ze do jutra mi sie niw rozpierzchna mysli. No, nagram sie jakos z rana o 12
Wiem jakie zjawisko atmosferyczne pasuje bardziej - trzesienie ziemi (a w zasadzie sejsmiczne). Taa...
(Nie jestem mebloholikiem, choc takie wrazenie wywarlam pewnie ostatnio... :D Po prostu łachy mi po X latach przestaly leciec na łeb :3)
Nie, komentarz nie przebil tekstu, nie ma opcji. Tekst byl świetny.
Caluje Cie motzno :*
To jedez z trudniejszych, najbardziej osobistych pisanin mojego zycia.
Ale, czytany wiele razy, Twoj komenyarz, sprawil, ze nie chce tego zakopac.
Napisalam go.
Dostalam od Ciebie slowa tak piekne, ze - bylo warto. Chociaz bolalo.
Nie wiem, jak podziekowac. Moze jakims meblem xd.
Cieszę się, rozumiem emocjonalność, ale, Nmp, to jest czysty artyzm tak pisać. Jeżeli literkami wywołujesz w ludziach takie poruszenie, znaczy, że powinnaś to robić i że robisz to swietnie i nie można tego zakopywać, zwłaszca jesli napisanie tego tyle Cię kosztuje. Szkoda rozdzierać sobie metaforyczne żyły, by szło do szuflady.
:)
Ten tekst boli. On po prostu boli jak się go czyta.
Majstersztyk.
To wazny.
Trudny.
Duzy tekst dla mnie
Co do komentarza - nie zawsze tak mam. Tak miałam przy Nie ma slonca pierwszy raz, w sensie, żeby coś mnie aż tak poruszyło i komentarz pisał się sam, a ja po prostu jedynie wyrzucałam te refleksje, które aż same się cisnęły. Tu oderzyła mnie wizja, która musiałam się podzielić. Cieszę się bardzo, że czytany tyle razy itp. i że tekst wrócił :)
Ostatnio mocno zwatpie i zbaczam, postaram sie wrocic do Twych slow gdy znow ogarnie mnie ta przemozna ochota, by spalic wszystko.
Plomace rzeczy wija sie pieknie.
PS: Wstaw link do odpowiedniego wątku.
Niebawem dokleje fen link. Z proceduram u mnie zawsze na bakier.
Zaraz dodam.
"Lobe is love" rzeczywicie ich uzbieralo.
Pozostaje sie cieszyc.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania