Poprzednie częściW głąb kajdanów - Część 1

W głąb kajdanów - Część 2

Stałam w tym jasnym mroku, a przede mną...

On.

Materialny i mroczny. Emanujący ciemnością. Odezwał się, głosem z najczarniejszego koszmaru:

– Jesteś, moja piękna, moja... własna. – Powoli zbliżał się, a Jego płaszcz z czystego cienia poruszał się na niemym wietrze.

Upadłam na kolana. Bezradna. Po raz kolejny.

Załkałam.

– Dlaczego?! Dlaczego?! Jak to możliwe?! Przecież... przecież postąpiłam wbrew Tobie. Przecież wybrałam. Sama! Więc... dlaczego? – Mój głos stracił na sile. Spojrzałam na Niego, z błagalnym spojrzeniem, w którym pojawiły się już pierwsze łzy. Patrząc na Niego, zdałam sobie jednak sprawę, iż nie okaże litości. Z bezsilności ukryłam twarz w dłoniach.

Był już przy mnie. Stał nade mną. Przemówił po raz kolejny:

– Pytasz dlaczego? Przecież postąpiłaś wbrew Mnie i odzyskałaś duszę. Myślisz, że po tym powinnaś się uwolnić. Jednak nie wiesz, że... Chciałem tego... – powiedział, najmroczniej jak tylko mógł. Uklęknął i sięgnął rękami do moich dłoni.

 

Dotknął ich.

 

Poczułam mrok, chłód i coś, coś jeszcze...

– Mmmm, taka ciepła... taka żywa. Rozpalona piętnem duszy. – Rozchylił moje dłonie. – Tutaj jesteś. Och, te piękne oczy, duże, okrągłe, pełne smutku, żalu i bezradności. Takie, jakie być powinny. – Zachwycał się.

– Nie! – krzyknęłam. – One... one powinny być inne.

– Jakie? – spytał z pewnym zaciekawieniem. W tym samym momencie, powolnym i delikatnym ruchem dłoni, zebrał z moich oczu łzy, jakby nie chciał stracić ani jednej. Zbliżył tym samym ruchem palec do ust i zlizał je, delektując się jak najpyszniejszym nektarem. – Jakie? – Powtórzył pytanie.

– Jakie? Powinny być...

Dopiero teraz, w tym momencie, zdałam sobie sprawę, że nie wiem, jakie powinny być.

Czyżbym zapomniała?

Co jest, oprócz tego co jest?

Co jest poza tym, czego doświadczam?

Zapomniałam. Złapałam dłońmi za głowę i myślałam intensywnie, próbując sobie przypomnieć.

Nie potrafiłam.

Czy w moim życiu istniało tylko to? Gdzie reszta? Gdzie to „inne”?

Rozmyślenia przerwał mi On:

– Ach... Jesteś niesamowita! Wiedziałem, że dobrze wybrałem. Nawet z duszą dalej jesteś „pusta”. Piękne! Piękne!

 

Zapłakałam.

 

Ponownie.

 

Jego słowa, zabolały mnie, moją duszę, moje „ja”.

– To boli. Dlaczego... Mi ją oddałeś?

Pogładził mnie po długich kruczoczarnych włosach, natomiast drugą dłonią ponownie dopełnił „rytuału łez”.

– Śliczna, śliczna smutna istota. – Nasze spojrzenia się spotkały. Moje, emanujące żywą zielenią, Jego martwą czernią. – Oddałem ci ją, gdyż odkryłem, że cierpienie istoty z duszą ma większą wartość, większą moc.

– Chcesz... Żebym cierpiała? – spytałam łamiącym głosem.

– Chcęęę... – odpowiedział przeciągle, przybliżając twarz jeszcze bardziej.

Poczułam, jak wszystko ze mnie ulatuje.

Miał rację. Byłam pusta, pomimo duszy. Potrafiłam postawić Mu się tylko raz, lecz nic to nie dało.

To i tak była tylko część jego gry.

Znowu.

Złudna nadzieja. Najgorsza z możliwych.

Najbardziej bolesna.

Nie protestowałam, nie walczyłam.

Poddałam się.

Złamana i pokonana.

 

W przypływie ostatniej silnej cząsteczki woli, spytałam tylko:

– Dlaczego? Dlaczego muszę cierpieć? Czemu ja?

– Ponieważ chcę wrócić do świata. Dlaczego ty? – Przybliżył swoje cieniste oblicze do mojej twarzy, a następnie szepnął do ucha. – Bo jesteś silna. Normalnie, istoty bez duszy, umierają. Ty jednak żyłaś, a nawet próbowałaś ze Mną walczyć. Jeszcze nigdy nie widziałem czegoś takiego. Takiego piękna.

– Ale... ja nie rozumiem.

– Nie kłopocz się, śliczna. Cierp dla mnie... – Pogładził mnie po twarzy. Znów ten chłód, to dołujące uczucie, ta aura.

Ciężka i mroczna.

– Czym... jesteś?

– Pytasz, czym jestem. Emanacją. Manifestacją negatywnych emocji, uczuć. Wszystkiego, co związane z mrokiem, z ciemnością.

Słuchałam tego i nie mogłam pojąć. Kto stworzył taką abominację? Tę anomalię. Gdzie są...? No właśnie, gdzie co jest?

Gdy próbowałam myśleć o tych „innych”, które miały zmienić moje oczy, mój umysł jakby się zamykał. Blokował do tego dostęp. Do czegoś ważnego.

A myślałam, że po odzyskaniu duszy wszystko wróci do normy, przestanę się bać. Mrok nie będzie mnie pochłaniać.

 

Próżna nadzieja.

 

Jest jeszcze gorzej. Teraz czuję również ból, duszy. On natomiast napawa się nim i nie tylko... Pragnie go.

Ale co ja mogę?

Słaba.

Odarta z „innych”, czymkolwiek są.

Świadomość istnienia.

Niewiadoma.

Brak rozwiązania.

Co zrobić?

– Nie zastanawiaj się – powiedział nagle. – Cierp dla mnie. Spraw, aby powrócił do świata.

– Dlaczego... chcesz tam wrócić? – spytałam przestraszona świadomością, iż czyta mi w myślach. Czyli wie o wszystkim, o czym przed chwilą myślałam.

Nie przechytrzę go.

Nie wygram.

– To proste, chce być wolny.

– Sam... pragniesz wolność, a mnie zniewoliłeś – rzekłam cicho, a łzy na powrót napłynęły do oczu i ruszyły po policzkach, gdy zdałam sobie sprawę, jaka to ironia. Jaki to smutek, ból.

Po raz koleiny przeprowadził On „rytuał łez”.

– Taaak – przeciągnął. – Ponieważ jeszcze nigdy nie widziałem, aby ktoś wyglądał tak pięknie w cierpieniu. Najmniejsza część twojego ciała jest piękna, najmniejsza część twojej duszy. Wszystko jest ciepłe, nawet włosy. Ty tego nie czujesz, ale Ja owszem.

 

Znowu poczułam strach, chłód i przytłaczającą aurę. Dotykał mnie i zachwycał się ciepłem. Nie mogła protestować, nie mogłam nic zrobić. Paraliżował mnie, lecz nie wprawiał w odrętwienie. Poprzez dotyk wdzierał się coraz głębiej, przewiercał wszystkie zakamarki, wdzierał się w umysł i duszę. Do najgłębszej części. Mojego „ja”.

Chciałam coś zrobić. Naprawdę chciałam.

Lecz nie mogłam.

Aż tak mnie, zniewolił?

Robił, co chciał, lecz nie krzywdził fizycznie.

Choć mógł.

Nie mogłam tego pojąć.

– Nie jestem barbarzyńcą. Nie stosuję tych prymitywnych metod do zadawania cierpienia. Jestem dżentelmenem. Stosuję eleganckie i wyrafinowane metody, gdyż tylko takie zapewniaj odpowiednie „doznania”, odpowiednią moc.

 

Tak, z pewnością miał racje. Widział mnie całą, „nagą”. Rozkoszował się wszystkim, a ja cierpiałam.

Nic, tylko cierpiałam, widząc, jak odziera mnie z prywatności mojego „ja”, oraz z własności mojego "ja".

Tak, jak mówił, było już Jego.

Gdzie w takim razie byłam ja? Kim byłam „ja”?

Skoro nie potrafiłam przeciwstawić się Jemu...

Znowu.

Jeśli nie potrafiłam decydować sama...

To czy w ogóle istniałam...?

 

Pochłaniała mnie ciemność. Mrok. Cień.

Pochłaniał mnie On.

 

Wziął wszystko...

 

Po twarzy popłynęły łzy...

Następne częściW głąb kajdanów - Część 3

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • Kocwiaczek 04.11.2020
    aby powrócił/abym
    chce być wolny/chcę
    nie mogła protestować/mogłam
    miał racje/rację

    "Nawet z duszą dalej jesteś „pusta”. " – mocne! Kurczę naprawdę dobrze powiedziane. Ile osób czuje, że nie ma w nich mocy, siły, że mrok przesłania całe światło? Z pewnością każdy ma gorsze momenty, ale... jestem zła na bohaterkę. Wściekła, że nie walczy. Czy można być aż tak pokonanym? Nie... nie godzę się na coś takiego. Kop w tyłek to za mało. Tu trzeba pozytywów. Dobrych wspomnień. Siły, którą dają doświadczenia, ofiarowuje życie. Bo życie to ciągła walka. Nie ma ludzi złych. Są tylko tacy, którzy pozwolili gorszej stronie duszy przejąć kontrolę. Zawsze, ale to zawsze gdzieś tli się w nas dobro. A zło trzeba zwyciężyć dobrem. Zawalczyć. Kontynuuj, Lisie. Ona nie może się tak po prostu poddać...
  • Shogun 04.11.2020
    Dziękuję za wyłapanie literówek :)

    Kurcze, piękny komentarz. Dokładnie tak, każdy ma takie chwile, chwilę niemocy, zwątpienia, kiedy nie może nic zrobić.
    Jesteś zła na bohaterkę? Wściekła? I bardzo dobrze! :)
    Bardzo dobrze powiedziane. Czy można być aż tak pokonanym? Aby nie walczyć? Dobre pytanie.
    Tak, dla człowieka pokonanego, słabego potrzeba pozytywów, kopniaka i motywacji. A nie jeszcze większego zła, tylko dlatego, że jest słaby.
    Dziękuję za motywację do dalszego pisania! ;) Oby ona również udzieliła się bohaterce i pomogła jej zawalczyć :)
  • Szpilka 04.11.2020
    Skoro jest dobro musi być zło, dlatego są ludzie źli. Hmmmm, filozoficzne podejście do tematu, przeczytałam z zaciekawieniem ?
  • Shogun 04.11.2020
    Dokładnie tak.
    Dziękuję, cieszę się, że zaciekawiłem ;)
  • Bajkopisarz 04.11.2020
    „Spojrzałam na Niego, z błagalnym spojrzeniem,”
    Spojrzałam ze spojrzeniem to masło z masłem. Ewentualnie spojrzałam spojrzeniem dziecka, zbitego psa itp. A najlepiej: spojrzałam błagalnie
    „Był już przy mnie. Stał nade mną.” – a co powiesz na to: był już obok. Stał wyprostowany (zero zaimków)
    „Dotknął ich.”
    Ich – można się obyć bez.
    „Jego słowa, zabolały mnie, moją duszę, moje „ja”.
    – To boli. Dlaczego... Mi ją oddałeś?
    Pogładził mnie”
    Jego-mnie-moją-koje-ja-to-mi-ją-mnie – uffff…
    „aby powrócił do świata.”
    Kto powrócił? Czy tam miało być „abym”?
    „chce być wolny.”
    Chce czy chcę?

    No to może jednak nie jest o cierpiących niepełnoprawnych, tylko o lepieniu człowieka. Teraz przez siły zwane Cień i Mrok, później pewnie przez Światłość i Jasność (tu trzeba rozróżnić, ze Światłość i Jasność to nie to samo, dla wytłumaczenia rozdziału: jak wejdziesz do pokoju i zapalisz ŚWIATŁO, to ta różnica stanie się JASNA).
    Z Cieniem i Mrokiem istota próbuje nawet walczyć, czyli wykazuje zalążki wolnej woli. Może z jego towarzyszem po jasnej stronie też powalczy. Zobaczymy, jak to lepienie się skończy, chociaż tytuł wskazuje, że nie do końca dobrze. Tylko dla kogo?
  • Shogun 04.11.2020
    Dobrze powiedziane. Trzeba te pojęcia rozróżniać.
    Prawda, coś tam próbuje, próbuje, ale jest słaba.
    Jak się skończy? Nie wiem ;)
    A jak dla kogo? Również nie wiem ;)
    Przekonamy się niebawem, czy zawalczy i jak się skończy, tylko czy "to"? Czy "coś"? ;)
  • Onyx 05.11.2020
    Świetne, bardzo filozoficzne. Tylko dlaczego bohaterka nie próbuje walczyć, bronić się? Może dlatego, że po prostu nie potrafi? Nie potrafi żyć, chce tylko swojej śmierci, nie ma siły już walczyć? Może pogodziła się już ze swoim paskudnym losem? Daleko jej do odnalezienia najjaśniejszego odcienia szarości, lecz jest to możliwe, zawsze. Szarości, bo wszystko jest i dobre i złe, każdy popełnia złe i dobre uczynki. Nie ma osoby, która nigdy nie popełniła czegoś dobrego, ani tak samo nie ma osoby, która by nie popełniła czegoś złego.
  • Shogun 05.11.2020
    Dziękuję :)
    Bardzo ciekawa interpretacja i przemyśleni. Ale nie będę nic zdradzał haha :) Zobaczymy jak się to potoczy ;)
  • Anonim 07.11.2020
    Druga część znacznie lepsza. Bo to już nie jest tekst, który, jak pierwsza część, ma wywołać efekt, klimat, by dalej cos sie działo, tu jest i dialog i trochę ciekawych spostrzeżeń i wniosków. I tu już nie odbiera tego jak groteski. Owszem, do klasycznego horroru temu daleko, ale cos to ma.

    Stałam w tym jasnym mroku, a przede mną...
    On.
    Materialny i mroczny. Emanujący ciemnością. Odezwał się, głosem z najczarniejszego koszmaru:
    Tu zaczynało sie dobrze, ale słowa "z najciemniejszego koszmaru" to próba przekonania czytelnika, że ten głos był naprawdę straszny. Nie należy czytelnika do niczego przekonywać, należy sprawić, aby sam to poczuł.

    Spojrzałam na Niego, z błagalnym spojrzeniem, w którym pojawiły się już pierwsze łzy.
    powtórzenie

    – Śliczna, śliczna smutna istota. – Nasze spojrzenia się spotkały. Moje, emanujące żywą zielenią, Jego martwą czernią. – Oddałem ci ją, gdyż odkryłem, że cierpienie istoty z duszą ma większą wartość, większą moc.
    A to bardzo ładne zdanie.

    – Sam... pragniesz wolność, a mnie zniewoliłeś – rzekłam cicho, a łzy na powrót napłynęły do oczu i ruszyły po policzkach, gdy zdałam sobie sprawę, jaka to ironia. Jaki to smutek, ból.
    pragniesz wolności. Łzy ruszyły??? NAPRZÓD!!! ;)

    Całość znacznie lepsza niż pierwsza część, ale i tak sie nie umywa do Twoich najlepszych tekstów.

    Pozdrawiam
  • Shogun 07.11.2020
    Dziękuję :)

    NIE PRZEKONYWAĆ CZYTELNIKA - zapamiętam ;D

    No, z tymi ruszającymi łzami, to zdecydowanie przesadziłem haha ;)

    Miło słyszeć, że mam zdecydowanie lepsze teksty. Cóż, mam nadzieję, że przy kolejnych częściach tendencja co do "poziomu" będzie wzrostowa ;)
    Również pozdrawiam ;)
  • Raven18 25.11.2020
    Moim zdaniem zbytnio to udziwnione. Zdaję sobie sprawę, że na pewno taki był zamysł, ale szczerze mówiąc nie wiem, jakoś nie trafia to do mnie szczególnie mocno. Pierwsza część podobała mi się bardziej, zobaczymy co będzie z trzecią. Pozdro! ;)
  • Shogun 25.11.2020
    Ano prawda, zamierzone. Znaczy wiesz, dla mnie to normalne i nie odbieram tego jako udziwnione jednak zdaje sobie sprawę, że dla innych może się takie wydawać.
    Cóż, zapraszam więc do trzeciej ;) Pozdro! ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania