Wiatr w progu
Tam, gdzie ścieżki giną w trawach wysokich jak płoty,
gdzie baba siwa plotła wianki z rosy i błota,
stoi wieś, co nie wieś, a echo dawnych dni,
pachnąca dymem i ziemią, co w snach się śni.
Pole faluje pod niebem szerokim jak morze,
słońce je pali, a deszcz w bruzdy leje,
tu człowiek orze, tu wiatr mu w oczy gra,
a ziemia milczy, choć pamięć w niej trwa.
Sad w oddali szumi pieśnią jabłek kwaśnych,
gałęzie ciężkie, owoc spada w trawę,
osa go gryzie, czas go w pył obraca,
a jednak rośnie, choć nikt nie popraca.
Rzeka się wije, srebrna nić w dolinie głębokiej,
kiedyś śpiewała, dziś kamień ją dusi,
ryby odeszły, nurt w ciszy się kładzie,
ludzie patrzą, lecz już nie wchodzą w ślady.
Las za wzgórzem chowa stare duchy w cieniu,
drzewa tańczą, gdy wiatr je gnie,
sowa huka, nocą ścieżki splata,
człowiek słucha, lecz drogi nie lata.
W chałupie glina pęka na ścianach krzywych,
ogień trzaska, dym w kominie gna,
przeszłość siada przy stole jak gość,
patrzy w okno, gdzie czas ją złość.
Ojczyzna mała to nie ziemia dana w spadku,
to wóz na drodze, co kołem skrzypi,
to ptak, co z gniazda w niebo leci,
to kurz, co w płucach jeszcze świeci.
Natura kręci swój taniec bez końca długi,
wiosna pcha pąki, zima je ścina,
człowiek w niej stoi, ni swój, ni obcy,
a ona trwa, choć w niej świat się toczy.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania