Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Umowa o Pracę

W czwartek 12 czerwca o godzinie dwunastej trzydzieści miałem stawić się na rozmowę o pracę. Potencjalny pracodawca to firma zajmująca się roznoszeniem ulotek oraz obsługą magazynów. Podejrzewałem, że ów firma to prawdopodobnie Kszok. Gdy szedłem Piotrkowską, do spotkania pozostawała jeszcze godzina. Postanowiłem wstąpić do chemicznego sklepu. Gdy przekraczałem jego próg w oczy rzuciły mi się sylwetki dwóch kobiet. Panie zajmowały się obsługą klientów. Znałem je z widzenia i ze słyszenia. W końcu mieszkałem w pobliskiej okolicy. Pierwsza z nich, odziana w granatową odzież, miała na imię Zbychosława. Mężczyźni skłonni byli o niej mówić, iż jest nad wyraz serdeczna w kroku. Według mnie to tylko plotki i ludzka podłość. Druga z kobiet siedziała zdegustowana za kasą. Miała pochmurną minę tak jakby starała się zaprzeczyć prawdzie, że stała się na dłuższą metę żałosna. Wydawało mi się, iż ona kocha już tylko głową. Nie sercem. Tak to wyglądało z mojej perspektywy, choć byłem po drugiej stronie lady. Miałem inny punkt widzenia. A może takie jest życie. Życie gdzie serce finalnie nie ma do powiedzenia już nic i staje się zakładnikiem umysłu. Jakoś takie naszły mnie myśli. Sam nie wiedziałem, czemu. Kupiem dość tanio chusteczki do czyszczenia okularów. Wyszedłem z chemicznego i udałem się wolnym krokiem na spotkanie. W umówionym miejscu czekała piątka innych osób. Pomieszczenie wydało mi się obskurne, a drzwi do biura jeszcze bardziej odrażające. Zorientowałem się, że to wszystko to raczej pic na wodę. Nie myślałem o ulotkach. Chciałem pracować na magazynie gdyż zależało mi na konkretnej pracy, a nie na abstrakcyjnym rozdawaniu świstków. Mimo wszystko odrobinę się stresowałem. Na uszach miałem kawałek HappySad pod tytułem " IQ ". Słuchałem go na tyle cicho by wiedzieć, co się wokół mnie dzieje. Po piętnastu minutach zostałem zaproszony do biura. Grzecznie się ukłoniłem i usiadłem na zniszczonym, starym krześle.

- Dzień dobry - powiedział patrzący spod byka

mężczyzna. - Miło mi pana poznać. Nazywam się

Jarosław Zdrapka. Jestem wiceprezesem firmy.

Co pana do nas sprowadza?

- To proste. Szukam pracy. Ale nie chodzi mi o

ulotki. Chciałbym pracować na magazynie.

- Czy jeśli dostanie pan pracę, to będzie miał pan

zawsze słuchawki na uszach?

Cholera. Zorientowałem się, że nie zdjąłem słuchawek. Nie chodziło tu o brak szacunku. Po prostu zapomniałem o nich.

- Przepraszam. Zupełnie wyszło mi to z głowy.

Proszę się nie gniewać.

- Rozumiem. No dobrze. Niech pan pokaże mi

swoje CV.

- Bardzo proszę.

- Czyli jest pan mocno nastawiony na magazyn i

widzę, że pracował pan w podobnych miejscach.

Niestety. Jeśli chodzi o naszą ofertę pracy to

pozostały tylko ulotki.

- Nie. To ja dziękuję.

- Jak pan chce. Żegnam.

Rzeczywiście. To była firma Kszok. Lepiej gdybym w tym czasie poczytał książkę. Byłoby z tego więcej pożytku. A tak straciłem półtorej godziny tego pięknego, wiosennego popołudnia. Potrzebowałem forsy. Ogłoszenia w gazetach w większości to bzdury. I może powinienem powiedzieć temu kolesiowi zza biurka żeby odjebał się od moich słuchawek. To on chciał mnie zrobić w balona. Nie ja jego. W drodze powrotnej zastanawiałem się jak trudne mamy czasy i jak trudno znaleźć konkretną pracę. Mamy 2004 rok. Mieć pracę to przywilej. Ale co tam. Jeszcze kiedyś pracodawcy będą błagali o takich jak ja. Kiedyś nasz los się odmieni.

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • andrew24 2 miesiące temu
    Jest ok
    Pozdrawiam serdecznie 5
    Miłego dnia
  • Kaptur81 2 miesiące temu
    Dziękuję! Pozdrawiam .....
  • il cuore 2 miesiące temu
    Niby wporzo, lecz dywizy ciągle mnie irytują.

    Być może wcześniej nie zauważyłem tego, ale tutaj jest widoczna tendencja krótkich zdań, używając przecinka można zaoszczędzić.
    Lubię długie zdania, wymagają profesjonalności warsztatu autorskiego.
    cul8r
  • Pulinaaa 2 miesiące temu
    Samo życie

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania