Następny Twój tekst po kilku już, których jeszcze nie nadrobiłam, a powinnam zacząć, zanim ich liczba znacznie wzrośnie, bo jeszcze się pogubię... Tak więc krótko: bardzo lubię Twoje teksty, mają w sobie coś wyjątkowego i tak indywidualnego, że ciężko byłoby je pomylić z kimś innym. Z tym nie mogło być inaczej i chociaż nie jest zbyt obszerny, niesie jednak swój ładunek emocjonalny, a końcówka z tymi powtórzeniami ładnie się tu sprawdziła. Czytając, wyobrażałam sobie taką dwójkę ludzi i świat, który ich otacza, który przenika ich życie, a jednak nie zakłóca tego, co dla nich najważniejsze, niezależnie od tego, co by się wydarzyło, nawet gdyby wszystko wokół zaczęło się walić, oni nadal by istnieli, razem, latami. Było coś takiego... ładnego - zarówno w treści jak i w formie. 5 :)
Anonim03.10.2016
Lucinda, uśmiech sam pojawił się na twarzy, po tak wnikliwej analizie. Czasami w tej indywidualności się trochę gubię, odwracając się tyłem. Ale ktoś dzisiaj, wiele Ktosiów dzisiaj dało mi kopa w tyłek, takiego porządnego, choć sami o tym nie wiedzą. Bo jestem wiecznym dzieckiem, nie do zniesienia, gdy komuś zaufam, bo wtedy ten ładunek emocjonalny, który ubieram w słowa, gorzej ubieram w rozmowie. Irytuję, wiercę dziurę w brzuchu, kopię i gryzę, warczę, szczekam, emocjonalnie daję do poczucia, że czegoś potrzebuję a sama nie wiem czego. Dzisiaj to dostałam, takim impulsem, zbiegowiskiem, nagłym stop. Cieszę się, że to ładunek emocjonalny, bardzo! Masz rację, to miłość, którą pamięta może większość z naszych dziadków i pradziadków, gdzie to było coś trwalszego i znaczeniowo głębszego, przynajmniej w tych pięknych historiach pozostawionych po sobie. Miłość, która trwała i trwała, nawet bez ścian, nawet bez niczego - ona była, choć serca już dawno nie czuły całkowitego zafascynowania, były oddane i pełne zachwytu. Dziękuję ci bardzo za te słowa ♡
Niekonwencjonalne podejście do tematu miłości. Podoba mi się. 5
Anonim03.10.2016
Panie Buczybórze, dziękuję! Jestem zadowolona, że się podoba :D
Freya03.10.2016
Piękna wizja domu rodzinnego, wypełnionego miłością, szczęściem, marzeniami, spełnieniem, że hoho. Ale coś tam skrzypi, jest jakieś niedopowiedzenie, dysonans. Brakuje odpowiedzi na jakieś pytania, które są pomijane, unikane, pozostawione sobie, bo może jakoś tam będzie. A one nurtują i wiercą tę błogą harmonię. To chyba jest wspomnienie czegoś, co bezpowrotnie przeminęło, skończyło się. Czas zwyciężył tę bezpieczną bierność, ale nie wypada wypominać błędów. No bo milość...Narka;-)
Anonim03.10.2016
Freya, dziękuję ci za wnikliwy komentarz i interpretację! :D
''Latami, zamknięci pod niebem, przygwożdżeni grawitacją do ziemi — walczyliśmy o miłość.
Latami, patrząc na siebie, choć zamykaliśmy czasem oczy — walczyliśmy o siebie.
Latami, choć pojedyncze kwiaty wyrosły na starych gruzach trudów — walczyliśmy.
Nieprzerwanie, patrząc na pojawiające się zmarszczki — kochaliśmy. Kochaliśmy siebie po przeciwnych stronach nieistniejącego stołu, na małych, drewnianych krzesłach.
Latami.''
Tego życzę wszystkim, bo to jest najważniejsze w życiu.
Twoje słowa Ef oddają to, czego Wam życzę... :D 5
Ależ mnie się podoba, odczytuję to trochę jako pewną niemożność, wytrącanie kolejnych elementów z rąk, a jednak wciąż i wciąż niechcenie/niepotrafienie (zawsze mam z tym problem, które jest które, cóż) odejścia od tego stołu.
Piękne.
Anonim04.10.2016
Niemampojęcia, myślę, że jedno i drugie pasuje. Takie to trochę zagmatwane, prowadzące do czegoś i niczego, związanego ze stratami. Do miłości, chociaż czasami też nie uczucia, do pokazania, że coś jest, coś trzyma, ale wokół nie ma nic, tylko niebo nad nami. Dziękuję ❤
Urocze, nostalgiczne, tak nietypowo smutne, z iskrą nadziei między wierszami. Mieszanka nadzwyczajna, ujmująca.
Widzę tu obraz zwyczajnego/niezwyczajnego życia, które jest jedną wielką próbą - złożoną z pomniejszych prób, walk, codziennych wyzwań. Widzę przemijanie, stratę, widzę problemy, ciągłą, nieustanną walkę o lepsze jutro. I widzę kotwicę - miejsce niezmiennie trwające jako przystań - bezpieczna dla wielu, gdzie każdy wraca, gdzie każdy wie, że może odnaleźć spokój, wsparcie nawet w najgorszych, najtrudniejszych w życiu chwilach. I piękne jest to, że nie mamy tu na myśli konkretnego miejsca, budynku, przedmiotów, a obecność - wieczną obecność tych, którzy ten dom tworzą. Przynajmniej ja tak to widzę. Chociaż bardziej czuję niż widzę.
I nawet jak przychodzą gorsze chwile, gorsze dni, gorsze lata i problemy zdawać by się mogło nie do rozwiązania, wszystko dokoła może ucierpieć, wszystko można obrócić w pył, ale walką wciąż trwa.
Nieustanna.
Anonim04.10.2016
Autorko Anonimowa, dziękuję bardzo *.* Za tak wnikliwy komentarz, za taką analizę, cieszę się z niej. Masz, rację taka kotwica, która gdzieś jest, a jednak nie jest materialna, która może gdzieś tą metarię stanowić jeszcze, ale jest niczym wobec zaufania i walki. Coś co każe wziąć oddech i powiedzieć, że mimo walących ścian, ktoś wciąż jest ten sam. Nie zmienia się, jeśli poznajemy go lepiej :D
❤ Dziękuję za ocieplenie początku tego jesiennego dnia!
"Robiliśmy to samo, co zawsze." - bez przecinka, bo tutaj jest porównanie, tylko zamiast formy z "jak", mamy "co"
"Trwając pod niebem wpatrywaliśmy się w siebie" - przecinek po "niebem"
Bardzo ładny tekst, taki dowód na to, że choćby wszystko się sypało, to zawsze mamy miłość i ona nie gaśnie choćby nie wiem co. Oczywiście to zależy od zaangażowania dwojga ludzi i tego, czy tę walkę chcą podjąć, ale jeśli tak, to czego chcieć więcej? :) Zostawiam 5.
Anonim16.10.2016
Dziękuję, Rasiu! Błędy już poprawiłam :D Ale jeszcze tylko wrzucę tekst, racja. Kurczaki muszę zapamiętać to z "co", ja mam chyba tak dryg, że jak sobie dzielę w myślach zdania i je wypowiadam, to tam robię "stop", a te stop jest nieadekwatne do poprawności językowej :c
Ale będę się starała :D
Cudowne jak zawsze. Najbardziej oczywiście spodobał mi się fragment:
"Latami, zamknięci pod niebem, przygwożdżeni grawitacją do ziemi — walczyliśmy o miłość.
Latami, patrząc na siebie, choć zamykaliśmy czasem oczy — walczyliśmy o siebie.
Latami, choć pojedyncze kwiaty wyrosły na starych gruzach trudów — walczyliśmy".
10/5 :D
Anonim16.10.2016
Numi! Miło cię widzieć na opowi :D Widzę, że determinacja do pisania wraca dużymi krokami :D
Dziękuję też za wizyty, troszkę mnie zaskoczyłeś bardzo pozytywnie! :D
Efria, nie rozumiem co w mojej wizycie jest zaskakującego :O Generalnie to ja jestem zaskoczony, bo chyba od tygodnia sprawdzam, czy mi już odpisałaś XDDD
Anonim16.10.2016
Numizmat, jeny, przepraszam :c zarzucili mi trochę dużo roboty na studiach, a chciałabym się jeszcze załapać do samorządu studenckiego i jakoś tak xD Skupiam się gdzieś indziej :D
Komentarze (28)
Latami, patrząc na siebie, choć zamykaliśmy czasem oczy — walczyliśmy o siebie.
Latami, choć pojedyncze kwiaty wyrosły na starych gruzach trudów — walczyliśmy.
Nieprzerwanie, patrząc na pojawiające się zmarszczki — kochaliśmy. Kochaliśmy siebie po przeciwnych stronach nieistniejącego stołu, na małych, drewnianych krzesłach.
Latami.''
Tego życzę wszystkim, bo to jest najważniejsze w życiu.
Twoje słowa Ef oddają to, czego Wam życzę... :D 5
Piękne.
Widzę tu obraz zwyczajnego/niezwyczajnego życia, które jest jedną wielką próbą - złożoną z pomniejszych prób, walk, codziennych wyzwań. Widzę przemijanie, stratę, widzę problemy, ciągłą, nieustanną walkę o lepsze jutro. I widzę kotwicę - miejsce niezmiennie trwające jako przystań - bezpieczna dla wielu, gdzie każdy wraca, gdzie każdy wie, że może odnaleźć spokój, wsparcie nawet w najgorszych, najtrudniejszych w życiu chwilach. I piękne jest to, że nie mamy tu na myśli konkretnego miejsca, budynku, przedmiotów, a obecność - wieczną obecność tych, którzy ten dom tworzą. Przynajmniej ja tak to widzę. Chociaż bardziej czuję niż widzę.
I nawet jak przychodzą gorsze chwile, gorsze dni, gorsze lata i problemy zdawać by się mogło nie do rozwiązania, wszystko dokoła może ucierpieć, wszystko można obrócić w pył, ale walką wciąż trwa.
Nieustanna.
❤ Dziękuję za ocieplenie początku tego jesiennego dnia!
"Trwając pod niebem wpatrywaliśmy się w siebie" - przecinek po "niebem"
Bardzo ładny tekst, taki dowód na to, że choćby wszystko się sypało, to zawsze mamy miłość i ona nie gaśnie choćby nie wiem co. Oczywiście to zależy od zaangażowania dwojga ludzi i tego, czy tę walkę chcą podjąć, ale jeśli tak, to czego chcieć więcej? :) Zostawiam 5.
Ale będę się starała :D
"Latami, zamknięci pod niebem, przygwożdżeni grawitacją do ziemi — walczyliśmy o miłość.
Latami, patrząc na siebie, choć zamykaliśmy czasem oczy — walczyliśmy o siebie.
Latami, choć pojedyncze kwiaty wyrosły na starych gruzach trudów — walczyliśmy".
10/5 :D
Dziękuję też za wizyty, troszkę mnie zaskoczyłeś bardzo pozytywnie! :D
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania