W Poszukiwaniu Prawdy

Był raz sobie człowiek, który szukał prawdy o życiu i świecie. Nie był zadowolony z tego, co mu oferowała religia, nauka czy filozofia. Chciał doświadczyć czegoś więcej, czegoś, co przerasta ludzkie pojęcie. Postanowił więc wyruszyć w podróż, która miała go doprowadzić do transcendencji i sacrum.

 

Wyruszył z plecakiem pełnym książek, map i zapasów. Nie miał konkretnego celu ani planu. Podążał za swoim instynktem i ciekawością. Odwiedzał różne miejsca, spotykał różnych ludzi, poznawał różne kultury i tradycje. Czytał, medytował, modlił się, kontemplował. Szukał znaków i wskazówek, które mogłyby go naprowadzić na właściwą ścieżkę.

 

Podróżował tak przez wiele lat. Przeżywał wiele przygód, niebezpieczeństw i cudów. Zmieniał się nie tylko zewnętrznie, ale i wewnętrznie. Stawał się coraz bardziej świadomy, pokorny i wdzięczny. Odkrywał coraz więcej tajemnic i piękna świata. Jednak nadal nie znalazł tego, czego szukał.

 

Pewnego dnia dotarł do starożytnej świątyni na szczycie góry. Była to świątynia poświęcona bogu słońca. Pielgrzym wszedł do niej z nadzieją, że tam znajdzie odpowiedź na swoje pytanie. W środku zobaczył wielki posąg boga słońca, który promieniował złotym światłem. Pielgrzym podszedł do niego i ukląkł.

 

- O bogu słońca, proszę cię o łaskę - powiedział pielgrzym. - Przez całe moje życie szukałem prawdy o transcendencji i sacrum. Chciałem poznać twoją istotę i twoją wolę. Chciałem się z tobą zjednoczyć i osiągnąć oświecenie. Czy możesz mi to dać?

 

Posąg boga słońca nie odpowiedział ani słowem. Pielgrzym poczuł się rozczarowany i zasmucony.

 

- Czy to znaczy, że nie jesteś prawdziwym bogiem? - spytał pielgrzym. - Czy to znaczy, że moja podróż była daremna? Czy to znaczy, że nigdy nie znajdę tego, czego szukam?

 

Wtedy posąg boga słońca zaczął się poruszać. Jego oczy zapłonęły ogniem, a jego usta otworzyły się.

 

- Nie jestem bogiem - powiedział posąg boga słońca głosem jak grzmot. - Jestem tylko symbolem boga słońca. Jestem tylko dziełem ludzkich rąk i umysłu.

 

- To kim jesteś? - spytał pielgrzym.

 

- Jestem tobą - odpowiedział posąg boga słońca.

 

Pielgrzym był zdumiony i przerażony.

 

- Jak to możliwe? - wykrzyknął pielgrzym.

 

- Wszystko jest możliwe - powiedział posąg boga słońca. - Wszystko jest tobą.

 

- Nie rozumiem - powiedział pielgrzym.

 

- Nie musisz rozumieć - powiedział posąg boga słońca. - Musisz tylko zaakceptować.

 

- Zaakceptować co? - spytał pielgrzym.

 

- Zaakceptować siebie - odpowiedział posąg boga słońca. - Zaakceptować swoją prawdziwą naturę.

 

- A jaka jest moja prawdziwa natura? - spytał pielgrzym.

 

- Twoja prawdziwa natura jest transcendencją i sacrum - powiedział posąg boga słońca. - Ty jesteś transcendencją i sacrum.

 

- Jak to możliwe? - powtórzył pielgrzym.

 

- Wszystko jest możliwe - powtórzył posąg boga słońca. - Wszystko jest tobą.

 

- Nie rozumiem - powtórzył pielgrzym.

 

- Nie musisz rozumieć - powtórzył posąg boga słońca. - Musisz tylko zaakceptować.

 

Pielgrzym milczał przez chwilę. Potem spojrzał na posąg boga słońca i uśmiechnął się.

 

- Dziękuję ci - powiedział pielgrzym. - Dziękuję ci za wszystko.

 

- Nie ma za co - powiedział posąg boga słońca. - To ty mi dziękujesz sobie.

 

Pielgrzym wstał i objął posąg boga słońca. W tym momencie poczuł, jak jego ciało i umysł rozpuszczają się w złotym świetle. Poczuł, jak staje się jednym z bogiem słońcem, z życiem i ze światem. Poczuł, jak osiąga transcendencję i sacrum.

 

I był szczęśliwy.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania