Poprzednie częściWilcza siostra, cz.1

Wilcza siostra, cz.2

Emma

Wilkołakiem można było stać się tylko w jeden, bardzo prosty sposób: poprzez ugryzienie. Po zainfekowaniu nadchodziła trzydniowa gorączka, trawiąca cały organizm, przez którą pogryziony nieszczęśnik przystawał do niezliczonego grona zamienionych w wilki i był zmuszony znosić ból przychodzący wraz z każdą pełnią księżyca, kiedy to jego ludzkie ciało przeobrażało się w ciało wilka. Boleść pierwszej transformacji zwykle była tak ogromna, że młody wilk, miotający się w swoich cierpieniach, kąsał wszystkich napotkanych na swojej drodze.

Właśnie w ten sposób zostałam przemieniona. Wracając z cudownej randki, z równie cudownym Aaronem, zostałam pogryziona. Miałam wtedy szesnaście lat. Dzisiaj wypadały równo trzy lata od tamtej nocy.

Do tej pory nie odnalazłam tego wilka odpowiedzialnego za moją przemianę i jakoś nie zależało mi na tym, by móc spojrzeć mu prosto w twarz. Nie byłam w stanie przewidzieć swojej reakcji – może rzuciłabym się na niego z pazurami, a może wprost przeciwnie, ze łzami w oczach, zapytałabym czemu wybrał akurat mnie.

Mogłam być przekonana o jednej rzeczy – spotkanie z nim w żaden sposób nie zmieniłoby mojego obecnego życia, więc wolałam odpuścić sobie jakiekolwiek poszukiwania.

Poza tym, teraz miałam o wiele poważniejsze problemy. Młody, wściekły jak diabli wilkołak zatarasował mi drzwi, jednocześnie uniemożliwiając opuszczenie skromnego, urządzonego w iście spartańskim stylu pokoju.

Podwójne łóżko, szafki nocne, szafa i to wszystko.

Pakowałam do torby swoje rzeczy. Nie było tego zbyt dużo: kilka nic nie znaczących pamiątek z „ludzkiego” życia i trochę ciuchów.

- Nie możesz mi tego zrobić – warknął Preston, biorąc się pod boki.

Potrząsnęłam głową i z udawanym spokojem spojrzałam w jego ciemne oczy. Przewyższał mnie wzrostem, ale nie obawiałam się go. Wiedziałam, że Preston nie posunie się do przemocy wobec mnie. Nawet w sytuacji, gdy właśnie poinformowałam go, że z nim zrywam i odchodzę ze stada.

- Nie utrudniaj mi tego – poprosiłam cicho, starając się utrzymać emocje na wodzy.

Odpowiedzią były zaciśnięte w cienką kreskę usta i twarde spojrzenie. Westchnęłam. Było mi wystarczająco ciężko bez pretensji Prestona; jeśli myślał, że jestem pozbawiona uczuć i serca, to się głęboko mylił.

- Bez pomocy reszty stada sobie nie poradzisz – stwierdził.

Tym razem próbował zajść mnie z drugiej strony. Jeśli nie wziąć na litość, to sprawić, bym „przejrzała na oczy”, jak zwykł to mówić.

- Tak się składa, że jestem już dużą dziewczynką – odpowiedziałam z zaciśniętym gardłem, zasuwając torbę.

Odchodząc, świadomie pozbawiałam się praw do obrony czy wzięcia odwetu przez resztę stada. Nie przerażało mnie to. Bardzo mocno wierzyłam, że mój dokładnie obmyślony plan nie zawiedzie.

- Wiedz, że byłeś dla mnie kimś naprawdę ważnym – zapewniłam go.

Nie mogłam powiedzieć, że go kochałam, bo byłoby to kłamstwo. Uwielbiałam go. Nagle tak długo utrzymywana tama pękła. Pojedyncza łza potoczyła się po moim policzku.

- Ale nie dość, by spędzić ze mną resztę życia – odparował Preston.

Wbił mi szpilę w bardzo czułe miejsce. Wzięłam kilka głębokich oddechów, by nie rozpłakać się na dobre.

Kiedy tylko go poznałam, zauważyłam, że Preston czuł się gorszy od innych wilków ze stada, bowiem jako jedyny podczas pełni nie przechodził przemiany. Ta szczególna cecha była ściśle powiązana z jego rodzicielką: matka Prestona została pogryziona przez wilkołaka na dzień przed porodem. Zmarłszy, wydała na świat przedziwne dziecię, które było bardziej człowiekiem, aniżeli wilkiem. Ci, którzy nie przepadali za Prestonem, złośliwie nazywali go mieszańcem, co jeszcze bardziej go dołowało.

Spojrzałam na niego. Znów znalazłam się w teraźniejszości. Przez chwilę mogłam widzieć ból w jego oczach; żałował swoich słów. Chciałam wyciągnąć rękę i pogładził go po twarzy, wodzić palcem po całej długości jego blizny, czuć pod opuszkami palców jej równość i gładkość, ale instynkt mi podpowiadał, by w żadnym wypadku tego nie robić.

Nagle pojęłam, że spasował. Już nie zagradzał mi wyjścia. Dał wolną rękę; zrozumiał, że nie może sprawić, bym zmieniła decyzję.

Wzięłam do ręki swoją torbę. Preston w milczeniu odprowadził mnie do wyjścia. Wolno szłam korytarzem, wiedząc doskonale, że już nigdy tutaj nie wrócę. Dochodząc do wyjścia, jeszcze raz się rozejrzałam.

Skromna kuchnia, z której prawie nie korzystaliśmy, maleńka łazienka, sypialnia, korytarz. Malutki, przytulny domek, będący dla nas kawałkiem naszego świata.

Nas. Uśmiechnęłam się smutno i poprawiłam w myślach. Nie było już żadnego „nas”.

- Uważaj na siebie – szepnął Preston, a jego głos, niczym lekki wietrzyk musnął moje uszy.

Otworzył przede mną drzwi. Czułam się, jakby pokazywał mi wejście do nowego, nieznanego świata, w którym czaiło się mnóstwo niebezpieczeństw.

- Ty też – odpowiedziałam i wyszłam na zewnątrz.

Dumnie uniosłam głowę, ruszywszy od razu w stronę bramy. Zapach sosen wirował dookoła mnie w ten mroźny zimowy dzień. Promienie słońca rzucały światło spomiędzy gałęzi, przynosząc nadzieję. Nie obejrzałam się za Prestonem ani za tymi wszystkimi podobnymi do siebie domkami, tworzącymi jedno osiedle, niedostępne dla ludzi.

Nie oglądałam się za swoim przeszłym istnieniem. Wzbierały we mnie podniecenie i radość. Czas najwyższy zacząć nowe życie, powiedziałam sobie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • KarolaKorman 09.01.2017
    ,,Czułam się, jakbym pokazywał mi '' - jakby
    Dałam 5, bo bardzo mi się podobało. Ładnie wyjaśniłaś kim jest Preston i kim był dla Emmy. Teraz czekam, na opowieść jak powiodły się jej losy :)
  • Dimitria 09.01.2017
    Już udało mi się przywiązać do bohaterki :) Bardzo ładnie opisałaś jej uczucia, czułam jej ból jak odchodziła.
    Co tu dużo mówić 5 i czekam na kolejny rozdział :)
  • Ozar 06.04.2018
    Kolejny ciekawy odcinek. Mała uwaga - wilkołaki to nie do końca wilki. To raczej coś pośredniego między wilkiem a człowiekiem, jednak nigdy nie wyglądały dokładnie tak jak wilki, mało tego w niektórych powieściach fantasy właśnie wilki polowały na wilkołaki. Tekst czyta sie bardzo dobrze, lekko i szybko. Lecę dalej 5 +

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania