Poprzednie częściUczucie Cz.1 (TwoShot)

Uczucie Cz.2 (TwoShot - SadEnd)

Ostra żyletka połyskująca szkarłatem, krew kreśląca swoje ścieżki na bladej skórze, odgłos kapania życiodajnej cieczy na zimne kafelki, łzy spływające po policzkach, usta układające się w blady uśmiech...rozpacz.

 

Zamglony wzrok, płytki oddech, przytłumione dźwięki, chłód...gasnące życie.

 

Oparty o ścianę, przypominam sobie chwile spędzone u twego boku. Stopniowo uchodzi ze mnie życie, pozostawiając pusty worek zwany ciałem. Początkowy ból zmienił się w przyjemność. Zegnam się z tym światem...i...z tobą.

 

Gdzie teraz jesteś? Chcę cię zobaczyć...tak bardzo. Czy już nigdy nie zobaczę twoich kobaltowych oczu, którym się poddałem bez reszty? Nie dotknę twych rąk...nie skosztuje ust? Hej...czy już nigdy nie będę miał szansy na wyznanie ci moich uczuć? Czy to właśnie znaczy śmierć?

 

Ulga zamieniła się w przerażenie, gdy zdałem sobie sprawę z tego co uczyniłem. Rozpaczliwie zapragnąłem cofnąć czas. Lecz nie było mi dane ponownie ujrzeć światłości.

 

Resztki ciepła uleciały, słuch zawiódł, oczy objął mrok, oddech wygasł, a krew na rękach zaczęła krzepnąć. Serce złamane i zranione, przestało bić. Bezwładne ciało osunęło się po ścianie.

 

Brzęk żyletki upadającej na kafelki, wybił me ostatnie chwile. Uczucie, którym cie darzę, jednak pozostało ze mną do końca.

 

A ty...przyjacielu? Gdzie teraz jesteś, kiedy ja umieram z miłości do ciebie?

 

<____________________________<*>________________________________>

 

Kolejny raz przemierzam tą drogę. Omijam tak dobrze mi znane budynki, drzewa i ślepe zaułki, z których zieje ciemność. Przede mną pojawia się czarna, wysoka na trzy metry brama, za którą pozostaje już tylko śmierć i tęsknota.

 

Przeszedłem przez nią i ujrzałem setki kamiennych płyt. Pewnym krokiem ruszyłem przed siebie, zostawiając za sobą świat żywych. Nie oglądałem się za siebie. Kierowałem się w miejsce spoczynku mojej miłości. Nic się wtedy nie liczyło oprócz tego.

 

Moim oczom ukazało się drzewo sakury, którego różowe kwiaty spokojnie opadały na grafitowy nagrobek. Słońce delikatnie padało na niego przez gałęzie, wśród których ptaki wiły gniazda. Moje serce płakało na ten widok. Podszedłem bliżej i ręką przesunąłem po nazwisku widniejącym na zimnym kamieniu.

 

- "Mikami Yuu" - przeczytałem na głos. Do moich oczu napłynęły łzy, by zaraz zakreślić swe ścieżki na policzkach. - Yuu...- W mojej głowie pojawił się obraz, którego nie potrafiłem zapomnieć przez ostatni rok.

 

Wszystko dookoła poprzewracane, żyletka splamiona krwią, szkarłat rozmazany na podłodze i ...Yuu. Z jego nadgarstków słabo sącząca się krew, wywołała u mnie przerażenie. Rozpaczliwie próbowałem go uratować lecz...było za późno.

 

Moją pierś rozdarł ból straty. Wtedy przyszedłem do niego z zamiarem wyznania mu prawdy. Niestety nie było mi dane ściągnąć przed nim maski, którą cholernie trudno było utrzymać. Odszedł, zupełnie nieświadomy moich uczuć.

 

Położyłem na nagrobku jego ulubione kwiaty. Lycoris Radiata...Zawsze mu się podobały. Ich czerwona barwa miała w sobie głębię, a sam kwiat symbolizował życie pozagrobowe. Wierzę, że te kwiaty kojarzone ze śmiercią, mają takie działanie.

 

Nachyliłem się i pocałowałem grafitową płytę. Kiedy podniosłem wzrok i spojrzałem w przestworza, zaczął padać deszcz. Mimo to słońce nie zniknęło za puchatymi obłokami. Wyjąłem z kieszeni pistolet i przyjrzałem się mu.

 

-Yuu...wybacz, ale nie potrafię żyć normalnie, gdy cię nie ma. Uwierz...próbowałem, ale...nic nie jest już takie samo. Wraz z twoim odejściem, zgubiłem sens życia. Powoli się staczam...wykańcza mnie ten żal, który ściska me serce, tęsknota obejmująca umysł i cierpienie powodujące coraz więcej bólu. Ciężko jest mi nawet wylewać kolejne łzy. - wplątałem dłoń we włosy. - Hej, Yuu...czy ty też cierpiałeś takie katusze?

 

Przystawiłem broń do skroni, gotowy do strzału. Nie czułem strachu, tylko radość.

 

-Yuu...nie płacz. - powiedziałem patrząc w niebo roniące łzy. - Zaraz będziemy razem...na zawsze.

 

Mój palec przesunął się po spuście, a odgłos strzału poniósł się echem, odstraszając ptaki uciekające w popłochu. Resztką świadomości przywołałem obraz twojego uśmiechu. Wiem, że na mnie czekasz, Yuu.

 

A ty...aniele, stróżu mój? Gdzie teraz jesteś, kiedy umieram potępiony przez żal?

Następne częściUczucie Cz.2 (TwoShot - HappyEnd)

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Enchanteuse 03.05.2017
    Ogółem, jak już pisałam, zamysł mi się podoba. Ale... poważnym mankamentem jest to, że nie dałaś uczuciom rozwijać się trochę dłużej.Nie bardzo znam bohaterów, więc trudno mi podzielać jego emocje. Rozumiesz? Pewnie jakbyś zrobiła więcej części, byłoby trochę inaczej.
    Dlatego zostawiam 4.
  • Arisu 04.05.2017
    No właśnie, akcja opowiadania zaczyna się w momencie kiedy już to uczucie jest takie prawdziwe, silne i bohater nie wytrzymuje. No, ale muszę się też z tobą zgodzić, czytelnik mógłby się bardziej "wczuć" w opowiadanie, gdyby było to opisane od samego początku. Dziękuję za komentarz i ocenkę :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania