Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
TW 6 Fintessfoss
Postać : Niewidzialna dziewczynka
Zdarzenie : List z datą śmierci.
— Proszę się odsunąć!
Przed budynkiem gromadził się tłum. Nie sądzili, że do tego dojdzie. Już dawno nikt nie skoczył. Kim ona była? Czy ktoś o niej słyszał? Jedno było pewne. Dziewczyna musiała tutaj leżeć od wczoraj. Jej ciało zostało rozszarpane przez dzikie ptactwo i bezdomne psy. Była naga, na stopach miała tylko czarne szpilki.
— Ej ty! — zawołała ją.
— Czego?
— Masz? — Podeszła bliżej.
— Co?
— To co zwykle.
Pierdolona ćpunka. W czwartek kupiła trzy działki. Mówiła, że już więcej od niej nie weźmie, że ma beznadziejny towar. Podobno lepszy sprzedawała jakaś dziwka pod klubem. Pieprzenie. Zawsze i tak wracali. Kochała takich. Żyła złota. Ciągnęła z nich więcej, niż w tej marnej pracy w biurze. To te szczury robiły jej wytworną kolację i kupowały drogie buty. Śmieszyło ją kiedy wmawiali sobie, że to ostatni raz, że nie tchną więcej tego gówna. Widziała to w ich oczach, potrzebowali tego. To już nawet nie uzależnienie, to coś co pozwalało im istnieć. Tylko przez to jeszcze nie podcieli sobie gardła. Nie zawiązali pętli i nie zawiśli, jak szmaciane lalki na żyrandolu.
— Chodź — Pokazała jej drzwi.
Weszły do ciasnej komórki. Włączyła lampkę aby odgonić mrok.
Fintessfoss — Małe srebrne tabletki. Znane były tutaj jako świadoma śmierć. Nie, nikt po nich nie umierał, przeważnie nikt. Ale trzeba było z nimi uważać. Łatwo wchodziły w krew. Mogły sprawić, że tylko dla nich pragnąłeś jeszcze istnieć. Stawały się twoim celem. Nie zależało ci na własnym życiu, na tym aby je budować, ulepszać bo chciełeś tylko zasnąć. Zatopić się w czarnej odchłani, i nadać jej nowych tylko tobie znanych barw. W końcu zaczynało ci się mieszać. Czy byłeś tu czy tam?
To miały być tabletki na chwilę. Większość nosiła jedną czy dwie, przy sobie. Jak coś cię wkurwiało, jak szef dawał po dupie, jak ty chciełeś komuś dać w dupę, to wtedy łykałeś Fintessfoss. Popijałeś wodą, czystą. Nie wódą, nie winem, bo to zaburzało jej działanie. Zamykałeś się w domu i odpływałeś. I wtedy nie było już nudnego starszego pana, zmęczonej żony, czy brzydkiego nastolatka bez zarostu. Byłeś już zupełnie innym człowiekiem. Czego pragnął twój zjebany mózg?
Nazywała się Beronic Chesen. Miała trzydzieści pięć lat. Od dwóch i pół była trzeźwa. Nie tykała już żadnego gówna, nie spała na ławce jak menel. Wzięła się w garść. Dla dziecka, dla męża. Chciał ją zostawić, a ona nie mogła na to pozwolić. Zbyt mocno go kochała. Mówił, że tylko kiedy zerwie z nałogiem, będą mogli być razem. Tak jak dawniej zjeść wspólnie obiad. Budzić się w tym samym łóżku. Sprzeczać o to, kto umyje naczynia, kto odbierze małą ze szkoły. Uwierzyła mu. Była czysta od dwóch i pół roku. Dla niego, kurwa, wszystko.
— Dobra to ile chcesz?
— Dwie.
— Dobra tylko, popij wodą. Nie żadnym innym gównem.
Narkotyk stymulował fale mózgowe. Wprowadzał cię w twoją własną podświadomość. Po jego spożyciu byłeś kim chciałeś. Robiłeś to na co miałeś ochotę. Mogłeś pieprzyć się z żoną kumpla, zadźgać sąsiada albo najeść czekolady, bez obawy, że pójdzie ci ona w biodra. Była jedna zasada. Zawsze zaczynałeś od nowa. Nie mogłeś sobie wić tam gniazdka, rodzić dzieci i pielęgnować żadnych dłuższych relacji. Jedna pigułka to jedno życie.
Po robocie wróciła do domu. Było już ciemno. Rzuciła torebkę na fotel. Nie myślała o tym żeby wziąć prysznic. Mogła śmierdzieć fajkami i potem. Położyła się na łóżku, ściągnęła tylko szpilki.
Dzień wcale nie był lepszy. Erik był skończonym dupkiem. Myślała o tym aby poderżnąć mu gardło. Zamknęli by ją ale, chociaż miałaby tę satysfakcję, że zajebała gnojka.
Poćwiartuje go na małe kawałeczki. Ale najpierw zwabi do mieszkania. Wszystko pójdzie łatwiej, na jej śmieciach. Zadzwoni do niego i powie, że chce się pieprzyć. Poleci na to, jak każdy facet. Ubierze tą obcisłą sukienkę, którą miała na pierwszej randce i czarne szpilki. Makijaż też będzie mocny. Czerwone usta i złoty cień na oczach. Nie założy bielizny niech myśli, że może ją taką mieć. Poda dwie lampki czerwonego wina. Do jednego kieliszka wyspie tabletki nasenne. Będzie spał tak słodko jak niewinne dziecko. Wtedy go zabije. Nie. Wolała, żeby cierpiał, żeby wiedział, że to ona go ciacha. Zmniejszy dawkę, tak aby był tylko osłabiony. Chciała żeby to jej twarz zapamiętał. Zacznie od palców. Uświadomi go tym żeby nie pchał ich, gdzieś indziej. Wydrapie mu oczy i schowa do torebki Chanel. To prezent od niego. Na ich rocznicę. Ale ona i tak wiedziała, że jebał się wtedy z tą pucatą laską. Może i ją wykończy? Przyjdzie do niej w nocy, ze spluwą. Zastrzeli jak zimną sukę. Tak jak sobie na to zasłużyła. Może to ją czegoś nauczy. Nie będzie się puszczać z żonatymi facetami.
Chciała połknąć tabletkę. Wszystko już miała w głowie. Była gotowa na sen. Mogła to zrobić.
Założyła sukienkę i czarne szpilki. Zadzwoniła do Erika. Tabletki wyrzuciła do kosza. Były tylko chujowym wynalazkiem zepsutego społeczeństwa.
Komentarze (40)
"Jedna pigułka to jedno życie." - dobrze ujęte.
"chcę się pieprzyć." Chce
Tam parę zdań jeszcze ale to pewnie ktoś inny ode mnie lepiej zreperuje. Mia fajnie opisana intryga zemsty za zdradę, myśli bohaterki i jej walka wewnętrzna! Wcale nie jest złe. Hmm końcówka sama nie wiem... Pozdrawiam!
"Chciał ją zostawić, a ona nie mogłam na to pozwolić." - *nie mogła
Ciekawy zamysł, szczególnie zakończenie. Na ile prawdziwe mogą być wyobrażone przeżycia? Mózg potrafi oszukiwać sam siebie na wiele sposobów.
Zbędna atrybucja dialogowa. Nic nie wnosi. Wykrzyknik sugeruje ton wypowiedzi, a jeden - człowieka, co jest logiczne, bo ktoś musiał kwestie wygłosić.
Używanie wulgaryzmów (szczególnie ich natłok w narracji) do podkreślenia zdenerwowania to kiepski pomysł. Spłyca bohaterkę i obniża wartość tekstu.
Narkotyk stymulował fale mózgowe. Wprowadzał cię w twoją własną podświadomość[...]
Dobry akapit, ale po dodaniu kontrastu, byłby jeszcze lepszy. Szare życie kontra nieograniczone możliwości w czasie snu.
Chciała połknąć tą tabletkę. - tę - Poza tym zbędny zaimek.:)
Dla mnie niewykorzystany potencjał. Szkoda. Temat świetny i na czasie.
Pozdrawiam.
M.
Moim zdaniem opowiedziałaś historię sobie, zapomniałaś o czytelniku. Masz bazę, więc zmień perspektywę. Przyjrzyj się akapitom, po każdym zdaniu zadaj pytanie, czy na pewno wszyscy zrozumieją, o co Ci chodzi?
Wszędzie było pełno ludzi. Nie sądzili, że do tego dojdzie. Już dawno nikt nie skoczył. Kim ona była? Czy ktoś o niej słyszał? Jedno było pewne. Musiała tutaj leżeć od wczoraj. Jej ciało było rozszarpane przez dzikie ptactwo i bezdomne psy. Była naga, na stopach miała tylko czarne szpilki.
Posklejałem sobie, że tłum ogląda zwłoki kobiety, która skoczyła z dachu. (myślałem jeszcze o moście, ale wtedy wpadłaby do wody, wiadukt również wykluczam, ponieważ od razu by ją znaleziono). Swoją drogą skoro leży od wczoraj, to upadła w jakimś odosobnionym miejscu, więc nie ma mowy o tłumie, chyba że tłum to pracownicy jakiegoś biurowca. Skoro skoczyła w nocy, zjeżdżający się do pracy ludzie znaleźli ją rano. Jest tłum. Tylko... Jako czytelnik mogę sobie spekulować, ponieważ nie otworzyłaś dla mnie tej sceny.
Pozdrawiam.
M.
Mia, kurcze dalas tu ognia. Super, że roznie probujesz. Tekst wymaga kosmetyki z tel. nie dam rady, ale wiem, ze jak przeczytasz na spokojnie to sama wylapiesz.
Jedno co mnie troszke draznilo, to zbyt dużo krotkich zdań, nie pozwalają sie rozpędzić.
Ogolnie bardzo mi się podoba pomysl i to jak dopasowalas język, naprawde bardzo. I zakonczenie... super!
Mia serio, dopracuj tekst, bo warto.
Pozdrawiam serdecznie i zostawiam 4+ :))
„Kochała takich. Żyła złota. Ciągnęła z nich więcej, niż w tej marnej pracy w biurze. To te szczury robiły jej wytworną kolację. Kupowały drogie buty. Śmieszyło ją kiedy wmawiali sobie, że to ostatni raz. Że nie tchną więcej tego gówna. Widziała to w ich oczach. Potrzebowali tego” – za bardzo pociachane, jedno zdanie dłuższe byłoby na plus w tym fragmencie
„Mogły sprawić, że tylko dla nich pragnąłeś jeszcze istnieć. Stawały się twoim celem. Nie zależało ci na własnym życiu, na tym aby je budować, ulepszać bo chciałeś tylko zasnąć” – narracja drugoosobowa, nagle, siup, nie wiem czy tu pasuje (raczej nie). Dalej też, cały akapit zwracasz się bezpośrednio do czytelnika, mnie to osobiście jakoś wybiło ze skupienia
„Nazywała się Beronic Chesen. Miała trzydzieści pięć lat. Od dwóch i pół była trzeźwa.” – tak mogłoby się zaczynać całe to opowiadanie
„Dla niego[,] kurwa[,] wszystko.” – użycie wulgaryzmów tutaj (i wcześniej ze zjebanym mózgiem) średnio się zgrywa z resztą narracji
Potem jest ociupinkę dialogi i znów zwrot per Ty do czytelnika, ale już pomijając narracyjny misz-masz, to to:
„Narkotyk stymulował fale mózgowe. (…)Jedna pigułka to jedno życie.” – jest do tej pory najlepszy akapit, sugestywny, dobrze sklecony
Dalej znów zbytnio ciachasz, tez miałam takie ciągoty, ale to sprawdza się jedynie w krótkich fragmentach, na dłuższą metę czytanie takiego staje się męczące.
„Chciała połknąć tabletkę. Wszystko już miałam w głowie. Była gotowa na sen.” – miała*
„Były tylko chujowy wynalazkiem zepsutego społeczeństwa.” – chujowym*
Sporo Ci nawytykałam, przepraszam, Mia, ja tylko szczerze. Źle nie jest ale zbyt duży chaos zapisu i to wszystko jakoś się rozjechało. Każdy ma lepsze i gorsze teksty, tym razem czwóreczka.
Buziole ślę :)
"wszystko tutaj lata" hahaha, jesteś świetna, uwielbiam Twoje naturalne komentarze, Mia :D
Ja też napieprzyłam w ostatnim opku dziwologów jak się okazuje, bo połowie ludzi cosik tam nie pasi, więc się nie przejmuj, bejb. Różnie bywa, tu naknociłaś, ale następne będzie lepsze.
Bydzie git :)
Ciekawe opowiadanie, z tego co u Ciebie wcześniej czytałem to robisz znaczne postępy w pisaniu.
Jest jeszcze trochę niedoskonałości, ale ogólnie całkiem ok. Ja zwrócę tylko uwagę na początek.
„Przed budynkiem było pełno ludzi. Nie sądzili, że do tego dojdzie. Już dawno nikt nie skoczył. Kim ona była? Czy ktoś o niej słyszał? Jedno było pewne. Musiała tutaj leżeć od wczoraj. Jej ciało było rozszarpane przez dzikie ptactwo i bezdomne psy. Była naga, na stopach miała tylko czarne szpilki.”
W tak krótkim fragmencie 5 jeśli dobrze policzyłem słowo „był” lub jego odmiana, a to nie dobrze. Wystrzegaj się tego.
„Przed budynkiem gromadził się tłum. (sens ten sam”było” wywalone) Nikt nie znał ofiary i na pewno nie podejrzewał, że do tego dojdzie. Dziewczyna, musiała leżeć tutaj od wczoraj. (samo musiała, trochę słabo, lepiej dodać np płeć, dałem „dziewczyna”) Jej ciało zostało( zamieniamy „było” na „zostało”) rozszarpane przez dzikie ptactwo i bezdomne psy, (dajemy przecinek i uciekamy przed kolejnym „była”) naga kobieta na stopach miała tylko czarne szpili.
To tak mniej więcej, nie musisz zmieniać, ale chciałem Ci pokazać o co chodzi. Zle się czyta jeśli w co drugim zdaniu masz to samo słowo.
Życzę powodzenia w pisaniu :)
Dam 5 choć trochę naciągane :)
Pozdrawiam
Nazywała się Beronic Chesen."
Kapitalne przejście!
W ogóle bardzo pomysłowo poprowadzona fabuła. Taki inteligentny kawałek z narko, zdradą i odwróceniem ról. Dbałość o szczegóły i narracja tak ułożona, aby zaciemniać. Wiesz, nie mam pojęcia, czy dobrze wydedukowałam:)
Beronic Chesen wyrzuca przez okno Erik. I nie wiem do końca, czy on jest mężem stawiającym warunki, czy może innym facetem, bo mąż Beronic nie pozwolił jednak jej wrócić mimo spełnienia warunków, czyli odstawienia dragów.
Dalej, nie wiem też, czy ta kobieta nie jest dilerką po wyjściu z nałogu. Wiele na to wskazuje.
Dwukrotne czytanie nie dało mi odpowiedzi:)
Tekst dobrze napisany, ja tam błędów nie widzę, bo lektura zajmująca bardzo.
Pozdrawiam:)
5.
Mogłam być zmęczona, ale może Ty najważniejsze tak sprytnie ukryłaś, że nie dałam rady.
Gdzie poszłam na manowce, wyjaśnisz? :)
No, powiem ci, tekst bardzo na tak. Fabuła ciekawa, wciągająca. Takie obraz nieco futuro nakreśliłaś. Nie wiem, ile w nim grzebałaś i jakie poprawki naniosłaś (o ile jakieś wogóle), ale bardzo mi się podoba i pomysł, i wykonanie.
Pozdrawiam
Przypominamy o obdarowywaniu zestawami – jutro o godz. 20.00.
Pozdrawiamy :)
Nie wiem czy bede, ale i tak miło, że rozdanko wraca. Pozdrówka
Postać: Milicjant na sterydach
Zdarzenie: Zaćmienie nieba
Gatunek (do wyboru): Kryminał lub Bajka/baśń/legenda/przypowieść lub Horror i pochodne
Czas na pisanie: 12 maja (niedziela) godz. 19.00
Powodzenia :)
"Zamykałeś się się w domu i odpływałeś." - się, się
"Zbyt bardzo go kochała." - niefortunny zapis. Może lepiej - za bardzo - albo zbyt mocno?
No i tyle gderania, a poza tym to piorunujące progres/ literackie odniesienie do bajki o Kopciuszku. Bardzo ładnie, jędrne, krwiście i wykurwiście wysmarzone danie. Świetny pomysł, super plan na narkotyk i idealnie urwana końcówka.
Brawox Mia
Pozdrówka!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania