Twoje miasto takie obce
Proezja
Twoje miasto tonęło o poranku. Z pobliskich wzgórz spływały ciężkie sny pełne przeznaczeń, których nikt już nie potrafił odczytać.
Spłowiałe słońce wstawało znad błyszczącej kopuły Bazyliki, pod której murami nędzarze wyciągali dłonie, błogosławiąc w ciszy swe kalectwo, które litość w ludziach wzbudza.
Pozdrawiałem ich, dobrym słowem a brzękiem monet wywoływałem uśmiech na stroskanych twarzach.
Nie mówili mi o swych planach na przyszłość, lecz cieszyli się chwilą.
Twoje miasto popadało w jesienną apatię. Liście szeleściły u mych stóp, jakby chciały coś ważnego powiedzieć, a ciebie wciąż nie było.
Nie było też ciebie w naszej kawiarence, gdzie puste godziny dopełniały się czekaniem, jak z tej przepowiedni starej wróżki, która kiedyś przecięła nam drogę.
W końcu zmęczony kolejną kawą, złymi wiadomościami z nędznego brukowca i niemiłym uśmiechem kelnerki, wyruszyłem do parku, na dobrze znane nam alejki.
Po drodze, ze szpitalnych okien wyglądały twarze chorych, jeszcze żywe, a już pokryte patyną śmierci. Długimi korytarzami echo niosło płacz i osłabiało serca, jeszcze próbujące wierzyć, że wszystko będzie dobrze.
Twoje miasto tonęło o zmroku i bez ciebie, twojego uśmiechu i ciepłego głosu było dla mnie jak ci nędzarze, dalekie i obce.
Manuel del Kiro
Komentarze (1)
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania