Poprzednie częściwiersz

wiersz

Kiedy poczuję się wolna?

Upadły Aniele, tyle gniewu i żałości,

Pozwól życiu zagoić twe rany, szkoda tylu złości.

Rozpruć nici życia, myśl nostalgicznie impulsywna.

 

Mdląc okuta w nieszczęścia egzystencjalne,

Łyknij mej krwi nieco, zbrzydłej i gorączkowo chorej.

Przyjmij jej, nada ciepła pożądanego, zguba iskry bożej.

Manipulacja, głowa nietrzeźwa, działania machinalne.

 

Bezład na mieście, rozkurwię was wokół, w krwawych pierzynach,

Wszystkich, rozpruję żyły na wszych oczach.

Pchnę nóż w wasze wiotkie ciała, co krok rozłupanych czach.

Mknąc sennie, posłanie o bezuczuciowych szynach...

 

Niegdyś wzejdę na dach, drobiny mżawki o mej skórze,

Podwiewane chłodem, odór zgnilizny jak i przygnębienia.

Szałowa muza na tle mego serca, pełna niezrównoważenia.

Wyfrunąć niczym pisklę krucho, sięgnięcia gwiazd tobie wróżę.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • VolleN ponad rok temu
    Te okalające rymy niezbyt mi pasują do tak długich wersów. Aczkolwiek sam wiersz, tak czy siak, brzmi mocarnie.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania