w bezsenność się chodziło↔Dekaos Dondi
Ongiś tak pięknie,
w bezsenność się chodziło,
kiedy noc dzionkiem o poranku,
była.
Gdy ty nade mną,
lub ja nad tobą.
Obok dębu,
różnie, radośnie
z zapałem
młodość.
Na żołędziach,
w cieniu korony,
z pomarańcz serc,
i nie tylko,
miłość żeśmy wyciskali.
Lub wszystko jedno.
Na stole, na podłodze.
Pod błękitem niebios,
czy pod tęczą.
Lecz czas minął.
Zostało co wyżej.
A my poszliśmy,
w bezsenność,
wieczną.
Komentarze (21)
Pozdrowienia!
Nostalgia wyrażana po dawnemu, co oczywiście błędem żadnym. Ot, stara szkoła obrazowania, ale we współczesnym zapisie wersów.
Najbardziej zaintrygowała: bezsenność wieczna. Ciekawe, dlaczego Tam, miałoby się nie spać. Duszy sen/odpoczynek niepotrzebny?
Pozdrawiam:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania