Wampirzyca (3)
Wstałam o 9:00. Zeszłam za smakowitym zapachem, który poprowadził mnie do kuchni. Pomyślałam, że do moja gosposia szykuje mi śniadanie. Ku mojemu zdziwieniu w pokoju stał Maciek smażący jajecznicę i nalewający do szklanek czerwony płyn. No tak Hanna jest u swojej chorej córki, pomyślałam.
-Cześć- chłodno przywitałam się z nim. Zapomniałam, że on nadal jest w moim domu.
-Hej- odpowiedział- Dobrze spałaś?- dodał.
-Tak, co ty właściwie robisz?- nie wytrzymałam, musiałam zadać mu to pytanie.
-Robię śniadanie. W końcu spędzę tu najbliższe 1000 lat, no chyba, że zgodzisz się nam pomóc.-odpowiedział.
-Nie, nie zamierzam i dziękuję za śniadanie- po tych słowach poszłam znów do pokoju. Postanowiłam wszystko przemyśleć. Może jednak powinnam im pomóc? Nie, w końcu przez ponad 100 lat żyłam sobie w spokoju i nikt nigdy o nic mnie nie prosił. Dlaczego teraz miałoby się to zmienić? Z drugiej strony nie za bardzo przekonuję mnie mieszkanie 1000 lat w obecności Maćka. W tym momencie z rozmyślań wyrwał mnie głośny huk. Wszystko wirowało wokół mnie. Po paru sekundach usłyszałam głos.
-Wiktoria wstawaj! Wstawaj, musimy uciekać!- krzyczał blondyn. Po tych słowach z jego pomocą wstałam. Chwiejnym krokiem wyszłam z pokoju, a potem z domu. Na szczęście gosposia wzięła dziś wolne. Poszliśmy w stronę jakiegoś budynku. Weszliśmy przez wielką stalową bramę, stare, drewniane drzwi otworzyła nam wysoka blondynka. Ubrana była w czerwoną suknię do kostek, mocno przylegającą do jej ciała. Całość dopełniały czarne szpilki i srebrny naszyjnik z sercem. Zaraz po wejściu Maciek położył mnie na kanapę. Kobieta podała mi jakiś niebieski płyn, mówiąc, że to pomoże. Faktycznie po 10 minutach mogłam sama wstać i udać się do gabinetu, gdzie znajdował się on. Czekałam na wyjaśnienia, jednak one nie nadchodziły. Postanowiłam sama zapytać go o to.
-Co to miało być?!- spytałam trochę rozzłoszczona tą całą sytuacją.
-Wampiry, rzuciły eliksirem. Miały zamiar cię porwać, ale w porę zabrałem cię z domu.- odpowiedział ze spokojem.
-Dzięki- ledwo wydusiłam. -Ale czemu chciały mnie zabrać?- dodałam po chwili namysłu.
-Zostałaś przemieniona przez ich najpotężniejszego członka, który zginął w 1984 roku. Mają nadzieje, że zostaniesz ich nową przywódczynią, poza tym jesteś jednym z silniejszym wampirów.- wytłumaczył. No tak to miało sens. Teraz muszę zdecydować czy wolę być po dobrej stronie, czy po złej. Musiałam wybrać, w przeciwnym wypadku takie akcje powtarzałyby się częściej. W tedy uświadomiłam sobie, że jedyną słuszną decyzją jest .........
-Zostanę łowcą- oznajmiłam mu.
-To świetnie!- powiedział, po czym się uśmiechnął.
-Jeszcze jedno pytanie. Kim jest ta kobieta?- niewątpliwie to siedziało w mojej głowie od wejścia tutaj.
-Ach to jest Linda- odpowiedział.
Wyobrażałam ją sobie inaczej. Poza tym co z łowcami, 2 wampirów na grupę zbierająca się od 200 lat to trochę nie uczciwe.
Dochodziła 13:00, a ja cały czas byłam w piżamie. Linda dała mi jedną z jej sukienek, ubrałam się w nią. Później razem z nią zeszłam na dół, do salonu. Czekał tam Maciek, jakaś dziewczyna o krótkich, rudych włosach i chłopak z czarną jak węgiel czupryną. Przedstawiła nas sobie.
-Wiktorio to jest Roksana- wskazała na rudą- A to jest Wiktor- dodała pokazując na osobę stojącą koło Roksany. Obydwoje byli pewnie w moim wieku.
-Hej mów mi Roxi- powiedziała wesoło.
-Hej Wiki- odwzajemniłam uśmiech. Wiktor nie przywitał się, od początku wydawał się być skryty.
-To jest cała grupa łowców- oznajmił mi Maciek.
No pięknie w coś ty się wpakowała Wiki, pomyślałam
Sorka za błędy :)
Sisi
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania