Ujrzane przez okno (OneShotChallenge)

Godziny mijały, lecz sen nie nadszedł. Gonitwa myśli o przeszłości i przyszłości wypełniała mą głowę, nie pozwalając nawet na chwilę odpocząć.

Znów to samo, ten perfidny ból sprzed lat zaatakował ciało, wbijając się w nadgarstki i skronie niczym gwoździe, zacisnął na żołądku i wywołał gorączkę. Kolejny nawrót, choć pragnęłabym wierzyć, że już jestem zupełnie zdrowa…

W pustym mieszkaniu panuje cisza. Nikt nie usłyszy mych żałosnych stęków, ani głośno przełykanej śliny w odruchu wymiotnym. To dobrze. Nie chcę w końcu martwić bliskich, choć skrycie chciałabym, by teraz się mną zajęli.

Przez białe rolety zasłaniające szyby przechodzi światło wschodzącego słońca. Mój oddech wyrównuje się, gdy łzy powoli spływają po policzkach. Zaciskam delikatnie pięść i bardzo ostrożnie podnoszę z łóżka, gdyż zbyt gwałtowny ruch w takim stanie spowoduje zawroty głowy. Stawiam stopy na chłodnej podłodze i biorę kolejny głębszy wdech czując, że łeb mam zbyt ciężki, by kark mógł go utrzymać w pionie. Opuszczam więc siedlisko myśli nisko, dłonią sięgając po butelkę wody. Biorę porządny łyk, przynosząc ukojenie suchym ustom. Wspaniałe, orzeźwiające uczucie wypełnia moje wnętrze. Taka przyjemność starczy, bym nabrała choć trochę siły.

Staję na równe nogi, nie tracąc przy tym równowagi. Dobrze. Powoli zmierzam w stronę okna. Pociągam za sznurek, roleta idzie w górę. Patrzę na budzący się świat, na którym przyszło mi żyć. Powiedziano mi niegdyś, że wszystko, co się narodziło, ma do wykonania pewne zadanie. W takich chwilach najbardziej pragnę wierzyć w prawdziwość tych słów. W końcu jestem tu z przypadku, nie byłam niczym pożądanym przez swych rodzicieli. Uzyskałam dar życia bez miłości, a jednak potrafiłam ukochać prawdziwie. Może właśnie to jest moje zadanie?

Naprawdę pragnę wierzyć.

Żyję krótko, a jednak nie jestem młoda. Naprawdę. Choć twarz mam gładką i rumianą, wręcz dziecięcą, nie jestem młoda. Gdy śmierć odbija się w oczach, by zaraz sięgnąć duszę mackami rozpaczy, to choćbyś lat miał niewiele, w głębi stajesz się stary. I nigdy nie zapominasz już tego lodowatego dotyku, który ogarnął każdą cząstkę ciała, obdzierając z niewinności.

Mnie los dał drugą szansę. Serce, które raz już stanęło, zdołało ponownie zacząć bić. Wyciągnęłam ręce w stronę życia, choć bałam się go bardziej niż zejścia, gdyż wtedy świat nie był dobry. Choć próbowałam całą czerń istnienia zamalować kolorami, to ciemność pochłaniała je, nie pozostawiając nawet jednej, drobnej plamy nadziei. Zmusiłam więc serce do rozpalenia iskierki, starając się następnie utrzymać latami jej słaby blask w zimnym i bezwzględnym deszczu niewypowiedzianego cierpienia. Była wiarą w lepsze jutro, którego nikt nie był w stanie mi obiecać, nawet ja sama sobie.

To właśnie ten mały ogienek, gdy życie zaczęło odwracać się ode mnie, zmusił duszę do powrotu, a ciało do ponownego funkcjonowania. Uczucie podtrzymujące żar przetrwało nawet, gdy już wszystko było stracone. Przekroczyło granicę śmiertelności i przywróciło mi oddech. To wtedy zrozumiałam, że prawdziwe piekło znajduje się tutaj, na ludzkiej ziemi.

A raj, wypatrywany na lazurowym niebie przez tych, co wierzą w Boga, zstępuje z gwiazd gdy zasypiające słońce pozwoli ujawnić im swój dostojny blask. Mój ratunek stamtąd przybył. Dlatego teraz wszystko, co ujrzane przez okno rankiem, południem, wieczorem i późną nocą jest mi drogie. Śmierć obdarła mi duszę z młodości, ale nie zdołała odebrać małych radości, a rozpacz nie mogła dłużej oślepiać.

Wpatruję się uważnie w krzew żółtych róż, rosnących tuż przy ścianie bloku stojącego naprzeciwko. Kark zaczyna boleć coraz mocniej, niezagojone rany na umyśle otwierają się i krwawią na nowo… Biorę kolejny ciężki wdech, nie odrywając wzroku od ukochanych kwiatów. Tak, spotkało mnie tak wiele, myślę, ale cuda się przecież zdarzają. Mam za co być wdzięczna. W końcu wiem, że nie każdemu jest dane żyć jeszcze raz.

Zasłaniam roletę i wracam do łóżka, otulam siebie rękoma. Zasypiam spokojnie.

Mam w końcu wiele powodów, by dalej żyć.

***

Nie nominuję nikogo, kto ma ochotę, to niech też napisze.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • Bajkopisarz 14.06.2020
    „na chłodnej ziemi i”
    Lepiej: podłodze
    „Mi los dał drugą”
    Mnie LUB Los dał mi drugą
    „Serce, co raz ustało”
    Bicie serca, które raz ustało LUB Serce, które raz już stanęło
    „zmusiło duszę do”
    Zmusił (ten ogieniek)
    „zstępuję z gwiazd gdy zasypiające słońce pozwoli ujawnić im swój dostojny blask”
    Nie łapię, co Autorka miała tutaj na myśli?

    Dobre. Cieszmy się, ze widzimy to co za oknem, cokolwiek to by nie było (ja na przykład widzę jednolitą sianę boczną pawilonu Pepco), bo to znaczy, iż jeszcze żyjemy. Że jeszcze można coś na tym świecie zrobić, dobrego lub złego. Nie istnieć zawsze jeszcze zdążymy, przez całą wieczność. Ten mikroułamek dany tu i teraz jest więcej wart niż się zdaje. Nie ma go co tanio sprzedawać, trza się ostro targować.

    Jak w Hallow's Eve Type O'Negative:
    Saint lucifer hear me praying to thee
    On this eve of all saints
    High be the price but then nothing is free
    My soul I'll gladly trade
  • Clariosis 14.06.2020
    Okej, już wprowadzone.
    Na sam koniec się te "ę" wkradło, cholera! Już się "e" stało. A jeżeli chodzi o to, że sama myśl jest niejasna, to tak ma być. Ten motyw jeszcze wróci w moim pisarstwie. :)

    Cieszę się, że się podoba. Pierwszy raz napisałam tekst w formie pierwszoosobowej. Bardziej preferuję ukrywanie się za postaciami i jako narrator, ale czasami warto jest powiedzieć coś wprost. Szczególnie, gdy chodzi o takie rzeczy jak cieszenie się życiem.

    Hm, schlebia mi, że się Type O' Negative pojawiło w komentarzu jako luźne skojarzenie. No ale te teksty mają moc, wierzę, że moje też. ;)
  • Shogun 14.06.2020
    Dobry tekst, głęboki, z przesłaniem. Podoba mi się :D
    Tak, trzeba korzystać z życia dopóki można, bo skoro już jesteśmy, to możemy coś zrobić, pozostawić po sobie ślad, pamięć. Może o to w tym wszystkim chodzi :D
  • Clariosis 14.06.2020
    A dziękuję, dziękuję i niezmiernie się cieszę, że się podoba!
    Tak, wierze, że własnie tak jest. Najważniejsze to zaleźć powód by żyć i starać się tego życia jak najsilniej trzymać, bo tak łatwo może zostać odebrane. Zarówno te życie duchowe, jak i cielesne.
  • Shogun 14.06.2020
    Clariosis nie sztuką odebrać komuś życie, prawdziwą sztuką jest nadać mu sens. Dlatego walczmy, nie po to, aby uśmiercać, zarówno duchowo, jak i cieleśnie, ale po to, aby nadawać sens :)
  • Pasja 14.06.2020
    Najtrudniej prowadzić rozmowę z samym sobie i katować się w swoim wnętrzu. Trzeba zobaczyć i łapać chwile, które tak szybko przebiegają obok i nie powracają. Szansę dostajemy niejednokrotnie i tylko od nas zależy czy skorzystamy z niej. Dzisiaj otarcie się o śmierć jest nadzieja na jutro. Warto żyć i cieszyć się z chwili.

    Pozdrawiam ciepło
  • Clariosis 14.06.2020
    Dziękuję za wizytę i tak piękną refleksję!
  • Onyx 14.06.2020
    Przeszłaś samą siebie, Claruś ;)
    Piękny tekst. Chwile są jak motyle, te najmniejsze są najpiękniejsze. Łapmy je, więc, by nam nie przeminęły z wiatrem!
    Te duże, które powinny dawać nam najwięcej szczęścia, dają nam najmniej. Liczą się drobne gesty, które są w stanie zrobić nam dzień :)
  • Clariosis 14.06.2020
    Miło mi słyszeć tak serdeczne słowa. Dziękuję. :)
  • Jarema 14.06.2020
    Z szacunkiem się nad tym tekstem pochylę, pozostawię bez komentarza.
  • Clariosis 14.06.2020
    Twój szacunek to najlepszy komentarz. A czasem i cisza wyraża więcej, niż mogłyby słowa.
    Dziękuję. :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania