Poprzednie częściuroczysko spady

uroczysko spady

chyba tylko ja wiedziałem o jedynej koksie

w zdziczałym sadzie wysiedlonej wsi

dzieciarnia bała się smaku czereśni

z prześcielonej poziomkami granicy cmentarza

na której już za życia zagnieździła się para kochanków

 

na krawędzi wąwozu przy cerkwi rosły morwy

najlepsze na końcach konarów

rozłożyste jak miejscowe kobiety

kiedy mogły przyrastać tylko pracą

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Nuria 22.07.2021
    O i kolejny Twój wiersz, który mnie zauroczył.
    I to wcale nie przez morwy / którymi objadałam się jako dzieciak/.
    Czytam kilka razy i widzę jak miejscowe kobiety przyrastają pracą. Masz świetne, błyskotliwe skojarzenia.
    5!
  • piliery 22.07.2021
    Koksa. Jak ja marzę by gdzieś te jabłka dorwać. Zawsze je uwielbiałem. Już od pierwszego zdania mnie wiersz zauroczył a potem było już tylko lepiej. 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania