Gatunek darowany, szkoda. Ale i tak wyszło bardzo spoko. Tak na noc do poczytania idealne. Jestem usatysfakcjonowany tą wizytą. Czyli względny standard ;)
Najgorsze, że ja naprawdę nie pamiętam czy można było olać jeden składnik - w sensie postać/miejsce/zdarzenie. To było dawno i mi się zbuforował łeb. Kij, będzie tak.
Dziena Marok
Przeczytałam. Tajemnice, napięcie do ostatniego wersu spowodowało, że przeczytałam jednym tchem. Takie typowe dla Ciebie - dużo brudu życia. Czy mi się podoba? Tak średnio, bo od Ciebie można wymagać...
No, kurde, ja wiem :) Nie będę się tu bronił tym, że całość trwała godzinkę, bo czytelnika nic to nie obchodzi. Liczy się efekt końcowy.
Powiedzmy, że to takie tam na przełamanie.
Psss... Ritha mnie wyręczała i muszę się przestawić, żeby znowu myśleć samodzielnie.
Dzięki za wizytę, Betti.
"gdy pierwszy raz, nabzdryndoleni niczym szpadle," - nabzdryngoleni - jest powszechniejszą kadencją :)
Jest takie miejsce gdzie brakowało mi przecinków...
Zgrabne opisy - takie kadrowanie scen, zachowań - tekst jest obrazowaniem w adekwatnym klimacie - społecznej kulturowości :) Pzdr
W każdym moim tekście (no dobra, w niektórych mi pomogli) gdzieś tam brakuje przecinków. Wdziecznym za namiary. Co do "nabzdryngolenia" - jak najbardziej.
Debiliusz Cezar kłania się w pas i reperuje na pniu.
Dziękuję.
"Zamroczona spojrzała na popękaną szybkę wyświetlacza, widząc dwa zera, dwójkę, oraz trójkę."- <3
I to ostatnie zdanie, które sprawiło, że szczęka mi opadła. Co tu się właściwie wydarzyło?
Oj, Can. Dawno już nic nie czytałam typowo od Ciebie (pora nadrobić), ale brakowało mi tu czegoś. Było brudno. Już sam opis faceta sprawiał, że moja twarz była wykrzywiona odrazą. Nie, żebym była płytka czy coś, ale stworzyłeś takie tło, że to wszystko, zebrane do kupy, potęgowało brzydotę.
Ciekawe o co chodziło z tym komputerem. Kim był ten koleś, który położył się obok niej. I ten hajs. W domu burdel, a ten na koncie ma 14 tysięcy. Sprzedał się komuś? Jakieś zlecenia? Miało to coś wspólnego z tym drugim kolesiem?
Ale mi się podobało. Styl taki Twój :)
Pozdrawiam Cię!
W zbiorze Królestwo Spokoju - Ketchum napisał rewelacyjne Pudełko.
Koncept polega na tym, by zostawić otwarte i nie wyjaśniać. Ja, to wiadomo, trzysta leveli niżej, ale taki był zamysł. Dzięki za emocjonalny odbiór i umiejętność łapania ukrytych znaczeń ;)
Pozdrox
psss... to taki mój pseudomądry myk. Wiesz, poważna mina i gadka w stylu - tu jest ukryta cała prawda wszechświata. Gówno prawda, to jest tak proste, jakim się wydaje, tylko ubieram własną ułomność w szaty wątpliwej tajemnicy ;)
Canulas, hahahaha, okeeej :D
Od wczoraj próbuję połączyć tego faceta z tamtym facetem i kurde, nie idzie mi. No jak już wpadnę na coś, to na wielopoziomową intrygę :D
Canulas pacz. Wlasnie tu wlazlam, by wytlumaczyc komentarz wyzej, ze przeczytalam pierwsze zdanie i bylo ono zabawne, gdyz sle wlasnie obudzilam czytajac je a ono o obudzeniu prawi i ja chyba niejasno rzeklam to, a tu Ty.
Nie ma co wyjasniac, wczoraj poszlo kolejne 50 tekstow w pizdziec.
Wielkie rzeczy maja male poczatki u Ciebie w opisie tkwi.
Czytane bedzie po kawie :)
Ritha - wow, pięknie - czy ja do czegoś takiego dojrzeje, biorąc pod uwagę moje, powiedzmy, perypetie? A test nie jest taki, żeby się jakoś szczególnie przygotowywać. Walnięte w ostatniej chwili. Tera następne, a potem... Potem to wiadomo :)
O kurde. To niedobrze, bo właśnie (jeśli już gdzieś) w końcówce upatrywałem jakiegoś, hmmm... zaskoczenia :)
Pozostaje mieć nadzieję, że inni nie będą aż tak ogarnięci i kogoś się uda zaskoczyć.
Zreszta, wnioskując z komentarzy wyżej, kogoś tam się udało.
Dzięki miss cztery zera z kropką.
„Żółty sok popłynął nierównością linoleum, rozwadniając psią kupę” – o fuu :D Ale skopiowałam, bo pierwsza część zdania mi się podoba
„Po przekroczeniu progu i przebiciu się przez dwumetrowy przedpokój pełen starych gazet, parasolek, butów oraz torebek należało zmierzyć się z drugimi drzwiami. Drzwiami, które były jednocześnie od przedpokoju i kibla. Chciałeś w spokoju skorzystać z ubikacji – cyk, przedpokój musiał być otwarty” – 3 x „przedpokój” ;) Bo powtórzenie drzwi akurat mi się widzi.
„— Trochę jak w Cube* — wybełkotał jej chłopak, gdy pierwszy raz, nabzdryngoleni niczym szpadle, wylądowali w tym przytulnym gniazdku. — Taki hipersześcian dla jehowych” – to jest cudne
„Ot, taka zwykła, drobnokoścista igiełka, która dobrze się nawlekała na komplementy” – to też
„Gąbczasta wchłanialność miłych słów była u niej mocno rozbudzona” – i to też
„Jak każdy zbiór przypadkowych molekuł mający to nieszczęście wygrać los na egzystencję w tej kosmicznej chujowni, nie emanował szczęściem” – i to
„Ona wciąż lunatykowała z petem w zębach, imitując prace porządkowe” – i to też
„Pies przeszedł pomiędzy nimi niczym ringowy sędzia” – ten detal też dobry
„— Jeśli chcesz mnie uwieść na bogatego księcia, to trochę, jakby, po ptokach” :D naturalne, cudne
„Pies kończył obszczywać drzwi, gdy zrozumiała, że dłużej tego nie zniesie” – wstawki z psem są bycze
„— Nie — Machnął głową” – prawdopodobnie brakuje kropki po „Nie”
„Chciała, żeby już wyszedł, więc wydusiła ok” – nie wiem czy to „ok” niw powinno być wyeksponowane, po dwukropku na przykład
Mi się akurat podoba końcówka. Lubię taki zonk. Co Ci napiszę - że lubię Twój styl? :D Taaa, lubię bardzo. Że mi się podobalo? Taa, podobało. 6,5/10
Czekam na Pincet :)
No z tym przedpokojem to pięknie dałem dupiszcza. Ukręcę cuś. Kropkę dobuduję również. Ok - jakoś wyeksoonuję. Może we widełki wezmę. Reszta jest jaka... no, wiadomo. Zawsze się pisze (albo często) o cudnych, schludnych i niekiedy bogatych, to się chciałem delikatnie włamać.
Dziena, Ritha
Taaa, Pińcet na tapecie.
Witam
Początek jak po imprezie, przebudzenie i kociokwik. Ich dwoje i pies. ednak dalej zaczyna się tajemniczość. Ten aparat mnie zaciekawił...
Bliskość aparatu Unitra dodała jej promil odwagi. Jej chorobliwa zazdrość może zadecydowała o tej całej sytuacji. Gdyby nie włączyła kompa? On przecież wyłączył.
A potem czarna visa i komputer i 22.23. I powolne zasypianie w objęciach tajemniczego mężczyzny pachnącego miętą. Ten zapach pewnie jest znaczący.
Nawiązanie do Cube? Bohaterka zamknięta w jednej z możliwych wersji wieloświata. Przejście przez kompa gościa z alternatywnego projektu (pachnące alter ego Mareczka).
Morał - burdel codzienny lepszy od schuldności:) Kapitalne te opisy syfu totalnego, szacun. Lepsze od pomysła, Cun.
Daleko mi od pedanta, ale tutaj należałoby Towarzystwo opieki nad Zwierzętami zaalarmować, a potem sanepid.
Kupuję bez szemrania, jest co poczytać.
Kurwa, jak możesz rozlierdzielić tak misternie skonstruowany plan.
Miałem odczekać 23 dni (jestem trochę psychiczny) i napisać dojaśnienie.
Trafileś czly trzon i 60-70% okolic. Nawet reszta, której nie trafiłeś jest pasująca lepiej od tego, co wymyśliłem.
Ja pierdzielę. Trochę to z Twojej strony creepy.
Ech.
Pozostaje nadzieja, że innym się nie będzie chciało czytać komentarzy.
Brawox
Sorry za błędy. Duże palce, mały ekran, migające światło - takie rzeczy.
No ale przede wszystkim silne zaskoczenie, powleczone równie silną ekscytacją.
Naprawdę komputerowa przenikliwość, albo w najbliższych dniach skoncentruj zaskórniaki na totolotku.
Woww.
"Obudziła się z silną potrzebą natychmiastowego wysikania" - wysikać się jest chyba czasownikiem zwrotnym. Co w przełożeniu na ludzkie oznaczałoby, że można tylko wysikać się, natomiast nie można wysikać. Nie występuje bez się.
Wiem czemuś tak zrobił. By uniknąć dubla. To może: Wstała z silną potrzebą natychmiastowego wysikania się. :DDD
"Potargane włosy, wczorajsze skarpety na nogach i wszędobylski pierdolnik. " - Chciałam powiedzieć, że tylko Ty tak umiesz. Kilka elementów i zbudowana piękna, bogata scenografia (w tym wypadku bnałaganiarsko cuchnąca) Ale że: kilka świetnie dobranych elementów, i wszystko gotowe, wjeżdża obraz. Bez opisów otoczenia takich... Mniszkowatych, no w każdym razie rozległych, długich. Chciałam powiedzieć, że tylko Ty tak umiesz, ale od razu mi wjechała prawda, że miss Ritha też tak umie, i to się tak fajnie zespaja, gdy razem. Eh, muszę to jakoś rozdzielać, bo przecież potrafisz też być samodzielny, a teraz mam tak denerwująco, że jak się pojawia cos, czemu chcę indywidualnie okazać uznanie, to zaraz mam myśl, że miss Ritha też tak umie, i dlatego tak fajnie wychodzi razem. Postaram się poskromić to wariactwo.
"Miss Monaru gotowa zdobywać świat." - bardzo fajny humor czorny, i świetna baza pod to zdanie w zdaniach poprzednich. Już widzę, że ten tekst jest taki zbity, skondensowany, minimalistyczny. Bez zbytniego rozwlekania się. Byczo.
"Ot, taka zwykła, drobnokoścista igiełka, która dobrze się nawlekała na komplementy." - ojaa. Niesmowicie zbudowana myśl. Nosząca takie charakterystyczne cechy, że nawet miss Ritha tak nie umie. W sensie, to bym poznała, jakby było wplecione w ogromny tekst, który tworzyło 5 autorów, że Twoje.
"Jak każdy zbiór przypadkowych molekuł mający to nieszczęście wygrać los na egzystencję w tej kosmicznej chujowni, nie emanował szczęściem" - to też bardzo fajnie utkane. Zastanawiam się tylko, czy nie: jak żaden zbiór. No bo: żaden zbiór NIE emanował szczęściem, każdy zbiór emanował szczęściem. Tak mnie się wydaje.
"i po królewsku epatował mantrą: "Tak myślałem. Spierdoliło się". - hahaha. Prawie oplułam się kawą xd.
"Znalazła fajki, ale że zapalniczki już nie bardzo, zmuszona była go zbudzić. " - ale z niej potwór. Nigdy bym tak nie zrobiła. Pogrzebałabym na oślep, westchnęła, popatrzyła bezradnie w sufit i poszła dalej spać xddd.
"Dwudziestometrowy pałac sułtańskiej pary: "Wszystko jedno". - oo, znowu. Maksimum w minimum. Lubię ten styl, nawleczony na treść wręcz do granic przyzwoitości. Ekstra ociosane jest to opowiadanie i polane świetnym humorem.
Helloł.
Taaa, masa słuszności, jak zwykle.
Pierwsze zdanie zmieniłem - choć z żalem, bo mi poprzednie smakowało - no, ale jeśli było niepoprawne, cóż...
Wtrącenie jak najbardziej - ponownie racja. Również już zmienione.
Co zaś się tyczy zbioru molekuł... no muszę pomyśleć. Na razie mnie boli jak myślę.
Dzięki śliczne. Fajnie, że Ci podeszło. Mr. Wrotycz, o którym mowa i u CIebie, brawurowo rozpierdolił bank, ze aż drobniaki zostały. W sensie - w założeniu miała być - nei tyle druga część - co inny punkt widzenia, wszystko miało być ach i och, ale, no...
Jeszcze raz dzienks.
Ritha - POWAŻNIE!!! Aż takie faux pas?
No, no, no. Chyba jedna z dwóch kartem na żywność powącha niszczarkę. jak Elołapka zgłodnieje, to się za robotę weźmie. Miała se jakiego pasierba wyhodować jako golema-zastępcę. Marokok kandydował przecie.
"Jak każdy zbiór przypadkowych molekuł mający to nieszczęście wygrać los na egzystencję w tej kosmicznej chujowni, nie emanował szczęściem."
Krajst, ile wymyślnych frazesów, które mogłabym splagiatować i uczynić własnymi, jednakże nie odważyłabym się na ten występek ze względu na nieprzejednanie prawą i uczciwą duszę człowieka, hołbiącego prawa autorskie i takie tam duperele (naprawdę pisma sądowego i ekstradycji z tego portalu).
Prowadzisz bez lania wody. Klarowny pesymizm, czasami z dyskretnym, łagodnym uniesieniem kącika ust, lecz tę przelotną i obłudną iskrę nadziei ujarzmiasz niczym pradawny Kazach konia (przepraszam za porównanie).
Zmechacona, odstręczająco brudna rzeczywistość zamknięta w mieszkalnej dziupli.
Akcja, która stopniowo nabiera odpowiedniej prędkości, aby rozplaskać się na ryjecu i pozostawić go z tym niepokojem i poruszeniem. Może nie typical horror story, ale mógłbyś już tam przymknąć oko, bo na swój sposób zakrawa o ten gatunek.
Dobry kawał tekstu, zresztą jak zwykle, ale nie chcę już się mizdrzyć, bo niezdrowo.
5 ofkors.
I pozdrowionka.
Gites. Fajnie, że nie zamordowałeś jej w opowiadaniu. I cały tekst jest taki. Wiesz na czym się zatrzymać, a kiedy sobie odpuścić zbędne detale. Panujesz nad słowami, nie wymykają Ci się jak dzikie ptaki, nie przeciekają przez palce, nie są klockami lego, z których chcesz na siłę ułożyć najbardziej wymyślną budowlę. Dobra robota.
Sam dobrze wiesz, albo kiedyś niechcący wpadniesz i sie dowiesz, że czasem wpierdalam sie pod cieżarówkę nazbyt pięknych słów czy wydumanych zwrotów. Takie są Noiry. Tutaj... tu chciałem luźno i bez widelca w okrężnicy.
Dzięki, choć liczyłem na "coś ma" w nawiasie ;)
Hejka:) Moje odczucia po lekturze są trochę dziwne tak sobie myślę. Bo często w Twoim pisaniu wyczuwam ironię, nie wiem czemu, którą z resztą bardzo lubię i budzi ona mój uśmiech.(choć nie wiem czy ironia to dobre określenie, mam taki katar, że ropa z mózgiem mi się miesza)
"Miałeś chęć, by od klatki nie wiało arktycznym chłodem – pyk, aromat z kibla hasał ci po pokoju. Sun Tzu. "Sztuka Wyboru i Ustępstw". Tom któryś tam." jak tu np. gdzie klimat brudu, staje się zabawny
"I nie, że broń Boże, Marzena była łatwa. Ot, taka zwykła, drobnokoścista igiełka, która dobrze się nawlekała na komplementy." albo to świetne, ale znów się uśmiecham, ze mną jest coś nie tak:)
Zmierzam do tego, że tekst bardzo mi się podobał, ale nie wzbudził we mnie odrazy ani strachu Zakończenie mega pomysłowe w życiu bym nie wpadła na to, że może się tak skończyć. Także jak dla mnie świetny tekst pełen swoistego humoru. Nie wiem czy takie zamierzenie, ale tak to widzę.
Pozdrawiam serdecznie i przestaje już chrzanić.
Piąteczka oczywiście:)
Dzięki Justyska. Fajnie, że bawi, bo wbrew pozororom miał być tekst nienadęty.
Powiadasz coś o znośnym pomyśle? - cóż - plan zakąłdał jeszcze coś tam dopisać, ale Mr. Wrotycz komentarzem ustrzelił pokera, więc się pozmieniało.
Dzięki śliczne.
Przeszedł mnie dreszcz autentycznego lęku, gdy skończyłem czytać. Nie wiem, dlaczego. Zawsze, gdy pojawiają się cyferki w kontekście informatycznym, uruchamia mi się szukanie wyjaśnienia. 0023 to w utf-8 znak #. Krzyżyk. Znakiem tym zatwierdza się często wybory w menu głosowym. Poza informatyką też ma specjalne znaczenie. Jak zawsze świetnie napisane językiem, który niezwykle cenię, a którego nie lubię (może dlatego, że nie umiem). Językiem Canulasa. W tym tekście jest coś jak zarys, jak cień, ale nie dosłowność. I coś w człowieku bardzo chce, aby tym zarysem, tym cieniem pozostało i nie stało się dosłownością. Bardzo dobry tekst.
Widzisz, tutaj był pewien szerszy plan - już tam mało istotne jaki - ale jeden z baaardzo przenikliwych (albo szczęśliwym trafem) użytkowników, wyrwał mi karty z ręki. Postanowiłem zostawić więc tak jak jest. Urwać podczas zapłonu.
I tyle. Niech już takie będzie. Lubię ten moment, kiedy nie tworzę, a spisuję pod dyktando. Tu połowicznie tak było.
Dzięki, Nachszon.
Przeczytałem z ciekawością. Syf w domu podobny jak u ludzi z marginesu społecznego, zachowanie jak u uzależnionych, skoro n to informatyk to jakby wycofany. I te niedomówienia. Masz specyficzny styl pisania. Pozdrawiam
Wiesz, no takie obrazki utkałem, mam świadomość jaskrawości, być może kiczu, jednak taki zamysł.
Styl na pewno mam specyficzny, choć chyba prędzej - style.
Dzięki śliczne, AnonimS-ie.
Z racji większej ilości wolnego czasu zabrałem się za czytanie, jedno pytanie nurtowało mnie przez cały ten tekst, jak można nie dojeść pizzy? To chyba jedyna potrawa, której nie powinno się zostawiać, tylko zjeść. Po lekturze nie wiem co sądzić o tekście, jestem na rozdrożu, z jednej strony mamy typowy "amerykański" porządek, który po chwili zmienia się w coś innego ze wzmianką o deep webie. Tak czy siak, kawał dobrej roboty. Pozdrawiam.
Była kiedyś taka głupia zabawa że wyliczało się "przebiegły, konie, słonie, świeciło słoneczko, padał deszczyk, czujesz dreszczyk?" i w rytm niej się wykonywało lekkie uderzenia, ze niby koniki biegną, albo drapanko, albo obrysowywało się wzór słońca komuś po pleckach, a na hasło dreszczyk łapało delikatnie za kark czubkami palców zawsze działało i był dreszczyk! Tak sobie przytaczam wspomnienie bo tu też był, piątal, pozdrawiam ciepło w mroźny wieczór!
Nie znam tego wierszyka. Znam inny.
Dziesięć.
Po lesie niesie się wieść, że z dziewięciu dzieci, osiem trzeba zjeść.
Siedem przyjdzie wiatrów, a gdy sześć ustanie, przewrócone drzewa, las po huraganie.
Gdy pięć razy klasnę, macie schować się. Czwórka dobrze skrytych wyjdzie przez drzwi te.
Trzecie uderzenie nastąpiło już, dwa jeszcze zostały do nadejścia burz.
Teraz klask ostatni, po nim zdejmę wór. Te, co się nie skryją, przegryzę na pół.
Takie horrory to ja lubię. Nawet bardzo <3
Pięknie opisałeś ich, pięknie opisałeś mieszkanie. Tylko psa mi trochę szkoda, pewnie wolałby sobie pobiegać po trawce i podlać drzewko, zamiast drzwi.
Komentarze (103)
Dziena Marok
Powiedzmy, że to takie tam na przełamanie.
Psss... Ritha mnie wyręczała i muszę się przestawić, żeby znowu myśleć samodzielnie.
Dzięki za wizytę, Betti.
Pozdrawiam.
Miss Monaru gotowa zdobywać świat - :D
Co???? Dobre Can hahaha :D kto to taki?
Super. Dzięks.
Niedopowiedzenia zostawmy.
Dzięki jeszcze raz.
Jest takie miejsce gdzie brakowało mi przecinków...
Zgrabne opisy - takie kadrowanie scen, zachowań - tekst jest obrazowaniem w adekwatnym klimacie - społecznej kulturowości :) Pzdr
Debiliusz Cezar kłania się w pas i reperuje na pniu.
Dziękuję.
I to ostatnie zdanie, które sprawiło, że szczęka mi opadła. Co tu się właściwie wydarzyło?
Oj, Can. Dawno już nic nie czytałam typowo od Ciebie (pora nadrobić), ale brakowało mi tu czegoś. Było brudno. Już sam opis faceta sprawiał, że moja twarz była wykrzywiona odrazą. Nie, żebym była płytka czy coś, ale stworzyłeś takie tło, że to wszystko, zebrane do kupy, potęgowało brzydotę.
Ciekawe o co chodziło z tym komputerem. Kim był ten koleś, który położył się obok niej. I ten hajs. W domu burdel, a ten na koncie ma 14 tysięcy. Sprzedał się komuś? Jakieś zlecenia? Miało to coś wspólnego z tym drugim kolesiem?
Ale mi się podobało. Styl taki Twój :)
Pozdrawiam Cię!
Koncept polega na tym, by zostawić otwarte i nie wyjaśniać. Ja, to wiadomo, trzysta leveli niżej, ale taki był zamysł. Dzięki za emocjonalny odbiór i umiejętność łapania ukrytych znaczeń ;)
Pozdrox
Od wczoraj próbuję połączyć tego faceta z tamtym facetem i kurde, nie idzie mi. No jak już wpadnę na coś, to na wielopoziomową intrygę :D
Jutro reszta zdan.
Mowilam, ze odciece Rithy spowoduje pewne, hm, reakcje ;)
Pozdro-x
Messenger przyjmie wyjaśnienie ;)
Nie ma co wyjasniac, wczoraj poszlo kolejne 50 tekstow w pizdziec.
Wielkie rzeczy maja male poczatki u Ciebie w opisie tkwi.
Czytane bedzie po kawie :)
Rozczarowana jestem końcem, wielokrotnie powtarzający się motyw.
Pozostaje mieć nadzieję, że inni nie będą aż tak ogarnięci i kogoś się uda zaskoczyć.
Zreszta, wnioskując z komentarzy wyżej, kogoś tam się udało.
Dzięki miss cztery zera z kropką.
„Po przekroczeniu progu i przebiciu się przez dwumetrowy przedpokój pełen starych gazet, parasolek, butów oraz torebek należało zmierzyć się z drugimi drzwiami. Drzwiami, które były jednocześnie od przedpokoju i kibla. Chciałeś w spokoju skorzystać z ubikacji – cyk, przedpokój musiał być otwarty” – 3 x „przedpokój” ;) Bo powtórzenie drzwi akurat mi się widzi.
„— Trochę jak w Cube* — wybełkotał jej chłopak, gdy pierwszy raz, nabzdryngoleni niczym szpadle, wylądowali w tym przytulnym gniazdku. — Taki hipersześcian dla jehowych” – to jest cudne
„Ot, taka zwykła, drobnokoścista igiełka, która dobrze się nawlekała na komplementy” – to też
„Gąbczasta wchłanialność miłych słów była u niej mocno rozbudzona” – i to też
„Jak każdy zbiór przypadkowych molekuł mający to nieszczęście wygrać los na egzystencję w tej kosmicznej chujowni, nie emanował szczęściem” – i to
„Ona wciąż lunatykowała z petem w zębach, imitując prace porządkowe” – i to też
„Pies przeszedł pomiędzy nimi niczym ringowy sędzia” – ten detal też dobry
„— Jeśli chcesz mnie uwieść na bogatego księcia, to trochę, jakby, po ptokach” :D naturalne, cudne
„Pies kończył obszczywać drzwi, gdy zrozumiała, że dłużej tego nie zniesie” – wstawki z psem są bycze
„— Nie — Machnął głową” – prawdopodobnie brakuje kropki po „Nie”
„Chciała, żeby już wyszedł, więc wydusiła ok” – nie wiem czy to „ok” niw powinno być wyeksponowane, po dwukropku na przykład
Mi się akurat podoba końcówka. Lubię taki zonk. Co Ci napiszę - że lubię Twój styl? :D Taaa, lubię bardzo. Że mi się podobalo? Taa, podobało. 6,5/10
Czekam na Pincet :)
Dziena, Ritha
Taaa, Pińcet na tapecie.
Początek jak po imprezie, przebudzenie i kociokwik. Ich dwoje i pies. ednak dalej zaczyna się tajemniczość. Ten aparat mnie zaciekawił...
Bliskość aparatu Unitra dodała jej promil odwagi. Jej chorobliwa zazdrość może zadecydowała o tej całej sytuacji. Gdyby nie włączyła kompa? On przecież wyłączył.
A potem czarna visa i komputer i 22.23. I powolne zasypianie w objęciach tajemniczego mężczyzny pachnącego miętą. Ten zapach pewnie jest znaczący.
Miłego dnia
Dzieki, Pasja.
Milego dnia.
Morał - burdel codzienny lepszy od schuldności:) Kapitalne te opisy syfu totalnego, szacun. Lepsze od pomysła, Cun.
Daleko mi od pedanta, ale tutaj należałoby Towarzystwo opieki nad Zwierzętami zaalarmować, a potem sanepid.
Kupuję bez szemrania, jest co poczytać.
Miałem odczekać 23 dni (jestem trochę psychiczny) i napisać dojaśnienie.
Trafileś czly trzon i 60-70% okolic. Nawet reszta, której nie trafiłeś jest pasująca lepiej od tego, co wymyśliłem.
Ja pierdzielę. Trochę to z Twojej strony creepy.
Ech.
Pozostaje nadzieja, że innym się nie będzie chciało czytać komentarzy.
Brawox
No ale przede wszystkim silne zaskoczenie, powleczone równie silną ekscytacją.
Naprawdę komputerowa przenikliwość, albo w najbliższych dniach skoncentruj zaskórniaki na totolotku.
Woww.
Idę se zrobić sepuku :(
Witamina B i sterydy na mózg... tak wlazłem ad hoc. Będę przemyśliwał, no!
:)
"arturiańskie przymierze petów" — ;)))
Całość — paskudnie urocza :))
Końcówka — złowieszcza :))
No, tyle refleksji :) Zmykam popracować :))
Pozdrowionka
I dzięki.
Leć, A.Gu. ;)
Wiem czemuś tak zrobił. By uniknąć dubla. To może: Wstała z silną potrzebą natychmiastowego wysikania się. :DDD
"Potargane włosy, wczorajsze skarpety na nogach i wszędobylski pierdolnik. " - Chciałam powiedzieć, że tylko Ty tak umiesz. Kilka elementów i zbudowana piękna, bogata scenografia (w tym wypadku bnałaganiarsko cuchnąca) Ale że: kilka świetnie dobranych elementów, i wszystko gotowe, wjeżdża obraz. Bez opisów otoczenia takich... Mniszkowatych, no w każdym razie rozległych, długich. Chciałam powiedzieć, że tylko Ty tak umiesz, ale od razu mi wjechała prawda, że miss Ritha też tak umie, i to się tak fajnie zespaja, gdy razem. Eh, muszę to jakoś rozdzielać, bo przecież potrafisz też być samodzielny, a teraz mam tak denerwująco, że jak się pojawia cos, czemu chcę indywidualnie okazać uznanie, to zaraz mam myśl, że miss Ritha też tak umie, i dlatego tak fajnie wychodzi razem. Postaram się poskromić to wariactwo.
"Miss Monaru gotowa zdobywać świat." - bardzo fajny humor czorny, i świetna baza pod to zdanie w zdaniach poprzednich. Już widzę, że ten tekst jest taki zbity, skondensowany, minimalistyczny. Bez zbytniego rozwlekania się. Byczo.
"Ot, taka zwykła, drobnokoścista igiełka, która dobrze się nawlekała na komplementy." - ojaa. Niesmowicie zbudowana myśl. Nosząca takie charakterystyczne cechy, że nawet miss Ritha tak nie umie. W sensie, to bym poznała, jakby było wplecione w ogromny tekst, który tworzyło 5 autorów, że Twoje.
"Jak każdy zbiór przypadkowych molekuł mający to nieszczęście wygrać los na egzystencję w tej kosmicznej chujowni, nie emanował szczęściem" - to też bardzo fajnie utkane. Zastanawiam się tylko, czy nie: jak żaden zbiór. No bo: żaden zbiór NIE emanował szczęściem, każdy zbiór emanował szczęściem. Tak mnie się wydaje.
"i po królewsku epatował mantrą: "Tak myślałem. Spierdoliło się". - hahaha. Prawie oplułam się kawą xd.
"Znalazła fajki, ale że zapalniczki już nie bardzo, zmuszona była go zbudzić. " - ale z niej potwór. Nigdy bym tak nie zrobiła. Pogrzebałabym na oślep, westchnęła, popatrzyła bezradnie w sufit i poszła dalej spać xddd.
"Dwudziestometrowy pałac sułtańskiej pary: "Wszystko jedno". - oo, znowu. Maksimum w minimum. Lubię ten styl, nawleczony na treść wręcz do granic przyzwoitości. Ekstra ociosane jest to opowiadanie i polane świetnym humorem.
"Brzydota pozbawiona łagodzącego uśmiechu straszyła groteskową upiornością." - zrobiłabym wtrącenie. Brzydota, pozbawiona łagodzącego uśmiechu, straszyła...
Końcówka...."nie spodziewałam się" byłoby chyba najlepszym podsumowaniem. Miazga.
Bardzo dobre opowiadanie.
Taaa, masa słuszności, jak zwykle.
Pierwsze zdanie zmieniłem - choć z żalem, bo mi poprzednie smakowało - no, ale jeśli było niepoprawne, cóż...
Wtrącenie jak najbardziej - ponownie racja. Również już zmienione.
Co zaś się tyczy zbioru molekuł... no muszę pomyśleć. Na razie mnie boli jak myślę.
Dzięki śliczne. Fajnie, że Ci podeszło. Mr. Wrotycz, o którym mowa i u CIebie, brawurowo rozpierdolił bank, ze aż drobniaki zostały. W sensie - w założeniu miała być - nei tyle druga część - co inny punkt widzenia, wszystko miało być ach i och, ale, no...
Jeszcze raz dzienks.
Żartuję Eloł... znaczy TRENINGU WYOBRAŹNI!!
No, no, no. Chyba jedna z dwóch kartem na żywność powącha niszczarkę. jak Elołapka zgłodnieje, to się za robotę weźmie. Miała se jakiego pasierba wyhodować jako golema-zastępcę. Marokok kandydował przecie.
Nie wiem, nie wiem...
Musiałam oddać ostatnie czekoladowe pierniki w ramach grzywny :(
Krajst, ile wymyślnych frazesów, które mogłabym splagiatować i uczynić własnymi, jednakże nie odważyłabym się na ten występek ze względu na nieprzejednanie prawą i uczciwą duszę człowieka, hołbiącego prawa autorskie i takie tam duperele (naprawdę pisma sądowego i ekstradycji z tego portalu).
Prowadzisz bez lania wody. Klarowny pesymizm, czasami z dyskretnym, łagodnym uniesieniem kącika ust, lecz tę przelotną i obłudną iskrę nadziei ujarzmiasz niczym pradawny Kazach konia (przepraszam za porównanie).
Zmechacona, odstręczająco brudna rzeczywistość zamknięta w mieszkalnej dziupli.
Akcja, która stopniowo nabiera odpowiedniej prędkości, aby rozplaskać się na ryjecu i pozostawić go z tym niepokojem i poruszeniem. Może nie typical horror story, ale mógłbyś już tam przymknąć oko, bo na swój sposób zakrawa o ten gatunek.
Dobry kawał tekstu, zresztą jak zwykle, ale nie chcę już się mizdrzyć, bo niezdrowo.
5 ofkors.
I pozdrowionka.
Pozdro i nie znikaj znów.
Pisz.
Pisz, tworz, Mała. Są warunki.
Dzięki, choć liczyłem na "coś ma" w nawiasie ;)
"Miałeś chęć, by od klatki nie wiało arktycznym chłodem – pyk, aromat z kibla hasał ci po pokoju. Sun Tzu. "Sztuka Wyboru i Ustępstw". Tom któryś tam." jak tu np. gdzie klimat brudu, staje się zabawny
"I nie, że broń Boże, Marzena była łatwa. Ot, taka zwykła, drobnokoścista igiełka, która dobrze się nawlekała na komplementy." albo to świetne, ale znów się uśmiecham, ze mną jest coś nie tak:)
Zmierzam do tego, że tekst bardzo mi się podobał, ale nie wzbudził we mnie odrazy ani strachu Zakończenie mega pomysłowe w życiu bym nie wpadła na to, że może się tak skończyć. Także jak dla mnie świetny tekst pełen swoistego humoru. Nie wiem czy takie zamierzenie, ale tak to widzę.
Pozdrawiam serdecznie i przestaje już chrzanić.
Piąteczka oczywiście:)
Powiadasz coś o znośnym pomyśle? - cóż - plan zakąłdał jeszcze coś tam dopisać, ale Mr. Wrotycz komentarzem ustrzelił pokera, więc się pozmieniało.
Dzięki śliczne.
I tyle. Niech już takie będzie. Lubię ten moment, kiedy nie tworzę, a spisuję pod dyktando. Tu połowicznie tak było.
Dzięki, Nachszon.
Styl na pewno mam specyficzny, choć chyba prędzej - style.
Dzięki śliczne, AnonimS-ie.
Dzienks.
Dziesięć.
Po lesie niesie się wieść, że z dziewięciu dzieci, osiem trzeba zjeść.
Siedem przyjdzie wiatrów, a gdy sześć ustanie, przewrócone drzewa, las po huraganie.
Gdy pięć razy klasnę, macie schować się. Czwórka dobrze skrytych wyjdzie przez drzwi te.
Trzecie uderzenie nastąpiło już, dwa jeszcze zostały do nadejścia burz.
Teraz klask ostatni, po nim zdejmę wór. Te, co się nie skryją, przegryzę na pół.
No powiedzmy. Dzięki - Nigdy
Więc!
Dzień dobry, Canulardo! :D
Przypominamy o obdarowywaniu zestawami dziś o godz. 20.00.
Pozdrawiamy :)
Postać: Torturowany szpieg
Zdarzenie: Pożar na osiedlu
Gatunek: Opowiadanie przygodowe/drogi
Czas na pisanie: 10 luty (niedziela) godz. 20.00
Powodzenia :)
Pięknie opisałeś ich, pięknie opisałeś mieszkanie. Tylko psa mi trochę szkoda, pewnie wolałby sobie pobiegać po trawce i podlać drzewko, zamiast drzwi.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania