[usunięte na czas poprawek] Usłyszeć śmierć - Rozdział 10: Krakowiak fantastyczny
[usunięte na czas poprawek] Usłyszeć śmierć - Rozdział 10: Krakowiak fantastyczny Autor: Lucinda Czytano 843 razy Data dodania: 28.03.2016
Średnia ocena: 4.9 Głosów: 7
Zaloguj się, aby ocenić34
Komentarze (18)
Andriej29.03.2016
Uważam, że bardzo fajnie piszesz ten kryminał. Wydaję mi się, jakby w powietrzu unosiło się takie przeczucie nie ufności. Jestem bardzo ciekawy, czy Max i Erick sądzą, że osoba która wypowiada się w pierwszej osobie w tym utworze jest zamieszana w zbrodnie...
Dziękuję:) Faktycznie da się zauważyć tę atmosferę nieufności. To powinno dać czytelnikowi większe pole do analizy osoby mordercy, bo każdy może być podejrzanym. Wtedy trzeba wyłapywać cechy, które ograniczają zakres poszukiwań.
KarolaKorman, dziękuję:) Twoje zaangażowanie w tę historię jest dobrym motywatorem do jej tworzenia i dzięki Tobie naprawiam błędy, których nie zauważam. Jeśli chodzi o ciekawostki, to tu dało o sobie znać to, że Paderewski był patronem szkoły muzycznej, do której uczęszczałam. Kiedyś nawet organizowaliśmy taką scenkę na obchody ,,Majówki z Prusem". Myślę, że takich ciekawostek mogło by być więcej, na przykład Paderewski praktycznie nie używał podczas gry czwartego palca, serdecznego, później mu zesztywniał, więc sądzono, że wcześniej już miał z nim problemy, ale zdania są różne.
Rzeczywiście długo kazałaś czekać, ale jak zwykle było warto. Nie przejmuj się chwilowym zniechęceniem, na pewno minie.
Twój kryminał jest jednym z najlepszych, jakie czytałam : ) 5
Angela, dziękuję:) Twoje komentarze zawsze podnoszą mnie na duchu i czuję się w tym pisaniu lepsza, niż rzeczywiście jestem, przynajmniej w moim odczuciu. Naprawdę mam nadzieję, że znowu będę odczuwała pełną przyjemność z tworzenia, bo chciałabym skończyć ten kryminał, bo to taki trochę mój powrót do muzyki, z którą zaczynam mieć niestety coraz mniej wspólnego.
Wprowadzenie ojca - super!
Powiązanie ojca ze sprawą - super!
Relacje ojca z córką - super!
Zagęszczenie "podejrzanych" - super!
Normalnie jakbyś podskoczyła pomiędzy szóstym a siódmym rozdziałem o dwa poziomy :)
Nie czepiam się kwestii technicznych, jak choćby zawodowych techników FBI siedzących z trzema pudełkami i nie potrafiących określić, w którym jest ładunek wybuchowy, co potrafi zrobić pies policyjny, lub skaner na lotnisku :p To by jednak raziło u rasowego pisarza kryminałów, w Twoim przypadku to totalny detal, ale na takie detale z czasem warto byś zwracała uwagę :)
Co do ojca, troszkę zbyt nachalnie go poddajesz jako powiązanego, ale może jestem przewrażliwiony po prostu. Przykładowo informacja, że zabrał Jennifer do polski, jest mega subtelną informacją, że on sam był w Polsce, co raczej nie jest standardem. Do powiązania z mordercą szyfrującym po polsku, krok bliżej.
No właśnie szyfrowanie po polsku: wyobrażasz sobie jaką pracę trzeba by wykonać, by rozszyfrować taką przestawiankę alfabetyczną w obcym dla siebie jezyku? Przecież ona musiała ze słownikiem sprawdzać sens każdego podstawienia :) Tak sądzę, że do takich prac to FBI ma analityków, a nie polowych agentów.
Zastanawia mnie również, czemu śledztwo polega wyłącznie na analizowaniu wskazówek, które morderca dał na tacy, zaszyfrowane, ale jednak na tacy. Nikt nie bada przeszłości ofiar, nie szuka związków między nimi. Przecież wpadli na to, że jakimś wspólnym czynnikiem jest muzyka. Wpadli i porzucili temat :D Rozumując w ten sposób, czekają aż morderca, zabije ponownie, by mogli porozwiązywać sobie kolejną łamigłówkę ;p
Jako, że podsumowuję co kilka rozdziałów, tym razem podbijam na 4, bo ostatnie są zdecydowanie lepsze niż początek. Zaczynasz łączyć wątki, zagęszczać akcję. Masz wiele słabych punktów w samej logice, ale jak napisałem wcześniej, to nie problem na dziś. Trochę natomiast zaczynam się obawiać, że nie masz gotowego zakończenia, albo masz właśnie zakończenie, ale nie wiesz wcale jak do niego dojść. Stąd coraz dłuższe przerwy, a mniejsze pchanie akcji do przodu. Wybrałaś trudny rodzaj opowiadania, kryminału nie da się napisać szyjąc fabułę w locie. By intryga miała sens od początku do końca, musi być od początku do końca zaplanowana nim zacznie się ją opisywać. Jeśli brakuje Ci pomysłu na kilka środkowych rozdziałów, to utkniesz i nie zakończysz historii nigdy.
Ostatnie piszę z autopsji :(
Akwus, na początek chcę Ci podziękować za pracę jaką włożyłeś w analizę mojego tekstu jak i w ogóle napisanie takich komentarzy, bo to też zajmuje sporo czasu. W tym podsumowaniu masz dużo racji, to znaczy, kiedy zaczynałam pisać to opowiadanie, miałam tylko ogólny pomysł, później bardziej skupiłam się na muzycznej historii, która siedzi w tym wszystkim, a wyjaśni się pod koniec, dając wcześniej możliwość samodzielnego rozwiązywania zagadki. Natomiast z samą fabułą było tak, że jak przyszło mi coś do głowy, to kontynuowałam i da się to zauważyć. Za to ostatnio stworzyłam bardziej szczegółowy zarys i mam nadzieję, że przy trzymaniu się go, pomoże mi to utrzymać jakiś porządek. Zdaję sobie sprawę, że to monotonne, te zagadki muzyczne, ale one mają swoje znaczenie, bo na nich opiera się ta druga historia mocno związana z samym sprawcą. Przez to niedopracowanie i nieprzemyślenie całości jestem świadoma błędów w logice, tak naprawdę mam wrażenie, że cały czas popełniałam błędy i starałam się je zatuszować. Jeśli chodzi o postacie Maxa i Ericka, pospieszyłam się wprowadzając je, bo nie miałam jeszcze na nie konkretnego pomysłu, co z nimi zrobić, dlatego wyszło, jak wyszło. Zgadzam się z wszystkimi uwagami i cieszę się, że mogłam takowe usłyszeć. Zależy mi bardzo nad tym, aby pracować nad warsztatem, nie chcę stać w miejscu. Cieszy mnie również, że da się zauważyć jakąś poprawę. Zastrzeżenia, jakie miałeś odnośnie braku charakterów postaci, tych "ping pongowych" dialogów itd., z takimi kwestiami miałam problem od początku i staram się nad tym pracować. Ogromną różnicę widać pomiędzy tym opowiadaniem a pierwszymi rozdziałami ,,Granicy", przynajmniej moim zdaniem, ale to ćwiczenie, aż pojawi się efekt, też musi trochę potrwać. Pisać zaczęłam, kiedy założyłam konto na opowi, a więc niecały rok temu, bo jeśli dobrze pamiętam, był to 26 maja ubiegłego roku, to dużo i niedużo. Niewiele, aby nauczyć się dobrze pisać, ale wystarczająco, żeby zacząć pracować nad słabymi punktami. Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję i mam nadzieję, że dalej będzie tylko lepiej... :)
Ten rozdział również pochłonęłam – zdecydowanie wspaniale piszesz ten kryminał, jest w min ukryta pasja, ukryta całościowa zagadka, coś co każdego z czytelników pcha do przodu Lucinda. To jest coś co się w tobie wyróżnia, nikt tego nie zauważy po jednym, po dwóch tekstach, jednak patrząc na to, to widać w tym ukrytą iskrę, iskrę, która powoli rozrasta się nie wraz z twoim zapałem, ale wraz z wysiłkiem jaki wkładasz w tą pracę. Ona jest dopracowana, jest błyszcząca elegancją (choć brakuje mi dywizów), czytając tekst uważa się na słowa, na wypowiedzi, na małe szczegóły „a może to jest podpowiedź?”. Kreujesz nas, jako czytelników, na małych detektywów, pozwalasz się bawić, dajesz nam czysta frajdę, poniekąd przy czym sama czerpiesz z tego radość. To trudna umiejętność tak poskładać wszystko w logiczną, spójną całość. Naprawdę, trzeba wiedzieć dostatecznie dużo, aby się nie zakopać.
Mam wrażenie, że wszystko tutaj dokładnie przemyślałaś, że masz powieść już nawet zakończoną i tylko poprawiasz, szlifujesz i wrzucasz rozdziały, tak, aby wszystko było spójne. Stawiasz czytelnika na pierwszym miejscu, dajesz mi zabawkę, nad którą poświęciłaś dużo czasu, po czym czekasz na reakcję, a potem się cieszysz.
Nie rezygnuj z tej powieści, wróć do niej jak będziesz miała czas, aby znowu się nią zająć, ale wróć. Jest zbyt cenna dla ciebie i dla nas. Dla mnie również – przecież to pierwsza opowieść rozdziałowa , którą od ciebie czytam. Urzeczona wielką (tak, Lucinda) Lucindą, postanowiłam kiedyś tutaj zajrzeć. Wstawiała przecież tak wspaniałe komentarze, tak potrafiła się we wszystkim odnaleźć, widziałam cię. Nie byłaś dla mnie niewidzialna – byłaś jedną z tych osób, do której chciałam dążyć i nadal chcę. Możesz więc mnie traktować jako rywalkę :D
Usłyszeć Śmierć – najpierw tytuł, potem zagadki, potem całość fabuły, potem sama Jenifer, która poniekąd przypominała mi mnie. Wszystko to złożyło się na ciekawy i oryginalny w moich oczach kryminał, co więcej mogę powiedzieć?
Kobieto weź nogi za pas, ogarnij to, co masz do ogarnięcia i pisz. Chętnie wrócę jako twoja stała czytelniczka Bo przecież już raz wróciłam, a miałam odpuścić, a jednak :D
Z tym Erickiem zaczęło się robić ciekawie... Choć wydaje mi się, że to by było za proste. :) :) Wszystko się powoli rozwija, przez cały czas historia jest na 5 :)
Billie, myślę, że jeszcze nie raz zauważysz coś takiego, co wydaje się za proste, niejedna postać będzie budziła podejrzenia, jednak któraś wersja w końcu będzie musiała okazać się prawdziwa :) Dziękuję za wizytę :)
"Ericka parę miejsc dalej, który ze słuchawkami na uszach najprawdopodobniej po raz kolejny przeszukiwał bazy danych." ~ Przecinek przed "najprawdopodobniej".
Teraz mam wrażenie, że to ojciec Jenn jest mordercą XD Zna się na muzyce, zna język polski, a przynajmniej w minimalnym stopniu. Jakoś nie przekonuje mnie, że to Erick jest przestępcą, coś nie pasuje do tego.
Z drugiej strony wie, jak działa FBI, więc nie ma większych problemów z wyprzedzaniem ich o co najmniej kilka kroków.
Nadal jednak skłaniam się do teorii z ojcem.
Chyba że morderca nie pracuje sam i tak naprawdę obaj są mordercami, albo obaj pomagają mordercy? Choć jaki cel miałoby wtedy zmuszanie córki do pracy? Może chciał z tym skończyć, ale nie wiedział jak?
I zapewne wszędzie się mylę XD
Właśnie, zapomniałam napisać - tytuł opowiadania bardzo mi się podoba ♥
Bardzo ciekawe teorie wysnuwasz :) Tytuł jakoś tak sam wpadł, ale dziękuję :) Mogłabyś tylko uzasadnić ten przecinek? bo ja nie widzę potrzeby stawiania go.
Lucindo, "ze słuchawkami na uszach" osobiście potraktowałabym jako wtrącenie :D Chyba że Ty tego tak nie traktujesz, to już kwestia indywidualna raczej ;D
Wybacz, że odpisuję tak późno, obiad zrobić muszę, z głowy mi to wyleciało całkowicie XD
Shiroi Ōkami, teraz rozumiem. W sumie w tym wypadku pasowałoby to wtrącił, nawet jeśli nie jest konieczne,jednak wtedy musiałabym dać też przecinek po "który", a ponieważ o tym nie napisałaś, nie widziałam uzasadnienia takiej interpunkcji.
Widziałam, że nie zawsze jest w takim przypadku przecinek, choć ogólnie masz rację - ale to już chyba przecinek do większych rozmyśleń XD Magia interpunkcji!
Komentarze (18)
Twój kryminał jest jednym z najlepszych, jakie czytałam : ) 5
Wprowadzenie ojca - super!
Powiązanie ojca ze sprawą - super!
Relacje ojca z córką - super!
Zagęszczenie "podejrzanych" - super!
Normalnie jakbyś podskoczyła pomiędzy szóstym a siódmym rozdziałem o dwa poziomy :)
Nie czepiam się kwestii technicznych, jak choćby zawodowych techników FBI siedzących z trzema pudełkami i nie potrafiących określić, w którym jest ładunek wybuchowy, co potrafi zrobić pies policyjny, lub skaner na lotnisku :p To by jednak raziło u rasowego pisarza kryminałów, w Twoim przypadku to totalny detal, ale na takie detale z czasem warto byś zwracała uwagę :)
Co do ojca, troszkę zbyt nachalnie go poddajesz jako powiązanego, ale może jestem przewrażliwiony po prostu. Przykładowo informacja, że zabrał Jennifer do polski, jest mega subtelną informacją, że on sam był w Polsce, co raczej nie jest standardem. Do powiązania z mordercą szyfrującym po polsku, krok bliżej.
No właśnie szyfrowanie po polsku: wyobrażasz sobie jaką pracę trzeba by wykonać, by rozszyfrować taką przestawiankę alfabetyczną w obcym dla siebie jezyku? Przecież ona musiała ze słownikiem sprawdzać sens każdego podstawienia :) Tak sądzę, że do takich prac to FBI ma analityków, a nie polowych agentów.
Zastanawia mnie również, czemu śledztwo polega wyłącznie na analizowaniu wskazówek, które morderca dał na tacy, zaszyfrowane, ale jednak na tacy. Nikt nie bada przeszłości ofiar, nie szuka związków między nimi. Przecież wpadli na to, że jakimś wspólnym czynnikiem jest muzyka. Wpadli i porzucili temat :D Rozumując w ten sposób, czekają aż morderca, zabije ponownie, by mogli porozwiązywać sobie kolejną łamigłówkę ;p
Jako, że podsumowuję co kilka rozdziałów, tym razem podbijam na 4, bo ostatnie są zdecydowanie lepsze niż początek. Zaczynasz łączyć wątki, zagęszczać akcję. Masz wiele słabych punktów w samej logice, ale jak napisałem wcześniej, to nie problem na dziś. Trochę natomiast zaczynam się obawiać, że nie masz gotowego zakończenia, albo masz właśnie zakończenie, ale nie wiesz wcale jak do niego dojść. Stąd coraz dłuższe przerwy, a mniejsze pchanie akcji do przodu. Wybrałaś trudny rodzaj opowiadania, kryminału nie da się napisać szyjąc fabułę w locie. By intryga miała sens od początku do końca, musi być od początku do końca zaplanowana nim zacznie się ją opisywać. Jeśli brakuje Ci pomysłu na kilka środkowych rozdziałów, to utkniesz i nie zakończysz historii nigdy.
Ostatnie piszę z autopsji :(
Gratuluję całości, dobra praca!
Mam wrażenie, że wszystko tutaj dokładnie przemyślałaś, że masz powieść już nawet zakończoną i tylko poprawiasz, szlifujesz i wrzucasz rozdziały, tak, aby wszystko było spójne. Stawiasz czytelnika na pierwszym miejscu, dajesz mi zabawkę, nad którą poświęciłaś dużo czasu, po czym czekasz na reakcję, a potem się cieszysz.
Nie rezygnuj z tej powieści, wróć do niej jak będziesz miała czas, aby znowu się nią zająć, ale wróć. Jest zbyt cenna dla ciebie i dla nas. Dla mnie również – przecież to pierwsza opowieść rozdziałowa , którą od ciebie czytam. Urzeczona wielką (tak, Lucinda) Lucindą, postanowiłam kiedyś tutaj zajrzeć. Wstawiała przecież tak wspaniałe komentarze, tak potrafiła się we wszystkim odnaleźć, widziałam cię. Nie byłaś dla mnie niewidzialna – byłaś jedną z tych osób, do której chciałam dążyć i nadal chcę. Możesz więc mnie traktować jako rywalkę :D
Usłyszeć Śmierć – najpierw tytuł, potem zagadki, potem całość fabuły, potem sama Jenifer, która poniekąd przypominała mi mnie. Wszystko to złożyło się na ciekawy i oryginalny w moich oczach kryminał, co więcej mogę powiedzieć?
Kobieto weź nogi za pas, ogarnij to, co masz do ogarnięcia i pisz. Chętnie wrócę jako twoja stała czytelniczka Bo przecież już raz wróciłam, a miałam odpuścić, a jednak :D
Teraz mam wrażenie, że to ojciec Jenn jest mordercą XD Zna się na muzyce, zna język polski, a przynajmniej w minimalnym stopniu. Jakoś nie przekonuje mnie, że to Erick jest przestępcą, coś nie pasuje do tego.
Z drugiej strony wie, jak działa FBI, więc nie ma większych problemów z wyprzedzaniem ich o co najmniej kilka kroków.
Nadal jednak skłaniam się do teorii z ojcem.
Chyba że morderca nie pracuje sam i tak naprawdę obaj są mordercami, albo obaj pomagają mordercy? Choć jaki cel miałoby wtedy zmuszanie córki do pracy? Może chciał z tym skończyć, ale nie wiedział jak?
I zapewne wszędzie się mylę XD
Właśnie, zapomniałam napisać - tytuł opowiadania bardzo mi się podoba ♥
Wybacz, że odpisuję tak późno, obiad zrobić muszę, z głowy mi to wyleciało całkowicie XD
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania