TW 4.0 #2 - Inny świat - Altruista cz. 1
Altruista
Dom woskowych figur
Nadzieja umiera ostatnia
Postapo/Groteska
wg zestawu Fanthomasa. Cytat w cudzysłowie na początku to jego tekst
"Zagłada świata nadeszła niepostrzeżenie i wdarła się w codzienne życie mieszkańców Ziemi niczym cwany kocur do gniazda gryzoni. Jedni dłubali wtedy w nosach, inni podglądali sąsiadów albo grali w pracy w pasjansa", a zaczęło się to tak.
Na obiad była grzybowa z lanym ciastem. Zenobiusz jadł bez apetytu i rozmyślał smętnie o swojej przyszłości. Nie miał żony, nie miał dzieci — był sam jak palec w pustym mieszkaniu nad zupą grzybową zrobioną ze sfałszowanych grzybów, jakimi niewątpliwie są pieczarki. Cały czas czekał na "cud", który odmieni radykalnie jego los. Wiedział na pewno, że jest kimś wyjątkowym, ale niedocenionym przez jakąś piramidalną pomyłkę Wszechświata, który go notorycznie lekceważył. A przecież Zenobiusz posiadał niewątpliwe zalety, czyniące go wybitnym umysłem wszech czasów. Taki Einstein, czy inny Newton, mógłby mu buty czyścić, bo przecież to on, Zenobiusz, dokonał na drodze mozolnych obliczeń arytmetycznych, przy pomocy liczydła i suwaka logarytmicznego, że właśnie Kosmos odwrócił się na nice i począł z ogromną prędkością, wielokrotną c, zapadać się w sobie.
Zenobiusz chciał ostrzec ludzkość i innych, ale każdy, do kogo się udał ze swą hiobową wieścią, tylko wzruszał ramionami i pukał się w czoło z politowaniem. Zenobiusz już taki był, więcej myślał o innych niż o sobie. Dlatego został sam nad pustym już talerzem po zupie grzybowej.
Wyjrzał przez okno i zobaczył na razie niedostrzegalne dla zwykłych ludzi procesy, które za chwilę runą w przepaść Ziemię i wszystko inne z mocą reakcji łańcuchowej. Katastrofa wisiała w powietrzu, kontury przedmiotów delikatnie się zamazywały, jakby drgały z wielką częstotliwością.
"To nadchodzi" wyszeptał do siebie Zenobiusz, odszedł od okna i legł bezwładnie na sofie. Czekał już tylko na koniec.
Jednak nie tak się to potoczyło, jak sobie obliczył. Albo rzeczywistość miała twarz bardziej skomplikowaną, albo w obliczeniach był błąd. W każdym razie poczęły się dziać rzeczy dziwne i dziwniejsze, które nie śniły się fizykom na tej, ani na innej Ziemi.
***
Wciąż jeszcze leżałem na sofie, ja Zenobiusz, geniusz, który przewidział obliczeniami koniec świata, czekając już tylko na śmierć, nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Mocno zdziwiony i nawet nieco zdegustowany, że jakiś intruz przeszkadza mi w tak ważnej chwili ostatecznych rozrachunków z życiem, które dość było nijakie. Zlazłem niechętnie z sofy i wyglądnąłem przez judasza. Nikogo jednak nie było. Nieco skonfundowany tą sytuacją, coraz bardziej rozeźlony, otworzyłem drzwi i zobaczyłem wiszącą w powietrzu, nadzwyczaj czarną kulkę.
"Czyżby to ona?" Po chwili zastanowienia jednak orzekłem w duchu, że nie. Nie mogła zupełnie nieruchoma kulka pukać do mych drzwi, zwłaszcza że, była jak z powietrza, palec bez trudu wnikał w nią, jakby była całkiem niematerialna. Jednakowoż ten eksperyment z czarną kulką okazał się całkiem dla mnie nieobliczalny i absurdalny, bowiem wchłonęła mnie ona w siebie, zanim zdołałem zorientować co się wokół mnie dzieje. Nie odczułem przy tym jakichś wybitnych sensacji somatycznych, jedynie lekkie ściskanie w dołku, oraz zimne dreszcze, które mrowiem przeleciały mi po grzbiecie. Kulka wchłonęła mnie i wypluła w całkiem inną rzeczywistość.
Komentarze (16)
Wyszedł całkiem gramotny tekścik, a to dopiero cuś się zaczyna z inicjacji kulistej kulki, tak że teges :) Pzdr
Dalej wcale nie gorzej, jest posapo i groteska, altruista Zenobiusz i dużo kwaśnego humoru. I kulka :D
Świetne, uśmiechnęłam się :)
Zenobiusz chciał ostrzec ludzkość i innych,
to i innych jest margeritowe xd świadomie wprowadzone
Nie wylapałam :(
Kurde, nie wiem czy to mówiłem, ale jeśli tak, to się powtórze. Dlaczego, mając aż taki zasób słów, nie wiem, taką paletę wszytskiego, nie spróbujesz walnąć kiedyś czego na mega poważnie. Tak ciemiężnie może by się strugało, pewnie i przyjemność byłaby mniejsza, bo jednak niejako wbrew sobie, ale tak poukładać wszystkie klocki utra-poważnie pod jakiś temat czy nawet i bez. Przecież, gdyby się udało (no bo mogłoby i nie udać) to by rozkurwiło bardzo mocno.
I nie wiem. Moze mi teraz podasz jakiś przykład, odniesienie do tekstu, że gdzieś tam, kiedyś było, ale czy było?
Z drugiej strony, może lepiej nie robić nic wbrew sobie. Fajnie jest coś tłuc fajnego i jeszcze nie na siłę, ale z drugiej mańki, trochę szkoda. I nie mówię tak przez pryzmat zauroczenia tym tekstem, bo jest zacny, ale nie jakiś mega. Tylko tak z ogólnych obserwacji.
WIem, że to takie pierdolenie nauczyciela od polskiego, ale, no... troszkę szkodex.
Pozdro.
Po drugie, muszę to przetrawić
A na razie idę spać ;)
Wszystko pokręcone, groteska jak się patrzy :D Aż mnie głowa zabolała od nadmiaru informacji (chora jestem) i tego całego pokręcenia.
Za wyobraźnię piąteczka i pozdrawiam :)
______________________________
Gatunek: Horror/Baśń
______________________________
Z racji, że święta są już przed nami, niech Wasze teksty nawiązują do świąt, choćby jedną rzeczą/słowem/czymkolwiek - NIEOBOWIĄZKOWE, tylko dla chętnych.
Przypominam również, o możliwości łączenia się w pary. Więcej informacji tutaj:
http://www.opowi.pl/forum/tw-40-w1104/
______________________________
Twój zestaw:
Postać: Błazen
Miejsce: Burdel
Zdarzenie: Wybuch pierogów
Pozdrawiamy :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania