W cieniu Mogielicy
W cieniu Mogielicy, gdzie rosą ślicznie pachnie świt,
wiśnie rozważnie śpiewają słodką pieśń czerwieni.
Szepczą im o wietrze, co w koronach szumi drzew
niosąc wspomnienia dawnych sadowników,
odkrywa ukryte w jabłoniach dawne opowieści.
Na pogórza łagodnych grzbietów stąpa cisza,
krople rosy zatrzymane na zielonych liściach,
a liczne sady – jak ocean kropek bieli i różu –
gdy na wiosnę kwitną, zostawiają na dole
zapach nadziei i obietnicę obfitego plonu.
Z dala, nad cichym jeziorem Rożnowskim,
drzewa czereśni w świetle popołudniowego słońca
malują pejzaż drzemiącej wiecznie tęsknoty,
gdzie czas płynie miarowo, jak szlak pośród gruszy
i każdy owoc staje się echem ludzkich rąk pracy.
Ścieżki zbłąkanych wędrowców wiją się pomiędzy rzędami,
prowadzając ku starym stodół ścianom z ciosanego kamienia.
Tu usłyszysz opowieści o naszych przodkach,
o dłoniach żeńców wiszących nad koszami,
które w ciszy nocy liczą złote swoje jabłka.
Wieczorem, gdy świerki czule chronią sad od chłodu,
spod gwiazd wyłania się cień beskidzkich górskich wysp.
Ich skalne korony strzegą tej tajemnicy,
że każdy kwiat, każdy owoc i każda ta gałąź
to pieśń ziemi, którą ludzie śpiewają pracując rękami.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania