Poprzednie części: Wahadło
Wahadło
Kostropatym świtem
w rozkwaszony zmierzch
na oślep
do przodu
do głupiego wciąż
nieżwawymi sprintami
wciąż idzie i idzie
i po gongu też
kreator niedzielny
łachmyta pod wiar
fachura na stos
wybitny powszedni
za mało na schwał
jak zwykle nie to
i nigdy w sam gust
i znowu nie tak
Więc się wpędza w sen
dudami co w miech
więc ciągle i stale
opada na wznak
więc nadal i niemal
omija swój czas
Komentarze (1)
Nieźle. Wprawdzie razi mnie wersyfikacja, ale podoba się rytm – taki trochę lokomotywowy. Sens też nie od czapy.
Inteligentne wierszowanie.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania