Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Wiedźmin- czyli jak to się zaczęło
Pierwszy dzień zimy roku 1147. Bardzo mroźny dzień. Mężczyzna wyglądający na lat pięćdziesiąt jedzie na cisawym ogierze w stronę wsi Biały Sad. Człowiek ów jest wiedźminem. Jak każdy wiedźmin odpowiada na wiedźmińskie zlecenie. Dociera do wsi. Rajca wiejski wychodzi mu na spodkanie:
- Miły Panie! Widzieliśta naszą informację na słupie?
-W przeciwnym wypadku nie było by mnie- odpowiedział mężczyzna mrożącym dech w piersiach głosem
-Prawiście Panie!
-W czym rzecz? Jakież to monstrum zagraża waszej osadzie?
-Straszliwe monstrum! Zalęgło się toto w piwnicach pod naszą wioską i wychodzi czasem na żer! Ma takie przeraźliwe oczyska, zielone skórzysko, gdy cie ucapi już jest z ciebie trup.
- Za mało informacji.- odparł wiedźmin- pokażecie mi miejsce, gdzie zalęgło się to monstrum, ale nie dziś. Już zmierzcha. Zaprowadź mnie do lokalu gdzie mogę liczyć na strawę i nocleg.
Tak więc rajca zaprowadził wiedźmina do karczmy ,,Pod Wrzeszczącą Staruchą”, gdzie przyjeli mości panów gorącą zalewajką. Vesemir (bo takie oto nosił imię nasz zabójca potworów) rozsiadł się wygodnie w ławie naprzeciw zleceniodawcy.
- Porozmawiajmy o zapłacie.
- Panie! Uzbieraliśmy dwieście orenów. Czy to wystarczy?
- Nie chce waszych pieniędzy. Cech wiedźminów potrzebuje nowej krwi. Dacie mi zdrowego dzieciaka, bym go mógł wyuczyć na wiedźmina.
- Panie? Dzieciaka? My być biedny lud, potrzebujemy rąk do pracy.
- Może być noworodek.
- A może trzysta orenów?
- Nie. To było moje ostatnie słowo.
Vesemir wyspawszy się i zjedliwszy śniadanie udał się do sadyby rajcy, który przywitał go z uśmiechem na twarzy.
- Panie! My załatwili dla was dzieciaka! Czy mogę was teraz zaprowadzić do leża potwora?
- Prowadź.
I tak też się stało. Rajca zaprowadził wiedźmina na skraj wsi, pod wejście do piwnic.
- W środku znajdę bestię?- upewnił się Vesemir
- Jak zdrowie mi miłe!- odparł wieśniak
Wiedźmin wszedł do kanałów. Polecił rajcy zostać przy wejściu, by nie narażać go na niebezpieczeństwo. Podejrzewał już, co kryło się na końcu tunelu. Gdy szedł długimi korytarzami poczuł straszliwy smród rozkładającego się mięsa. Napotkał ścianę, z wybitym otworem, przez który przechodziła bestia, lecz cłowiek nie był wstanie się do niego zmieścić. Złożył palce w znak aard, który rozwalił całą ścianę, lecz niestety zbudził także bestię. Vesemir odskoczył do tyłu wyciągając z pochwy na plecach srebrny miecz. W ciemnościach wiedźmini widzieli niewiele gorzej niż w pełnym słońcu, więc profesionalista zauważył atakującego potwora. Zrobił unik i wyostrzył wzrok, by lepiej się przyjżeć bestii. Była straszna, ale Vesemir wiedział, że jest to młoda sztuka. Z dorosłym Kuroliszkiem nie poszło by mu tak łatwo. Zwinął się w kwincie, ciął znad ucha. Potwór wrzasnął odbiegł w koniec komnaty. Vesemir podbiegł do niego, ciął lekko, ledwo dotykając końcem miecza skóry bestii. Kuroliszek zacharczał, lecz wtem niespodziewanie wyskoczył na wiedźmina. Ten przeciął go na pół. Głowa kuroliszka, która odpadła od reszty ciała drasnęła końcem dzioba ramie Vesemira. Jak owych bestii jest bardzo silny, ale na szczęście ta była bardzo młoda, jej jad działał już na zwykłych ludzi, ale nie na mutantów.
Rajca czekał już na wiedźmina przy wyjściu z piwnic. Za nim stali wdzięczni mieszkańcy wsi Biały Sad. Na ręku trzymał czteroletniego chłopca.
- Wiedźminie! Przyjmij od nas to dziecko. Chłopiec ten nie wyróżniał się niczym. Miał gęste, czarne włosy, czarne oczy i był bardzo wychudzony.
Torge
Komentarze (11)
Można napisać tak:
,,W utworze owym występują karygodne błędy, które zniechęcają mnie, jako człeka prawego, do lektury"
Czyż nie ładniej brzmi? :D
Nie.
bedzie c.d.?
Tak, sądzę, że tak, ponieważ dostałem dość dobre opinie jak na opowiadanie sprzed ponad roku, więc postaram napisać kontynuację, aczkolwiek nie wiem czy ukaże się ona tutaj, czy nie lepiej założyć stronę na facebooku, którą mógłbym rozreklamować jak swoją.
Tak po prawdzie opowiadanie było dłuższe, ale dalsza część wydała mi się do dupy :D.
Byłbym wdzięczny za odpowiedź, czy chętnie przeczytałby Pan kolejną część :)
"nie było by mnie" - byłoby
"lecz cłowiek nie był wstanie się" - człowiek, w stanie
"więc profesionalista zauważył" - profesjonalista
"by lepiej się przyjżeć bestii." - przyjrzeć
"Jak owych bestii jest bardzo silny," - jad
Wcale nie musiał mordować kuroliszka, mogli się zaprzyjaźnić i teges. ;)
Cytat z gry:
,,-Co robisz?
-Zabijam potwory!"
A co do ortografii, nie sądze żeby miała aż takie znaczenie, najważniejsza jest treść.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania