O kurwa.
Kontynuacja/coś wspólnego - z jednym z najpiękniejszych Twoich tekstów. ''W balecie zimowych noży''.
Ah, komentarz zostawiam by pamiętać, powrócić dziś ciemną nocą (na okoliczność okrutnych koszmarów - nmp nie sypia), najdalej jutro.
Jeszcze muszę masochistycznie przeciągnąć sobie czas oczekiwanie na ten, jak sądzę, powyższy sztos.
I cóż, jestem rozpierdolona.
I cóż, nie wiem, czy by nie zaryzykować stwierdzenia, że to jest w mojej opinii najlepsza rzecz, jaką napisałeś, ale że jest ich kilka, kilka miażdżących, to pozwolę sobie powiedzieć tyle, że to gdzieś na górze Twojego Top 5 – na pewno.
Caaaaaan. No jak tak można, aż tak dobrze.
Porażających pięknem estetycznym, nieestetycznym, jakimkolwiek innym, wyimków – jest tyle…
Ale muszę zebrać je wszystkie, choć po to – by oddać hołd.
Bo naprawdę, ten tekst – bije na głowę wszystko, co tu ostatnio napłynęło.
Dobre miałam przeczucie. Dobrze mnie się zdawało, że oglądając balety zimowych noży – zawsze jest dreszcz na plecach.
Ale nie przeczuwałam, że aż taki rozkurw mogę czuć na ten moment, bo jak kiedyś rzekłeś, tak ja teraz ‘’jestem w folii’’ trochę, ale jednak, no, po żebrach, po sercu.
Dla mnie ten tekst to jest 10/10, rozpierdol, ajfKGJTEiotnkdfmbfjl;tykhgj. No. Brak słów.
Teraz tak:
‘’Ubierzemy plastikowe manekiny w maski naszych twarzy’’ – już w początkach takie cudo.
‘’Wypijam jebaną kawę na dwa łyki. Czemu jebaną? Bo w takim stanie wszystko jest "jebane" lub "pierdolone". Uśmiech roztapia plastik, ale do ujarzmienia stali nadaje się tylko nienawiść i bezlitosność. ‘’ – o żesz kurwa. Z naciskiem na drugie zdanie.
‘’Ukryję nas w nas. Ukryję nas przed nami.’’ – Boże, Can.
Gdzie trzeba iść, co zjeść i co się musi stać, by tak pisać? Jakoś tak mnie kiedyś pytałeś.
No ja dziś pytam Ciebie.
(+Dlaczego cała pierwsza część tekstu jest wzięta w cudzysłów? Może to moja głupota, ale nie rozumiem celu tego zabiegu. Byłbyś skłonny wyjaśnić?)
Dalsze perły wyławiamy z zamarzniętego jeziora:
Cała scena w windzie – mistrzostwo.
‘’Było zimno od wiatru i kłamliwie od bliskości nieba. ‘’ – estetycznie podeszło.
‘’Dwoje akrobatów intelektu, próbujących wciąż osiodłać dal.’’ – Mmmmmmm.
‘’I, mimo że za kilka chwil miała sfrunąć niczym płatek przedwczorajszej róży, umiała przyznać przed sobą, że nadal nad nią panuje w stu procentach. Fascynujące, że można odczuwać przed kimś tak wielki lęk, by zdołał on zagłuszyć nawet kroki zbliżającej się nieuchronnie śmierci.’’ – To będzie mój ulubiony wyimek tej całości. No tu mi w ogóle brak słów.
‘’— Opowiedz jeszcze o kolorze moich oczu — poprosiła. — Ten jeden, ostatni raz. Coś z zaborami było?
Uśmiechnął się na tę porcję słodko-niebezpiecznej ignorancji. Skołtuniałe włosy, zbyt duży sweter i bosa twarz, ubrana jedynie w krwawe odciski jego dłoni i napuchniętą od uderzeń wargę. Małe szaleństwo wiatru. Lizak z żyletką w środku.
— Błękit Turnbulla, czasem nazywany również Pruskim. Jedno z najpiękniejszych we wszechświecie oszustw naszego wzroku.’’ – to też jest przepiękne.
Chollera, przekopiuję pół tekstu.
Ale napisałeś tak dobry, że – Twoja wina. He.
‘’Pięć sekund lotu Płomienie wiatru,’’ – po ‘’lotu’’ – kropka kończąca równoważnik zdania się zgubiła.
‘’Lubił ją zmuszać do ujawniania pokładów inteligencji. Pomimo tego, że nie wiedzieć czemu ubzdurała sobie odgrywać rolę tępej, usłużnej suki.’’ – też dobre.
Potem te ich wiersze/pożegnania, boże, cudo.
Zwłaszcza:
‘’Od trzymania się za ręce
potraciliśmy resztki
papilarnych linii.’’
‘’a złodzieje pozdraowią się gestem’’ – tu zaś literówka.
‘’To trochę źle, że cię
nie ma.
To trochę źle, bo nie zapisałem
twej roboczej wersji.
To trochę źle, że
tęcza nie jest tak piękna
w czarno-białym filmie.’’ – przepiękne.
‘’Jakże niebezpiecznie
wciąż poszerzać horyzonty upojenia bólem.’’ – to także.
Ok. Pozwolę się odnieść, Emi. Pomimo że, jak to się mówi, kamery oko patrzy.
"(+Dlaczego cała pierwsza część tekstu jest wzięta w cudzysłów? Może to moja głupota, ale nie rozumiem celu tego zabiegu. Byłbyś skłonny wyjaśnić?)" - Jest to fragment chyba "najjawniej" "deformacyjny" , choć bardziej ściśle, powiedzmy, pod adres. Najwiecej tu utraciłem energii, bo musiałem się mocno pilnować, by nie przekroczyć progu otwartości. Nie wiem na ile się udało, więcnapisałem tak, by w razie czego móc ten fragment poświęcić. Stąd jest na modłę zarażonej kończynny, nieco gangrenny.
Dalej już idę trochę w myśl "Zodiakalnej łamigłówki". Coś typu tylko ja mogę się ochronic przed samym sobą. I tylko ja mogę sam sie pokonać.
W sumie tylko tyle mogę.
Za resztę, wszelkie wyimiki, naprawdę bardzo serdecznie dziękuję.
Miej bycze święta.
Oj, Pani. Odpiszę jakoś za 10,15 godzin. Super, że podeszło. To ważny tekst.
Błędy ogarnę jak najszybciej. Tekst nie był w lodówce, więc trochę śmierdzi.
Dziękuję pięknie.
Taki cios przy porannej kawie. Dzieciaki jedzą śniadanie a wyrodna matka na telefonie... muszę tu wrócić i przeczytać spokojnie. Za dobre by czytać z doskoku.
Canulas masz dar to wkładania myśli w piękne zdania. Choć wolę prostotę w opowiadaniach, to ten tekst jest magnetyzujący, chce się do niego wracać i na nowo przeżuwać.
"Od trzymania się za ręce
potraciliśmy resztki
papilarnych linii.’’ - piękne :) Pozdrawiam 5
Jaka ona jest tam na jedynastym piętrze? Czy stoi z kosą, czy ma skrzydła, które w czasie lotu spalą się na popiół. Współcześni Ikarzy wybierają się w ostatni rejs Arki Niego. Czy On był piratem? Jej oczy w kolorze błękitu zostaną na zawsze w zaborze niebiańskim.
Can i ty mówisz, że nie czujesz wiosny. Przecież tu młodość, aż wylewa się z ciasnych butów.
Pozdrawiam
Kurde, jakoś mi uciekło to (Twój koment) Ja pierdzielę. Nie czuję w sensie - nie odczuwam, nie szanuję. Nie koegzystuje z tym, co robi mi robotę, ale nie odbieram jej plusów.
Pytania, które zadajesz, rozbijają sie o "materialność". Nie wiem czy strzelasz, czy masz jakąś nić, ale...
Noo - nie wszystkie Twoje kule to kapiszony.
Gratulejszen i pozdrowiejszen Pasja.
Poetyckość bije praktycznie w każdym zdaniu.
Autobiograficzne trochę, w sensie tu i teraz, piecyk itp. Wiadomo, że lubię, życiowo, refrleksyjnie, surowo.
„Dzisiaj widzę Brutusów” – to z racji przekazu, krótki, ostry
„ Uśmiech roztapia plastik, ale do ujarzmienia stali nadaje się tylko nienawiść i bezlitosność” – idealne
Masz też kawę i kalendarz, jak w moim nocnym tekście, ej, ja tego tw nie czytałam, przed pisaniem, ino to o maskach... „Creepy” ;D
„— Ukryję nas — wyjaśniam zjawie przy drzwiach. — Ukryję nas w nas. Ukryję nas przed nami” – to, ofkors
„Autagonistofilia jest dewiacją seksualną, której głównym bodźcem jest sceniczność?” – ciekawe (nie zdanie, treść)
„A nie mam już kawy, herbaty, bodźców do odczuwania lęku ani społecznych hamulców. Nie mam nic” – to jest jeszcze lepsze niż to kopiowane dwa wersy wyżej, no kurwa, to jest przyjemność, czysta przyjemność czytać Twoje brudne noir
„Pokrytą krwią dłoń obsiadł brokat z pomalowanych paznokci” – Rose też miała wymalowane pazurki, tak jakoś mi się przypomniało
„Rozstawiła prowokująco nogi. Nylon podartej rajstopy zatańczył u jej łydki niczym wąż. Chłopak skupił wzrok na tym zjawisku, uważając, że musiało się to wydarzyć, kiedy...” – coraz bardzie surowo, pięknie
„w asyście kosmatej nocy” – ładne
„Było zimno od wiatru i kłamliwie od bliskości nieba” – to też
„Dwoje akrobatów intelektu, próbujących wciąż osiodłać dal” – to uderza jakąś taką, hm, tajemniczością, kupuję
Dobrze zarysowana relacja, on nie tolerujący ignorancji, dominujący, ona uległa nawet w obliczu śmierci, jest jakieś szaleństwo w tym wszystkim, a może całe składa się jedynie z szaleństwa.
„bosa twarz” – kurde, czepiałam się kiedyś nagich dłoni, ale tę bosą twarz kupuję, boskie
No i motywy zestawu wykorzystałeś. Boże moje tw przy tym, to króliczy bobek :D
„Nie muszę kupować idei inkwizycyjnej, by czerpać rozkosz ze spalanych czarownic, nie?” – i to, ech, kończą mi się pomysły na pozytywnie nacechowane przymiotniki
„Od trzymania się za ręce
potraciliśmy resztki
papilarnych linii” – i to piękne
„To trochę źle, że cię
nie ma.
To trochę źle, bo nie zapisałem
twej roboczej wersji” – i to, Matko Kochana, Ty musisz chodzić wściekły częściej z tego wynika
I tęcza w czarno-białym filmie...
Było więcej, starałam się ciąć najlepsze. Muszę coś dodać, czy zrozumiałym jest zdanie me? ;)
Tekst wymiata, ten nurt to Twój konik. Piszże częściej bieżące myśli, chopie.
Solidny kawał świetnego tekstu.
Ritha.
Dzięki wielkie za emocjonalny odbiór.
Kopiuj i zabieraj co chcesz.
To nie do końca tylko wkurwienie. Pewnei też, ale nasiąkniętne bezpowrotnością, desperacją i, no ogólnie.
STan raczje nie do sysntetycznego wywołania. Zbierałem, czekałem i przyszło.
Niestety słabo zaakcentowałem watki TW, ale musiałem umieścić pod szyldem TW, bo bym już nic innego nie zdążył napisać.
Z emocji zrezygnowałem, bo nie chciałem się syntetycznie prowadzić.
Pod komentem, EMi jeszcze dookreśliłem pewne kwestie, więc nie będę ich tu kopiował.
Dzięki serdeczne raz jeszcze.
Wesołych świąt i zabójczych "Cmyków".
Tekst mnie pokiereszował. Osłabił albo wzmocnił. Nurt się nie wyczerpał. Możliwe, że czymś dobiję.
Autobiograficznie - oczywiście.
Musiałem jednak ukrywać, maskować, ubierać. Jest zbyt blisko i wręcz cudownie niebezpiecznie.
Dziękuję pięknie.
Musiałem jednak ukrywać, maskować, ubierać. Jest zbyt blisko i wręcz cudownie niebezpiecznie - czuc, i to jest w nim najlepsze. Zachowawczosc odbiera, odzieranie ze skory dodaje.
Canulas, gdybym chciała wypunktować Ci, co mi się podobało naj..., skopiowałabym cały tekst. Poprzednia część i ta skradły mi serducho. Bardzo lubię Cię czytać właśnie w takim ...wykonaniu. Stylu. I w ogóle. Pięknie. Po prostu pięknie. Dużo można by jeszcze dodać, ale... Bardzo mi się podoba.:)
Canulas , te "części" zabrzmiały głupio, fakt. Nie umiem i nie lubię jakoś tak wylewnie się tutaj nagadać w tych komentarzach, ale no... No, kurde łączą się, łączą.
Blanka - łączą, łączą - nic głupio. Naprawdę pięknie dziękuję. BZN są dla mnie wyjątkowo ważne przez pryzmat "ćwierć-autobiograficznego ulewania trzewi" ;)
To trochę źle, że cię
nie ma.
To trochę źle, bo nie zapisałem
twej roboczej wersji.
To trochę źle, że
tęcza nie jest tak piękna
w czarno-białym filmie.
Tym wierszem mógłbyś wygrać konkurs literacki, a poza tym...
Ciężki tekst, dużo metafor i szaleństwo.
Nie podobają mi się takie ostateczności, wszystko czarne i smutne, ustalone z góry. Komputerowa gra... - mam nadzieję, że w to nie wierzysz. Wklikaj w you tube - pola morficzne - magia - może Ci się spodobać.
Napisane świetnie, a bohaterów znienawidziłam z całego serducha.
Pozdrówka
‘’I, mimo że za kilka chwil miała sfrunąć niczym płatek przedwczorajszej róży, umiała przyznać przed sobą, że nadal nad nią panuje w stu procentach. Fascynujące, że można odczuwać przed kimś tak wielki lęk, by zdołał on zagłuszyć nawet kroki zbliżającej się nieuchronnie śmierci.’’
Canulas wiem, ze inny. Ja pierwiastek z każdej postaci biorę. Taki sam. Mini mini mini pierwiasteczek, który i u Marco, i u Maxa, i u Wiwata i choć gdzie wyłapuję.
A poza tym chciałam wyrazić ubolewanie, że Pincet i w ogóle. O!;)
Już się uspokajam. Przestaję bębnić w blat. Spoglądać tęsknie w okno. Rozmyślać nad wzbudzaniem weny w Tjebja. Bo wkurzanie byłoby najprostsze, wystarczyłoby nasłać Terribla :D Żartuję.
Ok, nie spamię po dziełem;)
Witam,
Chyle czoła nad "poetyckością" porównań, nad mistrzowskim warsztatem. Widać, żeś się nurzał w rozkoszy pisząc to dziełko.
Widać, żeś błyskotliwie nastroił swe zwoje mózgowe, gdzie neurony rozbłyskując wyładowaniami grzały się niemiłosiernie.
No widać tu wszystko jak na dłoni. To może jeden z twoich lepszych tekstów.
A na pewno ma najgłębszy klimatycznie, najlepiej metaforycznie odzwierciedlony.
Ale ja dziś mam nastrój do d... co zapewne rzutuje na mój brak tolerancji do pewnego rodzaju tekstów.
Gdzieś mi taka "brutalnie-rynsztokowo poetycka tematyka" w mistrzowskim, przyznaję wydaniu - dziś nie siada.
Łaknę czystego powietrza, naiwnej dziewiczości. No jak pech to pech.
Ale tekst doceniam, bardzo nawet. Zresztą ty wiesz, co ja myślę.
Pozdrowionka ;))
"Widać, żeś się nurzał w rozkoszy pisząc to dziełko." - nurzałem się, ale w destrukcyjnych jej odcieniach, A.Gu.
Rozumiem. Surowość rzeźni jest tu wulgarna i cieżko by usiadła przekrojowo. Dziękuję Ci bardzo i tak. Pozdrawiam serdecznie. Wpadnij ze świeżą głową.
"To trochę źle, że cię
nie ma.
To trochę źle, bo nie zapisałem
twej roboczej wersji.
To trochę źle, że
tęcza nie jest tak piękna
w czarno-białym filmie."
Pamiętam, że bardzo mi podeszła tamta część.
"Aniele, nie nazbyt Boży.
Stróżu, nie bardzo mój.
Czemu przy mnie nie stałeś?
Aniele o braku skrzydeł.
Posłańcu z kurtyną oczu.
Czemu nie przyleciałeś?
Odchodzę.
Znajdę cię inną
i zabiję dla ciebie
jeszcze raz."
Tak dobrze operujesz słowami, że jak człowiek się wczyta to cała reszta nie ma znaczenia. Jest się głuchym na obce odgłosy. Słuchać tylko szum dochodzący z laptopa. Czuję się rozłupana na pół. Chciałam odwlec w czasie czytanie czegokolwiek, bo chwilowo przebywam na dnie i próbuję się od niego odbić, ale cały dzień coś robiłam (sprzątałam, segregowałam, pakowałam, porządkowałam), a teraz jestem zbyt zmęczona, żeby zrobić coś jeszcze, więc zdecydowałam się przeczytać.
Ten fragment, który skopiowałam... jakoś tak zaszkliły się oczy. Przeczytany trzykrotnie, całość - dwa razy.
To było bardzo, ale to bardzo dobre.
W ogóle, podoba mi się nazwa: "w balecie zimowych noży". Tak jak u Rithy te "betonowe skrzydła".
I również CI pięknie dziekuję Elołapku. Fajnie, że pamiętasz ""tamtą część", choć ich łączenia są szkaradne raczej.
Ten fragment z Aniołem, co to kiedyś Ci napisałem, że mam dalej - zgubiłem. Pies drapał.
Miło że Ci podeszło. I dziekuję za emocjonalny odbiór.
Pozdro
Zgubiłeś? :(
A tak dobrze się zapowiadało. Specjalnie skopiowałam sobie to do worda, aby nigdzie mi nie umknęło. Rzeczy ode mnie uciekają, więc muszę je jakoś trzymać w jednym, znanym mi miejscu.
Zarówno tekst jak i wiersz zrobił na mnie wrażenie. Nieźle posługujesz się metaforą przy tym balansowaniu na krawędzi. Cieszę się, że napisałeś taki wiersz. Do tej pory pokazywałeś jedynie proste rymowanki, a jesteś przecież wszechstronnie uzdolniony.
Rymowanki są przeszłością. Czasem restartem. Nie odżegnuję się od tego. Tak samo od Leśmianizmów. Teraz kupiłem kilka pozycji nowoczesnej czy jeszcze jakiejś i niektóre rzeczy wyrzucają mnie z kapci.
Dla wszystkich ludzi jest ten sam zestaw liter. Co decyduje o geniuszu czyimś, bo to, co ostatnio czytałem jest kapitalne. Naprawdę, nauka jest nieskończona.
Dziękuję Ci bardzo za pochylenie, mimo że zapewne Cię naraziłem na dyskomfort ze względu na pewną "surową" brutalność.
Pozdrawiam.
Canulas zaciekawiłeś mnie, czytałam więc z przyjemnością, chociaż tematy masz trudne, to muszę przyznać... Nic u Ciebie nie jest proste, a to dodaje smaku.
betti, no tak. Czasem (często) piszę pierdoły, czasem coś tam przemycam. Też lubię kilkuwarstwowość, choć rzadko kiedy uchwycam rdzeń. Nie wiem. Chyba ciężko mi przywdziewać czyjąś skórę czy spojrzeć z perspektywy innej niż moja. Dlatego mam bardzo okrojone wypowiedzi, jeśli idzie o czyjeś wiersze. Horyzont zbyt blisko oczu rozmywa tło
Miło mi, ale to wiesz... To co piszę, a to co czytam... Nigdy się nie będzie po tej zieleńszej stronie płotu.
Dziękuję pięknie, choć dalej podtrzymuje, że miło już dzisiejszej niepopularności, lubię wrócić do archaizmu w zapisie czy rymu. Nie wyzbywam się tego, ale zwłaszcza ostatnio, po przeczytaniu kilku rzeczy, coraz bardziej się otwieram na "nowoczesność".
No i ten, jeśli masz jakieś watpliwości, to oczywiście też się nie zamykam. Tam w tekście o "Korzonku" Ci odpowiedziałem na zapytanie o teksty dotyczące miłości. Cieżko ją nazwać, jak i teksty ją reprezentujące, normalną, ale próbowałem siejuż jakoś z tym mierzyć ;)
Canulas otwieraj się, bo byłaby wielka szkoda, gdybyś to zmarnował. Uważam, że grzechem jest niewykorzystanie potencjału, talentu.
Czytałam. Szczerze mówiąc wybierasz zawsze trudne, ciężkie relacje, jeszcze nie wiem, jak się do tego ustosunkować. Z jednej strony mi się podoba, z innej trochę przeraża. Muszę to przemyśleć, dlatego nic nie napisałam.
betti - no ja łąpię dużo srok. Piszę to i tamto. Nie umiem sieukierunkować i nie chcę. Natomiast ostatnia książka "Zebrało się trochę śliny" mnie po prostu zmiotła z ziemi. Wcześniejsza "444 wiersze Poetów Angielskich - Barańczaka - też.
Wiec dłubię trochę to, trochę tamto.
Natomiast o ile opowiadania mogę pisać bez przygotować, o tyle twory wierszowe powstają tylko na bazie zaczynu emocjonalnego. Nie umiem ich wytworzyć syntetycznie. Te klocki są tak kruche. Jedna zmiana często burzy, a rzadko buduje. Nie mam na razie delikatności w tym. ALe daje satysfakcję na pewno.
a tam, tak samo jak ze sportem. Zamiast jedną rzecz, piętnaście. Chuj, że się zwalczały. Nie mając odpowiedniego parcia "świecznikowego" odbija sięod ścian. A ja nie mam parcia i do tego się rozdrabniam na kilka frontów. Tyle że mi taka niszowość naprawdę nie przeszkadza. Poezja jest baaardzo trudna, ale też uczucie po utrafieniu pełniejsze. Dzienks
Ps. To chyba Twój pierwszy komentarz u mnie - przynajmniej taki, dotyczący tekstu ;) Magia świąt
Canulas łap te sroki, dobrze Ci to wychodzi. Ja oczywiście mam nadzieję, że przeczytam jeszcze niejeden wiersz w Twoim wykonaniu, który mnie zachwyci i poruszy.
Tak wtrącę się. Ze sportem jest podobnie, ćwicząc jeden, stajesz się lepszy w innych. Myślę, że w tym przypadku jest prościej, bo są to bardzo bliskie do siebie "rzeczy".
Skryty , tak, jasne. Chciałem tylko ukazać, że wąskość specjalizacyjna nie leży w mojej naturze. W tych kwesticah raczej nie powinno "się zwalczać", ale to też pokazuje pewien rodzaj nieogarnięcia. No, ale cóż. Talię kart można przetasować tylko raz.
Tym razem "my" to musimy być po prostu "my!" -> Tym razem "my", to musimy być po prostu "my!"
Osiadłe na nadlewkach z lepiku krople deszczu, odbijały resztki życia eterycznym blaskiem. -> Osiadłe na nadlewkach z lepiku krople deszczu odbijały resztki życia eterycznym blaskiem.
Nie skwitowała tego lakonicznym "No i" wiedząc, że On nie nawykł do tolerowania ignorancji. -> Nie skwitowała tego lakonicznym "No i", wiedząc, że On nie nawykł do tolerowania ignorancji.
W komputerowym świecie, stworzonym przez Boga Ojca -> W komputerowym świecie stworzonym przez Boga Ojca
Płomienie wiatru, wygryzające się w przerażone oczy. -> Płomienie wiatru wygryzające się w przerażone oczy.
Pomimo tego, że nie wiedzieć czemu ubzdurała sobie odgrywać rolę tępej, usłużnej suki. -> Pomimo tego, że, nie wiedzieć czemu, ubzdurała sobie odgrywać rolę tępej, usłużnej suki.
To jest chore i niepokojące, a przy tym takie niesamowite! *pokłony*
Ok. Bardzo, wręcz kurewsko się cieszę, że mi tu podjechałeś z pomocą, bo tekst jest dla mnie bardzo, bardzo ważny i jako taki, chciałbym by był (na ile się da) bez wad. To już drugi "Zimowy Balet" i oba to trochę odłożenie tarczy podczas walki.
Zaraz wszystko reperuję, jednak nie mam pewności, co do rozdzioelania "Pomimo tego że. Wydaje mi sie, że tak jak zwłaszcza że czy pomimo iż, tak i tu nie ciachamy, ale możliwe, że sie mylę.
Resztę natychmiast ogarniam.
WIelkie dzięki.
Skryty - tak - się już wyjaśniło. Ja się zresztą wykłucałem o jedno, a myslałem o czym innym. Chuj. Ogarnięte i naprawdę dziękuję . Niektóre twory, jak balety czy TW 02 z pierwszej edycji mają dla mnie znaczenie większe.
Pozdrox świąteczny.
Mój najbardziej ulubiony fragment z całego zajebistego tekstu, którego nie będę przytaczał w całości bo przecież wiesz co napisałeś. A wiec fragment:
„Od trzymania się za ręce
potraciliśmy resztki
papilarnych linii.
Dwie osoby.
Ty i ja.
Selekcja Arki Noego”
Dlaczego akurat ten, skoro masz tu tak wiele rzeczy, które mógłbym przytoczyć?
Ten fragment, dla mnie ( nawet jeśli Ty pisząc myślałeś i planowałes inaczej) to serce tego całego tekstu tutaj, tak naprawdę tu jest wszystko. Pomimo zabarwienia pozytywnego, to raczej wyglada mi tylko na wspomnienie.
Jeśli nie masz czegoś, czego strata zaboli, to tak naprawdę nie masz nic.
Nie wiem, w którym momencie u autora można mowić o mistrzostwie, ale ten tekst, z poprzednią częścią to taka bomba, która ciagle wybucha niczym reakcja łańcuchowa. Wydaje sie, że juz koniec, że nie moze być nic... a tu ciagle atomy sie rozszczepiają i jest kolejny „bum” powodujący następny.
Gdyby to było jedno co Twojego przeczytałem, to pewnie wiecej nie przyszła mi żadna inna refleksja, lecz jest inaczej.
W tym tekście jest esencja z Ciebie, jest wiecej z Canulasa niż by sie mogło wydawać, że pomieszczą słowa.
Pamietam, jeśli nie pierwszy to jeden z pierwszych Twoich tekstów, który zapodales na opowi. Zapewniam, że nie mam fotograficznej pamięci, utkwił mi wtedy w głowie i teraz mi sie przypomniał. Wtedy napisałem mniej wiecej tak, że: „Ten tekst jest bardziej wierszem, niż opowiadaniem i czytając trzeba naprawdę pomysleć...” coś takiego.
Tu napisałeś coś chyba z dziesięć razy lepszego,a ja wtedy (nie napisałem tego), pomyślałem sobie „chciałbym tak umieć”,to teraz tym bardziej bym chciał :)
Jednym słowem świetny tekst!
Heh, kurde, dobra pamięć. Coś było takiego z początkami Noir. Racja. Dziwne, że wyciągnąłeś ten wierszowy fragment, w sensie, że jest wyciągamy, bo jest ogólnie.
Zgadzam się co do kwestii (poniekąd) wspomnieniowej, ale to również można założyć przez pryzmat tego, że tekst ma mieć wydźwięk osobisty.
Bardzo ciekawa interpretacja pod kątem cyklicznego wybuchu bomb, bo poniekąd w taką przeplataną sinusoidę mierzyłem.
Generalnie, to się zastanawiałem czy będziesz miał jakieś aluzje do tworów stricte wierszowych i czy środkowa, skąd-inąd surowość, nawet chamstwo, nie gryzie się z elementami poetyckimi.
No ale widzę, że bez zastrzeżeń, więc git.
Dzięki serdeczne, Maur.
No to jestem. Może zacznę od tytułu. Jest boski.
Fobofilia, nekrosadyzm, symforofilia <3
Dwoje akrobatów intelektu, próbujących wciąż osiodłać dal. - to jest bardzo ładne, bardzo poetyckie. I do tego zrozumiałe, co jest zaletą :)
Najbardziej podoba mi się czysto poetycka (techincznie) , choć ta proza poetycka wyżej też robi wrażenie. Jest oryginalność w języku, nowe, Twoje (a nie ściągnięte skądś tam) określenia, zaskakujące skojarzeniami. Podoba mi się to, że omijasz szerokim łukiem sentymentalność. Prawie jej nie ma (no ciuteczkę w tej tęsknocie, i końcowe wersy Jego.
w tle odczuwalna atmosfera sado-maso, ale nienachalna. Dla mnie cały tekst to majstersztyk, nadający się spokojnie do publikacji, gdyby dołożyć do niego jeszcze parę podobnych. Co ja tu będę się produkować, Betti wyraziła wszystko, a ona na poezji zna się znacznie lepiej ode mnie.
"Jakże niebezpiecznie
wciąż poszerzać horyzonty upojenia bólem." - to sobie biorę.
Słowem, pesymistycznie, ale mocno i poetycko. Pięknie, Can, pięknie. Chciałabym kiedyś umieć tak pisać :)
Aż żem spąsowiał na licu od tych sczodrości słownych. Dzienks, miss Enchanteuse. Się staram jak umim.
Tekst dla mie istotny, tom podwójnie rady, że siadł.
Pozdrowienia.
Byłam, utonęłam w Twoich słowach, może kiedyś wrócę.
Uwielbiam takich pojebanych (bo inaczej tego nazwać nie umiem) - inteligentny/a, ma wszystko gdzieś i jest niebezpieczny/a. Opisałeś cudowną parę.
Oooo, balet :) super. Baardzo mi miło. Takie pary w połowie noirów. W sensie - relacje i ogólnie przeciwstawności. Dzięki Pani. Kropko.
Miałem kiedyś zajebistego psa. Panią Kropkę. Tylko potem ją pzremianowałem na Panią Pieskę.
No nic. Dzienks
Komentarze (107)
Kontynuacja/coś wspólnego - z jednym z najpiękniejszych Twoich tekstów. ''W balecie zimowych noży''.
Ah, komentarz zostawiam by pamiętać, powrócić dziś ciemną nocą (na okoliczność okrutnych koszmarów - nmp nie sypia), najdalej jutro.
Jeszcze muszę masochistycznie przeciągnąć sobie czas oczekiwanie na ten, jak sądzę, powyższy sztos.
Ehh, moze byc zacnie, rano, Maestro.
Rano...;)
I cóż, nie wiem, czy by nie zaryzykować stwierdzenia, że to jest w mojej opinii najlepsza rzecz, jaką napisałeś, ale że jest ich kilka, kilka miażdżących, to pozwolę sobie powiedzieć tyle, że to gdzieś na górze Twojego Top 5 – na pewno.
Caaaaaan. No jak tak można, aż tak dobrze.
Porażających pięknem estetycznym, nieestetycznym, jakimkolwiek innym, wyimków – jest tyle…
Ale muszę zebrać je wszystkie, choć po to – by oddać hołd.
Bo naprawdę, ten tekst – bije na głowę wszystko, co tu ostatnio napłynęło.
Dobre miałam przeczucie. Dobrze mnie się zdawało, że oglądając balety zimowych noży – zawsze jest dreszcz na plecach.
Ale nie przeczuwałam, że aż taki rozkurw mogę czuć na ten moment, bo jak kiedyś rzekłeś, tak ja teraz ‘’jestem w folii’’ trochę, ale jednak, no, po żebrach, po sercu.
Dla mnie ten tekst to jest 10/10, rozpierdol, ajfKGJTEiotnkdfmbfjl;tykhgj. No. Brak słów.
Teraz tak:
‘’Ubierzemy plastikowe manekiny w maski naszych twarzy’’ – już w początkach takie cudo.
‘’Wypijam jebaną kawę na dwa łyki. Czemu jebaną? Bo w takim stanie wszystko jest "jebane" lub "pierdolone". Uśmiech roztapia plastik, ale do ujarzmienia stali nadaje się tylko nienawiść i bezlitosność. ‘’ – o żesz kurwa. Z naciskiem na drugie zdanie.
‘’Ukryję nas w nas. Ukryję nas przed nami.’’ – Boże, Can.
Gdzie trzeba iść, co zjeść i co się musi stać, by tak pisać? Jakoś tak mnie kiedyś pytałeś.
No ja dziś pytam Ciebie.
(+Dlaczego cała pierwsza część tekstu jest wzięta w cudzysłów? Może to moja głupota, ale nie rozumiem celu tego zabiegu. Byłbyś skłonny wyjaśnić?)
Dalsze perły wyławiamy z zamarzniętego jeziora:
Cała scena w windzie – mistrzostwo.
‘’Było zimno od wiatru i kłamliwie od bliskości nieba. ‘’ – estetycznie podeszło.
‘’Dwoje akrobatów intelektu, próbujących wciąż osiodłać dal.’’ – Mmmmmmm.
‘’I, mimo że za kilka chwil miała sfrunąć niczym płatek przedwczorajszej róży, umiała przyznać przed sobą, że nadal nad nią panuje w stu procentach. Fascynujące, że można odczuwać przed kimś tak wielki lęk, by zdołał on zagłuszyć nawet kroki zbliżającej się nieuchronnie śmierci.’’ – To będzie mój ulubiony wyimek tej całości. No tu mi w ogóle brak słów.
‘’— Opowiedz jeszcze o kolorze moich oczu — poprosiła. — Ten jeden, ostatni raz. Coś z zaborami było?
Uśmiechnął się na tę porcję słodko-niebezpiecznej ignorancji. Skołtuniałe włosy, zbyt duży sweter i bosa twarz, ubrana jedynie w krwawe odciski jego dłoni i napuchniętą od uderzeń wargę. Małe szaleństwo wiatru. Lizak z żyletką w środku.
— Błękit Turnbulla, czasem nazywany również Pruskim. Jedno z najpiękniejszych we wszechświecie oszustw naszego wzroku.’’ – to też jest przepiękne.
Chollera, przekopiuję pół tekstu.
Ale napisałeś tak dobry, że – Twoja wina. He.
‘’Pięć sekund lotu Płomienie wiatru,’’ – po ‘’lotu’’ – kropka kończąca równoważnik zdania się zgubiła.
‘’Lubił ją zmuszać do ujawniania pokładów inteligencji. Pomimo tego, że nie wiedzieć czemu ubzdurała sobie odgrywać rolę tępej, usłużnej suki.’’ – też dobre.
Potem te ich wiersze/pożegnania, boże, cudo.
Zwłaszcza:
‘’Od trzymania się za ręce
potraciliśmy resztki
papilarnych linii.’’
‘’a złodzieje pozdraowią się gestem’’ – tu zaś literówka.
‘’To trochę źle, że cię
nie ma.
To trochę źle, bo nie zapisałem
twej roboczej wersji.
To trochę źle, że
tęcza nie jest tak piękna
w czarno-białym filmie.’’ – przepiękne.
‘’Jakże niebezpiecznie
wciąż poszerzać horyzonty upojenia bólem.’’ – to także.
Przepiękną rzecz zrobiłeś.
"(+Dlaczego cała pierwsza część tekstu jest wzięta w cudzysłów? Może to moja głupota, ale nie rozumiem celu tego zabiegu. Byłbyś skłonny wyjaśnić?)" - Jest to fragment chyba "najjawniej" "deformacyjny" , choć bardziej ściśle, powiedzmy, pod adres. Najwiecej tu utraciłem energii, bo musiałem się mocno pilnować, by nie przekroczyć progu otwartości. Nie wiem na ile się udało, więcnapisałem tak, by w razie czego móc ten fragment poświęcić. Stąd jest na modłę zarażonej kończynny, nieco gangrenny.
Dalej już idę trochę w myśl "Zodiakalnej łamigłówki". Coś typu tylko ja mogę się ochronic przed samym sobą. I tylko ja mogę sam sie pokonać.
W sumie tylko tyle mogę.
Za resztę, wszelkie wyimiki, naprawdę bardzo serdecznie dziękuję.
Miej bycze święta.
Błędy ogarnę jak najszybciej. Tekst nie był w lodówce, więc trochę śmierdzi.
Dziękuję pięknie.
Że podeszło - to mało powiedziane.
"Od trzymania się za ręce
potraciliśmy resztki
papilarnych linii.’’ - piękne :) Pozdrawiam 5
Pozdrawiam również.
Can i ty mówisz, że nie czujesz wiosny. Przecież tu młodość, aż wylewa się z ciasnych butów.
Pozdrawiam
Pytania, które zadajesz, rozbijają sie o "materialność". Nie wiem czy strzelasz, czy masz jakąś nić, ale...
Noo - nie wszystkie Twoje kule to kapiszony.
Gratulejszen i pozdrowiejszen Pasja.
Autobiograficzne trochę, w sensie tu i teraz, piecyk itp. Wiadomo, że lubię, życiowo, refrleksyjnie, surowo.
„Dzisiaj widzę Brutusów” – to z racji przekazu, krótki, ostry
„ Uśmiech roztapia plastik, ale do ujarzmienia stali nadaje się tylko nienawiść i bezlitosność” – idealne
Masz też kawę i kalendarz, jak w moim nocnym tekście, ej, ja tego tw nie czytałam, przed pisaniem, ino to o maskach... „Creepy” ;D
„— Ukryję nas — wyjaśniam zjawie przy drzwiach. — Ukryję nas w nas. Ukryję nas przed nami” – to, ofkors
„Autagonistofilia jest dewiacją seksualną, której głównym bodźcem jest sceniczność?” – ciekawe (nie zdanie, treść)
„A nie mam już kawy, herbaty, bodźców do odczuwania lęku ani społecznych hamulców. Nie mam nic” – to jest jeszcze lepsze niż to kopiowane dwa wersy wyżej, no kurwa, to jest przyjemność, czysta przyjemność czytać Twoje brudne noir
„Pokrytą krwią dłoń obsiadł brokat z pomalowanych paznokci” – Rose też miała wymalowane pazurki, tak jakoś mi się przypomniało
„Rozstawiła prowokująco nogi. Nylon podartej rajstopy zatańczył u jej łydki niczym wąż. Chłopak skupił wzrok na tym zjawisku, uważając, że musiało się to wydarzyć, kiedy...” – coraz bardzie surowo, pięknie
„w asyście kosmatej nocy” – ładne
„Było zimno od wiatru i kłamliwie od bliskości nieba” – to też
„Dwoje akrobatów intelektu, próbujących wciąż osiodłać dal” – to uderza jakąś taką, hm, tajemniczością, kupuję
Dobrze zarysowana relacja, on nie tolerujący ignorancji, dominujący, ona uległa nawet w obliczu śmierci, jest jakieś szaleństwo w tym wszystkim, a może całe składa się jedynie z szaleństwa.
„bosa twarz” – kurde, czepiałam się kiedyś nagich dłoni, ale tę bosą twarz kupuję, boskie
No i motywy zestawu wykorzystałeś. Boże moje tw przy tym, to króliczy bobek :D
„Nie muszę kupować idei inkwizycyjnej, by czerpać rozkosz ze spalanych czarownic, nie?” – i to, ech, kończą mi się pomysły na pozytywnie nacechowane przymiotniki
„ja – chmura myśli” – kurwa kradnę, przepraszam, muszę
„Od trzymania się za ręce
potraciliśmy resztki
papilarnych linii” – i to piękne
„To trochę źle, że cię
nie ma.
To trochę źle, bo nie zapisałem
twej roboczej wersji” – i to, Matko Kochana, Ty musisz chodzić wściekły częściej z tego wynika
I tęcza w czarno-białym filmie...
Było więcej, starałam się ciąć najlepsze. Muszę coś dodać, czy zrozumiałym jest zdanie me? ;)
Tekst wymiata, ten nurt to Twój konik. Piszże częściej bieżące myśli, chopie.
Solidny kawał świetnego tekstu.
Kierowniczka podala wiele wyimkow, ktorem i ja przywolala.
Kierowniczla ma dobry gust.
Dzięki wielkie za emocjonalny odbiór.
Kopiuj i zabieraj co chcesz.
To nie do końca tylko wkurwienie. Pewnei też, ale nasiąkniętne bezpowrotnością, desperacją i, no ogólnie.
STan raczje nie do sysntetycznego wywołania. Zbierałem, czekałem i przyszło.
Niestety słabo zaakcentowałem watki TW, ale musiałem umieścić pod szyldem TW, bo bym już nic innego nie zdążył napisać.
Z emocji zrezygnowałem, bo nie chciałem się syntetycznie prowadzić.
Pod komentem, EMi jeszcze dookreśliłem pewne kwestie, więc nie będę ich tu kopiował.
Dzięki serdeczne raz jeszcze.
Wesołych świąt i zabójczych "Cmyków".
Autobiograficznie - oczywiście.
Musiałem jednak ukrywać, maskować, ubierać. Jest zbyt blisko i wręcz cudownie niebezpiecznie.
Dziękuję pięknie.
Tyś lubiła "zimowy balet". Pamiętam :)
Kupuję, ale płacę.
nie ma.
To trochę źle, bo nie zapisałem
twej roboczej wersji.
To trochę źle, że
tęcza nie jest tak piękna
w czarno-białym filmie.
Tym wierszem mógłbyś wygrać konkurs literacki, a poza tym...
Ciężki tekst, dużo metafor i szaleństwo.
Nie podobają mi się takie ostateczności, wszystko czarne i smutne, ustalone z góry. Komputerowa gra... - mam nadzieję, że w to nie wierzysz. Wklikaj w you tube - pola morficzne - magia - może Ci się spodobać.
Napisane świetnie, a bohaterów znienawidziłam z całego serducha.
Pozdrówka
Wiwat 2000.
‘’I, mimo że za kilka chwil miała sfrunąć niczym płatek przedwczorajszej róży, umiała przyznać przed sobą, że nadal nad nią panuje w stu procentach. Fascynujące, że można odczuwać przed kimś tak wielki lęk, by zdołał on zagłuszyć nawet kroki zbliżającej się nieuchronnie śmierci.’’
Typ wykwintny.
Wiwat jest inny. Mają jakiś wspólny rdzeń, ale no, jest inny.
Nie mogę się wypowiadać :)
A poza tym chciałam wyrazić ubolewanie, że Pincet i w ogóle. O!;)
(Ty wisz)
Ok, nie spamię po dziełem;)
Chyle czoła nad "poetyckością" porównań, nad mistrzowskim warsztatem. Widać, żeś się nurzał w rozkoszy pisząc to dziełko.
Widać, żeś błyskotliwie nastroił swe zwoje mózgowe, gdzie neurony rozbłyskując wyładowaniami grzały się niemiłosiernie.
No widać tu wszystko jak na dłoni. To może jeden z twoich lepszych tekstów.
A na pewno ma najgłębszy klimatycznie, najlepiej metaforycznie odzwierciedlony.
Ale ja dziś mam nastrój do d... co zapewne rzutuje na mój brak tolerancji do pewnego rodzaju tekstów.
Gdzieś mi taka "brutalnie-rynsztokowo poetycka tematyka" w mistrzowskim, przyznaję wydaniu - dziś nie siada.
Łaknę czystego powietrza, naiwnej dziewiczości. No jak pech to pech.
Ale tekst doceniam, bardzo nawet. Zresztą ty wiesz, co ja myślę.
Pozdrowionka ;))
Rozumiem. Surowość rzeźni jest tu wulgarna i cieżko by usiadła przekrojowo. Dziękuję Ci bardzo i tak. Pozdrawiam serdecznie. Wpadnij ze świeżą głową.
nie ma.
To trochę źle, bo nie zapisałem
twej roboczej wersji.
To trochę źle, że
tęcza nie jest tak piękna
w czarno-białym filmie."
Pamiętam, że bardzo mi podeszła tamta część.
"Aniele, nie nazbyt Boży.
Stróżu, nie bardzo mój.
Czemu przy mnie nie stałeś?
Aniele o braku skrzydeł.
Posłańcu z kurtyną oczu.
Czemu nie przyleciałeś?
Odchodzę.
Znajdę cię inną
i zabiję dla ciebie
jeszcze raz."
Tak dobrze operujesz słowami, że jak człowiek się wczyta to cała reszta nie ma znaczenia. Jest się głuchym na obce odgłosy. Słuchać tylko szum dochodzący z laptopa. Czuję się rozłupana na pół. Chciałam odwlec w czasie czytanie czegokolwiek, bo chwilowo przebywam na dnie i próbuję się od niego odbić, ale cały dzień coś robiłam (sprzątałam, segregowałam, pakowałam, porządkowałam), a teraz jestem zbyt zmęczona, żeby zrobić coś jeszcze, więc zdecydowałam się przeczytać.
Ten fragment, który skopiowałam... jakoś tak zaszkliły się oczy. Przeczytany trzykrotnie, całość - dwa razy.
To było bardzo, ale to bardzo dobre.
W ogóle, podoba mi się nazwa: "w balecie zimowych noży". Tak jak u Rithy te "betonowe skrzydła".
Pozdro, Can.
Ten fragment z Aniołem, co to kiedyś Ci napisałem, że mam dalej - zgubiłem. Pies drapał.
Miło że Ci podeszło. I dziekuję za emocjonalny odbiór.
Pozdro
A tak dobrze się zapowiadało. Specjalnie skopiowałam sobie to do worda, aby nigdzie mi nie umknęło. Rzeczy ode mnie uciekają, więc muszę je jakoś trzymać w jednym, znanym mi miejscu.
Dla wszystkich ludzi jest ten sam zestaw liter. Co decyduje o geniuszu czyimś, bo to, co ostatnio czytałem jest kapitalne. Naprawdę, nauka jest nieskończona.
Dziękuję Ci bardzo za pochylenie, mimo że zapewne Cię naraziłem na dyskomfort ze względu na pewną "surową" brutalność.
Pozdrawiam.
potraciliśmy resztki
papilarnych linii. '' - te wersy są majstersztykiem poezji. Tak piszą najlepsi poeci. Czy muszę mówić coś więcej?
Dziękuję pięknie, choć dalej podtrzymuje, że miło już dzisiejszej niepopularności, lubię wrócić do archaizmu w zapisie czy rymu. Nie wyzbywam się tego, ale zwłaszcza ostatnio, po przeczytaniu kilku rzeczy, coraz bardziej się otwieram na "nowoczesność".
Czytałam. Szczerze mówiąc wybierasz zawsze trudne, ciężkie relacje, jeszcze nie wiem, jak się do tego ustosunkować. Z jednej strony mi się podoba, z innej trochę przeraża. Muszę to przemyśleć, dlatego nic nie napisałam.
Wiec dłubię trochę to, trochę tamto.
Natomiast o ile opowiadania mogę pisać bez przygotować, o tyle twory wierszowe powstają tylko na bazie zaczynu emocjonalnego. Nie umiem ich wytworzyć syntetycznie. Te klocki są tak kruche. Jedna zmiana często burzy, a rzadko buduje. Nie mam na razie delikatności w tym. ALe daje satysfakcję na pewno.
ja mam tylko niucha do tych spraw, ale tak pisać nigdy nie będę potrafił
Ps. To chyba Twój pierwszy komentarz u mnie - przynajmniej taki, dotyczący tekstu ;) Magia świąt
Osiadłe na nadlewkach z lepiku krople deszczu, odbijały resztki życia eterycznym blaskiem. -> Osiadłe na nadlewkach z lepiku krople deszczu odbijały resztki życia eterycznym blaskiem.
Nie skwitowała tego lakonicznym "No i" wiedząc, że On nie nawykł do tolerowania ignorancji. -> Nie skwitowała tego lakonicznym "No i", wiedząc, że On nie nawykł do tolerowania ignorancji.
W komputerowym świecie, stworzonym przez Boga Ojca -> W komputerowym świecie stworzonym przez Boga Ojca
Płomienie wiatru, wygryzające się w przerażone oczy. -> Płomienie wiatru wygryzające się w przerażone oczy.
Pomimo tego, że nie wiedzieć czemu ubzdurała sobie odgrywać rolę tępej, usłużnej suki. -> Pomimo tego, że, nie wiedzieć czemu, ubzdurała sobie odgrywać rolę tępej, usłużnej suki.
To jest chore i niepokojące, a przy tym takie niesamowite! *pokłony*
Zaraz wszystko reperuję, jednak nie mam pewności, co do rozdzioelania "Pomimo tego że. Wydaje mi sie, że tak jak zwłaszcza że czy pomimo iż, tak i tu nie ciachamy, ale możliwe, że sie mylę.
Resztę natychmiast ogarniam.
WIelkie dzięki.
Pozdrox świąteczny.
Dzienks
„Od trzymania się za ręce
potraciliśmy resztki
papilarnych linii.
Dwie osoby.
Ty i ja.
Selekcja Arki Noego”
Dlaczego akurat ten, skoro masz tu tak wiele rzeczy, które mógłbym przytoczyć?
Ten fragment, dla mnie ( nawet jeśli Ty pisząc myślałeś i planowałes inaczej) to serce tego całego tekstu tutaj, tak naprawdę tu jest wszystko. Pomimo zabarwienia pozytywnego, to raczej wyglada mi tylko na wspomnienie.
Jeśli nie masz czegoś, czego strata zaboli, to tak naprawdę nie masz nic.
Nie wiem, w którym momencie u autora można mowić o mistrzostwie, ale ten tekst, z poprzednią częścią to taka bomba, która ciagle wybucha niczym reakcja łańcuchowa. Wydaje sie, że juz koniec, że nie moze być nic... a tu ciagle atomy sie rozszczepiają i jest kolejny „bum” powodujący następny.
Gdyby to było jedno co Twojego przeczytałem, to pewnie wiecej nie przyszła mi żadna inna refleksja, lecz jest inaczej.
W tym tekście jest esencja z Ciebie, jest wiecej z Canulasa niż by sie mogło wydawać, że pomieszczą słowa.
Pamietam, jeśli nie pierwszy to jeden z pierwszych Twoich tekstów, który zapodales na opowi. Zapewniam, że nie mam fotograficznej pamięci, utkwił mi wtedy w głowie i teraz mi sie przypomniał. Wtedy napisałem mniej wiecej tak, że: „Ten tekst jest bardziej wierszem, niż opowiadaniem i czytając trzeba naprawdę pomysleć...” coś takiego.
Tu napisałeś coś chyba z dziesięć razy lepszego,a ja wtedy (nie napisałem tego), pomyślałem sobie „chciałbym tak umieć”,to teraz tym bardziej bym chciał :)
Jednym słowem świetny tekst!
Zgadzam się co do kwestii (poniekąd) wspomnieniowej, ale to również można założyć przez pryzmat tego, że tekst ma mieć wydźwięk osobisty.
Bardzo ciekawa interpretacja pod kątem cyklicznego wybuchu bomb, bo poniekąd w taką przeplataną sinusoidę mierzyłem.
Generalnie, to się zastanawiałem czy będziesz miał jakieś aluzje do tworów stricte wierszowych i czy środkowa, skąd-inąd surowość, nawet chamstwo, nie gryzie się z elementami poetyckimi.
No ale widzę, że bez zastrzeżeń, więc git.
Dzięki serdeczne, Maur.
S'il te plait :)
Fobofilia, nekrosadyzm, symforofilia <3
Dwoje akrobatów intelektu, próbujących wciąż osiodłać dal. - to jest bardzo ładne, bardzo poetyckie. I do tego zrozumiałe, co jest zaletą :)
Najbardziej podoba mi się czysto poetycka (techincznie) , choć ta proza poetycka wyżej też robi wrażenie. Jest oryginalność w języku, nowe, Twoje (a nie ściągnięte skądś tam) określenia, zaskakujące skojarzeniami. Podoba mi się to, że omijasz szerokim łukiem sentymentalność. Prawie jej nie ma (no ciuteczkę w tej tęsknocie, i końcowe wersy Jego.
w tle odczuwalna atmosfera sado-maso, ale nienachalna. Dla mnie cały tekst to majstersztyk, nadający się spokojnie do publikacji, gdyby dołożyć do niego jeszcze parę podobnych. Co ja tu będę się produkować, Betti wyraziła wszystko, a ona na poezji zna się znacznie lepiej ode mnie.
"Jakże niebezpiecznie
wciąż poszerzać horyzonty upojenia bólem." - to sobie biorę.
Słowem, pesymistycznie, ale mocno i poetycko. Pięknie, Can, pięknie. Chciałabym kiedyś umieć tak pisać :)
Tekst dla mie istotny, tom podwójnie rady, że siadł.
Pozdrowienia.
Uwielbiam takich pojebanych (bo inaczej tego nazwać nie umiem) - inteligentny/a, ma wszystko gdzieś i jest niebezpieczny/a. Opisałeś cudowną parę.
Miałem kiedyś zajebistego psa. Panią Kropkę. Tylko potem ją pzremianowałem na Panią Pieskę.
No nic. Dzienks
Cieszę się, że przypomniałam Ci coś miłego, Panie Canulasie ;)
Proszę <3
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania