Poprzednie częściWizyta w laboratorium cz. 1

Wizyta w laboratorium cz. 2

- Pijawki! Ognia!

Po otwarciu drzwi oczom stalkera oraz jego współtowarzyszy ukazały się dwa humanoidalne stwory z długimi mackami zwisającymi z budzących grozę pysków. Niezwykle niebezpieczne, potrafiące wyssać życie z każdego delikwenta ośmielającego się wkroczyć na ich terytorium. Inną charakterystyczną cechą Pijawek była zdolność teleportacji na niewielką odległość, która pozwalała im zmylić ofiarę poprzez nieszablonowy atak z dowolnego kierunku. Dlatego właśnie uchodziły za jednego z najtrudniejszych przeciwników w całej Zonie.

Ta, znajdująca się bliżej drzwi nie zdołała zareagować na czas i z marszu otrzymała potężną dawkę kul, która w mgnieniu oka zakończyła jej żywot. Druga wykazała się nieco większym refleksem, teleportując się za jedną z szaf w głębi pomieszczenia.

- Jest tam! - krzyknął Anton.

- O, a teraz tam! - zauważył Sasza.

Stalkerzy raz za razem aplikowali kolejną dawkę pocisków, jednakże stwór wciąż okazywał się o ułamek sekundy szybszy. W pewnym momencie znalazł się niebezpieczne blisko Yuriego, lecz ten w ostatniej chwili zdołał uskoczyć przed potencjalnie śmiertelnym ciosem.

Ostatecznie jedna z kul Antona trafiła Pijawkę w okolicach prawego ramienia. Stwór momentalnie zawył z bólu i wściekłości. Próbował jeszcze ratować się kolejną teleportacją, jednakże Yuri zdołał dokończyć dzieła precyzyjnym strzałem prosto w serce.

- No i po zawodach - stwierdził zadowolony z siebie najemnik.

- Nie bądź tego taki pewien - skarcił go dowódca. - Nie zdziwię się, jeśli za jakiś czas zjawią się tu ich pobratymcy. Lepiej zachować czujność. A teraz do dzieła.

Po tych słowach Yuriego cała trójka przystąpiła do poszukiwań Tarczy Czarnobylitowej.

Doktor najwyraźniej opuszczał swoje laboratorium w wielkim pośpiechu, o czym świadczyły chociażby pootwierane na oścież szafki, stłuczone probówki oraz stos pożółkłych papierów, walających się po biurku. Wyglądało to tak, jakby uczony próbował zabrać ze sobą wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, nie dbając przy tym o porządek. Zapewne godził się z myślą, że na zawsze rozstaje się ze swoją pracownią. Za ogólny chaos mogły również odpowiadać Pijawki, które z powodu głodu łatwo wpadały w niepohamowaną wściekłość i wówczas niszczyły wszystko, co stanęło im na drodze.

Yuri, Anton i Sasza dokładnie sprawdzili każdy zakamarek pomieszczenia, lecz żadnemu z nich nie udało się natrafić na poszukiwany przedmiot.

- Nie ma go tutaj, dowódco - stwierdził z rezygnacją Sasza.

- Mylisz się - odparował Yuri.

- A skąd wiesz?

- Wyczuwam go.

- Wyczuwasz? - wtrącił się Anton.

- Tak. Każdy artefakt emanuje potężną dawką promieniowania. Da się go wyczuć. I coś mi mówi, że doktorek mógł ukryć go w miejscu niewidocznym na pierwszy rzut oka.

Po tych słowach Yuri zaczął opukiwać wszystkie kafelki pokrywające podłogę laboratorium. Jeden z nich wydał dźwięk różniący się od pozostałych. Stalker nachylił się i uniósł go delikatnie. Jego oczom ukazała się niewielka, metalowa skrzyneczka, która w ciągu blisko 30 lat od katastrofy zdążyła pokryć się rdzą.

Yuri uśmiechnął się pod nosem. Nie musiał nawet unosić wieczka, by nabrać pewności, że właśnie udało mu się odnaleźć legendarną Tarczę.

 

c. d. n.

 

J. T.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Domenico Perché dwa lata temu
    Wyczuwa promieniowanie... Co to za promieniowanie artefaktów?
  • Jordan Tomczyk dwa lata temu
    Sprawia, że są wyjątkowe i mają niepowtarzalną moc?
  • Maksimow dwa lata temu
    Dobre to takie
  • Jordan Tomczyk dwa lata temu
    Dziękuję bardzo ?
  • Maksimow dwa lata temu
    Jordan Tomczyk nie masz co dziękować. Masz talent, co nie zmienia faktu, że musisz jeszcze poćwiczyć

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania